Krytyka innych matek

Tak naprawdę czasami mam wrażenie, ze fala krytyki, która spływa od innych “super mamusiek” to zwyczajna zazdrość. Tutaj świetnym przykładem jest Anna Lewandowska. Dbała o siebie długo przed ciążą, w ciąży i nic dziwnego, ze chwilkę po porodzie jej brzuch wygląda rewelacyjnie. Fakt, ze ona zajmuje się sportem calutki dzień, bo jest to jej praca, a inne kobiety, nie mające milionów na koncie nie mają, aż tak dużo czasu na ćwiczenia, więc wyglądają jak wyglądają…
Mnie irytuje takie oskarżanie, bo jak to ja robię krzywdę dziecku, bo go nie karmię piersią… Bo jaka ze mnie matka, bo nie urodziłam naturalnie. Według niektórych “super mamusiek” Kobieta po cesarce powinna zostawić dziecko w szpitalu, bo nie jest w ogóle matką, bo jakim prawem skoro go nie urodziła sama… ;/ Szkoda, że nie stawiają się w sytuacji takich kobiet… Może są chore, może nie mogą, może mają przeciwwskazania…
Chwilowo na forum pojawiła się taka mamuśka, która w większości wątków krytykowała innych… Szybciutko, bo chyba po 2 dniach konto zostało usunięte… Hejcik jest na czasie wiec będzie tego coraz więcej…

Zamarancza masz rację, myślę identycznie o Annie Lewandowskiej i innych kobietach. Podziwiam, że tak szybko uzyskały taką figurę, ale nie oszukujmy się, już przed ciążą miały je super. Nie krytykuję, podziwiam, i zazdroszczę. A znowu jestem zbyt leniwa by się za siebie wziąć. a co do hejtu to faktycznie ostatnio jakiś modny się zrobił wręcz. Czasami aż lepiej się nie odzywać. Dobrze, że tu u nas tego nie ma i oby tak zostało :slight_smile:

Ach niestety przez te hejty aż czasami się przykro robi, mnie np. takie coś dołuje, mam tu na myśli oczernianie a nie pewną krytykę (bo wiadomo ideałem nie jestem i czasami robię coś nie właściwie wówczas jak ktoś mi zwróci na coś uwagę to się nie obrażę) Pamiętam jak kiedyś wzięłam udział w konkursie fotograficznym na Facebooka (kiedyś miałam tam konto) i moje zdjęcie wygrało, cieszyłam się szalenie bo to była do wygrania zabawka wymarzona mojej córki :wink: ale po wynikach kiedy spojrzałam na hejty ludzi to się popłakałam, szły takie teksty w kierunku mojej pracy że nie spodziewałam się takiej zazdrości tylu złości a na koniec te panie napisały że one też powinny coś dostać za to że w ogóle wzięły udział. Aj szkoda słów. Na szczęście w e mam Facebooka i nie kusi mnie by znów go zakładać.

Mnie te hejty też denerwują chciałabym powiedzieć że nie wywierają na mnie żadnego wpływu i olewam to z góry na dół co inni mówią, ale to nie prawda. Taka nasza natura że przejmujemy się tym co mówią inni zwłaszcza jeśli krytykują nas jako matki. Chciałbyś my być idealne ale nie zawsze nam wychodzi wtedy właśnie nasze “koleżanki” wytkną nam wszystko.

Zawiść i zazdrość niestety są czasami na tyle silne, że ludzie potrafią krytykować nawet najlepszą rzecz na świecie… No to, ze skrytykowali zdjęcie, które wygrało konkurs właśnie tego dowodzi. Zazdrość była silniejsza od cieszenia sie czyimś szczęściem. Rozumiem, ze sie zawiedli, ale po co od razu hejtować i wymagać kolejnych nagród za udział w konkursie. Śmiech na sali…
A to, że większość nas sie przejmuje tymi hejtami to norma… Kogo by nie ruszyły obrzydliwe komentarze na jego temat…

Nie dość ze zazdrosne to roszczeniowe jeszcze. Nagroda za sam udział… dobre sobie. Może jeszcze za to że żyją? Straszne żeby przy sytuacjach tak trywialnych jak konkurs, ludzie potrafili się obrzucać błotem… jakby to była jakaś strasznie istotna rzecz… że też w ogóle im się chce tak się wysilać na hejt. I jakie płytkie i nieciekawe życia muszą mieć skoro próbują się dowartościować kosztem innych…
Współczuję sytuacji szczerze.

A ja wam dziewczyny powiem ze ta zazdrosc i zawisc ze strony innych ( co sie ma, czego sie nie ma, co sie robi i jak sie uklada) mnie odobiscie przeraza. Ja osobiscie wierze w energie miedzyludzka i strasznie sie boje ze ta zawisc moze wyrzadzic wiecej zlego niz dobrego. Ja tam zawsze ciesze sie ze sie innym powodzi bo sama tez nie mam na co narzekac. Na wiele zapracowalam sobie sama, mam wspanialych rodzicow i tesciow, ktorzy bardzo mi pomagaja, moj maz jest dobrym, pracowitym czlowiekiem, mam co jesc i gdzie mieszkac czyli generalnie jest tak jak byc powinno. I nawet nIe zdajecie sobie sprawy jak bardzo niektorych to boli. Tylko tak naprawde co… nie jestem milionerka, nie mam palacu, zyje normalnie, ale ludziom sie niestety nie dogodzi. Jak jest zle to hejtuja, jak jest dobrze to tez hejtuja… trzeba zyc w zgodzie ze soba, pracowac nad soba i starac sie jak tylko mozna.
Niczego sie ta nie boje jak zasdrosci innych.

A o co chodzi z konkursami, bo stracilam watek? Cos na naszym forum?

A ja muszę się przyznać, że zazdroszczę Annie Lewandowskiej, tego jak szybko wróciła do formy, ale moja zazdrość nie posuwa się do tego, żeby wylewać tonę pomyj na forach internetowych i komentować tego gdzie się da. Ot po prostu też bym tak chciała, ale wiem że w moim przypadku to nie będzie takie proste, jestem tego świadoma i potrafię z tym żyć :slight_smile: W życiu nic nie przychodzi łatwo i wiem, że taka forma u Ani nie wynika z tego, że pstryknęła palcem!
A czy jej córeczka miała czapeczkę czy nie? Już na prawdę nie mamy o czym rozmawiać? I jak mówi powiedzenie “jeszcze się taki nie urodził co by każdemu dogodził”.

Joanna - Gabilabi opisała kilka postów wyżej przykrą historię z facebookowym konkursem który udało jej się wygrać a za który jakieś zawistne kobity ją hejtowały. Do tego sie odniosłam.

Aa ok. No to niezle. To w takim razie. Nie wolno brac udzialu w konkursach bo kogos to moze zbulwersowac!!:))) smieszne to wszystki

No tak… Mateczki są na tyle wartościowe, że powinno im się dawać prezenty za samą chęć wzięcia udziału w tym konkursie :smiley: One są tak zajeb…, że muszą im płacić, żeby właśnie tam wysłały foto :smiley: Jak celebryci, którym płaci się za obecność na imprezie :smiley:

Idealnie ujęte Zamarancza :slight_smile:

Co do krytyki to taka sytuacja mnie dziś spotkała. Przyszła do mnie do sklepu kobita tak po 50 która swoich dwójkę odchowała z czego z synem nie poszło jej najlepiej bo chla na umór (ostatnio wylądował w szpitalu po wypiciu niezidentyfikowanego specyfiku) dodam że oboje pomimo że dorośli ciągle z nią mieszkają i huba nie prędko myślą się wyprowadzić czyli jak widać kolejny ideal do naśladowania. Ale do sedna. Owa pani mówi do mnie " o Boże Święty jak pani mogła z tymi swoimi chłopakami tak wczoraj chodzić jak takie gorąco było". Nie wiem jak u niej ale u mnie było zaledwie 24 stopnie i powiewał wiaterek a wyszłam tak przed 17. Mówię do niej że moim chłopcom wcale gorąco nie było ubrałam ich w krótkie spodenki i bluzeczki z krótkim rękawem. A ona na to że jej to było strasznie gorąco. Odpowiedziałam to w domu teściowej (bo to koleżanki z jednej sali kiedyś tam leżały razem w szpitalu) tą o dziwo zaczęła się śmiać i mówi że wcale takie straszne gorąco wczoraj nie było. Wszedł mój mąż i mówi żebyśmy z chłopcami zeszli na dół to pomoże mi ich ogarnąć przed wyjazdem. Na co teściowa “a gdzie ty jedziesz” mówię że do miasta i co usłyszałam “Boże Święty w takie gorąco?!” Dziś u nas było 28stopni i wiaterek. Ręce mi opadły zaczynam się zastanawiać kiedy z tymi dziećmi wychodzić?!

Daria myśle ze to przesada. To co wcale masz z chłopakami nie wychodzić? Ja rozumiem jakby był skwar ponad 30 stopni to wiadomo wyjdzie się z rana samego albo wieczorem jak już temperatura spadnie ale tak to bez przesady :slight_smile:
Gabilabi okropna sytuacja :confused:

Dlatego wlasnie tak to wyglada: jak cieplo jest to za cieplo. Jak zomno to za zimno. Jak w sam raz to i tak za cieplo albo za zimno. Jak jestes przy kosci to za gruba, jak szczupla to za szczupla. Itp itd.
Mnie maz nauczyl zeby olewac oponie innych i miec to gdzies bo nikomu sie nie dogodzi. I ma racje!:slight_smile:

Daria podziwiam za cierpliwość. Ja bym chyba pysknęła do niej jakoś… co to ją obchodzi.

Historiami na temat ciepło/ zimno to można sypać jak z rękawa :slight_smile: Nie wiem gdzie Daria mieszkasz, ale moje dziecko dzisiaj 3/4 dnia spędziło na dworze i to chyba w oczach koleżanki Twojej teściowej czyni mnie złą i mało odpowiedzialną matką :confused:

Daria to nieźle :wink: żeby z dziećmi nie wychodzić bo niby gorąco, to ja odradzam twojej teściowej i tej pani ze sklepu wyjazdów w ciepłe kraje bo by z hotelu nie wychodziły wcale :wink: Wiadomo że jak odpowiednio zadba się o siebie i dzieci to i w upalny dzień można wyjść (ja zawsze mam bidony z wodą jak z domu wychodzę no i czapeczki na głowach obowiązkowo no i smarujemy się 50 przed wyjściem a i tak wychodzimy co dziennie no ale przed południem albo pod wieczór ale wychodzimy)

Tak Twoja teściowa temat rzeka :smiley: Wyśmiała tą babę, że zwróciła Ci uwagę odnośnie spacer z dziećmi, a sama powiedziała to samo genialna jest i czasami jest moim mistrzem zła :smiley: Powinna napisać książkę “pojeźdżanie i czepialstwo w pigułce” …
No powiem Wam, że jak jest gorąco to owszem nie powinno się wychodzić z dzieckiem od 10-16, więc w największy skwar później bez problemu, czapka na główkę i heja… Przecież nikt całe lato dziecka w domu nie będzie trzymał, bo jest gorąco no ludzie taka pora roku…
I właśnie zimą wcale nie wychodzić, bo są mrozy, No nie…

Czasem mam wrażenie że ludzie serio tak myślą. Tu gdzie mieszkam ostatnio dużo dzieci się urodziło. Ja wychodzę z małym codziennie rano na spacer bo mi lepiej śpi i o dziwo przez całą drogę nie mijam żadnej mamusi z dzieckiem, a spacerujemy zwykle około 1,5 godziny. I w zasadzie przez cały dzień to może tak ze 3 mamusie widze z wózkami i to zawsze te same. I tak sobie myśle co z tą resztą. Przez cały dzień się w domu kiszą bo za ciepło, albo za zimno czy co?