Problem z teściami. Papierosy

Witajcie Dziewczyny.

Jak pewnie część z Was wie mieszkamy z Mężem w domu teściów. Ogólnie to naprawdę fajni ludzie, ale przeszkadza mi jedna rzecz, a mianowicie to, że palą papierosy. No ok, niech sobie palą, do tego nic nie mam. Ale wkurza mnie to jak praktycznie zaraz po fajce przychodzą do Małej ciągnąc za sobą ten smród i podchodzą do jej twarzy tak blisko, ze Mała to wszystko wdycha. Raz już poprosiłam Męża zeby im o tym powiedział i powiedział, ale jak widać zapomnieli. Dzis tesciowa znow przyszła po papierosie i mi caluje Małą i ‘ti ti ti’ przy małej buzince. Powiedziałam dyskretnie Mężowi, zeby zwrocil uwagę, a on nic, tylko sie wkurzyl i potem mi powiedział, ze on nic nie czuł (no jasne). Pokłocilismy sie o to jak byk i teraz ze sobą nie gadamy.
W sumie to nie pisze tutaj, zebyscie mi cos doradzily, bo nastepnym razem to juz sama powiem tesciowej/tesciowi co o tym mysle, ale chciałam sie po prostu wygadac :stuck_out_tongue:

Ostatnio cały czas ja im zwracam na cos uwage: zeby myli rece jak przychodza do małej, zeby nie przychodzili jak mają gorączke albo sraczke no i po prostu juz mi niezrecznie dzis było i myslałam, ze Mąż zareaguje, a on nic. Nie ukrywam, ze dzis po prostu sie na nim troche zawiodłam.

A moze wyolbrzymiam? Co myslicie? Tez miałyscie taką sytuacje?

Doskonale Cię rozumiem. Jeszcze jestem przed porodem, a już mnie trafia jak pomyślę o wycieczkach do domu. Rozumiem, że dziecko to wspaniały dar dla rodzica, ale każdy z zewnątrz… jest potencjalnym zagrożeniem - zwłaszcza na samym początku. Kuzynka ma synka, który zaczął dopiero chodzić do przedszkola. Jak pomyślę o tym, że może przynieść jakieś paskudztwo mojemu maluchowi to nie uśmiecha mi się goszczenie. Już z góry pies ma zakaz wchodzenia do pokoju malucha i dotykanie dziecka bez użycia rąk również jest niewyobrażalne. Mam w rodzinie bliską osobę, która podróżuje po świecie i też nie chcę by zbliżała się do mojego synka zanim nie minie odpowiedni czas od powrotu do kraju. Nigdy nie wiadomo jakie bakterie i wirusy przywleczone z dalekiej Azji mogą być w organizmie. Też zaczynam świrować. Ale to chyba normalne … rowniez nie wyobrazam sobie dmuchania i chuchania na buzie dziecka po wypaleniu papierosa.
Do tego jeszcze dochodzi delikatność w obsłudze dorosłego człowieka. Żeby znowu nie wysłuchać, że matka zwariowała, albo przepraszać za ostrożność i zwróconą uwagę.

Ja nie uważam, żebyś wyolbrzymiała i w 100% się z Tobą zgadzam. Myślę, że jak Ty im zwrocisz uwagę to może bardziej coś do nich dotrzeć niż jak mówi to im ich syn. Także sproboj. A chuchanie do małego dziecka przecież bardziej negatywnie na niego wpływa niż chuchanie na dorosłego. Ja po porodzie miałam to szczęście mieć cała rodzinę ok 120km od domu, więc w sumie oprócz rodziców nie było wycieczek do nas w odwiedziny ;). Ale w razie potrzeby dobrze mieć rodziców blisko.

Agnieszka ja bym powiedziała normalnie spokojnie ale stanowczo do teściów myślę że zrozumieją :slight_smile: u mnie też pali tęsciowa ale jak przychodzi do małego nie pali nigdy nie pachnie papierosami i wytrzymuje parę godzin…
Elżbieta spokojnie, ja wariowalqm do 6 m potem już podchodziłem na spokojnie, ale w kwestii psa to ja mam akurat odmienne zdanie. Mój syn wychowuje się z psem, pies jest czysty szczepiony pod stała opieka weterynarza i Mi to wystarczy. To są kumple jak ich mało i widzę wielki pozytywny wpływ na mojego synka.

Aniu, rzeczywiście piesek dla dziecka to świetna sprawa. Mam spaniela, który jest grzeczny i ułożony. Nawet zabawki nie ruszy z podłogi jeśli nie należy do niego. Jednak jak w minionym czasie usłyszałam, że pies zagryzł niemowlę, to przeraziłam się. Nie wiem czy mogę do końca zaufać naszemu pupilowi… czasami pomimo wszystko wydaje mi się, że jest fałszywy. Zobaczymy jak zareaguje po powrocie do domu z synkiem. Wiem, ze powinno się najpierw wyprowadzić psa, wnieść dziecko i dopiero po jakimś czasie wrócić z psem. Wtedy musi zaakceptować nowego członka rodziny. Jednak na pewno nie będę go spuszczać z oka nawet na moment.

Ela ja wyższe zasadę ufać i kontrolować :slight_smile: tez obserwuje go cały czas bo cały czas jest obok syna ha ha :wink: ufam swojemu psu ale wiadomo to zwierzę, mój syn ma prawie rok czasem łapie psa tak ze aż nas ciarki przechodzą a pies spokojnie.
Co do zabawek to akurat kradnie :slight_smile: ale jest przy tym super zabawa.
Ja nie szykowalalm psa na to ze będzie dziecko ze względu na to ze syn był prawie 2 m w szpitalu i nikt o tym nie myślał. Poprostu wróciliśmy a pies się zakochał :slight_smile:
Agnieszka napisz koniecznie co postanowiłas w sprawie teściów. :wink:

Anna, uważaj z tym jak synek mocno łapie pieska. Piesek moze wydawac sie spokojny, ale moze wysylac sygnały pokazujące, ze mu to przeszkadza moze np. odwracac glowe w przeciwna strone do miejsca gdzie stoi synek. Warto poczytac o niewerbalnych sygnałach jakie zaniepokojone zwierze wysyła, a z ktorych my ludzie czesto nie zdajemy sobie sprawy.

Zwierze to zwierze i zawsze w sytuacji poczucia zagrozenia bedzie kierowało sie instynktem. Chocby to był niewiadomo jak łagodny i mądry pies.

Agnieszka zawsze jestem obok nich gdy się bawią :slight_smile: nie pozwalamy dziecku na zabawe psem tylko z psem i jest to nieuniknione ze czasem mocniej go złapie tak samo jak to źr pies polize małego po twarzy czego nie lubię.
Tak jak napisałam ufać i kontrolować :wink:

Agnieszka, co racja to racja. Mój chociaż aniołek to czasami wystarczy przypadkiem nadepnąć na poduszkę, która jest budą to z warczeniem biegnie do niej i pilnuje terenu. Później widać, że jest mu głupio i chce przepraszać. Widać, że walczy sam ze sobą, ale instynkt wygrywa.

Anna jeśli piesek liże po buzi to staraj się jednak konsekwentnie oduczyć go. Rodzice od samego początku nie pozwalali naszemu spanielowi lizać i do dziś nie robi tego :wink:

Ja tez od początku nie pozwalam ale chyba to właśnie jest silniejsze od niego i znienacka go polize:)

Agnieszka. Sz doskonale rozumiem co czujesz… Moi teściowie co gorsza palą papierosy w domu. Cały parter śmierdzi tym dymem. Ja nigdy nie paląca, gdy tam przyjeżdżam jestem po prostu chora, ale nic nie mogę zrobić. Na szczęście teściowie mieszkają 260 km. od nas i jeździmy do nich tylko od Święta i wówczas śpimy na piętrze, które nie jest użytkowane, mój mąż miał tam ogromny pokój i łazienkę i wówczas z tego korzystamy. Gdy moja córeczka była mała mąż odbył z rodzicami rozmowę, więc nie palili przy dziecku w pokoju tylko np w kuchni, ale nadal nie wychodzili na dwór. Jak córka podrosla to zdarzyło się, że się zapomnieli i palili np w tym pomieszczeniu w którym ona również była. Nie raz pokłóciłam się o to z mężem, zarzekałam się że więcej tam nie pojadę, ale nigdy w tej decyzji nie wytrwałam, bo jednak szkoda mi było męża, przecież widzi się z rodziną tylko 2, 3 razy do roku… Najbardziej zaskakujące jest dla mnie to, że męża siostra ma dwójkę dzieci 5 lat i rok i jej kompletnie to nie przeszkadza, że palą przy nich papierosy, co chwila przyjeżdża do rodziców, a te biedne dzieciaki przebywają w tym dymie. Aż mnie wzdryga z nerwów jak sobie pomyślę, że na Święta Wielkanocne będę musiała tam pojechać z siedmiomiesięcznym synkiem… Gdy oni do nas przyjeżdżają wychodzą na dwór, myją ręce za każdym razem, więc nie wiem dlaczego u nich w domu tak ciężko jest im to zrobić…

Paulina, to jest okropne :frowning: Jako dziecko pamiętam jak mój dziadek palił na potęgę w swoim pokoju. Miał fazę na fajkę z waniliowym tytoniem, który miał mdlący i słodki zapach. Na szczęście rzucił fajkę oraz papierosy i nie pali do dziś. Nie rozumiem jak można robić coś takiego w domu. Nałóg nałogiem, ale żeby do tego stopnia samemu sobie robić na złość … ściany oblepione tytoniem, firanki nie do użytku, wszystko przesiąknięte smrodem jak z popielniczki … nie mówiąc oczywiście o zdrowiu.

Ja bym po prostu w takiej sytuacji nie dawała dziecka teściom. I powiedziała: umyjcie ręce to dam Wam. Obrażą się? Trudno. Zdrowie dziecka najważniejsze. Tak samo z moją mamą zrobiłam. Jak idzie zapalić, to od razu jej mówię, że jak zapali to więcej wnuczki na ręce nie dostanie. Więc to jej wybór co woli.

Pcheła, dobitne i konkretne. Z jednej strony taka reakcja jest dobra, ponieważ szokuje i nie daje pola do dyskusji. Jednak czasem na nic się nie zda nawet kilka dobitnych zdań :frowning: Jednak warto spróbować i sprawdzić czy zadziała, może akurat.

Myślę że rozmowa przyniesie najlepszy efekt :slight_smile:
Agnieszka ja na twoim miejscu porozmawialabym jeszcze raz z mężem :slight_smile: nie może udać ze nic się nie dzieje :slight_smile:

Najlepiej porozmawiaj z mężem albo z treściami. Jak rozmowa nie pomoże to zrób zakaz zbliżania się do dziecka po papierosach. Skoro masz spoko teściów to się dogadacie.

Ja mam okropnych teściów i rozmowy nic nie dają. Nawet mąż nie może na nich wpłynąć.

Ja sama paliłam wiele lat i wiem, że trudno jest się opanować, ale sorry… jeśli zalezy im na wnuczkach to powinni umieć się ograniczać. Tym bardziej przy malutkim dziecku.

Najgorsze jest to, że agnieszka mieszka z teściami. Nie wiadomo jak oni zareagują gdy tak postawi sprawę.

Aneta - nie ma czegoś takiego, że rozmowy nic nie dają. Nie stosują się? Nie dawaj dziecka. Wyczujesz papierosy? Odejdź od nich i im powiedz dlaczego.

Pchela moi teście akurat nie palą. Gdybyś ich znała to byś wiedziała, że rozmowa z nimi nic nie daję. W cale nie liczą się z czyimś zdaniem i uważają, że oni wszystko wiedzą najlepiej. Nawet jeżeli chodzi o zabawki dla córki. Tyle razy mówiłam by nie kupować pylgajacych bo może od nich córka dostać ataku i co i tak kupili pylgajaca.

Agnieszka podjęłaś kolejne działania w tej sprawie ? Coś się ruszyło , czy nadal brak reakcji ?

O kurczę, dorośli ludzie, a takie rzeczy … Ja nie wiem, czy wszystkim trzeba tłumaczyć takie fundamentalne rzeczy? To, że trujesz siebie, nie oznacza, że masz truć innych, a tym bardziej dziecka.