Darka Twoja koleżanka pewnie po prostu nie chciała robić Ci przykrości, może widziała jak jest Ci ciężko po tym co się stało i nie chciała żeby było jeszcze gorzej jak dowiesz się o jej ciąży. Ukrywanie tego przed Tobą nie było najlepszym wyjściem, ale może nie potrafiła Ci tego powiedzieć. Też nie za bardzo sobie wyobrażam jak miałabym podzielić się swoimi szczęściem z kimś kto właśnie przeżył stratę.
Darka szkoda, że Twój mąż nie porozmawia z Tobą raz, a konkretnie. Wystarczyłoby sobie wszystko wyjaśnić, żebyś chociaż wiedziała czy kiedy kolwiek będziecie się starać o kolejne dziecko. Bez podawania dat, ustalania kiedy, tylko żebyś wiedziała czy tak czy nie. Raz byście porozmawiali i mielibyście to za sobą. A tak to temat co jakiś czas wraca, bo nie wiesz czego się spodziewać.
Darko kochana podczytuje systematycznie twoje wypowiedzi i powiem ci tak moim zdaniem musisz konkretnie przycisnac swojego męża tak żeby ci się określił tak abyś to ty wiedziała na czym stoisz postaraj się jeszcze raz albo po prostu zapowiedź mu (ja tak zrobilam ) ze dajesz mu kilka dni na zastanowienie się i przemyśle nie tematu co i jak z szansa na drugiego maluszka u was (ja swojemu mężowi dalam dwa dni) a po tym czasie powiec ze oczekujesz szczerej i konkretnej rozmowy z nim na ten temat bo przez ta sytuacje stosunki miedzy wami się tylko psują a ty i on chyba tego nie chcecie. Docisnij go a może wreszcie się przed Toba otworzy u nas to pomogło … Mam nadzieje ze i u ciebie może poskutkuje nie wiem.ale może warto spróbować … Jak uda ci się z niego wydusic cos więcej niż wyklepana na pamięć regulke to dowiedział się czy chce w ogóle drugiego dziecka czy nie a jeśli tak to zarzadaj konkretnej deklaracji kiedy możecie wrucic do tego tematu np za miesiąc czy dwa…
Co do twojej koleżanki to moim zdaniem ona również była miedzy młotem a kowadłem podejrzewam ze skoro byłyście blisko to wiedziała jak się czujesz po poronieniu jak ciężko to znosisz i w ogóle i dlatego nie chciała ci tego powiedzieć żeby nie dokładać ci bólu … Może spróbuje z nią porozmawiać kochana przydała by ci się teraz przyjaciółką taka od serca a urazę nie warto długo chować początki mogą być ciężkie wiem o tym doskonale ja jak poroniłam wtedy co ty tez cierpiałam któregoś dnia przyjaciółką zakomunikował a Mi ze jest e ciąży było mi przykro wiedzieliśmy wszyscy przy stole a jak mi to powiedzieli to się załamałam łzy pojawiły się w moich oczach od razu ale nie chciałam sprawić im.przykrości tak się przecież cieszyli płakałam i cierpiałam w samotności a najgorsze było to ze ja miałam termin porodu wtedy wyznaczony na 26 luty a ona ma na 2 luty
Darka czytając to jak próbujesz rozmawiać z mężem widzę, ze starasz się jak najdelikatniej podejść do tematu a w nim wzbudza to jednak bunt i niezrozumienie…współczuję Ci bardzo, ze on tak do tego wszystkiego podchodzi
Inhalacje są dobrym rozwiązaniem i myślę, że pomogą synkowi aby przeziębienie nie rozwinęło się w coś gorszego…ah jeszcze te choroby do wszystkiego…
Darka przeczytałam cały twój wątek, już raz dostałam nauczkę że nie przeczytałam wszystkiego od początku tylko Cię pocieszyłam, że będzie dobrze i wstyd było mi tu zaglądać… Te dziewczyny nie mają złych intencji, ale wiem jak może Cię to ranić i sama nie chcę wracać do tego wydarzenia, ponieważ czytając to aż się popłakałam. Jeśli chodzi o Twojego męża to rozumiem, że jest Ci przykro. On nie chce tak rozmawiać o kolejnym dziecku, może na prawdę jest mu ciężko i woli poczekać, aż sam się ogarnie z tą sytuacją. Czytałam też wypowiedzi E.Okuszko może trzeba po prostu dłużej poczekać, zapomnieć się nie da ale nie naciskać na partnera, bo może poczuć się osaczony- oczywiście nie zrozum mnie źle. Macie synka, pracę i dom. Niby wszystko z pozorów pięknie wygląda, ciężko pewnie wam rozmawiać o tym. Mężczyźni mają inne podejście. Mój na początku wszystko lekceważył moje problemy z ciążą, teraz kiedy nie mogę już nic robić bardzo się przejął mam żal do niego trochę, bo kiedy powinnam była leżeć i odpoczywać to cały dom był na mojej głowie. Jestem dobrej myśli, że przejdziecie przez to razem i uda wam się mieć kolejne dziecko. Może dla męża nie jest jeszcze na to czas, może też na tą chwilę odpuścić i zobaczysz jak u E.Okuszko samo wyjdzie:)
Koleżanka Twoja pewnie nie chciała Ci przykrości robić, ty miałaś ogromną stratę a ona wręcz przeciwnie. Sama nie wiem czy nie zrobiłabym tak samo. Nie chcę jej bronić, bo ty znasz ją najlepiej.
A jak z Twoim torbielem? Sama go mam i powiem szczerze, że dopiero w ciąży się dowiedziałam, przez ostatnie moje problemy z szyjką nawet zapomniałam o tym i nie wiem co z nim dalej a miał być pod obserwacją.
Trzymaj się ciepło, bądź dobrej myśli, a mąż nie chce na pewno źle tylko potrzebuje czasu jak i Ty.
Mama_Arka_Martynki powiem Ci że ostatnio napisała do mnie ta koleżanka…co u mnie…jak w pracy i w domu…Wiedziałam że chodzi jej o to czy już się staramy po raz kolejny…Odpisałam jej krótko…Może to złe,samolubne i nie ładnie ale nie zapytałam jak się czuje…bo raz zrobiłam ten błąd…pisała i pisała…a mi przykro znowu było czytając jak ma się świetnie…jak jej ciąża służy i w ogóle…no i chodzi do mojego lekarza…
Mam ogromną nadzieję że jej nie spotkam w przychodni jak pójdę na kontrolę do gina tego 15 grudnia…
Jakoś wolę unikać z nią kontaktu…Nie chce znowu się zamartwiać i płakać…
Widzisz Twoja koleżanka wiedziała dlaczego poroniła,bo winny był lek…a ja? nie wiem…i to najbardziej mnie dobija…
Dziękuję za dobre słowo…czekam…
magros znam tylu facetów co potrafią się otworzyć i pogadać normalnie o uczuciach itd a mój nie potrafi,ewenement…
Mąż nawet mnie nie pytał po co tego drugi znicz…a ja nie chciałam mówić.Zawsze jak jeżdżę z tatą to mój tata kupuje i dajemy wspólnie…
Ja tak odczuwam że obrosła w piórka jak zaszła w tą 4 już ciążę… ona ma już tyle dzieci a ty boroku nie utrzymałaś tej drugiej…
Grimper_m23 szczerze mówiąc wolałabym żeby takie osoby nie pisały… przyszły przeczytały 1 strone i myślą że wiedzą wszystko…a patrząc na datę powstania tematu wiadomo że dużo mogło się zmienić.
Nie otwieram nowego tematu kontynując mojego przypadku,bo po co.Wolę tutaj pisać.Jeśli komuś zależy to przeczyta całość a jeśli ktoś nie ma czasu ok rozumiem to bo sama jestem mamą…Ale wiem że się da tylko trzeba mieć dobrą organizację.Mnie takie pocieszanie bolą bo nie wiedzą jak jest teraz…po takim czasie…
Każda kobieta jest inna i przeżywa na swój własny sposób stratę.Inne szybko zaszły w kolejne ciąże a inne zajęły się czymś żeby o tym nie myśleć. Ja wiem że jestem inna…od dziecka to słyszałam…za bardzo rozpamiętuję…taką mam naturę jestem wrażliwa i ze śmiercią trudno mi się uporać…tych najbliższych boli najbardziej…Ostatnio moja koleżanka zginęła tragicznie…spadła ze schodów i kark skręciła…miała 32 lata…pracowałam z nią 2 lata…a teraz jej nie ma…nawet nie wiadomo gdzie ją pochowali…chyba w Katowicach ale nikt nic nie wie…straszne…przeżywam to bardzo bo znałam ją i bardzo lubiłam…a ona patrzy teraz na mnie z góry…
A propo koleżanki wiedziała co czuje bo pisałam z nią będąc w szpitalu…ale jej sms nie działały lepiej na moją duszę tylko jeszcze bardziej utwierdzały w tym że bęcze bez sensu…
Wiem że wszystko co piszesz to prawda ale nie każdy tak uważa tracąc swoje dziecko wyczekane.
Ja z tą stratą bardzo się zmieniłam.Nigdy już nie będe jak kiedyś…pewnie myślałabym tak samo gdybym nigdy nie doświdczyła poronienia…
Ewelaa pytałam go w ten sposób czy będzie chciał w ogóle.To powiedział mi że jak się zdecyduje kiedyś…Nie ma pojęcia czy to bedzie rok dwa czy więcej…
0202oliwcia powiem Ci że nie wiem czy chcę na siłe go przyciskać…to będzie miało odwrotny skutek niż bym chciała.Chyba najlepszym rozwiązaniem będzie jednak czekać…Mój mąż jeszcze bardziej się zamknie w sobie niż otworzy…on to zrobi specjalnie wiem bo znam go…
Jak mi raz powiedział że nie sprzedajemy rzeczy po synku,niech czekają na TEN moment…Wtedy dało mi to do myślenia.Gdyby faktycznie nie chciał ubranka dawno bym już sprzedała…
Aż strach pomyśleć co on ostatnio sobie pomyślał jak znowu się popłakałam przy nim mówiąc o drugim dziecku…
Powiem Ci szczerze że nie mam takiej przyjaciółki od serca…mam kilka normalnych koleżanek z którymi mam dobre relacje ale przed żadną nie dałabym rady się tak otworzyć…
iwona886 niestety on od zawsze ma takie podejście…jak chciałam starać się o 1 dziecko to starania zaczynaliśmy chyba z 3 razy…zawsze po 1 cyklu jak się nie udawało odpuszczaliśmy na jakiś czas.Czasem na miesiąc a czasem trwało to ponad rok.
Na szczęście z synka zdrowiem lepiej.Inhalacje pomagają.Czuje się już lepiej! troszkę jeszcze ma katar i troche kaszle a tak poza tym jest dobrze.Nie ma gorączki to super.
Silver90 bardzo się cieszę że przeczytałaś całość…dla mnie to ma ogromne znaczenie że każdy zna mój przypadek od początku a nie tylko z 1 i ostatniej strony.Bardzo Ci dziękuję!
Sama jak wracam do tego tematu i czytam wszystko to zawsze płaczę…wspominam i tęsknię…
Dokładnie tak samo myślę że lepiej poczekać niż robić wbrew sobie i na siłę…Szkoda tylko że mąż nie powiedział mi ile mam czekać…Niedługo idę do gina i nie wiem co mu powiedzieć za ile miesięcy chcemy się starać,bo na pewno będzie o to pytał.Zależy co zastanie w środku…Na tej wizycie się dowiem czy torbiele się wchłonęły czy potrzebuję dalszego leczenia.
Czekam na ten lepszy czas,ale czasem nie mam już sił…Teraz przez nadmiar obowiązków w pracy w ogóle nie mamy czasu dla siebie…ahh
My staraliśmy się o dziecko od września zeszłego roku, wrzesień nie wyszło, październik mój tata zmarł i nie w głowie były mi igraszki, grudzień to złamany paluch u stopy i zastrzyki przeciezakrzepowe więc znów nie złożyło się, styczeń nie wyszło, luty nie wyszło i tu już płacz, bo myślałam że może zajde już w ciążę i może zostane z synkiem w domu, kończył się macierzyński a ja nie miałam sił żeby go zostawić i pracować… w marcu się staraliśmy, a jak przyszedł dzień powrotu do pracy to sądziłam że się nie udało że zbliża się okres no cóż porażka kolejna, ale jednak okresu nie było, a test pokazał dwie kreski. Nie zapomnę tego uczucia ulgi…
Ja starałam się kilka miesięcy i się nie udawalo, bolało jak cholera…
Trzymam kciuki bardzo mocno za Was uda się.
Wiem że to trudne ale weź się w garść,tętno płodu w 7-8tyg będzie już wyczuwane. Za szybko poszłaś na pierwszą wizytę i teraz niepotrzebnie się nakręcasz. A pamiętaj że to że teraz rozpaczasz ma jeszcze gorszy wpływ na twoje maleństwo i możesz mu tylko zaszkodzić. Po co sie zamartwiać na zapas. Rozpaczać można gdyby ci dał diagnozę że już niema odwrotu. Musisz mysleć pozytywnie bo twój nastrój ma duzy wpływ na rozwój dziecka na tak wczesnym etapie.
princess3 nie muszę się brać w garść już teraz…mam na to czas…a wiesz dlaczego? bo poroniłam…jakbyś przeczytała więcej niż tylko 1 post to byś wiedziala co się wydarzyło…pierwszy post powstał w czerwcu…a mamy listopad…
Takie posty działają mi na nerwy… szkoda że mało jest takich osób co przeczyta całość niż tylko 1 post i osądza jak to się mówi “książkę po okładce”…
I kolejna taka sytuacja…aż przykro się czyta…ale widać że nabijanie sobie komentarzy do postów…:(((
Darka dobrze, że z synkiem już lepiej i nie trzeba było brać leków aby pokonać chorobę widzisz inhalacja to dobre rozwiazanie w takich przypadkach, u nas działa cuda…
Z mężem masz na prawdę ciężko…taki typ i niestety nie zmienisz go w rok czy jak widać nawet kilka lat…niektórzy stawiają na swoim i nie ma opcji aby coś zmienić…u mnie mąż kiedy stawiam go do pionu to przychodzi z podkulonym ogonkiem i stara się bardzo…tylko potrzeba oczyszczenia atmosfery kiedy jest ciężka…ale jak widać to inny typ człowieka…i nie ma co porównywać. Mam tylko nadzieję (z resztą już od dawna), ze otworzy oczy i rozejrzy się w końcu co tak na prawdę wyprawia, jak Cię krzywdzi swoim podejściem, słowami i zachowanie…taka obojętnością, oschłością…
Iwonka nie znad wprawdzie meza Darki tylko z tego co o nim pisze ale obawiam sie ze sie nie otworzy bo to taki typ czlowieka a pisze tak dlatego ze mam takiego meza nigdy nie porozmawia gdy jest problem tylko udaje ze nie ma tematu bo tak latwiej wygodniej. Nigdy nie powie co czuje nigdy nie okaze smutku bo to nie meskie.nigdy niczym sie nie przejmuje bo jakos to bedzie.taki luzak nawet jak sufit na glowe sie wali nie okazetze sie przejmuje ba czesto nawet nie powie o problemie i to nie tylko mi ale nikomu. Nie ma przyjaciela wszystko dusi w sobie bo przeciez nie bedzie sie komus opowiadac a przyparty do muru i taktsie wywinie i zbuduje jeszcze wyzsza barykade wokol siebie. Nie cierpi rozpamietywania i jak raz wyjatkowo cos z siebie wydusi nigdy nie bedzie chcial wrocic do tematu. Bardzo ciezko sie zyje z takim czlowiekiem zwlaszcza jak pojawia sie problem. Dlatego mysle ze jesli maz Darki jest podobny i do tej pory sie nie otworzyl w obliczu takiej tragedi to juz to nie nastapi i wszelkie proby Darki beda odnosic odwrotny skutek i jedyne na co moze liczyc to za jakis czas informacja ze moga sprubowac ponownie i wydaje mi sie ze nastapi to dopiero w momencie gdy on bedzie pewny ze Darka sie z tym pogodzila i juz nie wywoluje to takich emocji za kazdym razem
ech laktotor laktotor hi hi może Cię zdobędę … ech , ja mam z medela z poprzedniej ciąży, więc po co mi drugi, ale żal czytać to co się dzieje. Też na początku pewnie wydawałam się taką na ilość, może teraz też, ale matko jak ja uwielbiam klikać hi hi mój mąż się ze mnie śmieje i czasami zły , że siedzimy przed tv film leci ja ja klikam fb, maile, czy tu z Wami, odpowiadam mu , że jak włączy te swoje głupie filmy to niech się nie dziwi mój miłośnik fantastyki
Darka z tego co piszesz o podejściu Twojego męża to myślę, że właśnie lepiej będzie jak na jakiś czas odpuścisz rozmowy z nim na temat kolejnych starań. Bo jak to ma tylko wywoływać gorszą atmosferę między Wami, on będzie się denerwować, że go niby naciskasz i ciągle o to pytasz, a Tobie pewnie będzie przykro i będziesz to przeżywała. Widzę, że pewnie u Was po prostu trzeba czasu, może jak mąż nie będzie czuł presji z Twojej strony to szybciej sam podejmie decyzję o kolejnych staraniach. Myślę, że oboje potrzebujecie na to jeszcze trochę czasu.
Darka szkoda Twoich nerwów, choć wiem ,że ciężko zignorować takie komentarze, bo to od nowa rozrywa serce. Ale te osoby i tak prawdopodobnie nie wrócą do tego posta, nie przeczytają, jak znów Cię zranily, większość nabija komy tak jak mówią dziewczyny, jeszcze tylko 20 dni i skończą się na tak dużą skalę.
Dziewczyny chyba mają rację, tu tylko z upływem czasu może być poprawa.
Nam inhalacje w zeszłym roku też sporo dały. Mogłyśmy odstawić antybiotyki, dzięki temu trochę się odporność odbudowala.
Gimper obawiam się, że może się nie skończyć po 20 dniach, bo lovi zasponsoruje kolejne nagrody za nasze pogawędki, ale może po jakimś czasie niektórym będzie wstyd po takich występach jak w tym wątku
Darka jestem pewna że twój mąż to wszystko przeżywa, widzisz ubranka zostały wciąż czekają. Ty znasz go najlepiej a my możemy tylko się domyśleć co czuje. Mój mąż też nie jest jakiś wylewny, typowy facet który lubi wypić piwko, kiedy było mi na prawdę ciężko miałam żal że zamiast ze mną zostać to wolał z kolegami iść. Teraz się bardzo przejął i gorzej panikuje niż ja. Z nimi jest tak, że ciężko im się otworzyć, nie chcą o pewnych sprawach rozmawiać. Może potrzebuje czasu, musi się uporać jeszcze. Na pewno przydałaby wam się szczera rozmowa ale nie o planowaniu dziecka tylko po prostu o waszych uczuciach, naprawcie wszystko, zbliżcie się do siebie, pomyśl o wyjeździe z rodziną, nie myślcie o codziennych problemach. Może tego właśnie on potrzebuje tej zmiany.
Może z twoją koleżanką nie jest tak jak do końca myślisz. Miałam podobną sytuację ale w odwrotnie. Moja przyjaciółka straciła dziecko, miała zabieg dokładnie w swoje urodziny… Przeżyłam to tak samo dzwoniłam do niej złożyć życzenia a ona mówi że straciła dziecko płakałam jak bóbr. W tej chwili miałaby prawie trzymiesieczne dziecko. W marcu dowiedziałam się o swojej ciąży, nie planowałam jej teraz ponieważ czekał na mnie ślub w sierpniu. Starania mieliśmy zacząć później. U mnie było tak że o ciąży nie wiedział nikt aż do ukończenia trzeciego miesiąca, nie chciałam. Nikomu nie powiedziałam bo wiecie jak to jest jak ślub to każdy myśli o ciąża choć przygotowania były dwa lata wcześniej. Chciałam uniknąć tych gadan i niepotrzebnego stresu. Przyjaciółce też nie mówiłam, ale pierwsza by się dowiedziała tylko chciałam zrobić to osobiście i nie miałam okazji. U ciebie nie wiem czy ona po prostu nie chciała ci zrobić przykrości, wiedziała że bardzo to przeżyłas, może nie jest tak jak o niej sądzisz.
Mama Arka Martynki nie zawsze ma ktoś złe intencje, ja dwa miesiące popełniłam błąd chciałam pocieszyć i nie chodzilo mi o nabijanie komentarzy zresztą nie o to tu chodzi( są takie osoby co myślą że tak jest) jednak wróciłam później do tego wątku i zobaczyłam swój błąd było mi wstyd, tak jak piszesz nie każdy wraca i pisze tylko aby coś było to racja lecz nie wszyscy.
Z tą nagrodą to racja przyciąga wszystkich nowych i za miesiąc może być podobnie. Ważne że zostają tylko ci co na prawdę im zależy.
iwona886 mi już po prostu brakuje słów na te wszystkie komenatrze bez sensu…
A inhalacja super sprawa zwłaszcza że synek sam chce inhalować jak dostaje katar.Sam trzyma to i bez problemu wdycha.Niestety był taki etap buntu że nie chciał absolutnie…to było rok temu…masakra…Katar zmienił mu się na zielony…oby mu to zeszło wszystko i było z głowy Dzielnie odciaga z nosa i sam nawet mnie prowadzi do pokoju żeby mu odciągnąć.Nie wydmucha sam więc trzeba się tak ratować
A z mężem zawsze ciężko było pogadać o uczuciach…no ale po stracie naszej widzę że jest jeszcze gorzej z tymi tematami…
Justyna8907 to co napisałaś to 100% racja jeśli chodzi o mojego męża.Trafiłaś w samo sedno
Jego najbliższy kolega planuje 3 dziecko i jest szczęśliwym ojcem 2 chłopaków a on ma taki problem żeby się przekonać.No ale ciągle zwala wine na pracę też że się stresuje i wszystko na jego głowie…a po powrocie do domu znowu choroby i ząbkowanie…
Na dzień dzisiejszy sama nie jestem gotowa na starania…nie wiem jak tam sprawa z torbielami…a psychicznie też…może po Nowym Roku będzie lepiej…oczywiście nie w styczniu…bo to znowu będzie jeden z gorszych miesięcy dla mnie.
Mama_Arka_Martynki ja też lubię klikać ale nie zawsze mi na to czas pozwala i samopoczucie.Czasem padam na twarz i nie piszę nic na siłe…następnego dnia czytam na nowo i wtedy odpisuję.
Mąż wie że mam wsparcie tutaj na forum…on ma swoje MTG którym się fascynuje a ja gry typu farma i forum.Każdy ma swój świat jak jest chwila spokoju.
Myślę że większość dziewczyn które napisały tutaj post żeby był na pewno nie wracają do niego zobaczyć co ktoś dalej napisał…bo po co?
Ewelaa ja nie rozmawiam z nim na ten temat od 2 miesięcy.Wtedy to tak wyszło że się wtrąciło takie zdanie,ale nie miałam zamiaru kontynuować tematu.Wiedziałam jakby się skończył…Nie chcę widzieć jego nadętej miny i tego spojrzenia…wolę poczekać…
Grimper_m23 wiecie nigdy nie myślałam w ten sposób jak te dziewczyny co “nabijają” posty dla wygranej…Ja piszę tutaj jak mam potrzebę coś przekazania i z Wami podzielić się swoimi myślami.Nigdy na siłę.Jak redakcja będzie chciała to doceni
Osobiście wygrałam raz z czego ogromnie się ucieszyłam i nie spodziewałam! W ogóle nie sądziłam że biorę udziału w konkursie a tu taka radość! Możliwe że kiedyś znowu mi się uda ale nie piszę tylko po to…Nie mam zbytnio czasu ciągle przed kompem siedzieć…wiadomo obowiązki ale jak mam chwilę piszę
W tym roku mieliśmy tylko 3 lub 4 razy antybiotyk.Nie chcę liczyć co było w zeszłym wtedy pobiliśmy chyba rekord w chorowaniu…A teraz muszę przyznać że jest dobrze.Katar za katarem,inhalacje z Pulmicortem dają radę…i żeby nic więcej się nie wykluwało…
Silver90 mam ogromną nadzieję że w najbliższej przyszłości znowu z radością będę mogła przynosić te ubranka z piwnicy i na nowo nimi się cieszyć…no i te kopniaczki od środka…
Wczoraj zapytałam męża czy kiedyś wybierzemy sie gdzieś we dwoje.Powiedział mi że w przyszły weekend,ciekawe czy słowa dotrzyma.
Wiem że przy następnej ciąży jeśli kiedyś będzie nikt nie będzie wiedział o ciąży…tylko ja i mąż…przez przynajmnej 3 miesiące będę milczeć
Zatem Darka doskonale Cie rozumiem bo mamy mezow o takim samym charakterze. Ja mam dwie przyjaciolki z ktorymi zawsze moge porozmawiac bo inaczej bym oszalala.
U mnie o ciazy tez prawie nikt nie wiedzial do konca 3miesiaca bo ja okropnie gdzies podswiadomie balam sie poronienia a wiedzialam ze teraz czesto sie to zdarza . A mowie prawie nikt bo test robilam na wyjezdzie i to sama nie wierzac ze moglo sie udac za pierwszym razem zatem dwie pary znajomych z ktorymi bylismy sila rzeczy wiedzieli na co bylam potem bardzo zla ze moglad byc bardziej dyskretna. Noi ta moja przyjaciolka wiedziala bo co by sie nie dzialo i tak bym jej powiedziala
Ja się wkręciłamjeszcze bardziej w klikanie, jak mam większą pomoc. Teściowa każe leżeć, bo katar trzeba wyleczyć, już prawie przeszło, ale czuję od trzech dni niżej brzuch i napisanie, a chcę wytrzymać do końca przyszego tygodnia chociaż to tak sobie Was odwiedzam, bo to patrzenie w sufit albo oglądanie tureckich seriali teściowej mnie wykończy hi hi
Justynko jak widać trafiłaś z typem męża Darki ale dziewczyny mi ciężko to pojąć…jak można tak krzywdzić kobietę którą przecież się kocha…powinien wtedy wspierać jeszcze bardziej i podbudowywać ją jeszcze bardziej a nie dołować i powodować myli typu : że on nie chce kolejnego dziecka, nie przejmuje się tragedią itd, wiem, ze pewnie tak samo jest mu z tym ciężko ale w takich momentach powinien dumę schować do kieszeni i otworzyć serce !
Darka a na co, na jakie choroby lekarz przepisuje synkowi antybiotyki ?? Może za często - bo to jednak obniża odporność dziecka …a katar czy bolące gardło nie powinno być leczone tak silnymi lekami. Za pewne to wiesz sama.
Ja zawsze jestem za naturalnymi metodami leczenia kiedy nic nie pomaga wtedy ewentualnie jakiś silniejszy lek.
Spróbuj na kaszel syrop z cebuli z cukrem, na katar inhalacje z solą morską (ja dosypuję czasami też łyżeczkę soli zwykłej jodowanej) aby pomóc w nicy oddychać smaruję na piżamkę vick.
Kiedy synek wyzdrowieje pomyśl o basenie on bardzo wspomaga układ odpornościowy.