Drogie mamy pewnie nie jednej z was która była lub jest w ciąży dokuczały/dokuczają nudności. Też miałam ten problem ale jest kilka sposobów na ich złagodzenie :
- Wieczorem przygotuj sobie kilka krakersów lub kromek chrupkiego pieczywa i zjedz je następnego dnia rano, zanim jeszcze wstaniesz i poleż jeszcze w łóżku jak najdłużej się da
-Pij dużo wody. Nie żałuj sobie również soków ani herbatek ziołowych - zwłaszcza jeśli masz predyspozycje do dolegliwości układu trawiennego
-Unikaj wszelkich sytuacji stresowych. Jeśli masz czas to połóż się w dzień na trochę w łóżku, odpocznij
-Od czasu do czasu skorzystaj z zestawów przeznaczonych do zwalczania choroby lokomocyjnej, które można nabyć w każdej aptece.(WAŻNE) Koniecznie stosowanie wszelkich preparatów konsultuj z lekarzem lub farmaceutą.
-Ogranicz spożycie kawy. Maksymalnie unikaj także wszelkich napojów zawierających kofeinę - takich jak herbaty, cola, napoje energetyzujące - ponieważ są one bardzo moczopędne.
-Unikaj intensywnych zapachów gotowania i wszelkich innych silnych zapachów. Twój zmysł powonienia może spowodować nudności.
Mam nadzieję że pomogłam 
na chorobe lokomocyjną pomagało mi zjedzenie plasterka świeżego imbiru , a co do kawy przed ciążą potrafiłam wypić 7 filiżanek,ale już na początku ciąży mnie odrzucało od jej aromatu i tak zostało do dziś.Ogólnie nie miałam nudności.
ja nudności miałam i to okropne dlatego doszukiwałam się wszędzie rad jak je złagodzić
ale to wszystko zależy od naszych wariujących hormonów 
w czasie ciązy towarzyszyły mi okropne mdlosci… cały czas praktycznie wymiotowałam, nawet w nocy potrafiłam sie obudzic i musialam spotkac sie z ubikacja…
Zadne domowe sposoby mi nie pomogły… musiałam dostać tabletki…
a próbowałam żucia migdałów, jadałam banany, zjadałam małe posiłki, duzo piłam…
Gdy poczułam jakis intensywniejszy zapach to bylo po mnie… w sumie nie moglam wyjsc nawet na zakupy bo i w sklepach mnie nacagalo…
kilka tygodni mialam wycietych z życia…
Tabletki troche pomogly…dostałam Torecan
Dziewczyny bardzo Wam współczuje. Miałam nudności przez kilka dni. Ale pamiętam, że było bardzo ciężko… Szczególnie w pracy, kiedy musiałam uśmiechać się do ludzi i walczyć ze sobą, żeby nie zwymiotować
Albo jak musiałam ugotować obiad. Pamiętam jak smażyłam siostrzeńcowi naleśniki z warzywami… Po dziś dzień na myśl o nich robi mi się słabo. Od tamtej pory nie robiłam i raczej nie zamierzam.
W walce z nudnościami nic nie pomagało. Też słyszałam, że woda, że herbatniki… Zero poprawy. To chyba trzeba po prostu przetrwać lub skorzystać ze środków farmakologicznych, kiedy nudności stają się nie do zniesienia.
Ale ja chyba nie powinnam się na ten temat wypowiadać skoro miałam je tak krótko.
Ja wymiotowałam cały miesiąc,non stop rano.tak strasznie się męczyłam i pod koniec przeczytałam gdzieś,że zanim wstaje się z łóżka należy zjeść np biszkopta,sucharka jeszcze w łóżku.I spróbowałam tak zrobic,bo już siły nie miałam i skutkowało.Jadłam biszkopty,potem pomału wstawałam z łóżka i nic a nic mnie nie mdliło.
Na zgagę pomagało mi zimne mleko,mojej szwagierce ciepłe mleko (na odwrót).Natomiast znajoma poleca na zgagę cukierki miętowe.
Mnie nic nie pomagało poza lodami. Trochę dziwnie to wyglądało, gdy w srodku zimy wychodziłam z Biedry z roladami lodowym, a brzucha nie było jeszcze widać, ale co tam! Ważne, że ich moc działała! 
monika_b dziękuje za podanie źródła
a na Twoje pytanie dotyczące innego wątku też masz odpowiedź 
Mnie na nudności najlepiej robiło coś kwaśnego - woda z sokiem z cytryny, kwaśne cukierki miałam zawsze przy sobie, dobrze działały tez migdały w połączeniu z żurawiną
Mnie nic nie pomagało. Miałam nudności popołudniowo-wieczorne. Często kładłam się do łóżka już około 20 po to tylko aby ich nie czuć. Niestety wymiotowałam jak dosyć długo, bo do końca 4 miesiąca. Czasem czułam, że to mi nigdy nie przejdzie i już tak zostanie.
Mi tez nic nie pomagalo… Niestety niekiedy trzeba po prostu to przetrwać…i podobnie jak tu koleżanka pisala, warto czasem isc wczesniej spac wieczorem jezeli jest taka mozliwosc… Ja probowalam migdalow, wody, cytryna wywolywala jeszcze większe mdlosci… Chyba kazda z nas indywidualnie musi do tego podejsc, mi bylo nawet niedobrze po paluszkacch juniorkach 
Mi też nic nie pomaga. Pierwsza moja myśl jak tylko rano otworzyłam oczy “czy zdążę do toalety?”, trwało to jakiś czas.
W pierwszej ciąży wymiotowałam do 6 miesiaca. Torsje były silne i z toalety wychodziłam z popękanymi naczynkami na twarzy, wyglądałam jak pospolita pijaczyna denaturatu…na dodatek do konca 8 miesiąca pracowałam…W drugiej ciąży też wymiotowałam zwykłymi wymiotami, ale gdy kilka razy szarpało mną i wymiotowałam żółcią, a nie treścią żołądkową, to lądowałam w szpitalu. Zdarzyło się tak dwa razy. Wirus albo niestrawność.
ja probowalam sobie wmowic “nie jest mi niedobrze, wszystko jest ok”… niestety nie dzialalo
no i wolalalbym wymiotowac, a nie moglam ech… cale szczescie juz to za mna 
mi pomagało picie siemienia lnianego, non stop w pracy mięta lub rumianek.
generalnie starałam się nie brac witamin po porannym posiłku bo od razu w tempie ekspresowym udawałam się do łazienki…
Na mnie siemie lniane dzialalo odwrotnie, wlasnie powodowalo odruch wymiotny… No coz, kazde inaczej sobie radzi i na kazdego cos innego dziala :))
Mnie nudności dokuczały przez pierwsze 3 miesiące. Jak mnie dopadały to sięgałam po szklankę wody, a jeśli był to możliwe, to kładłam się spać. Moja siostra będąc w ciąży zawsze miała przy sobie jednorazową torebkę, bo nie zna się dnia ani godziny kiedy nas dopadnie ta przykra dolegliwość.
W związku z tym że prawie od samego początku ciąży byłam na zwolnieniu lekarskim to starałam się rozłożyć moje posiłki na 5-6 mniejszych i faktycznie się udało. Może też dlatego nie miałam aż takich nudności jak niektóre kobiety, a wymioty zdarzyły mi się tylko ze 2 razy. Na same nudności pomagała mi herbata z imbirem i cytryną. Podobno picie wody też pomaga, a ja piję co najmniej 1,5 l dziennie + inne płyny. Przy wymiotach natomiast zaleca się zjedzenie jakiegoś sucharka jeszcze przed wstaniem z łóżka.
Ratowałam się herbatką ziołową (zwykle pokrzywa, ale czasem też mięta). Mimo to mdłości towarzyszyły mi ciągle przez całe dnie w pierwszym trymestrze. Wymioty na szczęście tylko raz mnie dopadły. Przy mdłościach gdy coś przegryzłam - było mi lepiej.