Wątek trochę filozoficzny, ale cóż, taka moja natura. Chciałam z Wami porozmawiać na temat marzeń, planów oraz założeń. Tych małych i tych dużych. Powiedzcie proszę co udało się Wam w życiu osiągnąć? Z czego jesteście dumne? Co niestety nie zostało spełnione? Dlaczego? Macie zamiar to dokończyć czy już przepadło? Jest coś czego żałujecie? Potraficie wyciągać wnioski i uczyć się na błędach? Zrobiłybyście coś inaczej? Jesteście zadowolone z życia?
Ja w pewnym momencie swojego życia założyłam sobie, że będę je doceniać najlepiej jak potrafię. Myślę, że mi się to udaje. Staram się cieszyć z każdego drobiazgu. Chociażby z tego, że synek właśnie zalicza drzemkę, a ja siedzę sobie wygodnie w fotelu, słucham radia, piję sok i udzielam się na forum. Pełen relaks. Naprawdę docenianie takich szczegółów daje mi ogrom radości.
Niestety jest kilka rzeczy, które zaprzepaściłam. Pierwszą z nich jest chociażby nie zawieranie znajomości w dzieciństwie czy latach szkolnych. Żałuję, że nie byłam bardziej otwartą osobą. Być może udałoby mi się tak pielęgnować te relacje, że teraz miałabym więcej przyjaciół.
Kolejną moją porażką było to, że nie słuchałam moich polonistów. Lubiłam pisać, a nawet uwielbiałam. Często słyszałam rady, że powinnam rozwijać się w tym kierunku, pisać teksty, opowiadania, książki, pójść na studia i takie tam. Niestety byłam ,mądrzejsza" i wybrałam inną drogę. Teraz pluję sobie w brodę, bo straciłam 4lata nauki. W zawodzie nie pracuję, a nawet nie zamierzam. Szkoda, że nie mogę cofnąć czasu, bo może udałoby mi się na tyle rozwinąć, że robiłabym to co lubię, w czym się spełniam, a w dodatku by mi za to płacono. Tego niestety już nie odzyskam.
Ostatnim potknięciem (przynajmniej na razie;)) było niedokończenie prawa jazdy. Kurs miałam za darmo (to znaczy za dobre wyniki w nauce, wysoką frekwencję i przyzwoite zachowanie). Tata mi tylko opłacał egzaminy. Teorię zdałam za pierwszym razem, ale do praktyki podchodziłam 3 razy. W międzyczasie skończyła mi się ważność teorii i odpusciłam, bo weszły nowe egzaminy teoretyczne, te bardzo trudne. Poddałam się również dlatego, że tata mnie trochę dołował i wypominał, że nie mogę zdać jak należy tylko musi płacić za moje niepowodzenia. Nie mam prawa jazdy do dziś. Postanowiłam, że je dokończę. Zawsze jest coś do zrobienia; kupienia itd., ale mam nadzieję, że dzień, w którym zapiszę się na kurs nastąpi szybciej niż myślę.
Żałuję też, że za czasów chodzenia i narzeczeństwa nie podróżowaliśmy. Jak zarezerwuje się miejsce odpowiednio wcześnie to można oglądać świat za ,grosze". Teraz jeszcze za wcześnie, ale na pewno jak dzieci podrosną to będziemy organizować wspólne wypady.
Do spełnionych marzeń przede wszystkim zaliczę to, że szybko udało mi się założyć rodzinę. Od zawsze chciałam mieć wspaniałego męża oraz kochane dzieciaki i to jak najszybciej. Póki co wszystko idzie po mojej myśli.
Do listy mogę też dodać fajną pracę. Niby to tylko 2 lata sprzedawania w kiosku z gazetami, ale miałam super ekipę, świetnych klientów i w ogóle byłam bardzo zadowolona pomimo kiepskich zarobków (5zł/h); umowy śmieciowej oraz pracy w każdy świątek-piątek. Mam nadzieję, że w przyszłości znajdę podobną.
Chciałabym kiedyś przelecieć się też samolotem; motolotnią albo wypłynąć w rejs, ale taki który trwa ze 24h.
Super byłoby też mieć kilka dużych albumów ze zdjęciami z całego życia, które po wielu latach sobie z sentymentem obejrzę.
Własne mieszkanie lub domek. To na pewno jedno z większych marzeń. Czy się spełni nie mam pojęcia, ale bardzo bym tego chciała.
Wymarzona figura. Doszłam do tego celu 2 razy. Raz był efekt jo-jo, a drugi ciąża, w której nic sobie nie żałowałam. Myślę, że prędzej czy później znów osiągnę cel, ale na pewno będzie mnie to kosztować wiele wyrzeczeń oraz dużego samozaparcia.
Kurs fotograficzny. Uwielbiam robić oraz odrabiać zdjęcia. Jestem samoukiem, ale marzy mi się profesjonalny kurs. Może kiedyś…
Pragnę też zmienić nastawienie do życia - przestać się bać; nie być taką wrażliwą; nie przywiązywać się za bardzo do ludzi, miejsc i rzeczy. Będzie ciężko, ale pracuję nad tym od kilku lat.
Pewnie zapomniałam o innych sprawach, ale chociaż część wypisałam.
Jak to wygląda u Was?