Kiedy następuje wyciszenie porodu, a kiedy pomoc w nim?

Szkoda, że w tym dziale nie można zadać pytania ekspertom np ginekologom lub położnym (drogie Lovi, może da się coś z tym zrobić?), ale może któraś z Was dziewczyny będzie wiedzieć lub spotkało się z czymś podobnym. Ok godziny 18 trafiłam do szpitala z plamieniem, bólem krzyża, bólem brzucha i rozkręcającymi skurczami (40 tydzień ciąży). Przejęła mnie położna z oddziału ginekologicznego zbadała (półtora cm rozwarcia i skrócona szyjka) i podpieła pod KTG. Na papierze zaczęły rysować się regularne Tatry (co 5 min o natężeniu/ mocy min 100), położna która mnie przyjmowała jak patrzyła na wykres tylko się uśmiechała i reagowała w sposób "ooooo…no ładnie). Gdy skończyła zapis zapytałam co dalej,a ona stwierdziła że takie skurcze zazwyczaj kończą się porodem. Położono mnie na łóżko porodowe, kazano przebrać się mężowi i ponownie podpięto KTG gdzie skurcze ponownie się rysowały ale tętno dziecka troszkę skakało pow. 170 i pojawiła się (podobno) tachykardia (tak przynajmniej usłyszałam jak wołano lekarza) gdy przyszedł główny lekarz od razu podjął rozmowę w tonie bardzo roszczeniowym i zapytał po co przyjechałam to ja grzecznie od początku wytłumaczyłam że ból brzucha, plamienie itp, a Pan stwierdził że musi wszystko ze mnie wyciągać siła i żebym mu powiedziała z czym się zgłosiłam więc ja po raz trzeci zaczęłam tłumaczyć jednak pod wpływem wszystkich emocji, jego postawy i tego w jaki sposób zaczął się do mnie zwracać bardzo zaczęłam się denerwować i stresować aż do tego stopnia że nie mogłam przestać płakać a podczas badania USG trzęsłam się z nerwów jak osika na wietrze, skurcze stały się nieregularne. Położono mnie na oddziale bo tętno dziecka było niepokojące pod pretekstem że trzeba będzie je monitorować. Gdy już się uspokoiłam regularne skurcze zaczęły powracać przez ok 2 godz męczyłam się z nimi co 15 min by potem skróciły częstotliwość do 10 min, powiedziano mi bym udała się pod prysznic a to wszystko wyjaśni. Po prysznicu udałam się ponownie na łóżko na sale ale niedługo potem wstałam bo skurcze następowały już co 5 min więc chciałam je “rozchodzić” na korytarzy złapała mnie położna zapytała jak po kąpieli itp no i powiedziałam że od ok 30 min mam co 5 min skurcze już. Ona zadzwoniła do lekarza i… zaaplikowała podwójny zastrzyk na zahamowanie/ wyciszenie skurczy. udało mi się zasnąć na 10 min zastrzyk pomógł jedynie w tym że z regularnych skurczy zrobiły się nie regularne. Ale tak się zastanawiam czy nie powinno podczas takich skurczy zostać podpięte KTG i nie powinien obejrzeć mnie lekarz??? i dla czego w 40 tyg podjęto decyzję o wstrzymaniu zamiast rozkręceniu porodu ? ciekawi mnie również to że na karcie wypisu że szpitala nie ma słowa o zastosowanych zastrzykach…