Niebezpieczne rośliny

O Boże drogi, a moja córka uwielbia kwiatki. Dosłownie, notorycznie wyciągam jej stokrotki z buzi. Moja teściowa parę razy dała jej do rączki konwalię, ale coś kojarzę, że jest trująca, więc zawsze jej ją zabierałam. Dopiero teraz do mnie dotarło, jakie konsekwencje mogłyby być, gdyby taki kwiat konwalii zjadła. Aż mnie zimny pot oblał. Dobrze, że etap kwitnięcia tych kwiatów mamy za sobą i uniknęliśmy nieszczęścia.

Ja do tej listy dodałabym cisy. Trujące są zarówno owoce, jak i zielona część krzewu.

Jesli mamy trujące kwiaty w domu,to nalezy uważać przy ich pielęgnacji i przede wszystkich chronic przed dziećmi.
A do kwiatów które mogą być szkodliwe należą m.in cyklamen,kroton (on wydziela sok,który może powodowac oparzenia),oleandra (z niej podobno robi sie trutki na myszy),

Bieluń Dziędzierzawa - jest silnie trującym chwastem z uwagi na fakt, że wszystkie jego części po spożyciu są toksyczne. Zatrucia przypadkowe zdarzają się niekiedy u dzieci, nierzadko u młodzieży eksperymentującej ze środkami odurzającymi. Dla kilkuletniego dziecka spożycie spożycie tej kawałka bielunia może spowodować silne zatrucie prowadzące do śmierci.
Zatrucie tą rośliną powoduje szereg powikłań biopsychospołecznych.

Objawy :

  • objawy halucynogenne,
  • omamy wzrokowe i słuchowe,
  • zaczerwienienie, suchość błon śluzowych,
  • uczucie silnego pragnienia z lekiem o niemożność połknięcia,
  • tachykardia przechodząca z bradykardię (szybki i wolny puls),
  • zaburzenia widzenia, aż do utraty wzroku,
  • labilność nastroju,
  • gorączka,
  • tkz. sen narkotyczny prowadzący do zgonu,
  • utrata mowy,
  • niemożność oddania moczu.

Miałam przez długi czas psiankę w kuchni na parapecie. Śliczna była, ale w momencie gdy moja córa dostała bzika na punkcie kwiatów, to ją wyrzuciłam , bo stanowiła zbyt duże ryzyko. Serce się krajało, ale cóż, dziecko ważniejsze :slight_smile: dalej mi te konwalie chodzą po głowie… My na ogródku tyle ich mamy… Będziemy musieli albo je wszystkie wyciąć, chociaż je uwielbiam, albo bardzo, bardzo uważać.

Z roślinami trzeba uważać. Najlepiej mieć świadomość co i w jakim stopniu trujące krzewy, kwiaty, itp. rosną w naszych ogrodach. Ja u siebie mam hortensje i może posadzę jeszcze konwalie. A propos cisów: ja z małego dzieciaka najadłam się “jagódek” cisowych - nic mi nie było. Wiem, wiem nie będę sprawdzać na moim dziecku czy cisy są jednak trujące czy też nie.

o ja też zjadłam za dzieciaka jagody cisowe-myślałam,że to borówki czerwone…ale nic mi nie było,akurat byłam u babci na wakacjach i ona prawie na zawał zeszła jak to zobaczyła co do domu przyniosłam…szczególnie,że rosło to w miejscu w którym nie było ani jagód ani borówek od zawsze :wink: ale zatrucie cisem może być niebezpieczne i to bardzo bo zaburza nawet pracę serca… prowokowaliśmy wymioty i to najbardziej mi utkwiło w pamięci wrrr… tyle co babcia z sąsiadką się męczyły żebym zwymiotowała to koniec…

Jeszcze Zamiokulkas zamiolistny
wczoraj właśnie u nas zatruła się tym jedna dziewczynka.

O kurczę, nie wiedziałam, że jest trujący. Dobrze wiedzieć, bo rośnie j mojej babci w domu.

Jest dość popuparny. Mała zjadła jednego listka zaczęla wymiotować, to szybko do szpitala. Później miała usta ingardełko bardzo czerwone. Na szczęście stan jest ok i dziś wychodzą do domu

Dzieci trzeba pilnowac i najlepiej rośliny trzymać na odpowiedniej wysokości tak, aby dziecko nie potrafiło samo do nich sięgnąć

Nie zawsze upilnujesz malucha, a i te mają wieele pomysłow jak się dostać do czegoś czego nie wolno. Ja jestem za tym by w domu zrezygnować z takich kwiatów, bo to chwila moment. Oczywiśce o ile mamy świadomość, że coś jest trujące.

U mnie w domu jedyny kwiatkiem jest … zamiokulkas. Nawet nie wiedziałam, że trujący. Na szczęście stoi wysoko na parapecie i moja pełzająca mała raczej się nie poczęstuje. Ale dobrze wiedzieć.
Ja to trwożę się przed tym barszczem sosnowskiego, o którym wspominałyście, co to na takiej większej łące może sobie rosnąć, a to jak ludzi parzy to aż strach.

Dlatego jak takowy się zauwaźy należy dzwonić po straż mieską lub pożarną, a oni to usuwają w odpowiednim zabezpiczeniu i maskach, bo pyłak barszczu bardzo się rozsiewa po okolicy w upane dni inmoże poparzyć także drogi oddechowe

Często bywa tak, iż trująca jest tylko część rośliny tj. liście, korzeń, a czasem cała roślina.
Niektóre rośliny tracą substancje toksyczne w miarę dojrzewania, np. pomidor cały jest trujący, jedynie dojrzałe owoce nie zawierają substancji toksycznych, znane są natomiast zatrucia sałatkami z zielonych pomidorów, podobnie czarny bez.

A na jestem na etapie nie mam nawet jednego kwiatka w domu jedynie dość systematycznie stoją u mnie w wazonie jakieś Świerze kwiatki typu tulipany

Apropos Zamiokulkas zamiolistny to mojej znajomej kot zatruł się tym kwiatkiem i zdechł, a mój ciągle go je i nawet nie wymiotuje. Chyba mam jakąś odporną cholerę w domu :slight_smile: A tak poważnie to kwiaty te trzymam wysoko poza zasięgiem rączek dzieci. Najchętniej bym się ich pozbyła, ale są ładne no i to prezent.

Narobili teraz starchu z ta rośliną: barszcz sosonowskiego i aż strach chodzić po lesie.

Podobno jeśli zauważymy gdzieś barszcz sosnowskiego trzeba zadzwonić na straż miejską i wtedy przyjadą ludzie w specjalnych bezpiecznych strojach ochronnych i usuną niebezpieczną roślinę.

A on jest taki niepozorny. Bardzo przypomina inną polną roślinę, która jest dosyć pospolita. Z tego co słyszałam, to nawet nie trzeba go dotykać, żeby się poparzyć.

No właśnie rikitikitam też tak słyszał. Podobno same zarodniki czy pyłki, czy co to tam wyfruwa z niego, może poparzyć skórę.