To chociaż tyle dobrze, że na sali jesteś sama. Mi to bardzo odpowiadało, też byłam sama, a cenię sobie taką przestrzeń. Fakt jestem towarzyska i tylko wyczekiwałam gości, ale jeśli chodzi o spanie itp to wolę sama
Też mi to odpowiada bo jak chce się położyć to mam ciszę, nikt nam nie przeszkadza. Też lubię towarzystwo, ale przy swojej rodzinie czuję się swobodnie a przy obcych już niekoniecznie.
Dokładnie, ja się bardzo cieszę, że do mnie pani doszła po cesarce dopiero w dzień, kiedy mnie wypisywali i to ja o 13 poszłam do domu, a ja przywieźli o 10, więc mało co miałam towarzysza na sali.
Najgorzej było, jak na początku w pierwszą noc przyjęto mnie na ginekologię (pierwszy poród, więc za szybko przyjechałam do szpitala, ale miałam już rozwarcie, więc kazali mi zostać) leżałam właśnie z jedną panią, która była po terminie i czekała na wywołanie. Próbowała odpocząć, a ja już dostawałam skurczy, co chwilę się kręciłam, chodziłam to do toalety to na korytarz, żeby chociaż trochę nie myśleć o bólu i tylko ja budziłam. W końcu żeby jej nie przeszkadzać, to wyszłam na korytarz i siedziałam na kanapie na korytarzu, bo po prostu nie chciałam jej przeszkadzać
To Wam dziewczynki zadroszczę . U mnie na sali 3 panie w drugiej dobie po przewiezieniu /po porodzie bylam na innej sali/, do jednej kilka godzin po cesarce przyszlo 6 osob w tym dziecko i siedzili nad nia i dzieciątkiem kilka godzin, duszno na sali, maz biedny musial wyjsc bo nie miał jak się dopchać do zony i wlasnej corki bo byly siostry ,mama rodzącej… odwiedziny w godzinach 14 -16 co uwazam za sluszne ,a rodzinka siedziala do 21 i tańcowała kolo noworodka kilkugodzinnego… myslam że mnie szlag trafi , ale zęby zacisnelam bo widzipaam ,se mamaie jest ciężko i pierwsze dzidzi wiec jej pomagały , ale z drugiej strony położne ,pielęgniarki tez kolo niej latały bo cewnik miala, podmywaly ją, pomagaly dostawiac dzidzi do piersi. Mąż wyszedl przed 22 ostatni, na drugi dzien to samo i tu miarka sięprzelała, musiałam wyjść z sali z córką bo sie nie dało tam siedziec ,ale ze był obchod o 19 to musiałam wracać ,lekarka jak zobaczyla ten peleton to wszystkich wyprosiła , dodajac ze juz pora odwiedzin minela i ze pojedynczo przy lozku można byc. Po obchodzie maz wszedl do zony, a ja z corka wyszlam a po mnie wchodzi siostra tej mamy , wiec pytam czy nie słyszała co lekarka powiedzilaa to ta z buzia na mnie ,że chyba się nic nie stanie jak wejdzie , zagotowalam. Potem przed 20 był drugi dla mam obchód i tez rodzinka wproszona została… ale nie skutkowało wiec za 3 razem ja poszlam do pielęgniarek i mowie ze to juz przesada ,że jest 21 a maz pani siedzi a wczoraj przed 22 salę opuścili, i czy ja mam wyjsc ze sali z dzieckim znow ? Ta 3 mama miala jeszcze zapalenie piersi i ciągle musiala byc na laktatorze wiec jej twz bylo zle jak takie peletony przychodziły , a piersi ciężko było okryć przy kabelkach a też miala baardzo pokaźne.
No masaksra ,ludzie to wgl nie mają mózgów.
No straszne jest trochę to, że jak już jest się z kimś na sali, to zdarzają się osoby, które w dalszym ciągu patrzą tylko na siebie i swój komfort i nie zwracają uwagi na nikogo dookoła…
O matko współczuję , to musiała być masakra… Nawet człowiek w spokoju własnego dziecka nakarmić nie może.
Ja bym wyprosiła pierwszego dnia tusz po 17 żeby nie było że jędza jestem jak odwiedziny do 16 no bez jaj ja też miałam co chwilę kogoś ale byłam sama na sali wiem mogłam. Ale u jednej pacjentki też rodzina się zleciała bo była to córka pielęgniarki z innego oddziału. Ubolewali nad tą młoda matka do 23 bo biedna cesarkę miała i nie mogla sie ruszać no bywa no trudno nie ona jedna. Od tego są położne żeby przy dziecku pomogły wieczorem. Poszłam sobie po wodę do socjalnego pokoju jakoś właśnie przed 23 a tam inna mama z jej sali siedzi i pokarm ściąga bo mówi że nie będzie piersi pokazywać przy obcych chłopach. A trochę ich było słychać nawet w mojej sali. Więc poszłam do położnych i się pytam delikatnie czy pora odwiedzin będzie jeszcze długo trwała bo mimo że państwo są w miarę cicho to i tak ich słychać. Za jakieś 10 min się zwinęli
No i dobrze, bez jaj 23 to juz szczyt szytów.
Do mnie przychodził narzeczony co drugi dzień, do tej drugiej mamy tez i tyla , a do tej non stop ktos od południa do wieczora. Widac było zestresowanie tej mamy i nieporadność i ok przyszla siostra pomoc , a maz to taka dupa wołowa uśmiechająca się , ale po co od razu kilka osób na raz i stali wokół lózka , kolo moje go tez się kiwali bo bylam miedzy nią a przewijakiem
Ale bylo minęło , oby ta mama dobrze sie miala po cc i jej Liwia rosła zdrowa
Gratulacje Kochana ciesze sie ze mimo przeciwnosci dlaas rade, śledzilam od poczatku ten wątek i ciesze sie ze wszystko w porzadku i mala jest juz z Wami
Dziękuję
Ja wogóle nie myślałam o odwiedzinach przez pierwszy miesiąc. Tylko ja, dzidzia i mąż.
Dla mnie to najpiękniejsze momenty , wspolne chwile mamy podobnie przy pierwszej córce tak miałam , teraz przy drugiej już po tygn wyszlam na spacer wózkiem
Ja wyszłam na spacer dzień po wyjściu ze szpitala
Nie mogłam usiedzieć w domu, a pani pediatra też powiedziała, że jeśli czuje się na siłach, to jak najbardziej mam wyjść na 20/30 minut
Ja też, ale to z niewiedzy. Pierwszy poród. Niby chodziłam w domu i wszystko było dobrze. Przyjechali moi rodzice a że była wspaniała pogoda to wymysliliśmy pierwszy spacer.
Niedaleko do parku. Jednak ledwo wrociłam. W drodze powrotnej było mi słabo i kręciło mi się w głowie.
Ja wyszłam właściwie dookoła komina, w sensie może maks 500 metrów od domu, okrążyłam 2 razy, wyszło akurat pół godziny, bo chodziłam dosyć wolno.
Całe szczęście ja po porodzie bardzo szybko wróciłam do siebie i nic mi po tym spacerze nie było, czułam się nawet troszkę lepiej, bo świeże powietrze i troszkę ruchu
Uff to dobrze zrobiłaś że byłaś blisko.
Taak, tu też doszedł strach, bo pierwsze dziecko, a co jak zacznie płakać, więc wolałam być blisko domu
A bylas po cc ?
Ja tak mialam w zimie jak trzeba bylo sie ubierac i ubierac , a najgkrzej jak juz w kombinezonie a kupa przyszla , to znow rozbierac przebierac, ahhhh
U mnie córka uwielbiała robić kupę akurat jak już byłyśmy obie gotowe do wyjścia
Tak samo teraz uwielbia robić kupę przy karmieniu, po kąpieli, w świeżutkim pampersie