Kancerofobia

Kojarzycie może chorobę z nazwy? Jest to strach przed rakiem...ostatnio trafiłam na artykuł o tym...że mają ją głównie osoby u których w rodzinie pojawiały się przypadki rakowe...slyszalyscie może? A może któraś coś na kształt tego przeżywa?? Mi kilka miesięcy temu wyszły węzły pachwinowe I jak głupia przezywalam że to może by  rakowe,  jednakże badania krwi, ob i crp wyszło dobrze, usg również...I każą mi tylko to obserwować,  teraz po 3 miesiącach powtarzalam badania i nadal wszystko w normie, ale węzły nadal powiększone....najgorsze że jak głupia obmacuje całe ciało czy gdzieś coś jeszcze mi nie wyskoczyło lub coś się nie zmienia, czasem to jest silniejsze ode mnie....

Ewcia to dobrze że się często badasz może trochę panikujesz ale to Ci nie zaszkodzi a wręcz gdyby coś faktycznie miało się pojawić to wcześnie zdiadnoxujesz. Ja nie miałam przypadków raka w rodzinie więc nie dotyczy mnie to ale też jestem trochę przewrazliwoona na punkcie zdrowia jak coś wyjdzie nie tak to od razu panikuje.. 

Natalia - mam dwójkę małych dzieci i może tym jeszcze się bardziej nakrecam....

Ewcia taka samokontrola jest na prawdę bardzo ważna ale czy to można mówić już o kancerofobi? Wydaje mi się, że to naturalne że się boimy tym bardziej że wiadomo iż nie znaleziono skutecznej walki z nowotworem. 

Czytałam o tym schorzeniu i myślę że daleko ci do niego. Ludzie którzy na to cierpią wmswiajs sobie że tego raka maja i go na siłę szukają. Wydają większośc pensji na specjalistów żeby sprawdzać chwilę każdy kawałek swojego ciała. Gdy dzieje się cokolwiek niepokojącego nie są w stanie funkcjonować z paniki i strachu. Wmswiaja sobie że poprostu maja tego raka. 

Myślę że ponieważ często się to zdarza w naszym społeczeństwie każdy się boi. Tylko ja np bardziej tego że zachoruje dziecko lub mąż niz ja sama 

 

To artykuł który czytałam na ten temat 

https://www.google.pl/amp/s/kobieta.onet.pl/zdrowie/psychologia/zdrowie-psychiczne/kancerofobia-paniczny-lek-przed-zachorowaniem-na-nowotwor/9nce5gj.amp

Ewcia to dobrze, że się badasz i jesteś pod kontrolą lekarza bo naprawdę to bardzo dużo. Wiem co mówię, mój mąż miał złośliwy nowotwór i tylko dzięki szybkiej diagnozie dziś żyje. 

 

Myślę, że to co opisujesz, co dzieje się u Ciebie nie jest kancerofobią, tylko zwyczajną obawą o własne zdrowie i życie. Mogę powiedzieć Ci na przykładzie mojego męża. U niego z obydwu stron, czyli ze strony matki i ojca jest obciążenie chorobą nowotworową. Na nowotwór nerki zmarł dziadek i ojciec mojego męża. On sam też na niego zachorował. I po tym wszystkim jesteśmy uczuleni na każdą zmianę jaka pojawi się u męża. Wyniki krwi + markery robimy regularnie, do tego usg, rezonans. I ciągle jednak w głowie jest ta myśl, że może coś się odnowić ale to nie jest fobia. Jest to zwyczajna troska o życie męża, a z jego strony o swoje. Więc nie martw się na zapas, nie szukaj u siebie fobii ale badaj się, to jest najważniejsza rzecz. Rób to regularnie i pamiętaj myśl pozytywnie, bo najgorsze co możesz zrobić to zamartwiac się na zapas. 

Nie słyszałam z nazwy o niej ani tak. 

Mam wrażenie że powstaje poraz więcej fobi

U mnie w rodzinie bardzo często występują nowotwory,u męża również. Moja babcia zmarła na raka płuc, mój brat dwa razy zmagał się z nowotworem, najpierw z chłoniakiem, później z czerniakiem. Dalsza ciocia zmarła na raka trzustki. Teściowa zwalczyła raka piersi( jest na lekach podtrzymujących aktualnie), na początku tego roku zmarł wujek mojego męża na raka płuc. Także cały czas mam z tym styczność, aczkolwiek nie boję się i nie myślę obsesyjnie, że mogłabym mieć nowotwór. Jeśli faktycznie by mnie to dotknęło, to co mogę poradzić? Podjąć leczenie. Warto obserwować niepokojące objawy i nie zwlekać z wizytą u lekarza, ale nie należy przesadzać i każdego bólu głowy wiązać z nowotworem mózgu.

Nie słyszałam że jest coś takiego. Ale jak już dziewczyny wspomnialy dobrze że się badasz zwłaszcza jak w rodzinie występują choroby . Wydaje mi się , że wtedy człowiek bardziej się bada i jest to dla mnie normalne . U mnie w rodzinie od strony mamy ciocia zmarła na raka macicy , a druga ciocia też się zmaga ale już ma wszystko wycięte i też powraca z przerzutami na inne organy .

Ale coś w tym jest bo mam podobnie jak coś się dzieje w rodzinie jakaś chorobą to później się dopatruje u siebie . 

Może czasami warto dać na luz i nie doszukiwać się , ale ważne że się badasz i kontrolujesz :) 

Nie słyszałam o  takim określeniu. U mnie  w rodzinie  ciocia  miała raka którego nie dało się wyleczyć.  

Czasami nie ma co się martwić na zapas i myśleć negatywnie trzeba przyciągać  dobre myśli i regularnie  się badać. Wszystko będzie dobrze :)

Ale wiecie co dziewczyny...dziś z głupoty sprawdziłam pachwiny obu córek i one też jakby miały te węzły powiększone jak ja...fakt , teraz obie są chore i przeziębiona...Ale może my już tak mamy??? Ostatnio starsza miała morfologie robiona przed szczepieniem i wyszła ok...lepiej chyba faktycznie wrzucić na luz i jakoś z tym żyć,  cieszyć się każda chwila z dziećmi;))

Ewcia wydaje mi się że jesteś trochę przerważliwiona. Nie doszukuj się bo jak wmowisz cos sobie będzie gorzej 

Ewcia jako dziecko często miałam powiększone węzły chłonne. Miałam robione badania i wszystko było w porządku, ot co - taka moja uroda. Może Ty tak masz i Twoje córki również. Nie martw się na zapas, ale bądź czujna. Zapytaj lekarza czy w takiej sytuacji należałoby zrobić jakieś badania dodatkowe.

Ewcia skoro martwisz się węzłami chłonnymi to poczekaj, aż dziewczynki wyzdrowieją i idź do pediatry niech je sprawdzi i wtedy zobaczysz, czy to przez przeziębienie.

Może być także taka wasza natura... 

Ewcia nie zamartwiaj się na zapas. Jak dziewczynki wyzdrowieją i dalej tak będzie po prostu udaj się do pediatry. 

Strach przed chorobą jest jak najbardziej normalny. Strach przed rakiem również. Rak w wielu przypadkach prowadzi do śmierci, dlatego też panicznie się go boimy. Chyba każdy ma kogoś w rodzinie, wśród znajomych kto zmagał się z tą chorobą i albo wygrał, albo przegrał. Nasze obawy też potęgują statystyki, gdzie teoretycznie wzrasta zachorowalność na różnego rodzaju raki. Jednak podobno wyleczalność wzrasta, a zachorowalność też, bo mamy dłuższą długość życia i dzisiaj chorują osoby, co kilkadziesiąt lat by tego wieku nie dożyły. Strach, a raczej świadomość tej choroby powinna być u każdego, tylko w pozytywnym tego słowa znaczeniu. A mianowicie powinno nas to skłaniać do chodzenia do lekarzy, robienia profilaktycznych badań. Dlatego zrób badania sobie i na pewno wyjdą pozytywne i wtedy się uspokój :)

Jest też druga strona medalu, gdzie kancerofobia sprawia, że ludzie unikają lekarzy, bo wolą nie wiedzieć, a wtedy w wielu przypadkach jest już za późno na reakcję.

Postaraj się nie stresować, zrób badania i jak wyjdą dobrze to odpręż się. W skrajnym wypadku, jak lęk ten będzie Ci towarzyszył cały czas to zastanów się, czy nie warto udać się do psychologa. Takie fobie można, a nawet trzeba leczyć. Myślę, jednak, że to nie jest aż tak skrajny wypadek.

Nie słyszałam o tej chorobie i według mnie ona mnie nie dotyczy. Chociaż muszę przyznać, że ze względu na różne choroby w rodzinie badam się regularnie - przynajmniej raz na pół roku badanie krwi. Ale raczej tego bym nie uznała za fobię, a za badania kontrolne. 

Warto się badać ale nie ma co wpadać w paranoje. Zamartwiać się na zapas itp

Co ma.l byc to będzie nie ustrzeżemy się przed tym

Pchela obawiam się że takiej choroby to z badań krwi się nie wyczyta, przynajmniej w jej początkowym stadium. Moja babcia z racji wieku i cukrzycy tez badała się często, a mimo to usłyszała tę najgorszą diagnozę.

Mamameg polecam badanie crp. Jego wzrost informuje, że w organizmie dzieje się coś na co warto zwrócić uwagę. Mój mąż, kiedy miał nowotwór crp miał podwyższone do 300 a norma jest do 10.