Pandemia Covid -19 utworzyła całkiem nową medyczną rzeczywistość funkcjonowania w egzystencji placówek medycznych na całym świecie.
W rzeczywistości covidowej na oddziale wywróconym do góry nogami, za normalny strój mając ubranie barierowe lub kombinezon. Ten drugi rozsądniejszy, ale momentami brakuje już sił, żeby go na siebie zakładać. Potrzeba odpoczynku od potu zbierającego się pod folią, mokrej bielizny, notorycznych, silnych bólów głowy będących wynikiem odwodnienia organizmu.
Podobno do wszystkiego można się przyzwyczaić. Jedyne co można to cierpliwie znosić „nową” rzeczywistość, ale jednocześnie wyczekując końca tego całego chaosu. Mimo, że dodatni pacjenci nie wywołują już strachu, są czymś normalnym, to ten rok daje nam się we znaki. Jesteśmy mniej cierpliwi, bardziej wybuchowi, nerwowi, rzadziej idziemy na ustępstwa i rzadziej szukamy kompromisów. Śmiechy ucichły, żarty zdarzają się rzadko. Trwamy jakby w zawieszeniu broniąc się od otaczającego nas bałaganu ironią czy sarkazmem.
Robimy to czego się od nas oczekuje, odmierzając czas do wyjścia, a po wyjściu czas do kolejnego dyżuru. Pierwszy mija za wolno, drugi stanowczo za szybko. Większość z nas już nie potrafi odpocząć, głowa przerabia problemy, trudności, konflikty. Tych doszło przez ostatni rok sporo i wciąż pojawiają się nowe. Kolejną falę już u nas widać i czuć, zderzamy się z kolejnymi rozwiązaniami i decyzjami, które w żaden sposób nie biorą pod uwagę dobra pracowników.
W telewizji dużo się słucha na temat walki medyków w szpitalach, a gdzie mówią na temat walki o medyków ? Zniesione kwarantanny, po to żeby nas nie zabrakło, niepłacenie za prace przy pacjentach Covid plus, praca ponad ludzkie siły, ilość dyżurów która doprowadzić może do wycieńczenia naszych organizmów... ale nadal staram się znosić nową rzeczywistość z nadzieją na lepsze jutro, które nie wiem kiedy nastąpi (?).