W domu stwarzamy dziecku oazę bezpieczeństwa, a wystarczy, że np. jakieś dziecko w przedszkolu lub na placu zabaw zacznie opowiadać o duchach i potworach, a nasz maluch już nie czuje się bezpiecznie i budzi się w nocy, gdyż wyobraźnia małego dziecka jest nieograniczona. I tak to bywa: my swoje, a środowisko swoje. Nie uchronimy dziecka od tych wszystkich niebezpieczeństw. Dziecko ze wszystkim musi się zmierzyć - nawet z własnym strachem. Możemy mu pomóc. Nawet należy pomóc, i dobrze jest, że takie sprawy mają miejsce, gdyż parasol ochronny wcześniej czy później będzie dziecko uwierał. Ono zechce być samodzielne a my musimy mu to umożliwić. Strach, ból i udręka są niejako wpisane w nasze życie i należy od najmłodszych lat uczyć dziecko zmierzać się z takimi problemami.
Dzieci w przedszkolu bywają straszne, o czym boleśnie się przekonałam… Z pozoru aniołki, a w środku drzemią w nich diabełki. Pamiętam, jak kolega z “zerówki” straszył mnie, że naśle na moją rodzinę mafię, która wszystkich pozabija. Strasznie się bałam, przez jakiś czas nie chciałam chodzić do przedszkola. Wiem, że chłopak ten od najmłodszych lat oglądał filmy o bardzo brutalnych treściach. Często mówił sloganem z filmów, rzucał róże potwornie brzmiące hasła. Dodał, że jak komuś o tym wszystkim powiem to zginę. Powiedziałam o tym rodzicom po bardzo długim czasie bo wcześniej bardzo się bałam. Odważyłam się wyjawić Im prawdę, dopiero kiedy zrozumiałam, że słowa kolegi były blefem… Kiedy rodzice mnie pytali, dlaczego nie chce chodzić do przedszkola to mówiłam, że nie lubię wychodzić na dwór, co było oczywiście nieprawdą… Pomimo tego, że w domu rodzice otaczali mnie należytą opieką i zapewniali mi bezpieczeństwo, to w przedszkolu nie czułam się zbyt pewnie. Trzeba dużo rozmawiać z dzieckiem, obserwować jego najbliższe otoczenie. Wtedy jest szansa, że uda nam się zauważyć gdzie tkwi problem. Nie zawsze jest to możliwe bo dzieci potrafią doskonale się kamuflować, ale trzeba przynajmniej próbować
Moim zdaniem nie ma “małych diabełków”, są tylko te duże… w postaci rodziców ;P, to poprzez ich zachowania dziecko nabywa pewne nawyki, ale to wiadomo…
Co do strachów, to zgadzam się, że ich nie wyizolujemy, bo przecież i tak pojawią się te naturalne dla wieku lęki. Przykładowo 3 latki mogą bać się starszych ludzi, masek, policjantów, ciemności, zwierząt - dominują u nich lęki wizualne. Starsze dzieci mogą bać się włamywaczy, bójek, wojen - wspomagane przez TV.
Do tego dochodzi temperament, U niektórych dzieci, bardziej wrażliwych, lęki mogą trwać dłużej, intensywniej. Fajnie, jeśli dzieci mają bezpieczną bazę do wyrażenia tych lęków, tak jak piszesz Malgorzata.Wolska-Kilic.
Wow,tak bardzo się z Tobą zgadzam Weronika!
To niestety często rodzice “hodują” w swoich dzieciach lęki- na przykład takim głupim straszeniem “jak będziesz niegrzeczny to przyjdzie pan i cię zabierze” no i w wyniku tego mamy zlęknione, bojące się obcych dziecko. Kolega straszył tak córkę i gdy w końcu jakaś pani usłyszała to na ulicy,wyciągnęła do niej rękę a mała dostała ataku paniki po prostu
Zauważyłam też że wiele sytuacja w których dzieci się boją-np pobierania krwi, jest budowanych przez niewłaściwe podejście i podkopanie zaufania do rodzica. Nigdy nie powiedziałabym mojemu synkowi że jak idziemy na pobieranie krwi czy do dentysty to “nie będzie bolało” albo że “pan doktor tylko zobaczy”…
To raz na zawsze pozostaje w głowie dziecka- mamie nie można ufać- również lekarzom więc będzie na wizyty reagować płaczem i ucieczką.
Mój syn się nie boi ani lekarzy, ani szpitali , bo nigdy nie uważałam że jest zbyt mały by mu powiedzieć “A teraz pani zrobi kuj-kuj na rączce” ,“a teraz pan doktor zajrzy do uszka” . Bez straszenia,bez kłamania że “nie będzie bolało” po prostu mówię mu czego może się spodziewać dzięki czemu łatwiej mu się pogodzić z chwilowym dyskomfortem.
Często jest tak, że rodzice starają się uchronić dziecko za wszelką cenę przed tym, co złe, ale wiele z nich nie zdaje sobie sprawy, że to oni budują w dziecku lęk, chociażby tak jak mówi Basia ze stwierdzeniem: “jak będziesz niegrzeczny to przyjdzie pan i cię zabierze” albo “Jak będziesz niegrzeczny, to zje cię baba jaga, stoi za drzwiami”. Dziecko wtedy dostaje impuls. Aha. Mama mnie straszy panem, to znaczy że pan jest be. Mama straszy mnie baba jagą. Aha. Za drzwiami stoi baba jaga, ja tam nie pójdę. Ja zauważyłam również po członkach swojej rodziny, a konkretnie jednej osoby, która mówiła do swojego dziecka:“Nie bój, się wujek Ci nic nie zrobi” albo:“Nie bój się, to tylko burza i zaraz przejdzie”. Na słowa “nie bój się”, dziecko będzie reagowało wręcz przeciwnie. Trzeba uważać na to co się mówi i jak dobiera się słowa.
Co do środowiska i to, że dzieci na podwórku, czy w przedszkolu potrafią straszyć dzieci - to prawda. Wielokrotnie spotkałam się z tym, że dzieci potrafią straszyć inne dzieci. Nie uchronimy swojego dziecka przed złem całego świata niestety. Ale dużo pomoże rozmowa. Po dziecku widać, kiedy coś jest nie tak. Obserwować i rozmawiać i przede wszystkim nie straszyć dziecka niczym ani nikim
Przypomniały mi się dwa wydarzenia.
- Ostatnio dawna sąsiadka mojego męża (pamiętając chyba własne wychowanie w duchu zastraszania), którą mój synek widział po raz pierwszy, wyciągnęła do mojego synka rękę i mówi “chodź, chodź ze mną, po co ci mamusia, ja cię zabiorę mamusi” - kiedyś to była norma “ten pan, co zabierze”, jakby to miałby być ubaw, kiedy dziecko się boi.
- Wychodzę z punktu pobrań krwi. W poczekalni siedzą dziewczynka 5letnia, jej mama i babcia. Obie panie kręcą w moją stronę głową przecząco, pytając głośno przy dziecku “Nie bolało, prawda?”. Biorę oddech i mówię szczerze, że nie jestem zwolennikiem kłamania, również dzieci… Mama dziewczynki zamarła. Ale przypomniała mi się sytuacja - kontynuuję - jak mój trzyletni synek ostatnio miał tu pobraną krew i nie wiem, jak to się stało, bo spodziewałam się dużego płaczu, a on nawet nie zauważył, kiedy pani mu zrobiła kuj-kuj. Dziewczynka uśmiechnęła się. (Moja sytuacja była prawdziwa, panie bardzo profesjonalnie zachowują się przy dzieciach i nie wiem, jak to robią, ale ukłucia naprawdę nie czuć, sama go czasami nie czuję :).
Opcji jest kilka dziecko może jest po prostu bojaźliwe, może to tylko przejściowe.
Może trochę przesadziliście z odseparowywaniem dziecka od wszelkich “niebezpieczeństw” ten cudzysłów jest tu nieprzypadkowo tak.
I teraz się bardzo boi. Dlatego dobrze zapisywać dzieci na przykład do Harcerstwa by się uczyło samodzielności, przespało kilka razy w namiocie. Pobyło trochę w nocy na dworze.
Wydaje mi się, że Malgorzata.Wolska-Kilic zwróciła na to uwagę, że nie da się ominąć niebezpieczeństw. Ponadto, myślę, że nie jest tak istotne to czy dziecko jest bojaźliwe w tym przykładzie, bo na każde przyjdzie czas, żeby choć na chwilę bać się duchów czy potworów ;).
Wiecie co? Faktycznie bardzo często rodzice budzą w swoim dziecku strach…w piątek byłam na pierwszym szczepieniu z Synkiem i byli też rodzice z dwójką dzieci dziewczynka około 3 latka i maluch pewnie w wieku mojego.Kiedy wychodziliśmy z mężem Tatuś dzieci powiedział “chodź do mnie i siadaj obok, bo inaczej ten Pan Cię zabierze ze sobą i nie odda”. Na to ja się odwróciłam popatrzyłam najpierw na tatę później na dziewczynkę i powiedziałam z uśmiechem na ustach “Nie bój się tego Pana ponieważ on nie ma zamiaru nigdzie Cię nie brać” dziewczynka tylko się uśmiechnęła do nas i dalej bawiła się w tym samym miejscu. Jest to jak dla mnie co najmniej dziwne, że rodzice potrafią budzić w dzieciach niepotrzebny strach. Komu ma to służyć? Temu, że tatusiowi nie chce się stać obok dziecka i go pilnować tylko woli siedzieć na krześle? No ale dziecko się boi pamięta później tą sytuację, boi się obcych ludzi a wcale nie musi, na poczucie strachu jest jeszcze czas, tym bardziej, że tak jak zauważyłyście później inne dzieci niejednokrotnie porządnie i skutecznie będą je straszyły. Jednak trzeba dzieci wychowywać tak i utwierdzać ich w przekonaniu, że jeśli czegoś się boją to muszą przyjść i przede wszystkim mogą do nas przyjść się wyżalić i zapytać o wszystko i jeszcze jedno w dzisiejszych czasach trzeba dziecko nauczyć, że jak ktoś im mówi zastraszając, że nie mają prawa powiedzieć rodzicom bo np osoba będzie się mściła czy w gorszej niestety sytuacji kiedy ktoś im robi krzywdę i zastrasza, że jak powie mamie to nikt mu nie uwierzy to koniecznie trzeba wtedy przyjść do rodziców i powiedzieć o wszystkim a mama zawsze uwierzy i będzie pomagać dziecku.
Niestety przed całym światem dziecka nie uchronimy ale tak jest ze wszystkim czy to przeklinanie czy bicie się z innymi cxy różne inne przypadki. W takim sensie że w domu zero przeklenstw a dziecko pójdzie do przedszkola cxy szkoły i piękna wiązanke może się tam od kolegów nauczyć. A z biciem to tak ja na okrągło walkuje nie wolno bić itd. A przyjdzie jeden z drugim przykładowo mój brat i powie do mojej córki no wal uderz. Itd no to ja to cieszy i dawaj . Nie da się poprostu nie da.
Macie rację, przed wszystkim nie da się uchronić. Ale tak, jak wspomniała Kasia, po co wzbudzać w dziecku strach bezpodstawnie? Jeśli robi to inne dziecko, ok. może jest nieświadome, nie zna konsekwencji itd., ale dorosły człowiek? Rodzic? A to mówienie, bo ktoś Cię zabierze jest dość popularne, a kiedyś to w ogóle nagminne.
Weronika masz rację, nie powinno się okłamywać dzieci. Mówisz dziecku, nie będzie bolało, ono Ci ufa, czuje się bezpiecznie, a tu nagle ogromne rozczarowanie. I co wówczas? W innej podobnej sytuacji, czy nawet niekoniecznie identycznej dziecko już zachowa dystans i nie zaufa.
Magros pewnie.masz racje.lepiej powiedzieć ze trochę zaboli albo się nic nie odzywać. Ale każdy chce dziecko dobrze nastawić. Ja np do dziś pamiętam jak plakalam bł nie chciałam patyka do buzi u lekarza mama mówiła ok nie będzie ci wkładał i szłam a tam buch do buzi patyk. No i do dziś jej to wypominam ale wiem ze nie miała wyjścia bo tak bym nie poszła do lekarza chyba że na sile z wielkim krzykiem
Zauważyłam, że często jest tak, że bardzo dużo dziecięcych zachowań (jeżeli chodzi o lęk) denerwuje rodziców, wyprowadza z równowagi. Strach to bardzo silne uczucie i nie powinno się go ignorować, to stan umysłu, który trzeba zrozumieć i rzucić mu wyzwanie.
Mnie osobiście najbardziej denerwuje, jak rodzic mówi do dziecka: “nie ma się czego bać”. Widocznie dziecko ma czego się bać, skoro czuje lęk. To co dla dorosłego jest sytuacją bez znaczenia, dla dziecka może być trudnym przeżyciem. Wraz z rozwojem dziecka lęki mogą przybierać różnorodne formy. Niemowlę czuje strach “całym ciałem” , boi się wielu sytuacji, nagłych zmian. Naturalną reakcją jest wtedy płacz, czyli wołanie o pomoc. Jeżeli rodzic reaguje - przytula, bierze na ręce, to wtedy dziecko ma poczucie, że nie jest samo i ma pomoc.
Jeżeli chodzi o starsze dzieci, to często lęki związane są one ze znikaniem bliskiej osoby (mama wychodzi i nie wiem czy wróci, np . początki edukacji przedszkolnej) , bardzo dużo strachu funduje dzieciom telewizja - filmy oraz programy informacyjne (wiadomości o wypadkach, zamachach, itp.). Czasami rodzice też fundują swoim dzieciom niepotrzebne lęki, wynikające z nadopiekuńczej postawy mamy czy taty lub nawet babci. Jeżeli drżymy z leku o nasze dziecko i na każdym kroku słyszy ono: np.nie biegaj, bo upadniesz, nie skacz, bo złamiesz nogę, nie jedz lodów, bo zachorujesz, nie wychodź sam, bo ktoś cię porwie, nie podchodź do psa, bo cię ugryzie, itp to możemy sprawić, że dziecko zacznie się bać własnego cienia. Dlatego warto uczyć dziecko unikania zagrożeń, a nie zarażać je lękiem przed całym światem.
Nie jesteśmy w stanie uchronić naszych dzieci przed lękami, zawsze będzie coś, co może spowodować strach. Ważne jest to, aby dziecko przy nas czuło się bezpieczne, aby wiedziało, że nie zignorujemy czy wyśmiejemy jego lęku, a będziemy starali się “oswoić” strach. Należy okazać dziecku empatię, wysłuchać go i zrozumieć o co chodzi, a następnie przytulić i pomóc stawić czoło lękowi.
Polecam wszystkim super książkę “Nie strach się bać” autorstwa L. J Cohena, która zawiera wiele rozwiązań trudnych sytuacji, podpowiada jak zmienić te sytuacje w zabawę, pokazuje, jak dzięki mądremu rodzicielstwu zapewnić dziecku poczucie bezpieczeństwa. Autor jest doktorem psychologii i pracuje m.innymi, z dziećmi lękliwymi. Ponad to propaguje nurt rodzicielstwa przez zabawę.
Również w sklepie to często są takie sytuacje, że kiedy dziecko coś chce a rodzic nie chce kupić to mówią " choć szybko bo ta Pani Cię weźmie " wtedy zawsze odpowiadam " n ie bój się ja Cię nie wezmę " …dla mnie to po prostu zastraszanie dziecka i wymuszanie aby się słuchało…psychika małego dziecka jest strasznie krucha i my jako rodzice musimy ją umacniać a nie osłabiać.
Moja córka pewnego razu wróciła z przedszkola i mów " mama Adam powiedział, że jego dziadek nie żyje, ja się boje, że mój umrze bo tak mi powiedział" było to dla mnie straszne aby wytłumaczyć jej czy jest śmierć całe szczęście powiedziałam jej, ze czekał na niego aniołek w niebie i jakoś zapomniała o całej sytuacji. Dzieci w przedszkolach mówią różne straszne rzeczy a my jako rodzice musimy bacznie czuwać nad nimi aby czegoś nie przegapić.
Dziecko może bać się również innych dzieci bo np. rzadko jest w ich towarzystwie lub jest wychowywane w ciszy wtedy nawet najmniejszy krzyk wzbudza w dzieciach emocje a nie rzadko strach. …
Ja mam taki problem z synem. Wszystkiego się boi. Boi się sam spać w pokoju, musi być na całą noc zapalona lampka, boi się obcy, boi się być sam w innym pomieszczeniu, boi się kotów, psów itp, boi się burzy i deszczu… Itd… Wymieniać mogłabym mnóstwo…
Nie pomagają tłumaczenia, wyjaśnienie dlaczego tak się dzieje. Wydaje mi się że po tym boi się jeszcze bardziej. Od początku jest bojazliwym dzieckiem ale teraz jako prawie 6-latek boi się wprost wszystkiego…
k.Sepiolo mój synek też ma taki temperament lękowy raczej, staram się to zaakceptować, a na co mogę mieć wpływ, to staram się to robić. Wydaje mi się, że nie możemy bardzo zmienić temperamentu dziecka, ale możemy wzmocnić te pozytywne strony, np. moje dziecko jest lękliwe (ja to wiem, staram się mu tak nie mówić) i akceptuję to, że nie we wszystkim bierze udział, na dworze sprawdza, żebym za daleko nie odeszła, dłużej adaptuje się do nowych sytuacji itd., ale wzmacniam w nim samodzielność oraz indywidualizm, a nie w drugą stronę, czyli nie uzależniam go od siebie, nie chodzę za nim po placu zabaw, nie ubieram, nie wkładam łyżki do buzi, nie panikuję jak się uderzy czy ubrudzi itp. Bo, moim zdaniem, łatwo dzieci z takim temperamentem “stłamsić”, zrobić mu “dwie lewe ręce” czy zamknąć w sobie…
Czasami sama się do siebie zaśmieję, jestem gdzieś na dworze, jakiś opiekun chodzi za swoim dzieckiem w kółko, pilnuje, żeby nie upadło, co chwilę mu “odejdź, uważaj, nie wolno…”, a jego dziecko jest pełne wigoru i odwagi do poznawania świata. A ja tak siedzę, moje “mniej odważne” dziecko podchodzi do kratek, wyrzuca patyki, biega, a ja nie reaguję, cieszę się na jego niezależność i “odwagę” właśnie, ja bym mu nawet bardziej pozwoliła na tę nieostrożność… ;), ale czekam, kiedy sam dojrzeje do tego by robić to, co innym dzieciom przychodzi naturalnie, np. skakanie po wielkim dmuchanym zamku, po prostu czekam…
k.Sepielo może w szkole ma jakieś dodatkowe “atrakcje” przez kolegów ? I w domu reaguje lękiem na wszystko co jest inne w sensie kiedy nie jest po jego myśli ?
Dzieci czasami odreagowują lekiem na stresowe sytuacje w ciągu dnia ale nie tylko…może jest bardzo przywiązany do jednego z rodziców i takim zachowaniem “wymusza” chęć większej uwagi ? Obserwuj małego może zwrócisz uwagę na coś co sprzyja takiemu a nie innemu reagowaniu na dany moment.
Zazwyczaj dziecko boi się, bo… bo jest mądre. Ma wyobraźnie i dostrzega niebezpieczeństwo. Widzi skutki swych działań, kiedy coś sie nie uda. Ale fakt faktem, jak napisałyście, trzeba je przyzwyczajać do stresujących sytuacji. Nikt nie przejdzie przez życie w asyście, niestety, dlatego im szybciej rodzice oswoją swe dziecko z lękami, tym lepiej. Jedyną rzeczą mogącą to utrudnić są filmy np horrory, które działają sugestywnie nawet na nas, dorosłych, co dopiero dziecku, które nie zna tych wszystkich horrorowych klisz i schematów.
Przed urodzeniem dzieci lubiłam horrory i nie obyło sie bez nich…natomiast teraz nikt mnie nie zmusi abym je oglądała jakoś przerażają mnie sceny w tego typu filmach…zrobiłam sie za bardzo wrażliwa
Witam,
Akceptacja trudnych emocji dziecka jest bardzo ważna. Pozwolenie na to aby je przeżyło. Nie można ich bagatelizować - “czego się boisz…”, " nie ma się czego bać…", “ale z Ciebie tchórz” itp.
Może warto spróbować zaprzyjaźnić się z tymi strachami czyli np. poczytać książeczki po przyjaznych duchach (przypominając jednocześnie, że są to wszystko wymyślanki), stworach itp. Można rozmawiać z dzieckiem tłumacząc, że to takie wymyślone postacie. Możecie spróbować narysować tego strasznego stracha i wynieść go z domu czy nakrzyczeć na niego, żeby jego też przestraszyć. Można się powygłupiać w naśladowanie śmiesznych strachów aby dziecko oswoić ze strachami. Czasami podejście od tematu od takiej strony bywa bardzo skuteczne. Oczywiście nie na wszystkie dzieciaki, niestety to dała. Ale próbować warto.
Powodzenia,
Marta Cholewińska-Dacka