Nierówna walka z pandemią

Niestety muszę przyznać, że pandemia wpłynęła na moją pracę bardzo negatywnie. Pewnego dnia została podjęta decyzja o zmianie naszego oddziału na oddział ginekologiczno- położniczy Covidowy. W tym dniu rozpoczął się haos i zamieszanie w pracy. Najlepszy kontakt i relację utrzymują z pacjentkami właśnie położne. Od tej pory cała praca, odpowiedzialność i podejmowanie trudnych decyzji padła na nas. Niestety w większości przypadków zostajemy na oddziale same, nikt nie chce się ubierać, wchodzić, doglądać pacjentek.... Pomiędzy personelem rozpoczęły się ciągle kłótnie, zawiść. Zostaliśmy potraktowani nierówno finansowo, co rodzi kolejny ogromny konflikt, choć większość z nas nie otrzymała nawet dobrego słowa ... Ciężko mi to mówić, ale przez ilość bardzo ciężkich pacjentek, atmosferę i poczucie ciągłego zagrożenia, bardzo mocno obawiam się kolejnych dyżurów.. Nie widziałam mamy już od wielu miesięcy, szybko się to nie zmieni, bo widząc jak zdrowe, młode kobiety lądują na Oddziale Intensywnej Terapii, nie odważę się narażać schorowanej staruszki. Kolejne godziny w kombinezonie, odciski od maseczki, konflikt pomiędzy pracownikami, odbijają piętno na naszej pracy. Aktualnie 3/4 z nas jest już na skraju decyzji o odejściu z oddziału... Nie wiem jak długo będziemy w stanie to wytrzymać..