Odwiedziny po porodzie

Co o tym myślicie, powinny być ograniczone, czy bez “limitu”?
Po moim pobycie w szpitalu uważam, że powinny być ograniczone, do ojca i dziadków.
Leżałam na małej sali z jeszcze jedna dziewczyna, do niej przychodziła cała rodzina i znajomi odwiedziny wręcz cały dzień, w sali 5x3 gdzie ledwo mieściły się łóżka i maluszki niekiedy po 5 osób + my dwie i dzieci, w sali zaduch, nie wiadomo jak się ułożyć żeby nakarmić, gadki śmiechy Mała budziła się co chwile, jej mąż kaszlacy z katarem, okna pozamykane, moje łóżko obok umywalki do której ciągle ktoś podchodził.

NatkaF, moja mama była od razu, bo mój mąż nie mógł i ona mi pomagała. Reszta dzień później. Ale na to kilka rzeczy się nałożyło. Przy pierwszym dziecku rodzice i teściowie byli zaraz po cięciu, na chwilkę i pojechali.
Wydaje mi się, ze podobny wątek był ale na telefonie źle mi wyszukuje.

o dzieki Dziubus. Tak sie wkurzylam na mame ze nie przyjmuje mojej odmowy ze musialam szybko napisac :smiley:

Przy pierwszym porodzie rodzice i brat przyjechali na następny dzień kiedy juz jako tako nabrałam sił z reszt ja w ogóle dobrze sie czułam a co więcej byłam po porodzie sn więc to tez różnica…może mama jeszcze zmieni zdanie i dotrą do niej twoje słowa.

Iwona nie ma wyjscia i musza dotrzec moje slowa, bo inaczej ebdzie niezly zgrzyt. Ja rozumiem ze ona chce wnuka zobaczyc, ale bez przesady! Ja jedno a ona swoje. POza tym nie wyobrazam sobie tego, ze obolala, po cc i znieczuleniu (nie wiem jak bede sie czula), bedzie ze mnie wszystko lecialo, bede musiala nauczyc sie jak karmic i w ogole bede musiala oswoic sie z nowa sytuacja razem z mezem, a ona wpadnie sobie w odwiedziny ot tak szczesliwa babcia. No tak juz nikt mi dawno nie zadzialal na nerwy

Moja mama była dziś jak tylko przywieźli mnie na salę, ale dosłownie chwilkę, mąż też i poszli do niuni. Za to u dziewczyny, która miała cc po mnie cały czas siedzi mąż i matka była długo. Mało komfortowe, bo on się ciągle gapi. O właśnie jeszcze ktoś przylazł do niej, jakaś wyperfumowana lalunia.
Mój mąż ma wpaść jak będę pionizowana, chcę żeby pogrzebał w torbie powyciągał kilka rzeczy, żeby położne nie musiały.
Leczymy we trzy po cc, po co te pielgrzymki nie rozumiem. Nawet odpocząć pospać nie można, bo ciągle gadają. Jestem przeciwna. Ja swoją mamę i męża wygonilam po kilku minutach. Zostawił mi torby tylko pokazał niunię w swoim telefonie i tyle.

Natka u mnie było podobnie, ja nie chciała odwiedzin w szpitalu, już w ciąży tak sobie założyłam, że w szpitalu chcę trochę dojść do siebie, nacieszyć się dzieckiem z mężem, a odwiedziny mogą być w domu. Moja mama oczywiście się obraziła, urodziłam po godz 21, a chcieli przyjechać z tatą na drugi dzień, a ja lewo żyłam, jeszcze wszystko się skumulowało na moim mężu, że pewnie on to wymyślił. Do tego na sali był limit odwiedzin, więc musiałabym wyjść z nim na korytarz (jak z trudem szłam do łazienki w sali), a rodzice do tego szpitala mają ponad 60 km, więc pewnie jakby już jechali tyle km to by chcieli trochę pobyć itp idt… aaa jeszcze istniało ryzyko, że jak przyjadą moi rodzice to i teściowie by chcieli zobaczyć wnuka… tego to bym już nie przeżyła…:))))
Tak mi marudziła mama, że powiedziałam, że mogą przyjechać za dwa dni, to może trochę dojdę do siebie, to był Wielki Piątek, to wtedy nie chciała, bo najpierw praca, a później kościół… i na tym się skończyło… Podsumowując dobrze, że nie przyjechali, przy następnym porodzie kiedyś tam też nie będę chciała odwiedzin. Była siostra i mąż i to wystarczyło:)

Natka a jesteś pewna ze mama będzie mogła wejść. MAM to dziwne co mówisz gdyż ja leżakam po cc na sali pooperacyjnej gdzie absolutnie nikt poza personelem nie mógł wejść nawet mąż tam nie było odwiedzin. Zazwyczaj tam była pionizacja i dopiero na normalną sale i tam mógł ktoś wejść. Piszę zazwyczaj bo ja byłam przeniesiona na normalną sale wcześniej przed pionizacja gdyż było dużo cesarek i musieli świeże położyć. Tak więc dowiedz się jak jest bo być może nie ma o co się kłócić.

U mnie podczas cięcia ale na korytarzu był mąż i mama ale mama dlatego że pracuje w tym szpitalu. Po cięciu na korytarzu mąż dał mi buziaka potem w drzwiach przesłał zdjęcia dzidzi poszedł do małego a potem do domu. Ja w szpitalu nie bardzo chciałam dużo osób a przede wszystkim zabroniłam przychodzić mężczyznom poza moim mężem. Bo czuła bym się nie komfortowo. Ale też nie zostało to uszanowamd bo mój tata wpadł na chwilę fakt na 10min ale zawsze no i teściowa też się uparla. Prócz tego moja mama zaglądają no i siostra przyszła i przyjaciółka ale je dwie akurat chciałam:-P

MAM jak się czujesz?

No wlasnie u mnie porblem polega na tym, ze moi rodzice nie znaja umiaru! tak jak pisalam ostatnio w ktoryms watku, od 1,5 miesiaca przyjezdzaja do niedziela do nas! mam i ch juz dosc. i oczywiscie w ta niedziele tez chca przyjechac (a ja w poniedzialek do szpitala) wiec im powiem z enie ma nawet mowy bo ostatni dzien chce spedzic w spokoju tylko z mezem i nacieszyc sie tym ze jestesmy jeszcze we 2. W szpitalu pewnie by siedzieli i siedzieli. Oni nic nie rozumieją. Nudza sie w domu to przyjezdzaja do “wiekszego miasta” dla rozrywki ;/ daleko nie maja bo niecale 50km, ale to sie zaczyna robic juz naprawde irytujace, a to ze maja moje slowa doslownie w d… z tym ze powiedzialam ze nie chce ich odwiedzin w dniu porodu to juz przesada, I daletgo dostana w ogole zakaz odwiedzin mnie w szpitalu i na tym sie skonczy

Oj powiem Ci ze możesz mieć ciężko po porodzie jak co drugi dzień będą przyjeżdżać a wiadomo chce się pobyć we 3nauczyć maluszka ułożyć wszystko a czasem nie wstać z łóżka przynajmniej ja tak miałam. I chciałam bardzo te pierwsze tyg spędzić tylko we 3było mi to bardzo potrzebne i najlepiej się tak czułam

U mnie w dzień porodu była tylko mama, teściowa, mój brat i oczywiście mąż. Po cc byłam przewieziona na salę wzmożonego nadzoru na którą nie mógł nikt wejść. Mój mąż załatwił sobie wejście na sale na chwileczkę i nawet przywiózł mi małego bo tak zbajerował połóżne, że na chwilę pozwoliły. Leżałyśmy we dwie i do koleżanki nie mógł nikt wejść i była w szoku, że jemu się udało. Synek przez cały czas nie był ze mną a dostałam go dopiero następnego dnia rano. Teściowej nawet nie widziałam ale się wkurzyłam bo miałam urodzić SN i ona jako jedyna nie wiadomo po co przyjechała do szpitala. Moja mama miała powiedziane, że jak już będzie po to zadzwonimy i wtedy przyjedzie o z teściową miało być tak samo ale jak to powiedziała nie wytrzymała bo to ona musi pierwsza zobaczyć małego przed moją mamą. No ale na szczęście jej nie widziałam w ogóle. :slight_smile: mama z bratem przyjechała jak było po cc . Bylu zobaczyć Małego i w drzwiach że mną porozmawiali kilka minut dosłownie i pojechali. Mąż też po chwili pojechał i przyjechał dopiero na następny dzień.
U mnie w szpitalu po cc ja sale wzmożonego nadzoru nie może nikt wchodzić dopiero po pionizacji na normalnej sali a jeśli urodzi się SN to na sali mogą od razu pojawiać się odwiedzający. I u mojej koleżanki z sali tak było urodziła dzień po mnie ale od razu jak ja przywieźli zaczęły się pielgrzymki. Coś strasznego bo ona ani chwili nie była sama z mężem. U mnie jak ktoś przyjechał to był ok 15 minut i jechał do domu. Wyjątkiem był mąż :slight_smile:

ja przed porodem juz kazdemu mówiłam, ze odwiedziny po miesiacu od porodu, po co narazac dzidzię na zarazki, samej sie meczyc wizytami innych gdy karmienie, nawał mleka itp. mi sie nawet biust w zaden stanik przez 3 dni nie miescił

Natka musisz stanowcza być :slight_smile: chociaz ciężko jak masz takich rodziców. Zawsze masz opcje pogadania z polozna aby przekazala rodzicom o tym ze nie mozna Cie odwiedzic jak Twoje slowa nie docieraja do nich. U mnie w dniu cc zjawila sie cala rodzina czego nawet świadoma nie bylam bo polowy nie pamietam po znieczuleniu ogólnym. Wszystcy chcieli sprawdxic jak sie czuje i jak synek ale wiem ze bardzo szybko wyszli bo polozna ich wygonila :slight_smile: albo niech maz tego pierwszego dnia czy tez drugiego po zabiegu nie mowi rodzinie w jakiej sali lezysz :slight_smile: powinni to uszanowac to jest zabieg po ktorym kobieta musi wypoczac :slight_smile:

Justyna8907, bardzo dużo zależy od szpitala. Bo ze mną mógł ktoś być od momentu wywiezienia z sali cięć. Taki szpital. I u mnie mama była ciągle, ale akurat mi była potrzebna pomoc bardzo. Na jakiekolwiek zabiegi, czy przy mnie czy przy dziewczynie z sali każdy gość był wypraszany. Np. do pionizacji. Ale akurat to, że moja mam była, to pomagało też dziewczynie z sali, bo i z dzieckiem coś pomogła (o dziwo dali jej dziecko, mimo cięcia a nikogo nie było z jej rodziny, tylko położna noworodkowa czasem przychodziła).
Przy synku byli moi i męża rodzice, bo tak wyszło, gdy pojawiła się informacja o cc. Na chwilę przyjechali, dosłownie 15 minut i pojechali z powrotem (60km moi, teściowie 40, ale mąż z nimi jechał, stres ;-)). Mi wtedy było obojętne. A przy córce chciałam by mama była, bo mąż nie mógł być. A reszta pytała się czy może przyjechać. Za każdym razem, a 7 dni w sumie od porodu tam spędziłam.

Gudrun no zależy od szpitala dlatego pisałam żeby Natka się dowiedziała. Szczerze to ja wiele bym dała za to żeby po cięciu mógł być ze mną mąż i synek ale niestety.

Ja rodziłam naturalnie więc nie cierpiałam aż tak bardzo jak mamy po cc, a miałam taką na sali i nie mogła wstać z łóżka. Wszystko ją denerwowało, była sfrustrowana, że nie może w pełni się zająć dzieckiem przez ogromny ból a przy wizycie rodziny była jakby nieobecna a wręcz zła na cały świat, w sumie się nie dziwię, bo może i nie chciałabym aby mnie oglądali w takim stanie i widzieli moją bezradność ( a odwiedziło ją na raz mąż, mama, tata i jej dorosły syn). Co do mnie to mnie to oprócz męża odwiedzała mnie siostra, już na następny dzień, nie było z tym najmniejszego problemu tylko oczywiście w granicach wyznaczonych dla wizyty ( w sumie też długość wizyty zależała od położnej, bo jednej przeszkadzała obecność nawet w godzinach odwiedzin a inne mówiły proszę siedzieć, tylko po cichutku). Oczywiście jak był obchód i badania to wszyscy opuszczali salę. Dla mnie codzienne wizyty siostry, i męża były jak zbawienie, ponieważ mogłam w końcu wziąć porządny prysznic a wiedziałam, że dziecko zostaje pod dobrą opieką i nie będzie płakało samo na sali. Niestety moich rodziców nie było w dniu porodu ani przez cały pobyt w szpitalu , ponieważ akurat wyjechali i troszkę było mi z tego powodu żal.

Dobrze dziewczyny ze mowicie, dowiem sie jak to u mnie jest z ta sala nadzoru. Mam nadzieje ze jest hahaha :smiley: Po prostu moi rodzice ostatnio sa tak frustrujacy ze naprawde nie mam ochoty aby w dzien cc przyjezdzali. Chyba za czesto ich juz widuje i czuje sie przez nich wrecz osaczona. POza tym tak jak piszecie, to jest czas dla mnie, meza i dziecka, zeby poznac dziecko i oswoic sie z nowa sytuacja. Cala obolala po cc, nie wiem jak bede sie czula po snieczuleniu nie mam ochoty nikogo widziec. Dodatkowo ten stres ze trzeba karmic piersią (mysle ze pierwszy raz nie jest wcale latwy), nie wiadomo kiedy, nie wiadomo jak…nie mam ochoty aby ktos oprocz meza ogladal mnie w takim stanie. A wiem ze rodzice nie zaleca na 15 min, tylko beda siedziec i zawracac glowe. A mama jako stara polozna oczywiscie wie wszystko najlepiej (pamietam jak siostra przez to przechodzila 7 lat temu) :smiley: Sama juz nie wiem czy to przed porodem hormony mi buzuja i mnie wszystko denerwuje :smiley: czy rzeczywiscie tak potrzebuje byc tylko we 3 ze sama mysl o “najazdach” mnie denerwuje

Natka a nie możesz im po prostu jasno powiedzieć że nie chcesz aby Cię od razu odwiedzali pierwszego dnia? Może powiedz że zobaczą Ciebie i maluszka już jak będziecie w domu bo źle się czujesz. Ja cie dobrze rozumiem bo cc to nic przyjemnego. Ja pierwszego dnia ledwo co chodziłam a musiałam wyjść do męża aby córkę zobaczył.

Odwiedziny cos okropnego. W szpitalu mialam spokoj ale jak tylko wrocilam do domu to masakra. Juz w dniu wyjścia byli u mnie tesciowie z mlodsza siostra mojego narzeczonego i powiem Wam ze padalam na pysk a oni aż do 20 siedzieli. Czułam sie niekomfortowo bo walczylam z laktacja i ciągle mala przystawialam do piersi i dla mnie wygodniej bylo bez biustonosza no a przy tesciu przeciez nie bede sie obnazac…na drugi dzien zjechala sie moja rodzina a ja sie czułam fatalnie bo bolalo mnie krocze od naciecia, piersi miałam jak kamienie takie twarde a corka nie chciala jesc z piersi i co godz laktatorem musialam sciagac no a przy gosciach trochę nie wypada. Nigdy wiecej. Teraz to dopiero po miesiacu pozwole na odwiedziny jak kiedys urodze drugie dziecko. Kobieta musi odpoczac , dojsc do siebie no i wpasc w rytm dnia i go sobie ulozyc.