Ja mam problem z skracajaca sie szyjka. Od pocztku byla jak to okreslil lekarz dosc krotka. W 1 ciazy skaczylo sie to przedwczesnym porodem. Teraz by to sie niepowtozylo mialam zalorzony szew okrezny juz w 15tc oraz luteine od samego poczatku i wszystko bylo ok moglam normalnie funkcjonowac. Sytulacja sie zmienila po kontroli w 24 tc, szyjka byla mieka brzuch robil sie twardy. Wyladowalam w szpitalu. Moj malec wazyl wtedy okolo 900g. Dostalam celeston na rozwuj pluc u dziecka i zalorzono mi pessar. Wyslano do domu z zaleceniem poczatkuI tak lerze juz o stycznia. Teraz jest juz 34 tc i juz blizej niz dalej. Ale strachu sie ojadlam bo doskonale wiem z czym sie wiarze urodzrnie dziecka przedwczesnie. Najgorsze jest to przy szyjce u mnie ze w pierwszej ciazy niby wszystko bylo ksiazkowo a szyjka skrocila sie bardzo szybko i bylo juz zapozno na jakiekolwiek dzialanie.
Moja szyjka skrocila się po 36tyg ciąży i miałam rozwarcie 4 cm do 42 tyg ale wtedy to nie było sensu zakładać szew lekarz kazał brać mi luteine przez 2 tygodnie. Ale moja ciocia miała taki problem, każda ciaza kończyła się u niej w 7 miesiącu z powodu niewydolności szyjki macicy. Miała zakładane szwy ale to i tak na niewiele się stało. Ale mimo że urodziła wczesniaki to chłopcy mają już jeden 37lat a drugi 25 i wszystko dobrze się skończyło:-)
Także kobietki jak macie szwy lub ogólnie skracajaca się szyjke to wypoczywajcie i lezcie najlepiej na boku. Ogladajcie ulubione filmy no i piszcie na naszym ulubionym forum Lovi
a czas szybko zleci a potem nie będzie czasu na takie leniuchowanie.
Moja skracająca się szyjkato kewstia jej genetyczej budowy. Pierwsza nasza ciąża była bliżniacza, od samego począku obarczona bardzo wysokim ryzykiem. Niesety w ciążach mnogich nie stosuje się ani krążków ani szwów okrężnych - zby duży nacisk i niebzpieczeństwo wręcz nawet “wyrawania macicy”. Tu można było tylko leżeć - trafłam w 20tyg. do szpitala z wizją pozostania w nim do końca. Niestey szyjka wytrzymała jeszcze tylko tydzień i nasze dziweczynki urodziły się martwe. Nikomu tego nie życzę, straszne przeżycie i ból (musiałam urodzić siłami natury). Na szczęście jesteśmy z mężem twardzielami, po informacji, że możemy zacząć się znowu starać o ciążę - już pdczas 2 owulacji udało się i test pokazał dwie kreski. Szyjkę monitrowałam od samego początku w zasadzie przez dwóch lekarzy jednocześnie - moja Pani doktor wolała być pewna swoich decyzji i za to bardzo ją szanuję. Tym razem ciąża pojedyńcza, rośnaie nam nasz mały mężczyzna. Szew mam od 19tyg. szyjka mimo monitorowania praktycznie co tydzień w 19 tyg. skróciła się do niecałych 2cm. Szybka decyzja o położeniu do szpitala i o zakładaniu szwu. Myślałam, że umrę ze strachu. Sam zabieg to dosłownie kilka minut, u mnie w lekkim znieczuleniu ogólnym - zakładał mi go podobno najlepszy specjaista w tym temacie w Poznaniu. Po dwóch dniach wypiisano mnie do domu z nakazem leżenia i wstawania tylko do toalety. Szew pięknie trzyma, szyjka ma ok 1,5 cm - a to skócenie to efekt coraz więszego brzucha. Jestem obecnie w 30tyg.,mały miał podany cleston na płuca, rozwija się cudownie i waży już pewnie ze 2kg. Strach już nampowoli mija, bo wiem, że na tym etapie nawet gdyby (odpukać w niemalowane) to sobie poradzi. Cały czas łykam nospe ma, relanium, żelazo,magnez i luteinę podjęzykowo. Oczywiście też cały czas leżę - są dni kiedy mnie ponosi i pochodzę po domu trochę więcej niż mogę - szyjak się odrazu odzywa i wtedy to kilkaa dni leżenia plackiem i to musowo. Mamy szczęście bo na mejscu jest moja siostra (na macierzyńskim) więc wpada co 2 dzień odciążyć męża. Mama moja niedługo przyjedzie i zostanie z nami pewne do końca. Podsumowując moje drogie skracająca się szyjka po 32 tyg to luksus - jak to mawia moja ginekolog. Wiem jest to zawsze stresujące i niebezpiecze dla maleństwa (oczywiście nie chcę tym zdaniem żadnej z was urazić) - gorzej jest jak musisz wallczyć od samego początku i dosłownie liczyć dzień po dniu.
Pozdrawiam was wsytskie i życzę lekkich i łatwych ciąż…
aaaa zapomniałam dodać - nakaz leżenia w ciąży nie jest straszny - coprawa gdyby nie internet to dawno bym zwariowała, ale jest to nawet przyjemne, jak już sie człowiek przyzwyczaii. Oczywiście nieocenione jest wsparcie meża (czy partnera) i rodziny…no i pewność i zaufanie do swojego ginekolga.
Mialas ciezkie przezycia ale najwazniejsze ze wszystko idzie w dobrym kierunku. Ja rowniez musialam w obydwoch ciazach lezec ale ze wzglwdu na krwawienia a w drugiej ciazy ogromny krwiak.
Lenka 26 a mówią, że ciąża to nie choroba ![]()
Dokladnie i duzo osob tego nie rozumie.
W pierwszej ciąży, przez dosyć intensywną do tego fizyczną pracę zaczęłam mieć problemy z szyjką. Ale zalecenie leżenia i odpoczywania pomogło i później nie trzeba było nic robić. W tej ciąży już nie przeciążałam się od początku - tylko tyle ile wymaga zabawa z synem, a i tak nosi głównie mąż. Na razie jest dobrze i oby tak do końca było. Ale moja teściowa w każdej ciąży miała z tym problem. Każda ciąża zakończyła się wcześniej.
Niektóre mamy mają problem uwarunkowany genetycznie. W rodzinie mojego męża praktycznie każda ciąża była zagrożona i dzieci rodziły się sporo przed terminem. U mnie natomiast nie ma takich problemów i ja na całe szczęście też nie mam.
Faktycznie moze to byc uwarunkowane genetycznie moja siostra tez miala problemy z utrzymanie ciazy starszego syna urodzila w 32 tygodniu ciazy i omal nie sytacila dziecka.
U nas też niestety pojawiły się problemy i niewydolność szyjki. W połowie ciąży brzuch zaczął dość mocno i często twardnieć. Zalecono branie większych ilości magnezu no spy i oszczędny tryb życia. Niestety musiałam zrezygnować z ćwiczeń , basenu i uwielbianych przeze mnie długich spacerów z psem. Mimo przestrzegania zaleceń lekarskich po 30 tygodniu ujście szyjki zaczęło się uchylać, założon został pessar, moja aktywność z zalecenia lekarskiego spadła diametralnie. Wszyscy “mądrzy” przekonywali mnie że zapewne przenoszę ciąże bo pessar, brak wiekszej ilości ruchu, relaksanty no i niestety w 37 tyg szyjka nie wytrzymała, rozwarcie na 2cm i poród (niespełna tydzień po wyjeciu krążka). Jestem bardzo wdzięczna swojej lekarce za to, ze wyłapała problem i nie zlekceważyła go i założyła pessar pomimo różnych opinii innych lekarzy wg których zrobiła to zbyt wcześnie…
Tak więc dziewczyny uważajcie na siebie, problemy z szyjką to na prawdę poważna sprawa
agn_kaw w 30 tygodniu za wcześnie? U mnie szyjka się skróciła do 40% w 12 tygodniu! leżałam jak najwięcej i odpoczywałam jak tylko córka mi pozwoliła. Na szczęście malutka przestała mi uciskać i zmieniła pozycję, dzięki temu teraz w 25 tygodniu krążka jeszcze nie mam ale luteinę przyjmuje od początku, teraz zastrzyki n krzepliwość krwi i niestety robią mi się jakież żylaki:( ogólnie już utykam na prawą nogę ze względu na te wystające żyłki;/ za dwa tygodnie kolejne badania… Liczę że bez krążka uda mi się jak najdłużej wytrzymać…
aga1989 krążek albo szew to wcale wbrew pozorom nie jest nic strasznego. Ja dzięki temu, że założono mi szew poczułam się pewniej i bezpieczniej. Lekarze oczywiście nie dają 100% pewności, że szew czy pessar pozwolą donosić ciążę do końca, ale mi dało to minimum bezpieczeństwa i duuużo spokoju psychicznego ![]()
Anna może i nie jest nic strasznego ale ja się strasznie bałam że będzie bolało… każde wziernikowanie to dla mnie duży ból i wolałam żeby mi nikt tam już nie grzebał;) a no i od 12 tygodnia ze zbliżeń z mężem nici więc lepiej że na razie tego nie miałam.
Jeszcze chciałam dodać że często faktycznie jest to genetyka, mój lekarz od razu się pytał czy w pierwszej ciąży też miałam , jednak ja pierwszą ciąże przeszłam książkowo i bezproblemowo. Dowiedziałam się że wina może być w ciężkim pierwszym porodzie i teraz ciało tak reaguje;/
Zbliżenia z mężem, matko mam nadzieję, że to jest jak z jazdą na rowerze i się tego nie zapomina :). Co do bólu przynajmniej u mnie nie bolało a nie boli nadal nic, a nic. Ja miałam szew zakładany podczas narkozy, sam zabieg trwał może z 10min. Obudziłam się na swojej sali, lekkie plamienie miałam przez 1dzien, a na 3 dobę po juz byłam w domu.
No nic teraz trzeba trzymać kciuki za “nasze” szyki oby trzymały jak najdłużej… powodzenia dla nich ![]()
aga1989 tak powiedziało mi dwóch lekarzy w szpitalu podczas kontrolnego badania usg, żeby zmierzyć długość szyjki i nie chodziło tu o tydzień ciąży tylko to, że według nich wcale nie była tak bardzo skrócona jak wg mojej lekarki prowadzącej, bo wg usg wydawałą się dość długa tylko specyficzna w swojej budowie… Teraz pozostaje mi tylko cieszyc się z tego że trafiłam na swoją lekarkę.(luteine także przyjmowałam od początku ze względu na plamienia w pierwszych tygodniach) Jeśli chodzi o założenie pessaru, powiem Wam szczerze że mnie to bolało. Później już wcale go nie czułam, wyjęcie było dość mocno nieprzyjemne ale nie tak bolesne jak założenie. Nie chcę straszyć, bo wiem ze większość dziewczyn przechodzi to bezboleśnie, ale niestety bywają wyjątki. Wydaje mi się, że to iż nawet pessar nie dał rady do końca mogło być spowodowane ułożeniem miednicowym synka aż do dnia porodu i mocniejszym uciskiem (?) na szyjkę.
Życzę Wam dziewczyny aby spokojny tryb życia i przyjmowane leki wystarczyły i nie było potrzeby zakładania czegokolwiek ![]()
No właśnie co kobieta to inne odczucia jedną boli drugą nie, ja pewnie po tych wszystkich cytologiach i wycinkach bym sobie wkręciła że będzie bolało i pewnie by tak było. Z drugiej strony ważne jest to na co to pomaga a ból no trudno czasem trzeba zacisnąć zęby, jednak mam nadzieje że nie będzie mnie to czekało;) teraz mam 26 tydzień i powiem szczerze że czuje ucisk jak pod koniec pierwszej ciąży na krocze. Do tego po ciężkim dniu cała prawa strona krocza jest opuchnięta bo żyły mi wychodzą:( podobno macica mi uciska to miejsce:( jeszcze trochę przede mną ale byle by do przodu.
W naszym przypadku to każdy tydzień, a właściwie dzień do przodu są na wagę złota!!! My kończymy 31 i przyznam się szczerze, że coraz gorzej jest mi z tym leżeniem, czuję się bezużyteczna i taka wymęczona tym odliczaniem… Najważniejsze, że mąż jeszcze daje radę i mam siostrę blisko, no i za parę dni przyjedzie moja mama. Mam już dość tego czytania, tych filmów i seriali. No ale nic, najważniejszy jest cel, do którego dążymy!!!
Anna w takim razie duuużo siły życzę bo nie wyobrażam sobie leżeć i czekać na dzień porodu tym bardziej że moja 16 miesięczna córka raczej nie pozwoliłabym mi na to… a seriali i filmów to nie dziwię ci się że masz dość, na Twoim miejscu tez bym miała… jeszcze trochę Ci zostało;/ trzymam kciuki żeby szybko czas przeleciał a maleństwo się szybko na świat nie pchało.
Dziękuję aga1989, pewnie też przez tą pogodę mnie dzisiaj taki mini kryzys dogonił. Słonko wyjdzie i wszystko wróci do normy. Nasz mały grzecznie narazie siedzi, a na ile grzecznie to się w przyszłym tygodniu dowiem bo mamy wizytę u lekarza…