Karmienie po cc w szpitalu

W moim przypadku nie było wesoło, po cc dziecko widziałam przez pół minuty.Dotknąć i przytulić mogłam po 25 godz. od cesarki. I tu niespodzianka , nie wyrażałam chęci karmienia dziecka sztucznie. Nikt nawet nie spytał czy chcę odciągnąć pokarm,kiedy przystawiałam syna do piersi płakał i nie umiał ssać.Położna stwierdziła krótko ,że karmiony jest sztuczną mieszanką a ja nie mam pokarmu. Mimo prośby o pomoc w przystawianiu do piersi nie doczekałam się reakcji. Po 7dniach w szpitalu dziecko było przy piersi 13razy.A Po powrocie do domu walczyłam o pokarm i o naturalne karmienie. Niestety po 6 tyg.walki pokarmu nie było, a położna zaleciła zasuszenie mikroskopijnej laktacji przez noszenie bardzo mocno zapiętego biustonosza.
Jak wyglądały wasze pierwsze dni laktacji w szpitalu?

moja kolezanka miala cc i nie miala pokarmu maly plakal bo byl glodny a jej tez nie chcieli dokarmic pila herbatki na laktacje, w polozna w domu kazala jej na laktacje wypic piwo karmi

Niestety wiele mam nie otrzymuje należytej pomocy w szpitalu co właśnie niejednokrotnie kończy się brakiem pokarmu,a położna ,która odwiedza nas w domu może się okazać dobrym aniołem i pomóc.

Na szczęście w moim szpitali bardzo pielęgniarki pomagały i zwracały uwagę na sposób karmienia, a to zapewne przez to, iż przy szpitalu funkcjonuje poradnia laktacyjna. Zawsze patrzyły jak dziecko pije i czy dobrze trzyma brodawkę.

metoda prob i bledow zawsze znajdzie sie odpowiednia pozycje do karmienia po cesarce. W jednej pozycji boli mniej w drugiej wcale

U mnie tuż po cc, gdy jeszcze leżałam położna ściągnęła kilka kropel, na początku było bardzo mało. Ja na sali, dziecko w inkubatorze. Uparłam się jednak i ściągałam mleko laktatorem, na początku po kilkunastu minutach ledwie na dnie butelki. Bardzo musiałam nad sobą pracować, by nie poddać się i ściągać dalej. Moment przełomowy, gdy wspaniała pani neonatolog pozwoliła wyjąć synka i przystawić na chwilę do piersi. Była to chwila. Niezapomniana chwila. Potem laktacja ruszyła! A przez długi czas właśnie w tej piersi do której przytuliłam synka miałam dużo więcej mleka.

gdy żona po cesarskim cięciu miała problemy z karmieniem poprosiła bym przyniósł do szpitala ściągacz do pokarmu i udało się bo karmiła póżniej dzieciątko naturalnie.

Koleżanka ze szpitalnej sali miała cc, że ja świetnie czułam się po porodzie, a ona bardzo chciała karmić maluszka i mieć go przy sobie razem stwierdziłyśmy, że wspólnie damy radę.:slight_smile: Kilka godzin po jej powroce na salę poprosiłyśmy położną o zostawienie bobasa:)Dziewczyna lezała plackiem bo kazde dzwigniecie głowy kończyło sie bólem zawrotami. Ja podawałam jej synka gdy mąż zwiną się do domu. :slight_smile: bardzo sie zaprzyjazniłysmy i kontakt mamy ze soba do dzis, a małego karmiła dłuzej niz ja córke:)

ja już moją malutką karmię do teraz piersią bardziej jest to dla mnie wygodne niż butelka

po cesarce musi bolec pewnie i to bardzo tak jak po normalnym porodzie

ja czułam sie najgorzej , gdy byłam znieczulana i zaraz “po” jak dostałam kroplówkę z oksytocyną i wszystko zaczęło się obkurczać.

Po cesarce najgorsze były 2 godziny jak leżałam przy pielęgniarkach (taki tam mają zwyczaj) bolało wówczas najbardziej, ale potem było coraz lepiej jak już byłam na sali. Maluszka od razu przynieśli i leżał sobie słodziaczek jeszcze brudny od tej mazi, tego popołudnia go nie karmiłam, ale następnego dnia rano tak i pomogła mi oddziałowa noworodków i od razu doradziła nakładki aby mały lepiej chwytał. Karmiłam go od początku na siedząco w pozycji spod pachy i czasami na leżąco, myślałam że nie będę miała mleczka ale okazało się że jest dużo tej pierwszej siary i potem było już z górki, zatrzymana woda w organiźmie też mi pomogła w tym że miałam dużo mleczka (nogi spuchnięte jak u Shreka po porodzie). Tak więc po cesarce można karmić i to długoooo :slight_smile:

Ja dalej pamiętam tą męczarnie mimo, że od porodu minął już prawie rok. Po cc praktycznie brak pokarmu, dostałam w 3-ciej dobie już po wyjściu. Niemiłe położne, nikt nie chciał pomóc, jedynie obgadywanie za plecami, naprawdę zero wsparcia, kolezanka tez po cc płakała w nocy jak usłyszała co o niej myśli połóżna (podłuchana rozmowa). W domu też każdy wiedział najlepiej co i jak aż w końcu to rzuciłam i karmię do dziś modyfikowanym, dziecko ma się świetnie :slight_smile:

U mnie nie było problemu z pokarmem niestety mała nie chciała jeść:( to był dla mnie koszmar… cała ciąże nastawiałam się na cycowe karmienie a tu szok:( płacz a raczej wrzask przy jedzeniu:( mleko leci a ona co? buzia w ciu i koniec:( no i oczywiście pielęgniarka dawała butle, prosiłam aby tego nie robiła, ale ona tłumaczyła że małą głodna nie ma co jeść… jak nie ma co jeść skoro mleko leje się strumieniem??? położne tylko czekają aby dziecko zapchać i mieć spokój… ale na moje szczęści następna zmiana była super i wtedy położna pomogła mi mówiąc o nakładkach czy kapturkach:) super sprawa:) dzięki nim jadła moja mała laseczka:)

Może nie miałam problemu z karmieniem bo przez 16 godzin męczyłam się w bólach do naturalnego porodu ale nad ranem zrobili CC? Sama nie wiem, grunt że pokarm był… Ale ile się napłakałam to moje:( nie życzę nikomu, bo to straszne uczucie patrzeć na głodne płaczące dziecko które nie chce jeść a mleko leci ciurkiem:(

Ja również wspominam swoją przygode z karmieniem w szpitalu fatalnie.
Po cc dziecko widziałam może z minute,a pierwszy raz do piersi przystawili mi ją po(uwaga) około 12-14 godzinach od porodu(i to na moja wyrazna prosbe).Po cc widzialam ja może z minute na sali,po czym przez ponad pół dnia nie widziałąm jej na oczy.
Oczywiście nie miałam pokarmu,mała z powodu wady anatomicznej buzki(cofnieta zuchwa) nie potrafiła złapac piersi.Jednym słowem karmienie piersia w tym szpitalu to był dla mnie koszmar,niemiłe połozne potrafiły tylko na siłe przystawiac głowke do piersi i zniecierpliwione rzucać hasłami w stylu"Co z Pani za matka że nie umie wykarmic dziecka".Nigdy nie płakałam tyle co przez te 5 dni w szpitalu-mała była głodna(nie chcieli jej dokarmiac),i płakała non stop a ja płakałamz bezsilnosci.
Powrót do domu i podanie dziecku butli był dla mnie najszczesliwszym pierwszymmomentem macierzynstwa-poprostu nie moglam sie go doczekac bo po raz pierwszy widzialam swoje dziecko najedzone.
Tak więc dla mnie karmienie piersią w szpitalu to KOSZMAR.Położne zamiast mnie wspierac powodowały tylko że coraz bardziej byłamn przerazona sytuacja i wpedzona w poczucie winy.
Nie sądziłam że karmienei piersią może byc tak trudne…

po cc z pierwszym przystawieniem jest tragedia bo ja czekałam 25 GODZIN ,aby móc dotknąć własne dziecko i przystawić do piersi. W szpitalach mają gdzieś standardy opieki okołoporodowej .A teksty personelu są nie do przyjęcia. Jak bolała mnie rana i było mi niewygodnie karmic to usłyszałam: " Nikt nie mówił ,że ma nie boleć ,jak robiłaś sobie dziecko to nie bolało a teraz narzekasz" .

Ja też miałam CC córeczkę mogłam przystawić do piersi po jakiś 3 godzinach .Mała próbowała no i myślałam że jej się udaje .Drugiej nocy płakała i raz położna pokazała jak mam ją karmić a mała dalej płakała to przyniosła mi mleko modyfikowane . Byłam zła bo liczyłam na inną pomoc . No cóż ale w trzeciej dobie wykryto u małej szmery na sercu i przewieziono ją do innego szpitala tam mogła być przeze mnie karmiona tylko raz dziennie . Dodatkowo zaraziła się bakterią na porodówce. Musiałam zawalczyć o laktacje i 3 godziny na dobę siedziałam z laktatorem .Po 3 tygodniach mała wróciła do domu a mleko jest nadal mija 8 miesiąc .

Jakie karmienie chyba nie piersią, ja również dostałam dziecko po 24 godz od porodu choć prosiłam o wcześniejszą możliwość nakarmienia to się nie dało. Dopiero mąz wywalczył ok godziny 18 wizytę Jasia na 5 minut, po prostu super. Było bardzo ciężko, żadnej pomocy ze strony personelu szpitala, a jak dziecko było głodne in płakało łatwiej im było przynieść butelkę niż pokazac jak przystawić do piersi. Dopiero po powrocie do domu zaczęło wszystko grać, Jaś ssał bardzo ładnie od samego początku i nie miałam z nim najmniejszych problemów.

oj to ja po cc walczylam, tzn. przez pierwsza dobe nie karmilam, ale jak tylko trafilam na “normalna” sale to od razu zapowiedzialam, ze karmienie ma byc tylko moje, nie chce zeby byl dokarmiany… Polozne patrzyly troche jak na wariatke a troche z podziwem :slight_smile: lekarka tez mowila, ze podziwia po takich przebojach porodowych jakie ja mialam… ale udalo sie i karmie ponad 6 mcy :slight_smile:

Też jestem po cc, ale rodziłam wcześniej naturalnie. Córkę dali mi już niecałą godzinę po opuszczeniu sali operacyjnej i od razu do piersi. Miałam taki nawał mleka, że mogłam pod piersi wiadro podstawić. Ale po takiej cudownej premierze i 4 miesiącach wyłącznego karmienia piersią pokarmu zaczęło ubywać, teraz córką ma pół roku, a ja karmię raz dziennie.