Prowokacja porodu

Drogie mamy!
Spotkałyście się z prowokacją ( nie z wywołaniem) porodu w swoich szpitalach?
Ja niestety miałam dwa takie zabiegi. Przypominają one test oksytocynowy. Najpierw podłącza się ktg na ok. 15 minut, później położna podaje oksytocynę i dalej jest prowadzony zapis (trwa to około godziny), następnie odłącza się kroplówkę i monitoruje, czy macica nadal się kurczy czy skurcze ustępują. U mnie dwa razy czynność skurczowa zmalała, więc do porodu nie doszło, choć byłam już ponad tydzień po terminie. Niestety druga prowokacja spowodowała regularne skurcze (na początku lekkie, później coraz silniejsze), lecz bez żadnego rozwarcia, więc kolejne 24 godziny nie należały do najprzyjemniejszych… Na szczęście na drugi dzień urodziła się już córka, choć nie obyło się bez kroplówki i przebicia pęcherza płodowego.

Miałyście wykonywane takie zabiegi?

Nie spotkałam się z tym. U mnie akcja porodowa była szybka:) tylko zdążyli zrobić ktg jak zgłosiłam się już ze skurczami co 5 minut. Potem już szybko;)

O 3.30 w nocy odeszły mi wody płodowe, po czym udałam się do szpitala, gdzie okazało się że nie mam w ogóle rozwarcia i skurczy. W szpitalu czekali aż do godz 12 w południe i wtedy podano mi oksytocynę w kroplówce żeby wszystko przyspieszyć. Cały czas byłam podłączona pod ktg. Po kroplówce pojawiły się coraz mocniejsze skurcze, ale wciąż był problem z rozwarciem. W końcu dopiero o godz 19.20 urodziłam siłami natury.

No to mój pierwszy poród był wywoływany.Około godziny 9 podano mi oksytocynę.O 12 przebito pęcherz a o 12.45 przyszła na świat pierwsza córka.
Za drugim razem poszło błyskawicznie,obyło się bez oksytocyny i w ciągu dwóch godzin urodziłam.
Obie córki urodziłam w 39 tygodniu ciąży.

Nigdy nawet nie słyszałam o takiej prowokacji.

Nie miałam robionej prowokacji porodu. Ale w moim szpitalu nie jestem pewna ale chyba coś takiego robili , bo dziewczyny szły na porodówkę na godzinę, mówiły że miały podawaną oksytocynę i były podłączone do KTG. Ale nie wiem czy to była ta prowokacja czy test oksytocynowy.

Ja miałam podana bo nie miałam rozwarcia nie powiem bo po podaniu chwila moment i mały juz był a dostalam tak swedzace uczulenie na calym ciele po tym ze masakra .

Czym różni sie test oksytocynowy od prowokacji porodu? Dla mnie brzmi jak to samo…
Rozumiem ze robiąc prowokacje porodu lekarze nie dążyli do tego zeby wywolac porod? A moze to byla jednak indukcja porodu tylko opisana jako prowokacja?
Nigdzie nie znalazlam definicji takiego pojęcia ani wzmianki na ten temat.

Ja mialam podana oksy bo wody odeszly mi o polnocy, a bylo bardzo male rozwarcie. Dostalam kroplowke i do pol godziny urodzilam córkę;)

Uważam tak samo jak Ewelina. I też miałam podaną oksytocynę,bo odeszły wody a rozwarcia i skurczów brak. Może lekarze fachowo nazywają wywołanie porodu prowokacją?

Ja miałam podaną oksytocynę w piatek o 7(po dniach w szpitalu i 2 tygodniach po terminie,ale termin podobno źle był liczony). Do 15 leżałam na porodówce i czekałam , tak około 13 coś tam mnie zaczęło pobolewać ale powiedzieli że mam wracać na oddział bo nic się nie dzieje it ak pobolewało mnie coraz bardziej. Wieczorem już miałam bóle, ale lekarz stwierdził, że nie ma rozwarcia ,nic się nie dzieje i czekamy. Przechodziłam całą noc, całą sobotę z bólami i w końcu około 18 koleżanka poszła do położnej że już nie może patrzeć jak się męczę, przyszedł lekarz stwierdził że mam małe rozwarcie(małe?nie wiem jakie) i się zaczyna. Myślę sobie ooo to jak się już tyle nachodziłam ,namęczyłam to szybko pójdzie:) Całą noc byłam na porodówce, z bólami ale z"małym rozwarciem", oksytocyny nie podawali bo w nocy nie podają(???) meksyk> O 7 rano podali mi oksytocynę i tak do 12,27 się dalej męczyliśmy. Ja co 15 minut pytałam czy za chwilę urodzę, oni kiwali mi głową że tak a tu nic:( w końcu chyba o 11 chciałam zejść z tego fantastycznego “łoża” i iść do domu, bo powiedziałam że jak tyle rodzę i nadal nie urodziłam to sobie idę do domu urodzić.Lekarz powiedział, bo źle pani prze to mu powiedziałam niech sobie sam poprze. Lekarz się śmiał, położna mnie pocieszała, no ale w kóncu urodziłam…
Co do nazewnictwa to myślę że różnie to określają,ale ogólnie polega to na tym samym, na podaniu oksytocyny, a czy to prowokacja, czy wywołanie -jeden kit

Aleks mi tez nie chcieli podać oxy w nocy tylko miałam dostać o 6:30 ale położna ze wzgledu na znajomość mi podała tak po cichutku ( podly ginekolog poszedł sobie w kimonko i przyszedł dopiero jak urodziłam ) właśnie tak jak dziewczyny pisza wody odeszły a rozwarcia brak po podaniu urodziłam w 1,5 godziny .

No ja po podaniu, po ponad 5, a jakby trochę zadziałali to nie męczyłabym się całą noc,nie nastękała, nakrzyczała,oni by mieli ciszej,hehe. Bo lekarz jak przychodził, to tylko pytał , która się tak drze:(

Ja miałam wywoływany poród oksytocyną ale poszło w miarę szybko. O 7:00 przyjeli mnie na izbie, koło 10:00 podpieli kroplówkę (wcześniej miałam jakąś nawadniającą i z antybiotykiem bo wyszła GBS pozytywna)o 17:20 Kajtek był na świecie (po 40 minutach bóli partych) Na szczęście pęcherz płodowy pękł sam więc innej ingerencji nie było w poród. Co prawda położna krzywo patrzyła na to że jest wywoływany (bo tydzień po terminie to nie po terminie) ale okazało się że mały urodził się z zielonych wód płodowych i z wybroczynami na twarzy bo był już tak duży że walczył w kanale rodnym. Cały pobyt w szpitalu kto nie przyszedł na sale po popatrzeniu na Kajtka stwierdzał" Chyba ciężki poród był"

Aleks ale gbur. Ja rez krzyczalam az maz mnie slyszal ma korytarzu w poczekalni. Moja sprawa, bo to ja sie mecze a nie oni. Ale ja mialam cudownych ludzi do pomocy i nikt nie zwracal mi uwagi;)

W sumie potem jak mu kilka razy dogadałam to był miły no i w ostatecznej fazie mi pomógl z położną bo wypchnęli małego, bo nie chciał wyjść. No i pięknie mnie pozszywał:) A koleżanki pietro niżej które na patologii leżały się śmiały,że miały fajną nockę ze mną bo się zastanawiały kiedy w końcu urodzę i będą mogły spać:)
Położną miałam super i mam nadzieję, że teraz też mi się trafi:)
Jedynie te godziny na porodówce to była masakra:(:(:frowning:

Aleks facet nawet i lekarz nigdy nie będzie wiedział co kobieta przechodzi podczas porodu . mi przy przyjęciu gin tak podniósł ciśnienie ze interniste wzywali jakby nie to ze to pierwszy poród i bylam przerazona wszystkim to bym pojechała do Strzelna rodzic do prowadzącego bo miałam na tyle czasu żeby wyjść z tamtąd i jechać 20 km dalej

osobiście nie spotkałam się z tym lecz pani z sali opowiadała mi ze w ten sposób miała przy pierwszym dziecku. skończyło się cesarka bo Noe przyniosło rezultatu

Moona24 - miałam dokładnie to samo, co Twoje towarzyszki z oddziału. 2 razy mnie cofali z porodówki, bo nic się nie działo bez oksytocyny.

Ewelina.Sz - test oksytocynowy ma sprawdzić reakcje dziecka na poród. Jeśli są jakieś podejrzenia, że np.tętno będzie spadać przy porodzie to robi się test i decyduje o ewentualnej cesarce. Prowokacja ma sprawdzić, czy macica po stymulacji okystocyną sama podejmie czynność skurczową. Dlatego robi się ją u kobiet po terminie.
U mnie przy pierwszej próbie czynność zanikła całkowicie. Położna powiedziała mi, żeby poczekała ok 1,5 dnia i może samo się zacznie. Rzeczywiście następnego dnia wieczorem dostałam lekkich skurczy co ok 15 min. Więc rano znów na porodówke, kolejna kroplówka, a potem niby skurcze były ale rozwarcia zero… I znów na sale… Niestety od tego momentu miałam już skurcze co ok 7 min, wiec noc bezsenna. Urodziłam dopiero wieczorem kolejnego dnia i to po kolejnej kroplówce i przebiciu pęcherza.

Jak czytam Wasze opowieści z porodówek, to ręce opadają. Na szczęści mimo moich przygód z prowokacją poród wspominam pozytywnie. Położna rewelacyjna! Lekarka praktycznie niepotrzebna - wszystko prowadzone przez położną. Ale jakby mi jakiś “lekarzyna” tak komentował to chyba sama bym mu powiedziała, co o nim myślę, zwłaszcza że adrenalina robi swoje :slight_smile: Położna wręcz kazała mi pokrzyczeć, bo stwierdziła, że jestem za cicho :wink: A urodziłam w nocy i mimo to nikomu nie przeszkadzało!

Czyli tak jak mowilam, czyli to nic innego jak wywolanie porodu;)

Ewelina nie do końca. Gdyby chodziło o wywołanie, to by nie odpinali oksytocyny. To raczej ma pobudzić organizm do działania, ale widocznie ja jestem jakaś oksytocyno-odporna :wink: