Toksoplazmoza ryzyko

Jak kot nie wychodzący to mała szansa, że jest nosicielem toksoplazmozy. Jak wychodzący to lepiej żeby ciężarną nie sprzątała kuwety, ale koty wychodzące i tak zazwyczaj załatwiają się na dworze a nie w domu.

Dostęp też nie mam kota w domu. Kasia boje się tych właśnie różnych rzeczy które mogą przenosić jak gdzieś spacerują

Ja jakoś kiepsko wspominam tą chorobę z okresu dzieciństwa. Często jeździłam do szpitala zakaźnego, traumą było pobieranie krwi. Później kilka godzin w kolejce do lekarza, w sumie nie wiem co on tam robił. Przez jakiś czas też brałam tabletki. Z perspektywy dziecka wydaje mi się, że bardzo długo to wszystko trwało:)..

wiecie inaczej jak swój kot bo wiesz gdzie bywa czy szczepiony. Z reguły jednak koty jak żyją w domach to latają po dworze i wszędzie coś mogą przynieść. Jeśli ktoś ma kota tylko mieszkaniowego to raczej nigdzie nie puszcza to już raczej taki pewniak

Raczej nie ma opcji zarazić się w ten sposób. 

Jestem po toksoplazmozie, wykrytej na początku ciąży. W szpitalu zakaźnym, jeden z najlepszych lekarzy zakaźników w Polsce od razu poinformował mnie, że jedynym sposobem na realne zarażenie jest spożycie surowego chorego mięsa, spożycie nieumytych owoców lub warzyw, które były na przykład obślinione przez zwierzę - nosiciela, lub bardzo bliski codzienny kontakt z kotem i jego odchodami. 

o owocach pamietam jak i mi lekarz mówił nawet o ziemniakach ze najlepiej obierać je w rekawiczkach ;) ale zawsze ta tokso.. raczej była kojarzona bezpośrednio z kotami

Mazia1 niby tak ale jak byłam kiedyś na weterynarii dawno dawno temu to mówili nam że możemy przynieść coś na butach, kot to złoże i np będzie miał robaki, tasiemca itp. ryzyko zawsze jest ale też nie ma co panikować że wszystkim. Mówię ogólnie nie o przypadku z tematu oczywiście ;)

akk no pewnie masz rację. Chyba ciężko się uchronić i te ryzyko będzie jednak zawsze 

Dlatego ja tak trochę od kotów zawsze z daleka i z dystansem. Moja córka to mega lubi zwierzęta więc trochę się boje jej jakiegoś kota dorwie

Ja psiara więc obce psy dotykamy, kotów na dworze się boje . Jak do kogoś idę i ma swojego to okej, ale tych latających pod blokami się boje i nie pozwalam dotykać choć to często koty sąsiadów wypuszczane przez balkon 

Ja mam dwa koty i to jak był w ciąży to okazało się że koty chore na giardie. Wszytko było okej . Tokso nie miałam ani w pierwszej ani w drugiej 

Akk z tasiemcami robalami to moE też je mieć pies;( ja miałam yorka co 3 miesiące odrobaczony co spacer po powrocie mycie łap pies co 2 tygodnie kąpany codziennie wyczesywany jak pojechałam z nim do fryzjera to babka powiedIala że go nie ostrzyze bo wygląda jak z wystawy;) ale do rzeczy mimo odrobaczenia też wymiotowal nicienia;(

Z owocami też trzeba uważać najbardziej truskawki bo jednak rosną nisko i kotki lubią się załatwiać w takich miejscach. Mnie ogólnie koty nie przeszkadzają jak sobie chodzą gdzieś w oddali a tak żeby mieć w domu to nie wolę psy.

jedni wolą koty drudzy psy, ale ja koty mogę głaskać , ale takie domowe :) jak widzę, że są wypuszczane na miasto to nie bardzo . Moja sąsiadka ma takie co wychodzą sobie same i latają . Jak chcą to wrócą, jeszcze im karmę daje pod balkonem swoim , więc jak ma zamknięty to mają co jeść, ale moje dzieci ciekawe zaraz lecą sprawdzić co ta jest i pies też i to juz mnie wkurza, że miski leżą na dworze pod balkonem ,a nie na balkonie