(mam nadzieję że nie zdublowałam wątku bo kurka szukałam w każdy możliwy sposób jak mi przyszło do głowy jednak jeśli zdublowałam to bardzo proszę o uświadomienie i ewentualnie usunięcie tego)
Wydaje mi się że każda mama ma jakieś oczekiwania co do personelu na porodówce- czego oczekiwać od położnej, czego od lekarza a czego ogólnie od szpitala. Nasłuchałam się również (i naczytałam właściwie też) kiedy to za czasów naszych babć czy tam mam kobieta była traktowana przedmiotowo. Najważniejsze było dziecko a to czy kobieta czuła sie komfortowo czy nie to personel miał gdzieś. Niekiedy położne krzyczały, krytykowały czy też wyzywały kobiety rodzące , nie przejmując się że cierpią- jednym słowem mówiąc same nieprzyjemności. Niby czasy się zmieniły ale czy jednak faktycznie jest lepiej? W dzisiejszych czasach również można się spotkać z niesympatycznym personelem. Czy Wam, się drogie mamy zdarzyło?
Ja niestety miałam tą nieprzyjemność jak już tu w kilku wątkach wspomniałam.
Przyjechałam z pierwszym dzieckiem do szpitala przed 15. Jakiś czas później podłączyli mnie pod kroplówkę i czekałam na rozwinięcie akcji. Położne były dwie. Kręciły się, zagadywały mnie, żartowały…bardzo sympatyczne kobiety. Po 2 godzinach przychodzi jedna i pyta z żartem czy ja rodze czy nie bo widać ze skurcze się nasilają a ja nic nie krzyczę. Nic nie czułam. O 19 jednak byłam już po przebitych wodach płodowych i zwijając się z bólu zauważyłam że przyszedł całkiem nowy personel. Kobieta na dzień dobry stwierdziła ze już rodzimy (chodź nie miałam skurczy partych o czym się przekonałam dopiero przy drugim dziecku!). Wisząc mi nad kroczem rozmawiała z synkiem narzekając mu do słuchawki że zaczęła pracę od porodu. Darła się ciągle na mnie i wywierała presję mówiąc “jak Pani nie zacznie normalnie przecz to skończy się to kleszczami a od razu mówię że to nie jest przyjemne!”. Zaczęła mnie nacinać nagle nie uświadamiając mnie o tym a gdy wrzasnęłam (bo się przestraszyłam i bolało) to patrzyła na mnie z wyrzutem. Kazała mi przeć przez pół godziny jeden raz po drugim. Doprowadziło to do tego że w którymś momencie ze zmęczenia i nieodpowiedniego dotlenienia mózgu zaczęłam jej tam mdleć i już odleciałam ale szybko się ocknęłam. Błagałam ją o znieczulenie po czym stwierdziła że kobiety rodzą bez i jakoś żyją więc mam przestać użalać się nad sobą i pomyśleć o dziecku bo nie ja jestem tu najważniejsza. W końcu urodziłam dziecko z pomocą kleszczy. Położna wymogła na mnie słowo “dziękuje” po czym zasugerowała że “PO TAKIM PORODZIE” jestem zobowiązana do jakiegoś prezentu dla niej ale potem jednak stwierdziła że jej wszystko jedno bo i tak idzie na urlop. Myślałam już że więcej nie będę miała z nią do czynienia jednak gdy przyjechał do szpitala mój narzeczony zamknęła mnie z nim w sali obok i inna położna przyniosła mi dziecko kazała nakarmić, pokazała szybko co i jak i poszła. Ja zmeczona po porodzie nie zakodowałam tego i nie wiedziałam jak się za to zabrać więc poprosiłam mojego partnera żeby poszedł po kogoś kto mi to wytłumaczy jeszcze raz. Oczywiście weszła ONA z oburzeniem że jak to ja nie wiem jak się dziecko karmi. Odpowiedziałam ze no nie wiem bo to moje pierwsze na co ona :“To trzeba było czytać książki”. Powiedziałam że czytałam ona jednak stwierdziła że za mało. No mojemu narzeczonemu opadła szczęka do samej ziemi.
Drugie dziecko rodziłam w tym samym szpitalu i od razu powiedziałam że jeśli trafię na nią znowu to mają mi wymienić położną albo przewieźć do innego szpitala.
Ja żałuję, że rodziłam z takimi położnymi i lekarzem na jakich trafiłam… Tzn. przyjechałam i akurat była zmiana a na porodówce byłam tylko ja jedyna, bo bardzo obfitej w dzieci nocy.
Położne bagatelizowały wszystko co mówię, że się źle czułam, że bolało (bo jak może nie boleć), nie podpisywałam żadnych zgód, o nic się nie pytały tylko wszystko było “odgórnie” ustalone czyli nie tak, jak miało być, gdy przyjechałam oglądać szpital jeszcze w ciąży.
Lekarz badał mnie dosłownie na chama aż przy którymś z kolei badaniu, w którym na siłę wsadzał palce przy zerowym rozwarciu, odepchnęłam go nogą i powiedziałam, że nie chce by już mnie badał i ma mnie zostawić w spokoju.
Na wstępie dostałam kroplówkę z oksytocyną, bo tak już trzeba mimo, że wody odeszły czyste i tylko dwie godziny szybciej. Gdy miałam już takie skurcze, że nie mogłam nawet oddychać a zero rozwarcia, przez opieszałość personelu, która na początku nie spojrzała nawet w kartę ciąży ani mój dzienniczek z badaniami ciśnienia, straciłam przytomność…
Ja nie mialam nieprzyjemnych doswiadczen ale slyszalam o takich poloznych z opowiesci kolezanek. Wyobrazam sobie ze kobieta trakcie juz bolesnych skurczy nie jest w stanie sama walczyc o to zeby traktowano ja nalezycie i z szacunkiem, dlatego jestem za tym aby rodzic z mezem/ chlopakiem/ przyjaciolka. Kims kto zadba o NAS, zna nasze prawa i obowiazki lekarza. Niestety, zyjemy w takim Panstwie gdzie same musimy walczyc o respektowanie swoich praw.
Angie ja miałam rodzić z partnerem ale w szpitalu wyglądało w praktyce to tak, że mogłam po niego wyjść do poczekalni dopiero jak dostałam skurcze… Przez dwie godziny siedziałam sama i nic nawet nie mogłam się odezwać…
Jak już w końcu on był, to byłam przeszczęśliwa, bo bardzo mi pomógł i to tylko on był w momencie w którym straciłam przytomność na sali… To on pierwszy mnie cucił i wzywał pomoc… Nie wiem co by na prawdę było gdyby nie on.
Współczuję Wam tych traumatycznych przeżyć!!! to jet nie do pomyślenia jak jeden czlowiek może traktować drugiego…
Ja mimo,że nie rodziłam jeszcze, to podczas ciąży byłam 3 razy w szpitalu na ginekologii i moje “wrażenia” dotyczące położnych, aczkolwiek nie wszystkich!, są też negatywne. Mimo, ze napisałam, ze nie dotycza one całego personelu, niestety opinia moja odbija się na całości szpitala… cóż inaczej się chyba nie da…
Pierwszy raz pojechalam na izbę jak w 9tc zaczęłam krwawić. To był już wieczór, a położna pyta się czemu nie poszłam do swojego lekarza-bo jest po 18, a lekarz tak czy inaczej wysłałby nas na izbę… i w tedy byłam ogólnie traktowana jakbym w ciąży nie była, bo 9 tygodni to nie ciąża… Po drodze jeszcze lekarka nie potrafiła mi zrobić usg…
2-gi raz byłam tylko na cukrzyce ciążową, ale przez przypadek wlączył mój mąż alarm. ok, było to nieuzasadnione itd, nasz błąd, nasza wina. ale zanim położna przyszła minęło ok 40 minut… a jakby coś się po drodze stało faktycznie???
Za trzecim razem udałam się na izbę jak zostałam uderzona w busie w brzuch, po czym mój mały nie ruszal się dłuugi czas, nawet o tych porach kiedy zazwyczaj był aktywny. Co usłyszałam- że oni sie nie zajmują czymś takim, że nie ma czeoś takiego by płód regularnie się ruszał… hello a czemu to się liczy ruchy płodu??? ale po interwencji znajomej położnej z łaską mnie przyjęto… jeszcze pretensje miała do mnie jak lekarka spytała się mnie czy na ktg słyszałam bicie serduszka, tak słyszałam, ale bardzo niewyraźnie, to połozna się na mnie wydarła, że no przecież dźwięk był ściszony… a skąd ja to mam wiedzieć?
Didisia no to kurcze faktycznie nie fajnie. Niestety tak to już jest…mam wrażenie że nie każdy lekarz jest lekarzem z powołania. Przy drugim dziecku personel był na prawdę bardzo sympatyczny.
W pierwszej ciąży trafilam na zly personel. Pielegniarkannie chciala mi w jiczym pomoc bo stwierdizla ze jest strasza od mnie i nie bedzie mi uslugiwac.
Ja miałam być w ciąży bardzo źle potraktowana w szpitalu w czmp odmówili mi przyjęcia na oddział ze skierowaniem lekarz w rejestracji kazał mi sam kontrolować czynności życiowe dziecka nic sobie nie zrobił z mojego problemu niestety chamstwo jest wszędzie
moje koleżanki niestety spotkało wiele przykrych słów ze strony położnych…i to w tym samym szpitalu wiec tam nie urodzę mimo, że to podobno najlepszy szpital w województwie:) Panie są chamskie i bardzo ordynarne. Miały pretensje do koleżanki, że nawet nie umie urodzić i teksty typu “dupa niżej”, "obrzydliwa ci*a i “rozwalona jak po wybuchu” - koleżanka bardzo popękała…ta właśnie niektóre kobiety - położne traktują inne kobiety…
Posprzątać też im się nie chciało jak koleżanka przy parciu zrobiła kupę…“dwa razy sprzątać nie będziemy”
Jezu… nie potrzebnie weszłam na ten wątek… ;( liczyłam na jakieś dodające otuchy wspomnienia… zaczynam panikować coraz bardziej, a zostały mi 3-4 tygodnie…
jedyne do czego mogę się już odnieść z własnego doświadczenia to, to co napisała Didisia o wizycie na IP z powodu braku ruchów. Ja też taką jedną wizytę mam za sobą. Młody mnie nieźle nastraszył, od rana do 13 zero ruchów, mimo że zawsze są rano jak się budzę, a potem po śniadaniu, a tu nic. Nawet Czekoladę zjadłam i czekałam…
w każdym razie trzymałam się jakoś, dopóki nie dojechaliśmy do szpitala, a na Izbie Przyjęć rejestratorce to na pytanie co się dzieje, wybuchnęłam płaczem. A ona była dla mnie super miła. Na oddziale jak tylko przyszłam, położna szybko przyłożyła mi do brzucha to ustrojstwo do słuchania serduszka i mówi mi że bije i czy słyszę. Uspakajała mnie, w ogóle niepospieszała i jak już wydmuchałam nos i się trochę ogarnęłam, zapieła KTG. Po zapisach pokazała wykres, powiedziała że jest wzorcowy, ale że bardzo dobrze że przyjechałam
daje mi to nadzieje, że w tym szpitalu tak się poprostu traktuje ludzi i że przy porodzie też będzie OK
Gosia nie mart w sie bedzie dobrze. Ja przy pierwszym dziecku 18 lat temu trafilam na zly personel, ale przy synu byl swietny. Poelegniarki we wszystiim pomagaly, trzymaly za reke, uspokajaly. Ani razu na mnie nie krzyknely.
Jak mam ci coa dobrdzic to idz rodzc z mezem. Wtedy tak sie nie odwaza. Maz zawsze moze nagrac ich zachowanie i podac je do sądu.
GosiaDr, rozumiem Cię. Też mi się smutno zrobiło po tym tekście i wszystkich komentarzach. To mi się w głowie nie mieści, jak można tak się zachowywać. Gdybym przed porodem to czytała, to bym się jeszcze bardziej porodu bała. Ja miałam to szczęście, że na sam poród (nieplanowane cięcie) trafiłam na super personel, miałam rodzić na “starej” zmianie, ale trzeba było na anestezjologa poczekać i zmienił się personel. Na prawdę miałam super ludzi w okół siebie, a ja byłam cała przerażona tym, że ma być cesarka. W ogóle nie brałam wtedy pod uwagę tego, że może być konieczna, no bo przecież cała ciąża była bezproblemowa.
No to teraz dla odmiany, więcej pozytywnych historii odnośnie personelu na porodówce , poproszę A może jakieś śmieszne sytuacje miałyście? tak na rozluźnienie
Hej Gosia tam gdzie rodziłam bardzo miałam super warunki i opiekę położne i lekarze bardzo dbali o mnie jak i zresztą o inne kobiety w ciąży szczerze polecam mój szpital później sala po porodzie indywidualna mąż spał z nami maleństwo z porodówki mój mąż wywoził ale się cieszył że mógł to zrobić w czmp tam mnie spotkały nie przyjemności jak wcześniej o tym pisałam ale nie w rejonowym bardzo miło pobyt tam wspominam i tym bardziej że leżałam tam od 7 miesiąca to mogłam poznać personel
Ja rodziłam w Piasecznie i bardzo sobie chwalę poród i pomoc położnej, na prawdę swoim spokojem dodała mi sił. Niestety była to położna, która akurat miała dyżur i biegała między mną a dwoma innymi pacjentkami, poród postępował szybko - całe szczęście, że byłam z partnerem, który w krytycznych momentach prosił ją na salę… Lekarza co prawda nie widziałam przy moim porodzie, ale nie było takiej potrzeby - szło jak burza hehe Warto jednak zwrócić uwagę nie na samą położną, bo tu dużo dyktuje natura ale na późniejszą opiekę w oddziale noworodkowym, musiałam wiele razy prosić o podpowiedzi, co było przyjmowane raczej “ojesu już idę”, ale jak mówią pierwsze koty za płoty, w styczniu wracam tam znów, już będzie łatwiej
Forum dla rodziców - sprawdź dlaczego warto się na nim udzielać
Forum dla rodziców to miejsce, w którym rodzice dzielą się swoim
doświadczeniem. Wejdź na polskie forum rodziców, poszukaj informacji
ważnych dla Ciebie i odpowiadaj na pytania zadawane przez innych. Forum
rodziców to kompendium wiedzy i miejsce, w którym można poplotkować.
Znajdziesz to radu związane z ciążą i porodem oraz wychowaniem,
pielęgnacją i dietą. Jesteś rodzicem malucha? Forum rodziców to miejsce
dla Ciebie. Na Forum dla rodziców w zakładce małe dziecko znajdziesz cenne
informację i wskazówki. To miejsce, w którym możesz publikować i dzielić
się wiedzą oraz zadawać pytania i korzystać z umieszczonych wcześniej
porad innych rodziców. Forum dla rodziców Canpol babies to bezpieczna
strefa, w której każde opublikowane pytanie dotyczące rodzicielstwa jest
na miejscu.
Forum dla mam - dlaczego warto dołączyć do społeczności mam Canpol babies
i wymieniać się poradami
Forum dla mam to miejsce, gdzie możesz porozmawiać z innymi mamami na
tematy związane z macierzyństwem. Rejestrując się na forum dla mam, możesz
uczestniczyć w rozmowach i dyskusjach, zadawać pytania bardziej
doświadczonym mamom i samej radzić bazując na własnej wiedzy. Fora dla mam
to miejsca, gdzie spotykają się również kobiety, które planują ciąże.
Forum dla przyszłych mam, skupia kobiety, które same nie mają
doświadczenia, ale chcą się dowiedzieć jak najwięcej na temat
rodzicielstwa. Dzięki obecności na forum dla przyszłych mam zdobywają
wiadomości z pierwszej ręki od kobiet, które same właśnie zaszły w ciąże
lub urodziły. Na Forum mam Canpol babies możesz wybrać interesująca Cię
kategorię, śledzić konwersację, włączyć się do rozmowy w każdym momencie i
zadawać pytania na ważne dla Ciebie tematy. Spodziewasz się dziecka,
odwiedź kategorię ciąża i poród, karmisz piersią, wyszukaj interesująca
Cię sekcje. Forum mam to miejsce dla rodziców maluchów i starszych dzieci,
którzy szukają rad na temat pielęgnacji, rozwoju i wychowania, chcą
podzielić się sprawdzonymi przepisami lub metodami na wprowadzenie nowości
do menu dziecka, pisząc w zakładce dieta lub po prostu porozmawiać
odwiedzając strefę ploteczki. Rodzicielstwo to temat, który Cię
interesuje? Fora dla mam skupiają osoby o podobnych zainteresowaniach.
Zajrzyj do nas, zdobywaj informację i wymieniaj się poglądami. Na Forum
dla mam możesz dzielić się wiedzą i wygrywać nagrody. Najbardziej aktywne
i pomocne mamy mają szansę na udział w comiesięcznych testach produktów
Canpol babies.