Drogie mamy, jak wytłumaczyć dziecku, dlaczego danego dnia nie może zjeść więcej słodyczy? Niestety odmawianie łatwo może doprowadzić do płaczu. Racjonalne argumenty raczej nie przemówią do małego dziecka, ale może macie jakieś pomysły lub sposoby, jak rozmawiać na ten temat? Próbujecie to jakoś zobrazować, porównać do czegoś, żeby łatwiej było zrozumieć? Dajcie znać :)
Najważniejsza jest konsekwencja. Czyli jeśli umawiamy się z dzieckiem, że będzie mogło zjeść coś słodkiego po śniadaniu lub obiedzie to dać te słodycze dopiero wtedy, kiedy faktycznie dziecko ładnie zje posiłek.
Nie mam zlotego srodka, ale moim sposobem na 7 latka na slowa “moge cos slodkiego” jest jasne ale chodz najpier zjemy np. Owoc albo obiad (zazwyczaj slodkie chce mu sie prze dobiadem) zazwyczaj jak jest najedzony to juz nie chce mu sie slodkiego lub zapomina o tym ze chcial… a ja wychodze z twarza bo przeciez pozwolilam i nie ma problemu i krzykow
Z Moim chrześniakiem zawsze bawimy się w „kolorowy talerz” mówiliśmy, że brzuszek potrzebuje kolorów jak tęcza, a słodycze mają tylko jeden kolor. Jak nie zje innych kolorów (warzyw, owoców), to tęcza w brzuszku jest smutna. I na pewno będę tak robić ze swoim synkiem jak będzie większy
U nas jest zasada, że w tygodniu nie jemy słodyczy tylko w weekend sobie pozwalamy na rarytasy.
Pilnuję jednao, żeby zjedli coś dopiero po obiedzie. Kiedy zauważę że przesadzają to mowię, że wystarczy slodyczy bo brzuszek musi odpocząć.