Młodociane ciąże wynikają z nieświadomości dziewcząt. Gdyby ich wiedza była większa, nie było by tak częstego problemu. Tymczasem my, położne mogłybyśmy w szkołach edukować młodzież-jesteśmy wykształcone, mamy wiedzę, którą możemy się podzielić, wystarczy nas tylko zaprosić na pogadankę. ale niestety, tak się nie dzieje!
też kiedyś o tym myślałam aby przejść się do szkół i zaproponować im takie lekcje edukacyjne na temat fizjologii dojrzewania, cykl płciowy, ciąża, metody antykoncepcji!
ale faktycznie nikt nas nie zaprasza a szkoda!
to mogła być nasza dodatkowa praca, ale cóż ministerstwo edukacji i zdrowia oszczędza! wolą wydawać pieniądze na dodatki dla młodych mam!
Też uważam, że jest to dobry pomysł. Jednak część młodocianych matek wie o antykoncepcji, zna swój cykl. Ich ciąże wynikają z braku zainteresowania i okazywania uczuć przez rodziców. Znam kilka mam, które urodziły dzieci jako nastolatki. W ich domach były pieniądze, ale nie było miłości. Jedynie wsparcie otrzymywały od chłopaka, który wiedział jak zmanipulować dziewczyną, by ta mu uległa. Takie dziewczyny mają często niską samoocenę, ponieważ myślą, że to z ich powodu rodzice ich nie kochają. Dlatego myślę, że oprócz edukacji nastolatków (i dziewczyn i chłopców), powinno się edukować rodziców np. na zebraniu w szkole kilku minutowa pogawędka, w jaki sposób rozmawiać z dzieckiem o seksie i że bardzo ważne jest codzienne wsparcie nastolatka, szczególnie kiedy tego potrzebuje. Okazanie uczuć dziecku nic nie kosztuje rodzica, a dla dziecka jest bardzo istotne. Przykład rozmawiamy z nastolatkami o pigułkach antykoncepcyjnych, żeby lekarz przepisał tabletki nastolatce musi przyjść z rodzicem. Jeśli w domu nie ma zrozumienia, taka dziewczyna nie pójdzie do mamy by z nią o tym porozmawiać i często się nie zabezpieczy. Trudno jednak w naszym kraju wprowadzić to w życie, ponieważ u nas nie myśli się o profilaktyce, tylko martwi się dopiero wtedy, kiedy problem już jest. Niestety rozwiązanie problemu często polega na zamiataniu pod dywan, by ucichł temat.
Wiecie co mnie przeraża? Pracuję w poradni gin-poł i nie ma miesiąca żeby nie zgłosiła się do nas jakaś 15, 16, czy 17 latka w ciąży. A 60 % ciąż które są prowadzone w naszej poradni mieszczą się w przedziale wiekowym 18-21 lat. i zastanawiam się czym to jest spowodowane.Dodam tylko że mieszkam w 60tysięczynm mieście. Z kolei moje koleżanki pracujące w Warszawie na sali porodowej mówią że u nich średnia wieku rodzących waha się między 33 a 35 lat. I powiedzcie mi, bo już zaczynam się w tym wszystkim gubić - co jest lepsze: rodzić w tych czasach w wieku 18 czy 35 lat?
z jednej stony można sie pokusić i powiedziec ze to jest idealny wiek na rodzenie! młoda, zdrowa, silna ( może nie psychicznie, ale fizycznie), nieświadoma (to też ma swoje czasami plusy), łatwiejsza w kierowaniu przy porodzie! i rodzące zazwyczaj zdrowe dzieci! jakieś 20 - 30 lat temu to było w sumie normalne że rodzi 20!
ale z drugiej jak sie popatrzy po porodzie jak wchodze w takie środowisko to sie zastanawiam czy dziewczyna se poradzi! niektóre świetnie sobie radzą ale często z pomocą matek albo babć!
Zgadzam się z poprzednim komentarzem, rzeczywiście z pomocą rodziny te dziewczyny świetnie sobie radzą. Ale urodzenie dziecka w tym wieku może wiele skomplikować. Raz w tygodniu pracuje w poradni gin. dla dzieci i młodzieży i niestety co roku jest więcej ciąż u nieletnich. Myślę, że edukacja seksualna jest ważna, ale moim zdaniem większym problemem są relacje w rodzinie. Dziewczyny wstydzą się szczerze porozmawiać o tym ,że rozpoczęły współżycie i przydałoby się wybrać do ginekologa( u mnie w poradni muszą odbywać się wizyty w obecności rodzica), z drugiej strony myślą, że może jakoś się uda.