Kadry w Ochronie Zdrowia

 

15 proc. lecznic chce w najbliższych 5 latach zwiększyć zatrudnienie. Nie będzie to łatwe zadanie ze względu na brak kadr. - Ten deficyt pogłębia dodatkowo brak uprawnień dla części personelu medycznego do pełnienia ról, do których jest przygotowany, oraz kształcenie przyszłych pracowników nieadekwatne do świata, w którym przyjdzie im pracować - mówi dr Małgorzata Gałązka-Sobotka.

 

 

Jak będzie kształtować się zapotrzebowanie na pracowników w sektorze ochrony zdrowia? Co wiemy o kompetencjach personelu medycznego? Co mu sprawia najwięcej trudności? Na te pytania odpowiedzi szukali autorzy badań Branżowego Bilansu Kapitału Ludzkiego – opieka zdrowotna i pomoc społeczna, realizowanego przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości. Raport obejmuje wyniki badań ilościowych prowadzonych wśród pracodawców sektora opieki zdrowotnej i pomocy społecznej oraz pracowników zatrudnionych na kluczowych stanowiskach w firmach z tej branży. Zestawienie ze sobą potrzeb i oczekiwań pracodawców oraz kompetencji, jakie mają pracownicy, pozwoliło określić obszary niedopasowań oraz sformułować rekomendacje, adresatem których są instytucje kształcenia, podmioty rynku pracy oraz sami pracodawcy.

12 maja zaprezentowano i omówiono jego wyniki. Co pokazał monitoring kadr?

Jaka jest sytuacja kadrowa w ochronie zdrowia?
Z badania wynika, że pomimo deficytu kadr medycznych na poziomie placówek sytuacja jest w miarę stabilna. Na przestrzeni roku - od lipca 2020 do lipca 2021 – pracowników poszukiwało niewiele, bo ok 16 proc. placówek. W ciągu kolejnych 5 lat zaś wzrost zatrudnienia przewiduje ok. 15 proc. pracodawców. To poniekąd też efekt niedofinansowania lecznic. Te - chociaż mają potrzebę zwiększenia liczby personelu - nie mają na to środków.

Kierujący lecznicami, którzy poszukiwali pracowników w ciągu ostatniego roku przyznali, że to nie lada wyzwanie. Na rynku praktycznie nie ma wolnych kadr, nadal też zbyt mało w stosunku do potrzeb kształcimy medyków, a dodatkowo ze względu na nieatrakcyjne warunki finansowe wciąż gros z nich decyduje się na pracę za granicą.

Najtrudniej pozyskać na rynku lekarzy i pielęgniarki.
Najwyższy odsetek wśród poszukiwanego na rynku pracy personelu stanowią:

pielęgniarki - 36 proc.,
lekarze - 29 proc.,
fizjoterapeuci - 9 proc.,
położne - 8 proc.,
asystent lekarza - 7 proc.
sekretarka medyczna - 6 proc.
 

 

jak oceniają swoich pracowników kierujący lecznicami? 57 proc. z nich dobrze ocenia umiejętności swojego personelu. 35 proc. uważa, że kadry wymagają dalszego rozwoju, na co zwracają uwagę głównie szefowie szpitali.

Większość pracowników ochrony zdrowia dokształca się samodzielnie
70 proc. pracodawców uważa też, że absolwenci uczelni medycznych mają wystarczające umiejętności do pracy w placówkach medycznych (POZ, AOS). W przypadku kierujących szpitalami ten pogląd podziela już tylko 41 proc. ankietowanych.

Dane zebrane w badaniu wskazują, że pracodawcy nie są jednak szczególnie chętni do wspierania dalszego kształcenia swoich pracowników – chociaż postęp medycyny jak w żadnej innej branży wymusza ciągły rozwój personelu. W praktyce większość zatrudnionych w ochronie zdrowia rozwija samodzielnie swoje umiejętności.

Odpowiedzi, jakie wskazali respondenci PARP, wskazują, że w ciągu ostatniego roku 49 proc. badanych pracowników rozwijało swoje umiejętności w miejscu pracy, jednak zdecydowana większość medyków (66 proc.) robiła to samodzielnie w oparciu o książki i dostępne materiał w internecie. Niestety 84 proc. badanych położnych, 65 proc. fizjoterapeutów, 67 proc. analityków danych medycznych nie uczestniczyło w żadnej formie kształcenia w miejscu pracy.

Co wiemy o kompetencjach medyków?
Ograniczony zasób personelu na rynku ochrony zdrowia to niejedyny problem. Badania pokazały, że mamy spory problem z pełnym wykorzystaniem kompetencji dostępnego personelu, ale też z niedobraniem jego kompetencji do pełnionego stanowiska. Co to znaczy?

Jak wyjaśnia nam dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, dziekan Centrum Kształcenia Podyplomowego, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, z jednej strony nie kształcimy kadr medycznych adekwatnie do świata, w którym przyjdzie mu pracować. - Absolwenci uczelni medycznych wchodzą do środowiska, gdzie cyfryzacja i nowoczesne technologie nabierają coraz większego znaczenia, a ci nie są przygotowani do korzystania z tego – zaznacza i dodaje, że z drugiej strony – często medykom brakuje uprawnień do pełnienia ról, do których zostali faktycznie przygotowani w trakcie edukacji.

Potrzebne nowe “otoczenie” prawne, by system działał efektywniej nawet bez wzmocnienia kadr
Dr Ewa Bandurska, kierownik Centrum Rozwoju Kompetencji, Zintegrowanej Opieki i e-Zdrowia GUMed, w trakcie spotkania poświęconego raportowi PARP podkreślała, że w sytuacji kryzysu kadr w systemie ochrony zdrowia odciążenie obecnego personelu z części pracy innymi pracownikami nabiera olbrzymiego znaczenia. - Poprawa jakości opieki zdrowotnej wymagała uzupełnienia zespołu terapeutycznego o nowych pracowników, m.in. koordynatorów czy asystentów chorych. Ale obecnie otwartość systemu na nowy personel jest mocno ograniczona – zaznaczała.

Ten pogląd podzielił także prof. Ryszard Gellert, dyrektor Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego. Jak tłumaczył, włączanie do systemu nowego personelu, ale też pełne wykorzystanie obecnego zasobu jest obecnie krępowane warunkami prawnymi. - Efektywność opieki zdrowotnej ograniczają obowiązki dedykowane konkretnym pracownikom. Mamy sytuacje, gdy np. lekarz nie może pewnych procedur przerzucić na rezydenta, chociaż ten potrafi to robić, bo tego, by je zrealizował osobiście lekarz, wymaga np. NFZ. Nadmierna regulacja pracy w ochronie zdrowia nie pozwala, by pewne kadry mogły normalnie pracować, w sposób niebudzący lęku. Często to płatnik narzuca system pracy w ochronie zdrowia, ograniczając wszelkie inicjatywy personelu medycznego, które mogłyby pomóc placówkom działać lepiej. Przy zmianie otoczenia legislacyjnego bez zwiększenia kadr system może efektywniej działać – zaznaczył.

Dr Gałązka-Sobotka odnosząc się do niedoboru kadr podkreślała, że ten problem ma wymiar nie tylko ilościowy, czyli związany z brakiem personelu, ale również niedopasowania strukturalnego kompetencji, które są niezbędne do tego, aby dobrze realizować funkcje sektora ochrony zdrowia.

- To niedopasowanie kompetencyjne materializuje się w postaci luki nadmiaru, czyli mamy różne kompetencje ukształtowane w czasie edukacji i niewykorzystywane w praktyce. Ale mamy też pewną lukę niedoboru – podkreśla dziekan CKP.

Z badania PARP wynika, że w ochronie zdrowia luka kompetencyjna najczęściej dotyczy:

umiejętności współpracy w ramach zespołu
wiedzy na temat procedur medycznych
wiedzy na temat zarządzania ekonomicznego
wykorzystania w pracy zasobów cyfrowych czy najnowszych badań naukowych
formułowania jasnego przekazu dla pacjenta
Demografia i większe zainteresowanie profilaktyką
Dr Gałązka-Sobotka odnosząc się do przyszłości opieki zdrowotnej w kontekście kadr zwróciła uwagę, że ta będzie kształtowana przez zmiany demograficzne i technologiczne. Zaznaczyła, że ze względu na starzenie się naszej populacji wyzwaniem staje się też zintegrowanie opieki zdrowotnej z opieką socjalną. W jej ocenie przyszłość sektora ochrony zdrowia będzie też determinował wzrost popytu na świadczenia związane z prewencją.

- Z rozwojem cywilizacyjnym społeczeństwo nabiera większego przywiązania do kapitału zdrowia, który warunkuje korzystanie z dobrodziejstw cywilizacji. Oczywiście na razie nie jesteśmy pokorni wobec badań profilaktycznych, ale coraz mocniejsze w kategorii wartości, które cenimy sobie, jest zdrowie. I to się będzie zmieniało, wraz z postępem edukacji społeczeństwo będzie chciało korzystać z usług zdrowotnych nie tylko jako odpowiedzi na pojawiające się problemy zdrowotne, ale również profilaktycznie. To już widać w strukturze świadczeń realizowanych w sektorze prywatnym, w którym ponad połowa świadczeń na charakter takich porad prewencyjnych – komentowała ekspertka.