Personel na porodówce

To gratulacje pravuska :slight_smile: Ja miło wspominam odział noworodków mój mąż chodził i wszystko załatwiał z nim to mieli jak coś nie wiedział to chodził oto zdjęcie jak przewijał małą ja nie musiałam bo on mnie wyręczył :slight_smile:

1

kurcze SamantKa jak wy tego szukacie?

U nas na oddziale dzieci myły i przewijaly pielegniarki. Jak cos od nich chciwlam to tyloo maciskalam na guzik i zaraz sie zjawialy bez problemu

Ja mam dobrą pamięć po prostu; ) Już właśnie tu trochę jestem i większość tytułów znam mniej więcej na pamięć i wiem co wpisać w wyszukiwarkę - przyznaje się; )
Chociaż tutaj akurat wpisałam tylko hasło “poród” i sortowanie tylko na forum ; )

a widzisz Samanta o tym nie pomyślałam aby wpisac jedno słowo tylko próbowałam na wszystkie sposoby sformułować pytanie i nic mi nie wyskakiwało.

Jeszcze się wprawisz; )

U nas w szpitalu większość położnych jest bardzo miłych,znam je prawie wszystkie bo spędziłam trochę czasu w tym szpitalu bo gdy jeszcze nie byłam w ciąży na samej ginekologii leżałam miesiąc.Później poznawałam je leżąc na patologii,gdy leżałam tam w pierwszej ciąży.Idąc do porodu zastanawiałam się kto w tym czasie będzie miał tam dyżur i w duchu liczyłam na kilka ulubionych.Za pierwszym razem trafiłam na bardzo miła położną,a gdy już parłam prawie nałożyły się dwie zmiany i w około mojego łóżka były chyba z cztery położne.Jedna trzymała mnie za rękę razem z mężem,a inne dopingowały,a gdy już urodziłam były pełne podziwu.Gdy rodziłam drugą do szpitala trafiłam w nocy,na izbie przyjęć papierki wypisywała niezbyt miła pani.Na porodówkę również nie zapowiadało się ciekawie,surowy wyraz twarzy i nie miły ton sprawił,ze troszkę się przeraziłam.Jednak po krótkiej rozmowie surowa położna zamieniła się w bardzo miłą i sympatyczną,a ja odetchnęłam:)Nie rodziłam jednak przy tej położnej bo po swoim dyżurze pożegnała się i poszła do domu.Za nią przyszła znana położna z mojej rodzinnej miejscowości.Gdy mnie zobaczyła,powiedziała ,że ona bierze mnie i można powiedzieć że miałam ją na wyłączność.Bardzo dużo mi pomogła,tak naprawdę dopiero ona nauczyła mnie prawidłowo oddychać podczas skurczy ,bardzo sie starała bym po porodzie była w dobrej kondycji,dlatego od razu powiedziała mi,ze zrobi wszystko by mnie nie naciąć.Słuchałam jej instrukcji i robiłam tak jak kazała,przez co nie byłam nacinana.W duchu dziękowałam Bogu,ze drugi raz mam taką świetną opiekę.Życzę Wszystkim takiej opieki i pomocy jaką ja dwukrotnie doświadczyłam na porodówce.

Jezu co za sytuacją bardzo ci współczuję szkoda ze takie sytuacje sie zdarzają jeszcze w tych czasach ja na szczęście trafilam na fajna polozna ktora mnie przyjmowala a i ta z ktora rodzilam byla super bo w trakcie sie personel zmienił. Jak to czytam to mam wrażenie ze pani wyzyla sie poprostu na tobie i odbila jakies swoje nerwy i problemy wielka szkoda tak sie nie robi ... i dla Ciebie też to Napewno byl wielki uraz do kolejnego porodu 

aż przykro to czytać, nie chciałabym być na Twoim miejscu 

O matko, mam nadzieję, że ta sytuacja miała miejsce bo było to jednak 7 lat temu i teraz się takie nie zdarzają. A przynajmniej chciałabym gorąco w to wierzyć.

Miejmy nadzieję że już takich sytuacji nie ma i nikogo nie spotka