Ciekawa jestem jakie są wasze wspomnienia z tym związane, jak wam poszło to nowe wyzwanie, czy przeżyłyście to szczególnie wyjątkowo? Ja mile wspominam pierwsze przystawienie synka do piersi choć przyznam że kolejne były już bardziej bolesne ze względu na poranione brodawki.
Pierwsze przystawienie bylo zupelnym zaskoczeniem, ze jakby zasmyralo i tak przyjemnie zabolalo
ale…za chwile poczulam okropny bol brzucha i krzyża, nie moglam sie ruszać ze względu na obkurczanie macicy a “odchody” zaczely leciec baardzo intensywnie… Nie moge powiedzieć, ze to bylo przyjemne
ale ogólnie samo karmienie, nawet z poranionymi brodawkami odczuwalam jako cudowne… Wygląd jaki mial synek gdy go karmilam - nie do opisania
teraz jedynie boje sie jak to będzie z drugim synkiem, slyszalam, ze obkurczanie macicy jest bardziej “odczuwalne”, przy pierwszym czulam przez to, ze parę lat wcześniej przeszlam kilka operacji…
Ja niewiele pamiętam z tego momentu byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co się dookoła mnie dzieje. Nawet nie pamiętam czy moje dziecko płakało, gdy się urodziło. To wszystko jest winą tego, że lekarz który miał odbierać poród cały czas mówił mi że nic się nie dzieje, mam małe rozwarcie itd. kazał mi iść do toalety się wypróżnić bo ma inne mamy na sali i nie może ciągle sprawdzać czy to już. Usiadłam w toalecie i wystrzeliłam z niej jak z procy, zaczęłam się wydzierać na korytarzu i pamiętam tylko minę zdziwionego Pana, który stał na korytarzu i położną podciągającą mi koszule nocną i krzyczącą “widać główkę, mamy rodzącą”. Potem wszystko przebiegło w ciągu kilku minut i mała była na świecie. W sumie to doszłam do siebie dopiero gdy zawieźli mnie na salę poporodową i wtedy pamiętam taką małą zapuchniętą istotkę z zaciśniętymi piąstkami przyssaną do mojej piersi - nawet nie czułam bólu i szczerze do tej pory (córcia ma 6msc) nie było momentu, żeby bolały mnie sutki czy były poranione.
A ja jestem dopiero przed tym momentem i mam cykora:) moje obawy pewnie nieuzasadnione wiaza sie z obawa o brak umiejetnosci, pokarmu u ze malenstwu sie nie spodoba! ale… Na wszystko przyjdzie czas:)
Pokarm na pewno posmakuje nie ma co sie bac wazne, zeby byl i zeby nie bylo problemu… Znam dziewczyne, ktora baardzo chciala karmic a pokarmu nie bylo…lezala ze mna na sali i naprawde wszyscy probowali jej pomoc a pokarmu nie bylo
demotywacja !
fajny lekarz, a co do bolu po przystawieniu, przy pierwszym dziecku podobno jest nieznaczny i dwlikatny, zaczyna sie od deugiego, stad u mnie strach, skoro tak czulam przy pierwszym…
Na pewno wszystko pójdzie dobrze, najważniejsze to nie bać się prosić o pomoc, najlepiej od razu skorzystać z usług poradni laktacyjnej, teraz są takie chyba przy każdym szpitalu, w moim były panie praktycznie 24h/dobę. I wtedy można uniknąć wielu problemów i błędów.
A co do mojego pierwszego karmienia to byłam wtedy wciąż w lekkim szoku I choć minęły już 3 miesiące, wciąż w nim jestem kiedy pomyślę, że jestem mamą
Po porodzie małą pomogła mi przystawić położna i “WYDAWAŁO” mi się to spoko zadaniem;) okazało się później że nie tak łatwo przystawić malucha, zwłaszcza jeśli ma się przepełnione mlekiem piersi a brodawki są jak piłeczki
w szpitalu byłm 4 doby i powiem wam, ze pomoc położnych była rewelacyjna ale zalezy od zmian które akurat były w danej porze, pamiętam tez położną która po poroszeniu o pomoc w przystawieniu małej miała mi pomóc, przyszła na sale po 4 godzinach, była niemiła i arogancka zwłaszcza źle wspominam czas gdy mała leżała w inkubatorze i dostałam opiernicz, że nie umiem małej podać mleka z kubeczka ;(
Ale wszystko zależy od człowieka
Ja już mówiłam, że za drugim razem będę mądrzejsza i nie dam się spławić, Anitko,opieprzyła cię? już ja bym jej teraz pokazała, a od czego jest qrka wodna? to jej praca czy jak? jakby mi nie pomogla to bym sie poskarżyła komu trzeba… za pierwszym razem tak mnie te pielegniarki zalatwily, ze teraz za szybko nie popuszcze… a co do szoku w byciu mama moj maly juz sporo mowi a ja nadal jestem w szoku, ze jestem mama
i im wiekszy jest to wydaje mi sie to malo realne… no i zaraz ma byc drugie
mimo, ze sebastian wola “Mama” to chodze caly czas dumna jak paw i z niedowierzenia potrząsam głową
Niektóre położne i lekarze nie są po prostu powołani do tego co robią. Mi PAN ginekolog podczas porodu śmiał powiedzieć, że mam się tak nie wydzierać bo to aż tak nie boli.
Mogę tylko powiedzieć jeszcze, że ja nie miałam większych kłopotów z przystawianiem dziecka do piersi - mam duże piersi i sutki, także może to mi pomogło
No ta dziewczyna co nie mogla karmić byla hojnie obdarzona przez nature ja za to zawsze jestem na b/c
i jakos przy karmieniu mnie zalewalo… Chyba nie ma reguly
a co do PANA ginekologa - nie no skąd, w ogole nie boli hehe paclabym przez leb to by sie okrecil
kiedy przystawili mi Madzię do cyca byłam szczęśliwa że chce ssać mleczko z piersi bardzo lubię patrzeć gdy ssie pierś szkoda, że pije mleczko coraz rzadziej
Ja nawet nie wiedziałam, że zaraz po porodzie jest czas na karmienie. Po godzinie przyszła położna i pyta czy już. Zbulwersowała się, że jeszcze dziecko nie nakarmione. A ja nie wiedziałam jak to zrobić. Nie mam pojęcia czy mały wtedy cokolwiek wyssał. Dla mnie to było stresujące przeżycie bo bardzo chciałam żeby wszystko się udało, a efektu nie było ( albo mnie się tak wydawało ). Później, już po opuszczeniu szpitala też miałam problem z bolącymi piersiami bo mały źle chwytał. Na szczęście po jakimś czasie sam załapał o co chodzi.
Szczerze ja tak jak Marta. Nie wiedziałam ze zaraz po porodzie tak ważne jest przystąpienie dziecka do piersi. Wiedziałam ze ważne jest kontakt skóra do skory. Po zamierzeniu i związanie synek został położony na moim brzuszku i wszyscy sobie poszli. Zostaliśmy we troje ja maz i nas syn. Po około 2 h przyszła położna i zabrała nas na sale poporodowa. Synka przystawialan dopiero rano. On cała noc spał wyczerpany po porodzie. Położne nie kaszlu mi go przestawiać wcześniej. Mieliśmy problemy z początkiem karmienia przez silna zoltaczke ale potem było wszystko dobrze
Dla mnie to było nieprzyjemne uczucie… Kiedy urodziłam, po kilku godzinach przywieźli mi Andrzeja na salę (moje pierwsze dziecko). Siostra postawiła “wózek” koło mojego łóżka i powiedziała “proszę dużo przystawiać do piersi” po czym wyszła. Byłam sama na sali, mój tato miał przyjechać do mnie dopiero po pracy.
Byłam przerażona, po chwili, młody zaczął płakać, delikatnie wyjęłam go z tego “wózka” trzęsłam się jak galareta. I zaczęły się próby, pokarm tryskał mi na wszystkie strony, Andrzej nie umiał chwycić, jak już chwycił to nie był w stanie połknąć takiej ilości mleka. Kiedy zapytałam siostrę co mam robić w takiej sytuacji, powiedziała “proszę nie pić”.
Ale wszystko dobrze się skończyło, przyjechał mój tato i pomógł mi.
Pozdrawiam
aha i bardzo mnie bolało w zasadzie to cały czas jak karmiłam odczuwałam dyskomfort
Pierwsze karmienie? Hmm… Przyszła rano położna przyprowadzając mi już synka (dzień wcześniej miałam cc) z jakimiś próbkami itp. Zapytałam się jej czy pomoże mi nakarmić (przystawić) synka a ta mi odpowiedziała: “To pani go jeszcze nie karmiła? Nie mam co tu Pani pomagać - to takie naturalne” i po tych słowach po prostu wyszła a mnie zatkało… Nie wiedziałam jak mam go położyć, by mnie to nie bolało… Zadzwoniłam dzwonkiem, by z powrotem przyszła (taki alarm na pooperacyjnej) i mi pomogła, chociaż go jakoś sensownie przy tej piersi położyć. Kazała mi położyć się na boku i położyła mi obok synka i znów wyszła… Więc przystawiałam sama - bez skutku i zlitowała się nademną studentka - pomogła ale okazało się, że mały nie potrafi ssać i nici…: (
K. Filarowska-nie bardzo rozumiem, czemu miałabys nie pić? Czemu nie dala Ci laktatora lub nie powiedziała jak odciągnąć ręcznie pokarm…ehhh…Przecież to właśnie dobrze-trzeba dużo pic wody…zresztą nie wiem, jak Wy, ale ja musiałam pić (chociaż po cc dopiero po spionizowaniu i badaniu perystaltyki jelit można się napić paru łyków), bo tak strasznie byłam spragniona. Wasze doświadczenia z położnymi utwierdzają mnie w przekonaniu, że mój szpital jest najlepszy pod względem personelu (rodziłam tam dwa razy). Siostry zawsze pomocne, zabiegane, ale uśmiechniete i zyczliwe. Poza tym w tygodniu miesięcy szkolnych są studenci, którzy w ramach zajęć pomagają pacjentkom.
Ja po pierwszym cc czułam się niepewna, czy bedę mieć mleko, bo się głupot w necie naczytałam o tym, ze przy cc może mleka nie byc. Poza tym miałam/mam mały biust, co też mnie niepokoiło. Więc gdy przynieśli moją pierwsza córę do pierwszego karmienia (jeszcze na pooperacyjnej, kiedy nie mogłam kręcić nawet głową po znieczuleniu), siostra ułożyła mi ją w becie przy mojej piersi, mała zaczęła od razu ssać, poczułam się bardzo zbudowana. Siostra powiedziała, że mam chwytne brodawki i nie będę miała problemu. Nic mnie nie bolało, mała nie kąsała, tylko od razu chwyciła pierś z otoczką, jak trzeba. Podobnie było z drugą córcią. Tylko, że przy niej macica, w sensie obkurczanie, strasznie bolało. Siostra przyszła i mi to wytłumaczyła, bo ja nie byłam na taki ból przygotowana.
jak urodzilam po raz pierwszy to przyszla polozna jak jeszcze sie trzeslam (w szoku poporodowym bo od razu po szyciu przewieziono mnie na sale poporodowa ze wzgledu na kolejne porody). Polozyla mi malemu przy piersi i mowi “no tylko nie tak! chce go pani udusic?” zaczela sie drzec, byla przy tym moja mama i ja zgasila, ze musi powiedziec jak… jak tylko pokazala to bylo to przyjemne uczucie, ale oczywiscie pozniej bolalo, bo jak to za pierwszym razem pogryzl mi brodawki. Wtedy krotko karmilam ze wzgledu na zapaleniepiersi zaraz po porodzie (4 dni po). Teraz sama przystawialam malego, nie pozwalalam dawac mu butelki. Na poczatq nie wiedzial za bardzo jak ssac, ale po kilku probach bylo juz dobrze, no i karmimy sie 3,5 miesiaca ponad… mam nadzieje, ze uda mi sie jak najdluzej karmic.
Agulka położna powiedziała że jak nie będę wcale pić to nie będzie mi pokarm strzelał po sufitach.
Co za ludzie