Aleksandra także przyjmuję euthyrox, na insulino oporność także metforminę pod nazwą siofor. Aczkolwiek po ostatniej wizycie diabetolog zalecił zmianę na glucophage XS. Ovarin planuję brać od nowego cyklu jak już zrobię badania krwi zlecone przez ginke.
Mamameg, Aisa tak się zastanawiam czy 11 dni po stosunku beta jest już wiarygodna na 100%. Bo czytam teraz na różnych portalach, że beta zaczyna rosnąć dopiero nawet 10dni po zapłodnieniu. Zakładając, że plemniki mogły pociągnąć 72h po stosunku i wtedy to dopiero wystąpiła owulacja, to tak dopiero z 13-14dni po stosunku może dopiero pojawić się wzrost bety. Może za bardzo się pospieszyłam i warto powtórzyć betę np. poniedzieli. Sama już nie wiem co myśleć
m.magdalena beta 11dni po stosunku jest już raczej wiarygodna, myśle że nie masz się czym martwić. Cykl przedłuża się z powodu zaburzeń hormonalnych. Podobno od sioforu bardziej „przyjazny” jest właśnie glucophage albo metformax, tak twierdzi mój ginekolog.
No właśnie kiedyś brałam glucophage i było kiepsko dla mojego układu trawiennego. Godzinę po posiłku musiałam pilnie WC szukać. Ale tym razem dała mi ten o przedłużonym uwalnianiu i mam go brać na noc. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Rozmyślam nad tą będą z kalendarzem w ręku. Ostatnio krwawienie implantacyjne miałam dopiero między 11 a 13dc. Beta we krwi jest wykrywalność dopiero jakieś 2dni po implantacji. Dla spokoju ducha jeśli miesiączka nie przyjdzie przez weekend to powtórzę poniedzieli betę.
Niepokoi mnie to, że dzisiaj znów zasłabłam. Tak działo się ostatnio gdy byłam w ciąży.
45dc w niedzielę minęło 6tyg. od poronienia i miesiączki nadal brak. Testy sikane negatywne, za wyjątkiem dwóch które znów po bardzo długim czasie wybroczyły bladziutką drugą kreskę- czyli się nie liczy. Do tego dopadła mnie wirusówka. Mdłości, ostra biegunka, gorączką, dreszcze, bóle głowy i mięśni… Gdybym była jednak w ciąży to byłby cud gdybym znów nie poroniła.
Jeśli tylko przejdzie mi gorączką to pójdę jutro na kolejną betę. Chociaż wydaje mi się, że bardziej przydałaby się wizyta u gina.
m.magdalena koniecznie umów się do ginekologa, tym bardziej, że wspominałaś że okres oczekiwania na wizytę jest dość długi. Ja obstawiam jednak zaburzenia cyklu miesiączkowego, być może organizm jeszcze nie wrócił do siebie i stąd brak okresu.
Natomiast co mogę Ci powiedzieć z własnych obserwacji, często zdarza się że kobiety które dopada przeziębienie są w ciąży, organizm jest osłabiony i po pierwsze czasem taka sytuacja pozwala zarodkowi na zagnieżdżenie, a i sama ciąża osłabia organizm i kobieta łapie bakcyle.
Piszę Ci to z zatkanym nosem i łzawiącym od kataru okiem - 19tc trwa, więc dla spokojności zrób sobie betę przynajmniej jak się choroba rozkręci (czego Ci nie życzę) będziesz mogła przyjąć leki.
Miejsce mają dopiero na początek kwietnia. To jakiś obłęd… Do szpitala nie chcę się pchać, jeszcze jakieś czyszczenie wymyślą.
Pomyślałam właśnie, że dopadł mnie ten wirus, bo organizm jest osłabiony poronieniem.
Obym tylko jutro była w stanie wstać z łóżka, bo dziś jeszcze kiepsko.
Magdalena idź zrób betę choć ja obstawiam zaburzenie też miałam tak ostatnio przez chorobę miałam cykl długi może być też tak że po ppronieniu szaleją hormony trochę i okres się spóźni więc ja bym się nie nastawiala
Aisa nie nastawiam się, 11dni po stosunku beta była <0,1mIU/ml. Także wątpię, że coś w tej kwestii się zmieniło. Zwłaszcza, że nic więcej od tego czasu się nie działo. Dla świętego spokoju powtórzę badanie. Jak nic się nie zmieniło to będę spokojnie czekać na wizytę.
Dziewczyny jest okres! 46dni po poronieniu… Nie wiem jednak czy to trzydniowe plamienie od 17dc nie było już miesiączką, a ginka zasugerował się małym endometrium i stwierdziła, że okres raczej to nie jest.
Mogę wreszcie zrobić zlecone badania FSH, LH, prolaktyna i estrogeny. Powinnam zrobić jakieś jeszcze we własnym zakresie?
m.magdalena nie robiłabym nic więcej, ze zleconych badań lekarz będzie miał wystarczający obraz.
Trzymam kciuki za dobre wyniki! I czekam na wieści
Szczerze wedlug mnie pierwsze co to zmien lekarza … Opisze ci w skrocie moja sytuacje moze to ci cos podpowie … Mam corcie 6 lat po niej 4 razy poronilam na wczesnym etapie … Mam zdiagnozowane poronienia nawykowe plus Mutacje MTHFR moj ginekolog ktoremu ufalam i uwazalam go za najlepszego za kazdym razem mowil zdarza sie prosze probowac dalej … Ale po 3 razie juz mi pow ze widocznie tak musi byc ze jest mi pisane jedno dziecko i zebym odpuscila poprosilam go o jakas przykladowa liste badan jakie moge zrobic w mojej sytuacj to dal mi ulotke o klinice genetycznej i kazal sobie poczytac wrrrr dodam ze chodzilam oczywiscie prywatnie …
Szukalam sama na neci zaczelam robic badania na swoja reke … Wydalam kupe kasy znalazlam swietnego lekarza … Poszlam do niego pierwszy raz w polowie wrzesnia a w polowie stycznia mialam juz pozytywny test ciazowy …
Po badaniach zalecil mi miedzy innymi acard witaminy Metylowane (ze wzgledu na mutacje ) do tego od pozytywnego testu ciazowego Clexan (heparyna drobnoczasteczkowa zastrzyki ) i duphaston córcia ma obecnie rok i 5 miesiecy … Ale zeby tego bylo malo obecnie jestem w 27 tc i spodziewam sie upragnionego synka …
Wec podsumowujac nie poddawaj sie walcz i zmien lekarza
Oliwcia gratuluję kolejnej ciąży hehe popieram Cię bo ja już po pierwszym poronieniu zaczęłam szukać przyczyny na forach i zrobiłam kosztowne badania prywatne, lekarz też mnie nie nakierował.Mam mutacje genu protrombiny (nadkrzepliwosc)brałam acard, heparynę w zastrzykach ale Neoparin (pod koniec ciąży w szpitalu dawali mi Clexan ale mnie uczulał),dupchaston,luteinę dopochwowo i mój syn ma już 8 mc warto walczyć o swoje i być upartym i nieugiętym w dążeniu do celu.
0202oliwcia przy mutacji MTHFR jest wskazany kwas foliowy w postaci metylowanej, acard i zastrzyki z heparyny drobnocząsteczkowej (neoparin, clexane, fraxiparine) - także lekarz dobrze Cię poprowadził. A o od kiedy wdrożył zastrzyki?
Natomiast m.magdalena nie ma takiej diagnozy dlatego nie widzę powodu żeby zmieniać lekarza. Obecna ginekolog zaleciła podstawowe badania hormonalne, wizytę u endokrynologa i diabetologa, z tego co wiem m.magdalena przyjmuje już leki (euthurox i glucouphage xs).
Poronienie u m.magdaleny to jednorazowy (miejmy nadzieję) incydent i żaden lekarz nie zleci kosztownych badań na NFZ, można oczywiście wydać sporo pieniędzy i zrobić badania prywatnie, ale mam nadzieję, że nie ma takiej potrzeby.
Sama sporo przeszłam i wiem o czym piszesz, bo ja po pierwszej stracie również zrobiłam sporo badań - zaczęłam właśnie od nadkrzepliwości. Genetykę robiłam na NFZ, ale na badania kariotypów czekałam około roku.
Dziewczyny dzięki za rady. Nie zamierzam zmieniać ginki. Zobaczę jakie będą wyniku, ale myślę że do poronienia doszło z powodu słabej jakości nasienia. Mój partner jest po chemii. Gdy doszło do zapłodnienia minęło może półtora roku. Chciała tą informację zachować dla siebie, ale może to rozwieje Wasze wątpliwości. Niestety moje pragnienie posiadania dziecka musi poczekać, bo ma za sobą w ostatnim czasie kolejną chemię i w perspektywie jeszcze dalsze leczenie.
Także czas pokaże co z tego wszystkiego wyjdzie.
Spróbowałam, nie wyszło, nic nie będę robić na siłę.
m.magdalena przykro mi z powodu choroby Twojego partnera, czy następna chemia niesie za sobą pozytywne rokowania?
W takiej sytuacji zmiana lekarza tym bardziej nic tutaj nie pomoże, wykonanie kosztownych badań również, bo przyczyna może być faktycznie po stronie męskiej.
A masz już może wyniki badań? są prawidłowe?
Mamameg nie chcę wchodzić w szczegóły jeśli chodzi o chorobę partnera. Jestem jednak dobrej myśli.
Moje wyniki będą dopiero w okolicy środy i ma je odebrać położna. Także nie mam pojęcia czy będzie skora w ogóle mi je pokazać czy może dopiero dowiem się jak wyszły na wizycie u ginki. Nie wiem jak wygląda procedura.
Miałam identycznie , macica się obkurcza.
Jak doszło u mnie do obumarcia w 9 tygodniu ciąży plamienia dostałam dopiero koło 11 tygodnia ( 3 dni przed wizyta u lekarza) zaraz jechałam na pogotowie i przyjęli mnie na oddział , podawane tabletki na oczyszczenie ale tylko lekkie krwawienie . Lekarz prowadzący chciał zaraz łyżeczkować bo twierdził ze już nic się nie ruszy . Wypisałam się na własne żadanie i jechałam do innego szpitala młody lekarz podwał mi przez 3 dni tabletki i oczyściłam się do końca , natomiast koło tygodnia czułam jak mam skurcze macicy , ale to prawidłowe obkurczanie .
m.magdalena, przepraszam jeśli poczułaś że to zbyt osobiste pytanie, nie chciałam Cię ani urazić ani nadto wypytywać. Oczywiście trzymam kciuki za Was. Fajnie gdyby położna pokazała Ci wyniki przed wizytą. Ja często tak robię, że sprawdzam, czytam czy jest ok, jeżeli coś mnie niepokoi to mam czas żeby się zastanowić, a na wizycie dopytuję lekarza.
Mamameg no coś Ty nie czuję się urażona
Mam właśnie nadzieję, że będę mogła chociaż do wyników zajrzeć. Okaże się w środę.