Odchudzam się, żeby nie zwariować

Cześć dziewczyny :slight_smile:
Przepraszam Was za ten osobisty post ale postanowiłam poinformować Was, że od jutra, czyli od 1go grudnia zaczynam moje odchudzanie. Post ten powstał dlatego, że potrzebuję dużej motywacji.
Jak większość z Was wie trochę “siedzę” w temacie odchudzania. Sama schudłam ponad 10kg później pomagałam zrzucać zbędę kilogramy innym.
Dziś to właśnie ja potrzebuję pomocy. Mam jakieś 12kg więcej co wpływa bardzo źle na moją psychikę.
Kocham swojego syna ponad wszystko, czasami mam wyrzuty sumienia że użalam się nad swoim wuglądem bo przecież oboje mogliśmy nie przeżyć.
Jednak jest to silniejsze ode mnie. W jakimś wątku wspominałam, że płaczę w garderobach jak nie mogę się coś zmieśić czy w domu przed lustrem. Teraz jest już trochę lepiej ale w dalszym ciągu jest źle. Nie podoba mi się mój wielki brzuch i o ile rozstępy jestem w stanie zaakceptować tak tej opony nie mogę.
4go grudnia syn kończy 4miesiące. Myślę, że już mogę zacząć ćwiczyć coś więcej niż przysiady. Mam już pewien plan co do treningów i diety w głowie ale jeszcze chciałabym wszystko przemyśleć.
Po co powstał ten post? Chciałabym móc się z kimś dzielić tym co siedzi w mojej głowie, mieć motywacje do trzymania diety i do ćwiczeń. Nie chce po prostu być sama z tym wszystkim.
Za każdym razem jak widzę szczupłą dziewczynę w telewizji chce mi się płakać. Mam dość tego uczucia. Chce z tym walczyć.
Wiele z Was tutaj bardzo chętnie pomaga więc postanowiłam, że w razie problemów poproszę właśnie Was o wsparcie.
Być może jest też inna mama która chce schudnąć. Zawsze to większa motywacja. A ja jak będę mogła tak pomogę :slight_smile:

Jutro pierwszy dzień.
Zważę się i zmierzę
Dziś muszę jeszcze postanowić jak rozpoczne dietę i na jakue składniki postawię
Muszę też zdecydować jaki trening będzie najlepszy na początek. Nie może skupiać się jeszcze za bardzo na brzuchu.
No i jeszcze muszę zrobić zdjęcia. Aż się boje. Rozstępy są jeszcze czerwone a brzuch to jeden wielki sflaczały balon. Ale później będę mogła porównać sobie :slight_smile:

Cóż! Ja mogę jedynie życzyć powodzenia i wytrwałości przede wszystkim! Trzymam mocno kciuki za Ciebie :slight_smile:

Mam nadzieję że się uda. Mi trudno znaleźć czas na ćwiczenia przy dziecku i to dla mnie jest najgorsze. Pewnie gdyby nie to przez te 6 miesięcy byłoby lepiej i u mnie.
Powodzenia!

Trzymam kciuki, jak coś to pisz do nas:)
Mi po pierwszej ciąży zostało 3 kg (z 19) mam nadzieję, że tym razem pójdzie mi lepiej:)

Życze powodzenia :slight_smile: sama mam zamiar zacząć ćwiczyć (ponownie) ale teraz walczę z filcem i czasu nie mam

Kinga życzę powodzenia i trzymam kciuki. Na bieżąco informuj nas jak Ci idzie :slight_smile: u mnie udało się szybko zrzucić kg z ciąży. A teraz coraz mniej mam czasu na ćwiczenia, więc jeśli jesteś już gotowa na aktywność fizyczną to polecam. Teraz Natan jeszcze dłużej śpi w ciągu dnia więc możesz sobie pozwolić na treningi i przygotowywanie posiłków. Z czasem, gdy maluszek się rozkręci będzie trudniej znaleźć chwilę dla siebie.

Kinga trzymam kciuki. Ja od niedzieli mam zamiar zrezygnować ze słodyczy! A przez adwent jeszcze z pieczywa na kolacje, makaronu i ziemniaków do obiadu. I uwierz mi, ale doskonale Cię rozumiem i wiem co teraz czujesz,

Dziękuję dziewczyny :slight_smile:
Aleksandra, ja już w końcu ogarnęłam kwestie organizacyjne i szczególnie teraz z łatwością znajdę czas na treningi bo na ppczątku są krótkie :slight_smile:
Ewela, strasznie bym chciała żeby i mi zostało 3kg :slight_smile:
MJacek oj nie bardzo, przesypia całą noc i po śniadaniu jeszcze śpi a w ciągu dnia już tylko ze dwa, trzy razy po pół godzinki do godziny :slight_smile:
Ulka, to już bardzo bardzo dużo :slight_smile:

Będę cały czas trzymać kciuki i będę czekać na wpisy, by Cię jeszcze bardziej motywować :slight_smile: Na ile oczywiście czas pozwoli bo termin porodu zbliża się nieubłaganie :slight_smile:
Fajnie, że założyłaś taki wątek, na pewno Ci to bardziej pomoże niż stawianie tylko przed sobą tego wyzwania , może dzięki temu dołączą i inne mamusie :wink:

Byłoby fajnie jakby ktoś dołączył :slight_smile: Zawsze raźniej :slight_smile:
Ja zaraz będę się ważyć i mierzyć.
Aż się boje :slight_smile:

Kinga życzę Ci powodzenia , pamiętaj że masz się nie poddawać . Na początku na pewno kg będziesz tracić szybko , ale przyjdzie taki moment , że waga pomimo ćwiczeń , diety stanie w miejscu i wtedy jest właśnie ten moment załamania. Dawniej 2 lata zmagałam się z nadwagą ale z rozmiaru 42 przeszłam na 36/38. Chodziłam na basen 2 razy w tygodniu , odrzuciłam chleb całkowicie. Jadłam dużo owoców a głód oszukiwałam cappuccino albo sokiem Kubuś. Dużo daje też jazda na rowerze bo nie odczuwa się tak tego wysiłku a łączy się przyjemne z pożytecznym .

Lola, ja jestem z grupy ludzi które na początku nie mogą schudnąć, dopiero bo dłuższej pracy widzą efekt :slight_smile:
Ogólnie wiem już co na mnie działa ale teraz organizacja z małym dzieckiem jest dość ciężka. Mam jeszcze bloga, oczywiście obowiązki domowe no i trochę czasu dla siebie też się przyda :slight_smile:

Od rana wszyatko jest nie tak.
Mąż wrócił z miasta i z hot dogiem dla mnie. Aż mi nerwy puściły. Oczywiście sam go zjadł ale ja już nerwowo nie daję rady. Wiem że chciał dobrze ale wczoraj mu mówiłam, że się odchudzam.
No i jeszcze pierogi się dzisiaj w domu u mnie robi :-(.
A przed chwilą się zmierzyłam i trochę się podłamałam. Mąż chodzi z Natanem na rękach i coś do mnie mówi a ja jakoś nie mogę złożyć zdania żeby mu odpowiedzieć.
Jest tragedia z tymi moimi wymiarami :frowning:

Dużo zależy właśnie od wsparcia otoczenia. U mnie tak samo mąż zawsze z czymś wyskakuje.
Ale spokojnie to dopiero pierwszy dzień. Najważniejsze to zacząć i jak już się uda kilka dni poćwiczyć i zmienić nawyki żywieniowe to już po jakimś czasie będzie to rutyna.

Dzisiaj to cały dzień na soku ananasowym jadę nawet nie miałam kiedy kawy wypić.
Zabranie się za dietę tak w 100% trochę mi zajmię. Ale ja jestem z tych co twierdzą że sukces to 80% ćwiczeń i 20%diety :-). Dlatego aż tak bardzo się jeszcze tym nie przejmuje. Za kilka dni powinnam już mieć swój tryb.
Tylko te pierogi mnie przerażają :frowning:
No nic, muszę poćwiczyć. Z tym że teraz nawet nie mam gdzie. Mąż ma jechać do swoich rodziców na chwile więc może uśpię Natana i w końcu mi się uda :slight_smile:

Najgorszy możliwy poerwszy dzień. Dostałam miesiączki, brzuch mnie boli a do tego cały czas ktoś coś ode mnie chce. Mam niby teraz chwilę žeby poćwiczyć ale Natan za chwilę pewnie się obudzi bo juž dawno jadł.

Może od dzis juz bedzie pamiętał, zeby Ci takich rzeczy nie przywozić :wink: wspieram i daj znac jak z tymi ćwiczeniami poszło

Dziewvzyny straszna lipa pierwszego dnia
Skończyło się na 1,5 soku ananasowego 3 czy 4 pierogach i tyle. Zero wody, zero herbaty czy nawet kawy. Zero wartościowych posiłków. Ale dzisiaj jest jakiś zakręcony dzień. Nie mam na nic czasu i wszystko idzie źle. Ale nie poddaję się. Jutro będzie lepiej :slight_smile:
A. 25 przysiadów zrobiłam na szybko pod prysznicem bo chciałam koniecznie coś zrobić :slight_smile:
Od jutra wyznaczam sobie zadania.
A nawet od dziś, bo na jutro mam zaplanowane :

  • 1 porcja owsianki
  • conajmniej 3 kubki czerwonej herbaty
  • minimum 1,5 L wody
  • przynajmniej 10minut ćwiczeń (na początek chociaż)
    Oby mi się udało. Znajdę jakiś zeszyt i będę wszystko notowała :slight_smile:

Powodzenia i wytrwałości ja dołączę za miesiąc:P

Kina po Twoich wpisach widzę, że faktycznie pierwszy dzień nie należy do najlepszych, ale nie trać wiary w siebie i swoje możliwości. Dasz radę, jutro zaczyna się nowy, lepszy dzień :slight_smile:
Przekonaj męża, żeby Cie wspierał w Twoim postanowieniu i jeśli ma ochotę na fast-fooda to niech je poza zasięgiem Twojego wzroku. A co do czasu na ćwiczenia to może wykorzystaj czas, gdy właśnie mąż zajmuje się małym? U mnie to się sprawdzało. Zmienialiśmy się z mężem, chodziliśmy na zmianę na siłownie. Teraz jakoś mi brakuje na wszystko czasu, chciałabym wrócić do regularnych ćwiczeń :frowning: chyba muszę się zmotywować tak jak Ty :slight_smile: