Tak, wiem - tytuł dość prowokacyjny, ale mam nadzieję, że zwrócił uwagę. Jestem pod koniec szóstego miesiąca i chce przygotować się do porodu tak, żeby nie nacinano mi krocza. Oczywiście wiem, że lepiej naciąć, niż żeby popękało, ale zrobię wszystko :P
Powiedzcie mi drogie kobietki, co robiłyście żeby udało się bez zbędnego ciachania? Wiem o baloniku i zastanawiam się czy nie kupić, ale chciałabym poznać jakieś fajne, sprawdzone metody, które mogę wprowadzić już teraz. Pomóżcie przed pierwszym porodem :)
Już istnieje wątek o nacinanym kroczu podczas porodu. https://lovi.pl/forum/1/119
Przed dodaniem kolejnego, trzeba sprawdzić, czy już nie istnieje i proponuję dyskusję kontunuować właśnie tam.
No z balonikiem możesz próbować jak najbardziej. Dodatkowo ćwiczyć mięśnie kegla, to jest bardzo pomocne przy porodzie sn. Z naturalnych metod, które pozwolą uniknąć nacięcia, polecam smarować krocze olejem z wiesiołka oraz pić herbatę z liści malin :)
Mi położna kazała przed porodem robić masaż olejkiem migdałowym.a po za tym ćwiczyć mięśnie legła i ćwiczyć na piłce.
Ja to akurat miałam cesarkę. Ale jeżeli miałabym wybór albo naciąć krocze albo żeby pękło to wybrałabym nacinanie. Nie ryzykowała bym a może nie peknie. To się zagoi więc nie ma co brać do głowy. Tak jak nacięcie po cesarskim cieciu
Miałam okazję rodzić w Anglii i tam nie mają zwyczaju nacinać krocza. Przez co na porodówce spędziłam 21 godzin. Urodziłam dopiero jak mnie rozcieli. Mój synek był duży miał 4,27. Położna kazała co chwilę schodzić z łóżka i rodzić na stojąco ( rodząc na stojąco można uniknąć rozcinania krocza ) mój synek urodził się z bardzo zniekształconą główką, strasznie wydłużoną. Uważam że lepiej rozciąć kroczę niż samo ma pęknąć. Przy okazji jest się miejscowo znieczulony
Za mną dwa porody sn ,za każdym razem delikatnie mnie nacięli.To wcale nie boli a ułatwia poród, nie ma się czego bać.Osobiście wolalam zostać nacięta niż by mnie miało porozrywać.
Nie zawsze da się ominąć naciecie ja byłam nacinana przy porodzie pomimo ćwiczeń mięśni kegla3 synek był duży zablokował się pomimo że miałam pełne rozwarcie bbyło widać że zaraz skóra nie wytrzyma moim zdaniem lepiej mieć naciecie kontrolowane niż pęknięcie niekontrolowane które może na odbyt wejść są takie sytuacje niektóre mamy się wypowiadają że już więcej dzieci nie chcą wlansie dlatego że piekly w taki sposób i było to bolesne i mają problem ze zwieraczem mmyślę że nie ma co do końca się nastawiac że bez nacięcia moim zdaniem nikt nie natnie bbez potrzeby zwykle naciecie się wykonuje jak widać że skóra robi się biała i że nie wytrzyma więcej położne i lekarze mają praktykę w tym i wiedzą kiedy trzeba po prostu naciąć
Mój poród był bardzo szybki, baardzo ? ale nie ma co się chwalić. Nie nacinali mnie, ale szczerze wolałabym dać się naciąć niż popękać brr..! Tego nie przewidzisz, może się okazać, że Twoje dziecko będzie duże i trzeba będzie naciąć;)
Ja przygotowywałam się do porodu dużo ćwicząc, chodziłam na zajęcia "Aktywne 9 miesięcy" (jeśli lekarz nie widzi przeciwwskazań to baaardzo polecam), poza tym ogólnie aktywność, ćw mm kegla, polecany jest też balonik (choć sama nie ćwiczyłam z nim).
Co prawda ja nie rodziłam naturalne ale chciałam coś powiedzieć . Moja znajoma rodziła naturalnie pierwsze dziecko i uparła się że nie będzie chciała nacięcia , bo położna powiedziała że lepiej jest pęknąć . I później z biegiem czasu jak opowiadała to położna podczas porodu nie raz się jej pytała czy nacinamy i koniec końców popękała w środku na zewnątrz , a położna co twierdziła że lepiej jest pęknąć powiedziała że tak się zdarza . A dziecko nie było wcale duże . Czasami lepiej słuchać tego co jest tu i teraz . Dlatego uważam że jak położna mówi żeby naciąć to lepiej niż popękać . Podobno na skurczu nie boli ale w tym temacie pewnie wypowiedza się dziewczyny które miały . Balonik czy olej z wiesiołka , herbata z liści malin może pomóc ale wydaje mi się że dużo też zależy od kobiety . Od trybu życia prowadzonego itd . Aktywność też fizyczna pomoże ale nie zawsze mamy na nią zgodę .
Olej z wiesiołka i herbatę z liści malin też stosowałam. Pewnie wszystko łącznie pomogło, choć trzeba pamiętać, że każdy organizm jest inny.
To wszystko to sprawa indywidualna. Ja byłam nacinana prawie od razu. Mimo, że córka była mała. Było to spowodowane tym, że chciałam urodzić razem z tą położną a kończyła jej się zmiana, a w planie porodu zaznaczyłam, że można mnie naciąć. Uważam, że dzięki nacięciu urodziłam mega szybko. Ii faza trwała 15 minut. Przy 4 lub 5 parciu córka była już z Nami :) Dodatkowo nie pękłam, więc bardzo ładnie i szybko mnie zszyli. W ciąży nie byłam aktywna fizycznie, nie ćwiczyłam, nie rozciągałam mięśni. Właściwie nic nie robiłam, aby przygotować się do porodu. No i rodziłam w pozycji półleżącej. I uważam, że było cudownie. Bardzo życzyłabym sobie, aby drugi poród też taki był.
Ja ćwiczyłam mięśnie kegla... ale i tak musiały mnie naciąc to nie boli:-) bo w między czasie bolało co innego... niestety pomimo nacięcia popękałam masakrycznie (było problemem mnie zszyć...) później przez wiele dni bolało ale w sumie nie aż tak by nie dać sobie z tym rady... później trzeba o to dbać ale myślę że jak cięcie będzie kontrolowane i bez powikłań to raz dwa się zagoi:-)
Mięśnie kegla warto też ćwiczyć nie tylko w ciąży ale też po porodzie dzięki czemu unikniemy problemu nietrzymania moczu jak i nasze mięśnie szybciej do siebie dojdą
Ja staram się ćwiczyć mięśnie kegla, dodatkowo kupiłam olejek migdałowy i muszę z nim zacząć zabawę. Przeciwwskazań do rozciągania mięśni nie mam, więc będę próbować jak najlepiej się przygotować.
Kasia masz rację ale ćwiczenie mięśni Kegla ma tez dobry wpływ na inne rzeczy . Dobrze wzmocnione mięśnie dna miednicy u kobiet, nie tylko ułatwiają poród, ale i przyspieszają dojście do formy po urodzeniu dziecka. Silne mięśnie Kegla zwiększają satysfakcję seksualna i intensyfikuja orgazm. Podczas kichania, śmiechu, dźwignięcia, uprawiania aktywności fizycznej
mięśnie dna miednicy odruchowo szybko się kurczą żeby nie doszło do niekontrolowanego wypływu moczu.
Hej dziewczyny ?
Mam wrażenie, że dużo z was nie przeczytała co dokładnie napisałam w poście. Nie musicie mnie przekonywać do nacinania. Napisałam, że nie jestem przeciwna i nie będę zapierać się rękami oraz nogami kiedy trzeba będzie. Też napisałam, że wolę nacięcie, niż popękać.
Chodziło mi bardziej o jakieś porady i sprawdzone metody, które mogą pomóc, żeby nie było ani nacięcia, ani pękania. Wolę mieć świadomość, że zrobiłam wszystko co mogłam.
Za wszystkie porady dziękuję, na pewno zastosuję ?
Co do koleżanki, która pisała o powielonym wątku - wpisywałam do wyszukiwarki, ale nie wyskoczyło mi nic podobnego ?
Pozdrawiam was serdecznie ?
Ja to robiłam intuicyjnie skurcz, oddech, parcie, nie chodziłam do szkoły rodzenia - ćwiczyć na piłce czy karimacie mogłam w domu ,choć i tego nie robiłam. Masaż krocza - też tego nie robiłam- jakoś dziwnie by mi było.
Dawniej tych ,,udogodnień,, nie było, kobitki dawały radę:)
Kobieta też się stworzona do porodu, i ciało się do tego przygotowuje.
przypadki, gdzie poród przebiega ciężko ,i kończą się na CC - ciekawe jak to było lata temu.
Nie chciałam byc nacinana , rozwarcie pięknie się robiło ,współpraca pomiędzy mną na lekarka była:) jednak, kiedy mówiły abym przestała przeć to parłam i pękłam- miałam 3 szwy ,ładnie się zagoiło,nie czulam nic :):)