Pandemia spowodowała, że nasze wspólne zdrowie było najważniejsze, bo jeden przewrócony pionek przewracał całą planszę. Jeden za wszystkich - wszyscy za jednego aż pokonamy wroga - Covid-19

 Każdy z pacjentów traktowany był jako potencjalnie zakaźny. To jako pierwsze nasuwa  mi się ze startu maszyny covidowej.

 

Początkowo największym problemem były właśnie braki sprzętowe oraz trudności w rozpoznaniu, czy dany objaw związany jest z występowaniem wirusa COVID-19, czy jest to objaw wynikający z innego schorzenia. 
 

Cały personel medyczny błądził jak dziecko we mgle, którego nikt nie mógł złapać za rękę, nikogo nie było na froncie tuż przed nim. Oddziały szpitali, które nie zostały przekształcone w szpitale jednoimienne, rozpoczęły wydzielanie specjalnych sal lub całych oddziałów, przeznaczonych na przyjęcia pacjentów z nagłymi przypadkami. Każdy pacjent przyjmowany był na oddział, gdzie początkowo wykonywane były przy nim tylko niezbędne procedury, odsuwano na bok wszystko to, co może poczekać do czasu nadejścia wyniku badania w kierunku wirusa COVID-19. Po otrzymaniu dodatniego wyniku pacjenci przetransportowywani byli do szpitali jednoimiennych bądź, w zależności od ich stanu i potrzeb, oceniano pilność zastosowania specjalistycznego leczenia.

Pierwsze przyjęcia na oddział pacjentów, u których nie wykluczono wirusa COVID-19, napawały nas strachem, zmuszały do wytężonego myślenia oraz sprawiały, że każda wcześniej wykonywana procedura stawała się mozolną pracą z przemyśleniem każdego następnego kroku.

 

Komunikacja z kolegami w pracy poprawiła się, zeszła na dobre tory, zaczęliśmy pracować razem a nie obok siebie.

 

 „Moje” zastąpiło „nasze”.

 

 Nasze wspólne zdrowie było najważniejsze, bo jeden przewrócony pionek przewracał całą planszę. 

 

Pojawiające się wiadomości o kwarantannie kolejnych osób z zespołu powodowały długie godziny wyczekiwania na wiadomość: „ujemny”. W przeciwnym razie martwiliśmy się o siebie na wzajem modląc się żeby choroba nie zabrała naszego członka zespołu.

 

Codzienne śledzenie statystyk nowych przypadków zakażeń stało się nawykiem, który pozostał z nami do dziś.

Cała sytuacja, z jaką przyszło nam się mierzyć, rzucała kłody pod nogi nie tylko nam medykom, ale także pacjentom, którzy zaniepokojeni o swoje życie i zdrowie mieli przed sobą człowieka pod kilkoma warstwami ubrań ochronnych, którego twarzy nie byli w stanie zidentyfikować.

Pandemia była punktem zwrotnym, który uzmysłowił wszelkie istniejące niedociągnięcia wymagające naprawy.

 

Pandemia spowodowała, że nasze wspólne zdrowie było najważniejsze, bo jeden przewrócony pionek przewracał całą planszę. 
 

Jeden za wszystkich - wszyscy za jednego aż pokonamy wroga - Covid-19.