Uwierz mi że najgorzej jest doprowadzić do tego, żeby samo pękło. Nie wiesz jak mocno pęknie i w którą stronę, czy nie pęknie również odbyt. Ja byłam nacięta i o dziwo bardzo małe nacięcie, tylko dwa szwy i perfekcyjnie zszyte. Co prawda naruszyli mi nerw i seks po porodzie przez około rok był bolesny potem przeszło. Także ja bym się zgodziła na nacięcie.
Możesz sama ćwiczyć mięśnie Kegla i rozciągać tkanki, są nawet na internecie ćwiczenia i jest wytłumaczone jak je prawidłowo wykonywać, ale to nie daje ci gwarancji że będziesz wystarczająco rozciągnięta tam na dole.
Dokładnie tak zgodzę się ja miałam nacięcie i pęknięcie gdyby nie nacieli to aż strach myśleć co by było A z kolei u mnie nacięcie ładnie zszyto gorzej było z peknieciem szyla pierw pani dr ale nie dawała rady i mój lekarz mnie pozszywal co prawda ładnie zszyl pęknięcie nawet ale zachodu było więcej aby to dobrze zszyc więc ja również jestem zdania że lepiej być nacietym niż popekac
Fakrycznie- ja miałam ok 10 szwów i niestety te wewnątrz były dość nieprzyjemne podczas zakładania. Czułam kilka nakłuć jak gdyby w ogóle nie było znieczulenia, do teho supełki itp. Gdyby tylko zewnętrzne nacięcie było to tak jak u Ciebie miałabym jedynie 2 szwy. Teraz jest malutka blizna na zewnątrz a te wewnętrzne bolały najbardziej.
Bardzo bałam się nacięcia i szukałam takiego szpitala w którym teoretycznie powinni pytać pacjentki. Rzeczywistość potrafi zmienić całkowicie nasze nastawienie. W momencie kiedy było już widać główkę i ból był straszny zapytała się położna czy nacinamy. Bez zbędnego wachania wręcz wykorzystałam że tak bo miałam wrażenie ze zaraz sama pękne. Poród to ułatwiło bardzo, ale niestety potem odczuwalam duży dyskomfort i bolało najbardziej przy potrzebach fiziologicznych oraz gwałtownych ruchach. Jak już się goilo to niestety tez bardzo swędzialo ale i tak drugi raz podjęła bym tą samą decyzję.
Ja również najpierw mówiłam, że nie chce nacięcia chyba, że będzie konieczność. Położna po kilku ciężkich partiach powiedziała, że muszą naciąć bo chcą bez, ale nie postępuje i główka nie ma szans przecisnąć się. Moje skurcze były bardzo słabe i bardzo rzadkie a do tego trwały kilka sekund, dlatego nie było wyjścia. To było ryzyko pęknięcia niekotntrolowanego w różnych kierunkach i jednocześnie duży nacisk na maluszka, który nie mógł się zmieścić.
Moim zdaniem (a poród mam przed sobą) naciecie jest kontrolowane i precyzyjne, a pęknięcie jedna niewiadoma. Co do gojenia się ran uwazam ze w kazdym przypadku rana boli, swędzi i jest niekomfortowa dla kobiety
Mnie strasznie swedzialo w okolicach 3-4 tygodnia. Wtedy też użyłam kilka razy octanisept i ładnie przeszło.
Oj to jest racja Mamusia. Ale widzisz - my jednak zawsze obawiamy się cięcia a zapominamy o pęknięciu gorszym w skutkach. Ja bardzo się bałam i czytałam sporo na ten temat. Jednak życie w moim przypadku zweryfilowalo i wiem, że to nie jest takie straszne. Zawsze można delikatnie przysiasc na drugim pośladku, higiena jest ważna, ale mnie nic nie piekło podczas kąpieli i robienia siku. Najgorsze jest pójście za druga potrzeba. Tutaj każda ma problem niezależnie od tego czy było pęknięcie czy nacięcie i blokada psychiczna robi swoje. Wystarczy jednak poprosić o czołem glicerynowy i nie czekać 5-9 dni, aż ból będzie nie do wytrzymania- wtedy boli bardziej niż samo szycie. Najlepiej już w 3 dobie pomalutku iść i zaufać organizmowi. Kilka podejść, dużo wody do picia, kompoty z jabłek i naprawdę.jest znacznie łatwiej.
Mamusia kubusia szczerze powiem Ci ze naciecie mi nie przeszkadzalo dawalam rade na nim siasc tak zwanie gorzej bylo z peknieciem na poldupku ciężko było bo to faktycznie ciągnęło A ciągnęło bo musiało bo pękło tak że trzeba było robić tak szwy A nie inaczej by się odpowiednio zagoilo więc szczerze naprawdę nikomu nie polecam pęknąć bo to nie wiadomo jak pęknie się i później zszywanie to Level hard i później trzeba jakoś sobie radzić bo to gorsze niż nacięcie. Co prawda mnie nacieto w ostatniej chwili i niestety ale pękłam też ale gdyby mnie nie nacieto peklavym do odbytu i jeszcze na pośladek i nie tylko więc osobiście z doświadczenia wiem że nacięcie lepsze.
Ja ogolnie mam zastój z tą drugą sprawą. Potrafie nie byc w toalecie przez 3dni. Znalazlam sposob, ze pomaga mi codzienne picie na czczo wody z cytryną co dodatkowo oczyszcza jelita. Pytalam sie lekarza i w ciazy moge pic wode z cytryna (woda wypita rano zaraz po przebudzeniu nie zakwasza nam organizmu). Mam nadzieję, ze sposob bedzie rowniez skuteczny po porodzie.
Położna mowila mi ze w moim szpitalu lewatywa nie jest juz obowiazkowa i o tym decyduje polozna w szpitalu. Moze lewatywa nie jest przyjemna (jeszcze nie mialam) ale po porodzie jak sie mialo lewatywe nie trzeba iść przymusowo do toalety na “dwojeczke”. Jezeli porod byl bez lewatywy to u mnie w szpitalu jest wymóg odwiedzenia toalety… I tak jak mowisz czesto kobiety maja blokadę psychiczną i strach ze mogą popękać.
Mamusia można poprosić o lewatywe u nas przed porodem się ja robi. Natomiast pomimo lewatywy przed porodem jest obowiązek pójść na dwojeczke po porodzie ale ma się na to 2 -3 dni.
Jeśli Cię pociesze to ja przed ciąża na 2 chodziłam co
2-3 dni a po porodzie w 3 dniu udalo się mi wyproxnic ale później to już codziennie musiałam iść ja dwójkę i do dziś tak mam że codziennie raz przynajmniej więc generalnie może być tak że problem zniknie.
A co do lewatywy nie jest taka zła jak się ja opisuje nie boli oczywiście dziwne uczucie jest ale nie jest jakaś straszna .
Ja najpierw byłam przygotowywana do indukcji- kilka dni przed moim samoistntm porodem. Jednak lewatywe była dla mnie straszna. Nie wiem czy te dawki są za duże… Ale skutki czułam od 6.30 rano do 17.30 po południu. jeszcze wtedy że mnie wylatywalo. cieszyłam się, że wtedy nie udało im się wywołać porodu bo podczas parcia wszystko by chlustalo. Ja po lewatywie źle się czułam. Robiło mi się słabo i byłam wykończona. Jednak podczas porodu gdy przemy to nikt nam nie mówi zazwyczaj o tym, że oczyszczamy przy okazji jelita. Lewatywa ma teoretycznie dac nam komfort, że nic nie ucieknie podczas porodu. Jednak praktycznie kazda kobieta nieświadomie robi kupę i nikogo to nie dziwi. Jest to zupełnie naturalne. Dlatego dla mnie gorsze byłoby tryskanie wodą z jelit podczas parcia.
Eleonorka to znaczy że miałaś źle zrobiona lewatywe wlewa się ten płyn i mnie położna poinstruowala że jeśli nie będę trzymać tego 5 min to efekty będą takie jakie właśnie opisujesz że trzeba wztrzymtwac się od zrobienia od razu ile się da i dopiero zrobić wtedy wyjdzie wszystko praktycznie na raz i to prawda była zrobiłam według instrukcji trzymałam więcej czasu tyle ile mi się udało A później wszystko wyszło na kibelku i kupy w czasie porodu nie było wgl więc dużo zależy jak położna zrobi lewatywe co użyje do lewatywy i w jaki sposób się ja wykona powinna dac instrukcje takie jak opisałam że trzeba trzymać ile się da i dopiero jak już się czyje ze się nie wytrzyma wyproznic się choć wiadomo dużo zależy też od tego czy ma się zwieracze odpowiednio wytrzymałe u nas mówiono że Jelsi się od razu zrobi to może być efekt przeczyszczania dłuższy czas A jak wstrzyma się te parę minut to wylatuje wszystko na raz praktycznie.
Ja otrzymałam ponad 15 minut, e w trakcie pytałam czy dużo jeszcze bo miałam wrażenie, że do żołądka mi doszlo
Madowalam krocze od 25 tygodnia ciąży olejkien że słodkich migdałów w celu uelastycznienia krocza (instrukcje masażu dostałam na szkole rodzenia. Cwiczylam mięśnie kegla. Na planie porodu zaznaczyłam opcje żeby w razie konieczności naciac. Zostałam nacieta (nie wiem nawet kiedy). Rok po porodzie nie odczuwam żadnych dolegliwości że strony blizny a że niedługo drugi poród też zaznaczę opcje żeby w razie konieczności naciac
J.Swierczewska ja ćwiczyłam mięśnie kegla choć może zbyt mało intensywnie a i tak musieli w końcu naciąć bo właśnie zaczęło mi się robić białe czy sine krocze oraz malutkie pęknięcie z którym też moja gin miała problem by zszyć no po prostu moje krocze nie chciało współpracować i już.
Mamusia Kubusia ja z tą sprawą też miałam mega problemy, w dniu porodu dostałam czopek glicerynowy i przez kilka godzin nic i położna stwierdziła, że jestem mega oporna, ale w końcu przeczyściło a po porodzie kazano mi uważać ze względu na to szycie i tak się zablokowałam chyba ze strachu, że coś może popękać i będzie się paprać, że chyba przez 2 tygodnie nie byłam a potem to jak już poczułam, że trzeba to musiałam iść natychmiast i teraz też praktycznie codziennie co najmniej raz
Ja też zwlekalam i czopek nic nie dał. Ale trzeba do oporu działać i nie poddawać się tak łatwo. dopiero kiedy się uda to człowiek zastanawia się dlaczego tyle zwlekal. Ja w 4 dniu byłam a potem znowu miałam kryzys. jednak zaopatrzylam się w czopki i stosowalam dopuki była taka potrzeba. Nic tak naprawdę nie boli tylko trzeba się przełamać.
Nacięta rana szybciej się goi niż rozerwane krocze ;( niestety wiem to sama po sobie i po doświadczeniach siostry. Ona miała normalnie nacięte i zaszyte, ja rozerwane. Goiłam się przez długi czas, później problemów był ciąg dalszy. Współżycie, oddawanie moczu etc… Kiedyś podczas wizyty u lekarza u słyszałam o produkcie jakim jest vagivell . Poszperałam po necie i znalazłam na stronie sklepu naturalnaplodnosc. Dziś po prawie pół roku stosowania dawne problemy minęły bezpowrotnie.
Ja miałam nacinane krocze. W trakcie porodu położna się nie pytała o zgodę, ale ja w planie porodu miałam zaznaczone, że jeśli jest potrzeba to mają naciąć. I nie żałuję. Druga faza porodu trwała u mnie 15 minut. Urodziłam na 4 lub 5 parciu. Położna ładnie mi zszyła ranę i już 2 godziny po porodzie śmigałam po schodach. Potem nie miałam żadnych problemów z dochodzeniem do siebie i rana bardzo dobrze się goiła. Na wizycie kontrolnej u gina, powiedział, że widzi, że było ładne nacięcię, ale małe i ładnie się zagoiło. Uważam, że ochrona krocza na siłę jest trochę przereklamowana. Jeśli trzeba naciąć to trzeba, a nacięcie jak dziewczyny napisały jest o wiele lepsze niż pęknięcie.