Bo to normalne hartowanie dziecka:) Im wiecej pozna tych bakterii i drobnoustrojow tym pozniej bedzie bardziej odporne.
Macie zupełna racje, napisałam tylko to po to gdyż wiele osób jest nieświadomych, wiadomo psy nie tylko są zagrożeniem, myślę ze dużo większym są gołębie a raczej ich odchody, ostatnio będąc na piaskownicy mała gdzieś ubrudziła getry ptasią kupą i niestety spodnie nie wyglądają nawet po praniu atrakcyjnie w tym miejscu materiał jest przebarwiony.
Grunt to dbać o swoje pupile a z dziećmi nie popadać w paranoje;)
Bo tak jak napisały dziewczyny bakterie i pasożyty są wszędzie, ale nie ma co im dawać powodu do zamieszkania w naszym organizmie;)
Całkowicie się z Wami zgadzam, ze za bardzo panikujemy. owszem chcemy uchronić dziecko przed niepotrzebnym cierpieniem, ale tez nie można dzieci chować w bańkach. i tak samo jak Wy, dzieciństwo spędziłam na wsi wśród zwierząt, insektów, na bosaka w trawie itp i myślę, ze na korzyść to wyszło. a i w tedy przecież pasożyty były, a tragedii nie było…
Jeśli dziecko będziemy trzymać pod kloszem to będzie jeszcze gorzej. Nie będzie odporne i przy każdym kontakcie z bakteriami zachoruje lub co gorsza będzie miało na wszystko alergię.
Moje dziecko je kanapki na spółkę z psem, a jest tylko miesiąc starsza od twojego, bo ma 14 mcy. Jedzenie kanapki wygląda tak, ze gryza na zmianę. Nie wspominając o tym jak mała daje psu buziaki, on ja liże, czasami nawet leża sobie razem, pies robi za poduszkę.
Wydaje mi sie ze w ogole gdy dzieci chowaja sie ze zwierzetami to jest to w kazdym aspekcie bardzo dobre dla ich rozwoju:)
Silje a twój pies ma miejsce przy stole ze tak spytam?
Aż gęsia skórka mi wyskakuje jak czytam to co napisałaś;) to chyba żart był nie?
Akurat takiego sposobu jak Silje to nie pochwalam, ale kontakt ze zwierzątami jak najbardziej jest pozytywny, aż żałuję, że my nie możemy sobie pozwolić na psa czy kota dla Tobcia…
Coś takiego o czym mówi Silje to już lekka przesada.
Moje dziecko czasami pocałuje pieska, ale szybko tak, żebym ja nie widziała.
Mój pies jest rok starszy od mojego pierworodnego. Owszem bawią się razem, no ale na społę to nie jedzą. Czasem Filip urwie mu kawalek kanapki, no ale razem jej nie gryzą…uwazam, ze tu rowniez trzeba postawic pewne granice.
U mnie można powiedzieć, że pies zjada resztki po synu. Mały czasmi weźmie coś do buzi wypluje na ziemię i woła ła-ła
Wiecie co ja was nie skomentuje, zamknięcie te dzieci gdzieś gdzie jest tylko powietrze, czyste o ile znajdziecie, bo jeszcze im się krzywda stanie
Anita pies ma miejsce pod stołem, ale moja córka potrafi się dzielić zresztą ja nie widzę w tym nic dziwnego, dzieci tak robią, moja nie jest żadnym wyjątkiem w tej kwestii
Silje, nikt tutaj nie pisze, żeby dziecko pod kloszem trzymać i ja również nie jestem zwolennikiem takiej teorii, ponieważ dziecko samo musi się uodpornić na wszelkie bakterie.
Jednak mój pies, to kundelek, tarza się we wszystkim…linieje strasznie i nie wyobrażam sobie, żeby mój 8mc syn go całował…
Z kolei mój starszy syn bawi się z nim i dzieli, jednak nie jedzą razem kęs za kęsem, zresztą mój pies jest taki, że potrafi wyrwać coś z ręki i uciec.
Zgodzę się też z Beatką że tam gdzie pies tam dziecko lepiej się rozwija:-)
Hmmm… ale nie czujesz ze jest to niezbyt higieniczne? powiem szczerze ze jestem w szoku ze dziecko może jeść kanapkę z psem razem;/
U nas mamy również psa w domu i mimo iż tylko patrzy, aby coś spadło na podłogę to razem z dzieckiem nigdy nie jadł, dla mnie jest to nie do przyjęcia, więc może to moje dziecko jest wyjątkiem;)
Córka również umie się dzielić, jednak uczę jej tego aby bardziej dzieliła się z dziećmi niż z psem jedzeniem
A pies ma od tego miskę aby z niej jadł.
A widzisz Kazik, tu jest różnica miedzy naszymi psami, ze mój siedzi w domu, tarza się jedynie po dywanie, na dwór wyjdzie, ale zrobi co ma zrobić i za dwie minuty znów jest w domu. A jak pada deszcz to wyjdzie aż raz w ciągu dnia.
Ja uważam, ze dziecko nie tyle powinno co musi się ubrudzic, wywrocic i wszystkiego spróbować, pod warunkiem, ze jest to bezpieczne dla jego życia. Pies to pies, jak o psa się dba to nie ma powodu do strachu, ze dziecku cos na zdrowiu siadzie.
Anita a całowanie się jest higieniczne?
Silje twoje argumenty mnie nie przekonują. Pies to pies nie zależnie od tego czy trzymasz go w domu czy na dworze.
My mamy Yorka w domu i mimo tego, że piesek wychodzi tylko na chwilkę, odrobaczamy go i co tydzień kąpiemy to nie dopuściłabym do takiej sytuacji, żeby dziecko i pies jedli ten sam chleb. Mamy swój własny ogródek, ale na nasze podwórko może wejść kot czy przylecieć ptak, który się załatwi i piesek potem powącha to miejsce, otrze się pyskiem i jakąś chorobę przeniesie na dziecko.
Dodatkowo pies może zarazić się tasiemcem poprzez zjedzenie mięsa. Wystarczy, że dziecko pogłaska pieska i da paluszki do buzi i już jest zarażone. Nie wiem czy wiesz, ale tasiemiec to nie BAKTERIA. On pasożytuje w organizmie i na niego nikt nie może się uodpornić.
Kolejna sprawa to nie zależnie od tego czy pies jest domowy czy podwórkowy to swoje miejsca intymne często będzie wylizywał, a to raczej higieniczne nie jest.
Beata nie muszą, ja mam takie zdanie a nie inne i po prostu powiedziałam je głośno. A skoro masz psa w domu to powinnas znać tez dobre strony psiej śliny, która zawiera wiele przeciwciał, tak samo jak ślina matki oblizujacej smoczek dziecka. Zapewne jesteś teraz zdziwiona tym co napisalam, pewnie jesteś w szoku, ale tak to prawda, ślina psa zawiera penicylinę, ślina matki chroni między innymi przed alergiami. Oczywiście poza tym spin ma tez inne właściwości, nie zawsze dobre, ale trzeba zasięgnąć literatury fachowej, przetrawic ja i zdecydować jak wolimy robić
Wiec po co ci pies w domu, skoro jest takim zagrożeniem?
Początek twojej wypowiedzi jest poza tematem, ale nie zapominają, ze kiedyś napisalas na forum gdzie i u kogo pracujesz, a po takich informacjach można rożne rzeczy wnioskować
Silje pies nie jest zagrożeniem jeśli odpowiedni zadbamy o higienę, np. będziemy dziecku myć rączki przed posiłkiem.
A aktualnie nie pracuję.