Poronienie, martwy poród, śmierć tuż po narodzeniu, czy też jakakolwiek inna strata upragnionego dziecka jest traumatycznym przeżyciem dla rodziców. Przez wielu nie do końca zrozumiałym, szczególnie jeśli mowa o utracie dziecka przez poronienie. A przecież wielu ludzi czuje się rodzicami już od pierwszych tygodni,od chwili ujrzenia dwóch kreseczek na teście ciążowym.
Więc dlaczego temat utraconych dzieci, gł. w skutek poronień, jest wciąż tematem tabu, a rodzice bywają często lekceważeni przez lekarzy itd.? Jakie są prawa takich rodziców, o ile w ogóle jakieś są? Czy i dlaczego warto o tym mówić? Co sądzicie o symbolicznych grobach i pomnikach takich dzieci? Mamy, które doświadczyły poronienia i były w szpitalu, jak zostałyście potraktowane przez personel medyczny?