Śmieszne historyjki ginekologiczno - porodowe :)

Po przeczytaniu kilku wątków o porodach, opiece w czasie ciąży i porodu i w ogóle, wszędzie mimo kilku pozytywnych postów, przewijają się wspomnienia trudne, straszne i nie miłe. Mnie, jako oczekującą wciąż pierwszego porodu, trochę to wystraszyło.

Jestem natomiast pewna że wśród Was znajdą się takie, które miały śmieszne i zabawne momenty w trakcie porodu. Być może wtedy nie było wam do śmiechu, ale z perspektywy czasu zmieniłyście zdanie? Może słyszałyście jakieś zabawne historyjki?
Zbierzmy je tutaj. Być może przyszłe mamy nie będą aż tak się bały porodu :wink:

Z życia wzięte: Ja jak poszłam pierwszy raz do gina faceta, a na dodatek było to po dość długiej przerwie i w ogóle w innej przychodni, to byłam trochę zestresowana, a ten lekarz kurdę patrzę, taki super przystojny, jak Boguś Linda w Sarze. No więc zebrał wywiad i prosi mnie do badania. Poszłam się rozebrać, siadłam na fotel i czekam, a on ubrał rękawiczki, patrzy mi między nogi, potem na mnie i znowu między nogi i mówi - “ale księżniczko, majteczki też, ja nie Houdini i przez materiał nie widzę i nie umiem badać”. Pielęgniarka, która była w gabinecie, normalnie położyła się na biurku ze śmiechu… :wink:

Zasłyszane: USG połówkowe. Przyszli rodzice czekają m.in. na poznanie płci . Lekarz je robiący był afroamerykaninem o bardzo ciemnym kolorze skóry. I mierzy, bada, coś mruczy pod nosem. Potem mówi: “widzą Państwo jaka pisiora? no proszę spojrzeć ale śliczna pisiora!” Mówił donośnym głosem wiec ludzie w poczekalni jego okrzyki powitali radosnym śmiechem. Na końcu kiedy chciał wydrukować dane i nie potrafił stwierdził: " no czarna magia, normalnie czarna magia" :slight_smile:

Zasłyszane: Sporo lat temu na Szaserów w Wa-wie na sali wieloosobowej. Kiedy to jeszcze leżało się przyjemniej 5-7 dni. A na oddziele ciągle odbywały sie jakies wizyty. A to wizyta lekarska przed wizytą z ordynatorem, potem wizyta z ordynatorem, potem wizyta ze studentami i tak przed południem kilka razy. Oczywiście trzeba było pokazywać brzuchy i wkładki. Tak sie kobitki przyzwyczaiły na sali do tych wizyt ,ze juz bez proszenia koszule szły w górę, a na dole same podkłady. No i razu jednego wchodzi dwóch panów w białych kitlach. No to dziewczyny fruu i koszule w górę. Panowie oczy jak spodki z
wrażenia zrobili ,zdjęli drzwi i wyszli…Bo tym razem był to pan konserwator z kolegą…


Dziewczyny nie wiem czy jest już taki wątek … czy przydarzyły się wam jakieś śmieszne sytuacje na porodówce ? Bo ja trochę takich śmiesznych przypadków znam, niech nasze ciężarówki zobaczą, że porodówka nie tylko może kojarzyć się z bólem :slight_smile:
No więc zacznę jako pierwsza
Po urodzeniu mojej malutkiej ( byłam cięta) przyszedł lekarz i zacząłmnie szyć, a żę ja już byłam bardzo zmęczona i bardzo bolały mnie rozstawione nogi ( nie wiem dlaczego) chciałam aby zrobił to jak najszybciej, a on szyje i gada sobie z pielęgniarkami w najlepsze , a ja czekam kiedy skończy - w końcu po jakimś czasie mojego wyczekiwania, mówię
,Doktorze przepraszam, że przeszkadzam, ale czy długo pan mnie jeszcze bedzie cerował? - a ten wychylając się z pomiędzy moich nóg pyta ,A co gdzieś się wybierasz ?, Wszyscy rykliśmy śmiechem !

To ja pierwsza dodam komentarz. Po porodzie pielegniarka przyszla przewinąć maleigo. Zmienila juz pieluche i mowi ale sliczna ta dziewczynka. A ja mowie przecież to jest chlopiec. Ona mi nie wierzyla i odwinela spowrotem pieluche zeby zobaczyc

Ja miałam też taka śmieszna sytuacje. Przed CC gin poprosił mnie na fotel do zwykłego badania. No i bada , bada po czym mówi do dwóch pielęgniarek , wiecie co właśnie robię? Smyram go po jajkach" no i śmiech na sali:)

Zaraz mi wody odejdą ze śmiechu, niestety nie znam żadnych śmiesznych anegdot, ale chętnie poczytam;d

zasłyszane : laska pierwszy raz szła do gina faceta więc pięknie się tam wygoliła, balsamem posmarowała i poszła. Gin ją tam zaczyna badać i mówi "aa ktoś się tu chyba na jakąś dyskotekę wybiera " laska nie bardzo wiedziała o co chodzi potem się okazało, że ten balsam miał świecące drobinki i cała się tam świeciła :wink:

Mnie jak gin badał to mówi, że dwa pęcherzyki ja nie wiedząc o co mu chodzi dopytywałam wystraszona co z tego będzie. On mówi, że bliźniaki … ja trawiąc ten fakt leże dalej a ten do mnie "to co szukamy trzeciego? "(mnie wcale do śmiechu nie było)

He fajny temat:-] można się pośmiać, u mnie była podobna sytuacja jak opisała Gosia, jestem po cc i strasznie bolała mnie rana,wiec poszłam do kontroli a on do mnie już zobaczymy ta rane proszę się położyć ,a ja zamiast na fotel ginekologiczny,to na kozetke, a doktor gdzie ja idę a ja mowie ze doktor rane chce zobaczyć a on no że na fotek ,a ja to mam się rozebrać? A on: no a to jak mam panią zbadać, wiec się rozrbralam i on wkłada mu tam palce i tak krzywo patrzy i sie mnie pyta a to co? Myślę sobie co? I pytam:grze a on, no ta rana a ja mowie ze po cc, a on aha ja myślałem że pani normalnie rodziła, a panią tak wystraszylem co ja tam widzę i sie zaśmiał :stuck_out_tongue: Ci lekarze,he.

Hyhy :wink: mi lekarz na USG mówił że mój syn ma “ogromną Statuę Wolności” :slight_smile: a ja na to że to po tatusiu :slight_smile:

dzięki Samanta :slight_smile: nie wpadłam na to żeby szukać wątku po takich słowach kluczach, czytam i jest mi weselej, choć niektóre teksty tam są serio mocno niewłaściwe… :confused:

Oj ja się na słuchałam śmiesznych komentarzy bo długo leżałam w szpitalu długo by pisać :slight_smile: i fajnie wspominam poród no i jak poszłam na porodówkę z mężem i ordynatorem położyłam się na samolocie i mówię położnej że moja córka rodzi i nie wstrzymam się dłużej a ona na to " Dziecko nie przyj bo lekarz jeszcze nie przyszedł " :slight_smile: mąż zaczął się śmiać a ja tak się na niego z denerwowałam że go w palca ugryzłam i przestał :slight_smile: ale dziś się z tego śmieje no i śmiesznie wyglądało jak ratownicy zaglądali . A i tak mój mąż był najlepszy położna mówi widzi Pan główkę a on na to taki przestraszony " To czarne ? "Wszyscy zaczeli się śmiać ja nie mogłam ale Pani doktor mówi do mnie tak czemu Pani nie zabrała kamery by nagrać miała by Pani co wspominać :slight_smile:

Jak mnie po porodzie lekarz zszywal to ja mu cały czas po tym łóżku uciekalam. On mi mowi ze dal mi juz max znieczulenia i niemoze wiecej a ja dalej uciekam. Potem przychodzi pielegniarka i mowi pani chce lezec na ziemi. Ja patrze i widze ze juz prawie z tego lozka zwisam. Wtedy juz sie troche uspokoilam.

Tragikomiczna sytuacja mojej koleżanki: rodziła w polecanym ale jednocześnie bardzo obleganym szpitalu. Rodzących naraz z 10 i tylko 2 położne, więc zaglądały do niej bardzo żadko. Był przy niej na szczęście jej mąż i to biegał do położnych i relacjonował co się dzieje: że wody odeszły, co ile skurcze itp . I w końcu pędzi do nich bo koleżanka już nie wytrzymała i czuła że zaraz urodzi, i krzyczy mąż że żona już czuję że musi przeć, a położna na to: " a na ile ma rozwarcie? "

wtedy się wkurzył, zwyzwywał ją że z kąd on ma tu ku** wiedzieć i zaciągnął położną siłą prawie do żony, ale teraz wszyscy się z tego śmiejemy :wink:

Straszne…

gdy już leżałam na sali porodowej położna powiedziała do mojego męża " niech ta Pańska żona zacznie rodzić bo się nudno robi"

Zasłyszane od mojej kochanej mamusi: Z moja mama na jednej sali po porodzie lezala mloda kobieta. Kiedy lekarz- ginekolog rano odwiedzil ich sale spytal te mloda kobiete " czy był już u pani rano stolec" a ona patrzy sie na niego jak na jakiegos dziwaka nie rozumiejac w o gole co on do niej mowi, wiec lekarz do niej bezposrednio: " czy wypróżniała się już pani dzis?", a ona, że nie. Lekarz lekko zdziwiony mowi do niej, ze przeciez dal jej wczoraj wieczorem czopki na wyproznienie i pyta ja czy wziela te czopki, a ona mowi ze tak oczywiscie połknęłam je. Lekarz i moja mama nie wytrzymali i parskneli na cala sale smiechem hehe;-)

to historia mojej mamy…kiedy 30 lat temu rodziła moją siostrę! było tyle porodów,że miejsca na porodówce nie było,więc lekarz kazał jej siedzieć przed salą porodową na twardym krześle. Za chwilę przyszła druga dziewczyna,usiadła się obok mamy,po czym okazało się,że miały w tym samym momencie skurcze! więc z tego strachu i bólu,w skurczach Z obcą laską, siedziały obok siebie,trzymały się za ręce i się ściskały co skurcz! Śmiały się i ściskały i tak na przemian :)mama super to wydarzenie wspomina :slight_smile: urodziły z dziewczyną równo praktycznie :slight_smile:

nie no Judyta padłam hahahha normalnie aż mi łzy ze śmiechu poleciały :smiley:
Fajny wątek poczytam z miłą chęcią a jak mi się coś przypomni to i sama napisze :slight_smile:

Dzięki dziewczyny za te śmieszne historie z życia wzięte, pośmiałam się:)

Fajne wspomnienia nie ma co się bać porodu :slight_smile:

Ja dziś właśnie rozmawiałam z koleżanką, urodziła miesiąc temu ale jakoś nie było czasu się zgadać.
Po pierwszym porodzie, gdzie przetrzymali ją w szpitalu ze skurczami prawie dwie doby miała taką traumę, że stwierdziła, że z drugim się spieszyć nie będzie. Jak przyszły skurcze powiedziała mężowi, że jeszcze półtorej godziny i pojadą. Ten jednak tak się zaangażował w liczenie między skurczami, że o czasie zapomniał. Przypomnieli sobie zbyt późno, Wszystko poszło tak szybko, że koniec końców urodziła na podłodze w łazience. Uśmiałyśmy się z całej tej opowieści, bo mąż spisał się na medal ale zanim do niego dotarło, że żona mówi do niego że faktycznie już dziecko między nogami minęło trochę czasu i kilka razy musiała go napominać, że to faktycznie już.
Trochę śmiesznie, trochę strasznie ale w szpitalu jak już karetka ją zawiozła patrzyli na nią jak na ufo:)

o kurcze mamuśka no to ładne jaja z tą Twoja koleżanką :slight_smile: no i podziwiam tatę że podołał :smiley:

Mamuśka,to pełen szacunek :smiley: a to koleżanka nie wiedziała,ze drugi poród bywa bardzo szybki?? :smiley: w sumie fajne wspomnienia,ale musieli sie nieźle bać D: