Połóg po cesarskim cięciu

O mamo zero pomocy. U nas też ciężko było się doprosic prędzej dały mm dla spokoju…

Ja jestem po cc. Jednak nie było ono na zimno bo wcześniej przez 6 godzin rodziłam naturalnie. Mleko pojawiło się tego samego dnia co dostałam synka czyli około dobę po porodzie. Jak tylko położne przywieźli małego pierwsze co sprawdziłam pieluszkę a następnie wzięłam się za przystawianie go do piersi. Robiłam tak co chwilę dosłownie. Miałam wtedy taki wewnętrzny żal że nie udało mi się urodzić SN więc karmić piersią na pewno będę. Karmiłam na siedząco. Brałam Syna trzymała na rękach i przystawiałam. Na szczęście nie mieliśmy z tym żadnych problemów więc poszło łatwo a i w tej pozycji nic mnie nie bolało. Było mi tak wygodnie i długo nie mogłam się przełamać żeby zacząć karmić na leżąco.
Szwy miałam ściągane tydzień po cięciu. Pojechałam do szpitala i ściągnęła mi je moja położna. Ta która przychodziła do nas w czasie ciąży i po porodzie.
Ranę po połogu smarowałam maścia Cepan i teraz jest prawie nie widoczna.

Zawzięta jesteś. :slight_smile:
Z racji, ze poród rozpoczął sie naturalnie dzidzia i organizm wiedziały, że rodzisz i pokarm przyszedł szybko. U nas zanim do piersi doszła informacja od mózgu, że dzidzia już na świecie to minęło 4 dni :slight_smile:
Cycanie to najlepsze co można dać dziecku, mimo, że nie jest to kolorowe…

No niestety karmienie piersią nie jest łatwe. Jednak na szczęście u nas nie było większych problemów.

Zamarancza Tobie kochana życzę drugiego porodu SN i długiej mlecznej drogi. :*

Szkoda Zamarancza ja wiem jak trudno jest kp, synek nie bardzo umiał ssać pierś. Teraz przy córci poszło super, brodawki bolały płakałam aż z bólu, a teraz płaczę, bo mała nie chce butelki i niewysypiam się :frowning:

Mam mam to samo z synem nie chxe butelki więc tylko ja wstaje ale ja przyzwyczaiłam się innej opcji nie widzialam też zawziecie chciałam karmić piersia i się udało choć ja z kolei miałam porod sn trudny chcieli cc zrobić mi ale ja nie chciałam i zawziecie dazylam do porodu Sn i się udało.

Ja na szczęście nie miałam problemu z karmieniem, jakoś tak intuicyjnie same z córę się dotarłyśmy. Ale prawda jest taka, że nikt mnie nie pytał, czy daję radę czy córka ssie itd. Za to parę razy pytały czy nie trzeba dokarmić małej mm…
MAM, moja córka nigdy nie zaakceptowała butelki, tzn. butelkę akceptowała, ale z herbatką lub wodą. Mleka nie tknęła z butelki do dnia dzisiejszego… Z kubeczka na szczęście już tak :slight_smile:

Kp to jest coś dobrego i niedobrego :slight_smile: Kobieta płącze jak nie karmi i płacze jak karmi i każda ma do tego powody. Kp nie jest łatwe i przyjemne, chociaż niektóre kobiety nie narzekają… Ja liczę, ze chociaż spróbuję i będę wiedziała co i jak wygląda i co dla mnie dobre i czy faktycznie tak boli… Raz jeden mały mi się porządnie przyssał do piersi i owszem bolało :smiley:

Zamarancza boli tak na prawdę tylko na początku. Brodawki muszą się przyzwyczaić do tego że mały ssak je ciągnie. Po czasie nic nie powinno boleć. A jak boli tzn ze Maluch jest źle przystawiony i źle chwyta pierś.

A widzisz to na tym to polega. No ja nie wiem niestety nie miałam tej możliwości się przekonać także dzięki że mi powiedziałaś.
Ogólnie Też słyszałam żeby przed porodem hartować brodawki i jeszcze szczypac albo robić bardzo zimny prysznic :slight_smile: Ale czy to prawda to też nie wiem :slight_smile:

Nie słyszałam o tym tzn o tym Szczypaniu tak ale o hartowaniu nie :slight_smile: Szczypanie i pobudzanie ich to raczej pomaga w postępie porodu ponoć można sprowokować porod choć nie wiem ile w tym prawdy bo przy mnie lekarze łapali się brzytwy chcąc mnie wysłać w końcu na porodowke. Na początku boli trochę tak jak Kasia pisze ze będziesz musiała się przyzwyczaić pewnie na początku i maluch podrażni brodawki ja karmilam twardo choć bolało smarowalam sobie sutki własnym mlekiem najlepsze lekarstwo :slight_smile: ale powiem Ci to jest takie niesamowite pomimo zerwanych nocek jestem szczęśliwa że mój kochany ssak je z piersi to takie coś nie do opisania :smiley:

O zapomniałam wspomnieć o tym by piersi wietrzyc :smiley: czyli jednak mit dlatego nie słyszałam :smiley:

Ja to mam niski próg bólu bo wg położnej mój syn chwytal i ssal dobrze a mnie bolało tak ze łzy leciały i robiło mi się słabo. Potem już automatycznie moje ciało tak się napinajo że aż miałam skurcze w plecach. Wspominam to okropnie zwłaszcza że mleka nie było i synek i tak płakał że chce jeść. Bolało mnie cały czas dokąd przystawiajam czyli 3tyg

Justyna może dlatego, że się stresowałaś, spinałaś mleko wtedy nie leciało swobodnie i stąd ten ciągły ból podczas karmienia. Na początku boli i nie powiem, że nie ale piersi szybko się przyzwyczajają i później nic nie powinno boleć.

Na początku fakt boli później już nie potwierdzam. Osobiście zwróciłabym się o pomoc do doradcy laktacyjnego .

Na początku też mnie bolało, bo wiadomo dla piersi to coś nowego. Potem też miałam kilka takich okresów, że bolało. Nie wiem z czym to jest związane, ale tak było. Natomiast zagryzłam zęby i wytrwałam.
Jak się wie, że coś może boleć, to potem człowiek się spina jakoś tak odruchowo też.

Odświeżam myślę że przyszłe mamy które wręcz pragną cc powinny poczytać lekturę :slight_smile:

jestem w trakcie połogu po drugim cc. I jest gorzej niż za pierwszym razem . jestem 4 tyg po porodzie a z jednej str czuje duży ból niby wszystko jest ok tylko brzydko mnie zszyli i potrzeba czasu na zagojenie.

Ja również po cięciu, planowanym ale zroionym po rozpoczęciu akcji i pierwszych skurczach, więc na szczęście jak dla mnie nie calkiem na zimno, bo tego nie chciałam.
Ból po porodzie był, owszem ogromny, nie działały podawane leki przeciwbólowe, ale byłam uparta i od razu wstałam gdy mogłam i zajmowałam się synkiem. Im więcej chodziłam, tym łatwiej było mi znieść ból, im więcej leżałam tym gorzej było mi wstać i funkcjonować.
Miałam znieczulenie podpajęczynówkowe u mnie skuami ubocznymi był nieduży ból głowy, później jeszcze w szpitalu ból karku i obojczyków, myślałam że to przez złe ułożenie spowodowane bólem rany ale połozna uświadomiła mnie że to znieczulenie… w domu po tygodniu okropny ból ledźwi, ale na szczęście wszystko przeszło a zespół popunkcyjny taki prawdziwy mnie ominął.
Szwy miałam zwykłe, zdejmowane na IP w szpitalu w którym rodziłam, około tygodnia po porodzie. Było to nasze pierwsze wyjście bez dziecka, bo młody został z babcią. Jeśli ponownie będzie mus wykonania cięzia, to z dwójką w domu skłaniam się ku zadzwonieniu do znajomej położnej, by zdjęła mi je za drobną opłatą. Przy okazji zerknie na karmienie i małego a jako że jest daleką znajomą i dodatkowo CDL to myślę, że to fajne rozwiązanie.
Teraz niestety mam nieestetycznego bliznowca i czasami nadal pobolewa i ciągnie albo swędzi ale to juz moje osobnicze skłonności do bliznowców :confused: dlatego żadne maści, plastry, kremy u mnie nie zdały egzaminu, bo nawet nie zbledziły blizny.
Jeśli chodzi o przystawianie tylko poczatkowo odczuwałam ból i miałam małe dwie ranki na brodawkach, niestety moje mleko i wietrzenie nie pomogło, uratowała mnie lanolina 100% i bardzo ją polecam w razie problemów i nie psrawdzania się naturalnych metod. Po wyleczeniu tamtych szpitalnych jeszcze ranek juz nic nie bolało i nie miałam problemów z podrażnionymi czy uszkodzonymi brodawkami.

ja po dwóch cc pokarm miałam 2 dni po porodzie i syna karmiłam 1 rok i 2 miesiace , córkę już karmię 3,5 miesiąca.