Moja córcia ma obecnie 5 tygodni. Tydzień temu przyszedł do nas list z bibułką, celu powtórzenia badań przesiewowych, z uwagi na niejednoznaczny wynik. Staram się myśleć pozytywnie i nie martwić się na zapas ale nie mogę przeboleć tego, że od tygodnia próbuje znaleźć placówkę/osobę, która pobierze krew mojemu dziecku! Położna twierdzi, że to zadanie dla pielęgniarki, pielęgniarka, że położna a w szpitalu uważają, że potrzebne jest skierowanie! Paranoja. Czy któraś z was spotkała się z takim problemem? Już brak mi sił…
Nie marte się może źle pobrali krew w szpitalu i jest konieczna powtórka. A krew pobiera położna która chodzi do Ciebie z wizyta.
S.Kaleta ale napisali coś więcej, które badanie wyszło nieprawidłowo, fenuloketonuria czy hipotyreoza? Poza tym w tym liście powinny wskazać Ci miejsce w którym powinni pobrać krew Twemu dziecku a jak takiej informacji nie ma to idziesz z tą bibulką do rodzinnego i tak pani pielęgniarka pobiera krew ( moim zdaniem nie ma prawa odmówić), zakrapla na tą bibułę a Ty wysyłasz to pod wskazany w liście adres. Badanie trzeba wykonać niezwłocznie. Ja nie wyszłabym z przychodni rodzinnej do momentu pobrania krwi i koniec!
Pamiętaj, że nie jest to jeszcze diagnoza, nie denerwuj się, po to trzeba powtórzyć by jednoznacznie wykluczyć te schorzenia. Bywa tak, że pomimo upływu 48 godzin kiedy to robi się badania w organizmie dziecka poziom oznaczonych substancji nie jest jeszcze właściwy i to zafałszowuje wynik.
My musieliśmy weryfikować badanie w kierunku mukowiscydozy, nie dostaliśmy bibuły, tylko kazano nam przyjechać do poradni w Warszawie i wszystko skończyło się dobrze.
Artan niestety nie napisali nic prócz tego, że wynik jest na pograniczu i muszą to powtórzyć. Nie ma też informacji odnośnie która to choroba. Jest bibuła i informacja, aby udać się do rejonowej pielęgniarki dla dzieci. Tak tez zrobiłam ale ciągle odsyłają nas z kwitkiem. Zrobiłam im awanturę i kazali mi przyjść wieczorem…może tym razem się uda. Nie rozumiem tylko dlaczego to stanowi taki problem. Kolejne absurdy tego systemu.
To nie jest źle. Nakarm dziecko na godzinę przed pobraniem krwi, nie wychodź z poradni póki nie pobiorą krwi i oddadzą Ci zakroploną bibułę, potem na pocztę i załatwione. Trzymam mocno zaciśnięte kciuki!
Dziękuję za wsparcie:)
A nie możesz zrobić tego sama? Wiem, że to może być dla Ciebie nieprzyjemny zabieg a tym bardziej dla dziecka ale to badanie nie jest skomplikowane…
W Irlandii badanie przesiewowe robi położna/pielęgniarka niecałe 2 tygodnie po porodzie w domu i jeżeli byłby wynik niejednoznaczny to ja sama miałam się tym zająć dlatego musiałam patrzeć jak pobiera się krew a dokładniej igłą Pani nakłuwała leciutko piętkę no i krew sama zaczynała lecieć i wtedy przykładała do tego bibułkę - żadnej filozofii.
Jeżeli jednak nie chcesz się tego podjąć sama a w przychodni robią problemy (dziecko ma swoją pielegniarkę środowiskową) to możesz poszukać osoby, która zajmuję się indywidualną praktyką pielęgniarską i u niej normalnie podpisać deklarację a ona będzie jeżeli coś się dzieje, przychodzić do Twojego domu; )
Za każdego pacjenta, deklarację, z przychodnia a co dalej idzie wyborem pielęgniarki dostaje ona pieniądze z nfz…
Na szczęście udało się to zrobić w przychodni ale krzyk małej był ponad moje nerwy. Pielęgniarka musiał ugniatać piętkę, bo krew nie chciała za bardzo lecieć…chyba sama bym się tego nie była w stanie podjąć. Chociaż rzeczywiście, samo wykonanie nie jest skomplikowane, myślałam, że inaczej to się odbywa. Teraz pozostaje czekać na wynik.
Ja się rozpłakałam, gdy mój Młodszy miał pobieraną tą krew… U Nas to trwało baaaardzo długo niestety a nóżki przez kilka minut były aż sine…
Przed badaniem dobrze jest założyć kilka par skarpetek na stópki a przed jeszcze rozgrzać je w dłoniach - wtedy krew lepiej przepływa.
Nie stresuj się i na pewno wszystko będzie dobrze: ) Musisz myśleć pozytywnie; )
Dobrze, że udało się pobrać krew. Po to mamy pielęgniarkę środowiskową by nam w takich momentach pomogła, szczególnie jak nie mamy zacięcia zabiegowego i nerwów na takie doświadczenia. Daj znać jak sprawa się zakończyła. Pozdrawiam :-).
S.Kaleta ja nie umiem patrzeć jak robią zastrzyki mojemu dziecku… a o pobieraniu krwi i na dodatek z tak czułego miejsca to już w ogóle…
Daj znać jak beda wyniki:)
S.Kaleta współczuję Ci całej tej sytuacji…Niestety nasz system służby zdrowia jest chory i zamiast pomagać działa tylko ze szkodą…Przykre. Dobrze, że krew została w końcu powtórnie pobrana…Ogólnie jest to zadanie położnej, pielęgniarki środowiskowej jeśli jednak takiej nie mamy to odpowiedzialność za pobranie krwi na badanie przesiewowe spada na pielęgniarkę zabiegową pracującą w POZ-cie. Choć badanie nie jest skomplikowane to w trakcie jego przeprowadzania kierujemy się pewnymi zasadami gdyż jak każde obarczone jest powikłaniami o których należy pamiętać w czasie pobierania krwi na bibułkę filtracyjną.
A zadziwiające jest to, że spotkałam dwa przypadki pielęgniarek (w tym środowiskowa), które nie wiedziały czym są badania przesiewowe i po co się je robi.
Hmm…pozostawię to bez komentarza.
Trzecia bibuła została do nas wysłana. Jakiś aminokwas utrzymuje się na wysokim poziomie ale nie można na tej podstawie stwierdzić żadnej choroby. Być może to tylko taki urok małej. W każdym bądź razie muszą to jeszcze raz zweryfikować i jeżeli w dalszym ciągu będzie na tym samym poziomie to uznają, że w przypadku naszej córeczki tak już jest.
A dowiadywałaś się sama czy to “tylko taki urok”?
Szczerze? W śród rodziny i znajomych jeszcze (na szczęście) nikt nie musiał powtarzać badań przesiewowych a domyślam się jakie to może być dla Ciebie stres. Trzymam kciuki, by tym razem wszystko było ok; )
Najważniejsze, że napisano Wam, że nie ma ewidentnych cech wskazujących na chorobę. Uff. A tak czasami jest, że jakaś substancja w naszym organizmie nie mieści się w normach laboratoryjnych, wcale nie przeszkadzając w prawidłowym rozwoju. Głowa do góry :-)))
S.Kaletka to pewnie byla mloda pielęgniarka???
około 40-tki
no to szczerze Ci powiem ze tylko wspolczuc jej takiej wiedzy. nie wiem dlaczego ona w ogole pielegniarka jest skoro podstawowych pojec nie zna. hmm