W ciąży kobieta bardzo dba o rozwijające się w jej łonie dziecko, przestrzega tzw. higieny, zaleceń lekarza i położnej. Ba - nawet broni się przed tabletką przeciwbólową gdy głowa ściska, pomimo zgody medyka, bo może jednak zaszkodzi.... A po porodzie tak szybko i łatwo rezygnuje z dobrodziejstwa natury, jakim jest karmienie piersią. Pierwsze trudności, niepewność - i już sięga po butelkę. Jeśli przestawia się laktację jako swoistą kontynuację ciąży, mleczną białą pępowinę albo zewnętrzne łożysko, to kobieta może potraktować potrzebę karmienia piersią jako "oczywistą oczywistość" i łatwiej pokona jakiekolwiek przeszkody, bo przecież w ciąży też bywało różnie :). Zaufanie do swojego ciała, miłość do dziecka - to trochę mało na początek. W porodzie wystarczy (jeśli nie będą za bardzo przeszkadzać, ale do udanego karmienia konieczna jest jeszcze świadomość i wiedza.