Lecz grzybicę, tak jak dziewczyny radzą. Podczas porodu będziesz musiała prawdopodobnie dostać antybiotyk z grupy penicylin na tego paciorkowca, co piszesz, bo zdaniem lekarzy nie ma sensu leczyć go w ciąży, bo wraca. Dlatego jak tylko zacznie się poród przypomnij o tym paciorkowcu na wszelki wypadek i miej przy sobie wynik tego badania. Jeśli szybko się poda lek to maluszek będzie bezpieczny:)
O plamieniach lekarz wie od dawna…tylko po prostu nerwy mnie zżerają już… Lekarz mi powiedział,że to uszkodzenie mechaniczne przy założeniu globulki-wczoraj z nim przez telefon rozmawiałam!!! ale strasznie się stresowałam!!! Dostałam antybiotyk,augmentin i biorę dalej tą natamycynę! Mój ginek mi powiedział,że rozumie,że te plamienia człowieka zrażają,ale mam z globulek nie rezygnować!! ale dzisiaj była u mnie też położna i mówi,ze mam się nie martwić,brać antybiotyk i będzie wszystko dobrze!!! słyszałam nawet serduszko mojej małej niuni w każdym razie dzięki Wam wszystkim za rady!! Po prostu przyszedł u mnie chyba moment kulminacyjny… Te plamienia,wynik posiewu -bakteria i w ogóle!!jeszcze lekarz nie odbierał mi telefonu i spanikowałam
na szczęście oddzwonił
jestem trochę spokojniejsza
no to teraz meliska, dobry film lub książka i drzemka
Kurczę,wolę tu posiedzieć i z kimś pogadać będzie mi lżej!! może ktoś pomyśli,że jestem głupia,ale myślę,że wiele mam miało jakieś dylematy i stresy!!! nie da sie tak o po prostu olewać sprawy,zaraz są nerwy i w ogóle!! Jestem trochę zła na siebie za głupotę,że ostawiłam te globulki,ale to na szczęście tylko jeden dzień,więc jeszcze nic nie jest stracone chyba!! a brała któraś z Was antybiotyk w trakcie ciąży??
mówiłam, że to od mikrouszkodzeń? nie stresuj się, sporo kobiet ma paciorkowca, wszystko będzie dobrze. w którym tygodniu jesteś?
W 25 tyg dzięki na prawdę,teraz widzę,ze tak niewiele wiem! Dlatego fajnie jest z kimś pogadać,kto w miarę ogarnia temat,choć jak chodzi o stres,to sama na pewno wiesz Aleksandra,że nie jest łatwo się nie denerwować
ja zresztą pisząc tu na forum z nie jedną dziewczyną,sama ją uspokajam,a potem sobie myślę: No tak… mądra się odezwała i ta,co się nigdy nie denerwuje
hehhe
kiedy ja byłam w ciąży, stawiałam sobie takie “kroki milowe”. najpierw 22 tydz. - szacuje się, że można uratować już takie maleństwa, więc czułam się względnie bezpiecznie. potem 26 tydz. - od tego tygodnia przeżywalność drastycznie rośnie. potem był 33 tydz. - kiedy to płuca są już dość dobrze rozwinięte, dlatego przy przedwczesnym porodzie nie byłoby tragedii. odkreślałam też w kalendarzu każdy kolejny tydzień, dawało mi to dużo spokoju.
będziesz miała córkę czy syna?
Ja też tak pilnuję i staram się to sobie tak tłumaczyć będzie córcia
podobno dziewczynki-wcześniaki mają w ogóle większa szansę na przeżycie!! tak więc staram sie pocieszać :)ale nie zawsze wychodzi
wiadomo,że lepiej żeby dotrwała do momentu,kiedy po prostu ma przyjść na świat
Ja miałam tak do 12 tyg ciągły stres, poprzednio poroniłam w 9 tyg, potem 16 tydzień troszkę się unormowała , kolejny to ok 25 tyg jak stwierdzono u mnie cukrzyce ciążową , potem ciągłe badanie poziomu cukru i stres, czy aby na pewno z Jaiem będzie wszystko dobrze bo o cukrzycy tez naczytałam się różnych rzeczy i różne scenariusze mi do głowy przychodziły. Ale tak od ok 34 tyg już potem było ok dopóki w 38 tyg nie zaczęło szaleć Jasia tętno i co się potem okazało po 2 pobytach w szpitalu gdzie wypuszczono mnie we wtorek a w piątek znowu trafiłam nikt na usg nie zobaczył że był okręcony i to podwójnie pępowiną, to z troski o dzidziusia się tak czasem nakręcamy ale wtedy jesteśmy czujne i czasem jesteśmy w stanie stwierdzić jak coś nam zagraża.
mraczek masz rację!!! czasem to,ze jesteśmy tak upierdliwe i się zamartwiamy,potrafi uratować naszym maleństwom życie!!! Ja teraz pomimo wszystko idę jeszcze do tego urologa na konsultację!! zobaczymy co mi powie,ale to dopiero za tydzień…
Jasne, że tak. Zawsze wszystkim powtarzam, że lekarz lekarzowi nierówny i trzeba sprawdzać niestety, bo zwyczajnie mogą coś ominąć.To są ludzie- jak my. Zresztą żyjemy w takich czasach, że same tez nie jesteśmy zacofane i mamy wiele narzędzi by samemu coś się dowiedzieć, a przede wszystkim mamy intuicję. Jeśli czujemy, że dzieje się coś co nie powinno się dziać to trzeba chodzić upierdliwie do lekarza, pomimo, że będą na nas krzywo patrzeć.A co do rad na forum… Mnie też nigdy nie uspokajały zdania innych, takie jak sama napisałam typu “napij się melisy, zdrzemnij itp” ale na niektórych działają, więc warto je pisać
W sprawie plamień…to ja też bym się martwiła. Nigdy w ciąży nie plamiłam, więc pewnie dlatego. Wiem, że pochwa jest teraz bardziej ukrwiona i globulki - jak piszą niektórzy- mogą ją podrażnić, jednak ja i tak sprawdziłabym to u innego lekarza lub też w szpitalu bezpośrednio, jeśli za długo musisz czekać na wizytę i bardzo Cię to martwi. Pamietaj, że Ty sama znasz swój organizm najlepiej. To, że ktoś plamił i okazało się, że wszystko jest ok nie musi oznaczać tego samego u Ciebie i dlatego warto się zbadać i wreszcie prawdziwie uspokoić, bo stres też swoje robi.
Dokładnie LEVUSEK a wspierać się przecież możemy
nikt nam nie zabroni
na niektórych to faktycznie działa!!!
ja teraz jestem spokojniejsza… trochę mi ulżyło,już się tak nie martwię!