Ja w szkole zawsze miałam najlepsze oceny. Nie że się chwalę czy coś, ale tak było i sama chciałam, nikt mnie nie gonił. Tyle że co z tego? Jestem już dawno dorosła i dzisiaj nikogo nie obchodzi, czy ja miałam z polskiego 5 czy 6 czy 3, tylko co umiem i co sobą reprezentuję. Czerwonym paskiem się świata się zwojuje, ale tym co ma się w głowie. Dobrze, jeżeli dziecko ma dobre oceny, bo to daje jednak szersze możliwości, jeśli chodzi o wybór szkoły, czy zawodu, ale ja bym chciała, żeby moje dziecko umiało przede wszystkim samodzielnie myśleć. A biorąc pod uwagę, kto dziś kieruje oświatą w tym kraju, to dla mnie szczególnie ważne.
Hej,
ostatnio zauważyłam że w szkole odbywają się "pogonie za bycie najlepszym". Mam wrażenie że rodzice sami nakręcają dzieci. Pod szkołą reprymendy "Nie mniej niż 4! Bo szlaban", "Ostatnio była 3, nie chcę aby to się powtórzyło", "masz być lepszy niż inni"
Szczerze, nie podoba mi się to, wiadomo, każdy chce aby jego dziecko uczyło się dobrze. Ale w oczach tych dzieci widziałam taką złość, a inne dzieci przerażenie. Dla mnie jest to przykre bardzo
Co sądzicie?
różnie rodzice podchodzą mój mąż powiedział, że nigdy tak robić nie będzie bo nie ważne co mają inne dzieciaki ważne jakie oceny mają nasze dzieci. Nie muszą być najlepsze bo oceny to nie wyznacznik umiejętności. Ja tak nigdy nie miałam bo się dobrze uczyłam, ale nie będę też wymagać od moich pociech by były najlepsze bo to nie ma sensu
Fajnie jak dziecko przynosi czwórki i piątki ale uważam że wywieranie takiej presji to nie jest dobra rzecz. Dziecko się dobrze uczy i raz przyniesie trójke to przecież nie koniec świata. A takie straszenie szlabanem może w przyszłości nie mieć dobrych efektów
Taka pogoń mam wrażenie, że już dawno była, być może w ostatnim czasie się to się trochę zwiększyło ale nie wiem, czy wiecie, że dzieci są coraz głupsze. I to nie jest moja opinia ale opinia nauczycieli, którzy widzą, że kiedyś poziom był dużo wyższy. Covid też w tym temacie sporo pogorszył, poziom się mega obniżył.
Ja tak jak Fajerka zawsze miałam najlepsze oceny, w gimnazjum 3 miejsce w szkole, za wszelką cenę chciałam być najlepsza. Rodzicom się to podobało ale nie miałam ciśnienia z ich strony, jakbym miała średnia 4.0 to myślę że też nie mieliby z tym problemu. I na co mi to było? Teraz się w głowę pukam... Lepiej skupić się na wybranych przedmiotach a nie marnować czas na wszystkie, bo lepiej zdobywać konkretną wiedzę a nie łapać z każdej dziedziny po trochę... I Ci później najlepiej na tym wyszli... Średnia ocen nie świadczy o człowieku i wcale nie oznacza Wielkiej kariery ..
o to na dział w druga strone;)
córka zła jak dostanie 3 a my jej tłumaczymy że nie jest to zła ocena;)
zwłaszcza ze zalezy jeszcze jaki szkoła ma poziom
Tego typu zwroty uważam za nie mądre. Ja swoją córkę "gonię " do nauki , ale nie dlatego,że ma być najlepsza, tylko po to by nie miałam słabych ocen - tylko w miarę możliwości dobre i nie zmarnowała się już na początku, kiedy na to czas,bo wiadomo, że szkoły podstawowej nie będzie powtarzać od nowa. A wiadomo,że podstawy są najważniejsze. Teraz poszła do szkoły średniej,nie jest lekko,ale wie,że uczy się nie dla mojej,czy męża satysfakcji , tylko uczy się dla siebie z myślą o swojej przyszłości.Bo teraz to jest właśnie ta chwila , ta szansa i możliwość, która się nie powtórzy.
Nie jestem zwolenniczką torturowania dzieci nauką, ale też nie należę do rodziców, którzy "bezstresowo" wychowują swoje dzieci. Ja uważam,że trzeba dziecku wyjaśnić ,że ma swoje prawa do zabawy , odpoczynku i przyjemności, ale także ma obowiązki ;)
Może wypowiem się troszkę jako takie dziecko tutaj. Sama skończyłam szkołę dopiero 2 lata temu i nigdy nie usłyszałam od mamy ,że mam przynosić 4 i 5 same. Nikt nie doganiał mnie do nauki. Wiadomo rodzica cieszą takie rzeczy jak jego dziecko jest najlepsze. Jednak taka presją też źle wpływa na nie i może doprowadzić w następstwie do jakiś depresji lub co gorsza załamań nerwowych,bo będzie karane za głupotę. Nie każdy jest mistrzem we wszystkim. Sama nie uczyłam się idealnie,ale ta 4 była najniższa ocena,jednak każdy jest inny i ma inne pasje. Czasem warto porozmawiać z dzieckiem i dać mu możliwość wyboru,bo może okazać się uzdolniony muzycznie,sportowo,polonistyczne lub w każdej innej dziedzinie. Jako mama zrozumiałam też ,że każde dziecko rozwija się inaczej i mój syn jeszcze nie mówi,ale dużo rozumie. Mówi proste słowa i po swojemu. Ja go rozumiem i nie naciskam na to,aby mówił. Daje mu czas mimo,że wiem,że dzieci w jego wieku niektóre już mówią dużo więcej. Ja czekam cierpliwie i wspieram we wszystkim co robi. Mój syn uwielbia tańczyć i samochody. Potrafi odkręcić koła i przykręcać środki ,a także potrafi włączyć światła w samochodzie, kierunki i przekręcać kluczyk w stacyjce.... Jak na swój wiek ma swoje zainteresowania i mam nadzieję,że dzięki mojej akceptacji tego co robi będzie kiedyś jakimś mechanikiem albo kierowca. Co do nauki sam Jest malutki i nie mam pojęcia jak mu pójdzie,ale nigdy kary za źle oceny nie dostanie.
Ja też uważam, że nie można swoich ambicji przerzucać na swoje dziecko:) każde dziecko jest inne, ale ważne by dziecko wiedziało, że nie uczy się dla nas tylko dla samych siebie, ale Świeżoupieczona mama zgodzę się z tobą, ze jakbym cofnęła czas to skupiłabym się na przedmiotach które mnie interesowały, a nie na wszytskich po trochu by mieć dobre oceny i średnią...
Nie mam dziecka w takim wieku by widzieć jak to jest. Ale niech sobie przynosi 3 z przedmiotów, które nie będzie mu potrzebne w życiu, czy też nie jest w tym mocne ... ważne by spełniało się. Też nie miałam jakiś wielkich osiągnieć z wszystkich przedmiotów, bo wszystkiego nie da się wiedzieć, ale jakoś osiągnięcia są. :)
Ja uważam że aby sięgnąć celu trzeba do niego dążyć wiadome że nie na siłę lecz też dla swojej satysfakcji czy też przyjemności.
Moi rodzice od dziecka uczyli mnie, siedzieli przy mnie kiedy odrabiałam lekcje i to spowodowało że sie dobrze uczyłam, miałam czerwony pasek kilkakrotnie i to nie na tyłku ake na świadectwie.
Kierunek szkoły wybrałam sobie taki jak mnie interesował i myślę że to był bardzo dobry wybór.
Myślę że moim rodzicom też bardzo dużo zawdzięczam
Monia,ja właśnie podobnie robiłam jak córka była mniejsza - towarzyszyłam jej podczas odrabiania lekcji i pomagałam. Później uzgodniłyśmy,że będzie przychodzić do mnie po pomoc, gdy z czymś będzie miała problem. Od 5 klasy sp już nie potrzebowała mojej pomocy wcale :)
Ale widzisz w ten właśnie sposób pomagamy swoim dzieciom w ich przyszłości. Aby nie musiały gibac w ciężkiej pracy, tylko żeby skończyły studia i miały fajna i lekka pracę
Monia czasem studia nie są potrzebne by mieć fajną i super pracę... wiadomo nie przeszkodzą w niczym, bo człowiek nabywa umiejętności.. ale znam osoby po szkole technikum które mają swoje firmy i zarabiają nie małe pieniążki, trzeba mieć po porostu wiedzę i też trochę szczęścia;p
No dokładnie, oceny nie świadczą o wiedzy oraz o tym jak człowiek sobie później poradzi w życiu. Trzeba mieć też w sobie spryt, dużo pewności siebie i wiedzieć czego się chce i można zajść daleko. Co po tych dobrych ocenach jak często to działa na zasadzie: żałuj, zdaj, zapomnij. Sęk w tym żeby uczyć się tego, co się w życiu może przydać i tak żeby to zostawało w głowie, żeby móc później to odpowiednio wykorzystać. Ktoś może jechać na trójkach ale być mega mądrym i przy okazji oszczędzać swój cenny czas nie ucząc się czegoś niewiadomo po co.
Świeżoupieczonamama dokładnie tak jak piszesz:P
Czasami ktoś po studiach ma ciężej znaleźć pracę niż po technikum
MamaZosi i są takie przypadki:p
MamaZosi, wszystko zależy od człowieka też. Jak ktoś zaradny to zawsze sobie poradzi. Ale fakt, czasami po technikum czy nawet zawodówce łatwiej bo ma się jakieś praktyki itd a po studiach ciężko, ponieważ zazwyczaj chcą pracownika z doświadczeniem.
Najgorsze jest to, że w wieku 15, 16 lat trzeba podejmować decyzje, które mogą zaważyć na całym dalszym życiu. Bo trzeba wybrać liceum, klasę o danym profilu, technikum o danym profilu, a potem studia. A w tym wieku to jeszcze niekoniecznie się wie, co chce się w życiu robić.