Martwię się i boję, ale wiem, że mam misje do spełnienia. Cały świat i jego rzeczywistość zmieniła się. Pandemia spowodowała odmienne postrzeganie świata. Gdy widzę kogoś z katarem to zastanawiam się czy jest chory na Covid-19. Lecz praca w szpitalu podnosi mnie na duchu, adrenalina zawodu nie daje mi się poddać, schować w domu i czekać aż czar wirusa pryśnie. Słowa wykładowców ze swojej uczelni - „zajmij się pacjentem tak, jakbyś sama chciała zostać potraktowana”!
Mam to szczęście, że w placówce w której pracuje pracodawca zapewnia nam wszystko. Nie brakuje środków dezynfekcyjnych, maseczek jednorazowego użytku, rękawic ochronnych czy ubrań barierowych. Firma zadbała o to, na samym początku trwania pandemii. Traktuje prace jak misje odkąd trwa pandemia Covid -19.
Nie odejdę od chorych, bo bycie obok potrzebujących, ratowania zdrowia i życia to powołanie. Sam koronawirus uśmierci pewną populację ludzi. Ale duża większa będzie zagrożona z powodu braku personelu.
Dlatego moim celem jest praca w najwyższych standardach bezpieczeństwa, aby zapewnić opiekę chorych równocześnie zabezpieczając siebie przed wrogiem jakim jest Covid-19.