Proud, oliwia popłakałam się przez Was Dziękuję za pocieszenie. Też sobie powtarzam, że Lwiątko z góry opiekuje się Maleństwem… Jak mam słabszy dzień też rozmawiam z brzuchem… opowiadam mu, że warto przyjść na świat bo jest tu wiele pięknych miejsc, rzeczy i ludzi… i wiele dobrego można zrobić <3
Aga Wszystkie trzymamy kciuki;) Na pewno będzie dobrze
Aga opowiadaj tylko nie głaszcz brzucha za intensywnie żeby nie wywołać jakiś skurczy niepotrzebnych… ja głaskałam skurczy jako takich nie miałam ale po jakimś czasie pojawiło się twardnienie brzucha i musiałam zwiększyć dawke magnezu i troche przystopować.
Wszystko będzie dobrze! Grunt to pozytywne nastawie, dzidzia wtedy też się lepiej będzie czuła, buziaki dla Ciebie i brzuszkowego maluszka :*
A jak po wizycie u lekarza, bo nie wiem czy dobrze wnioskuję ale miałam nocy chat we czwarte tylko nie wiem czy ten co był?
Chyba każda z nas ci tu powie że spokój i pozytywnie nastawienie to podstawa w tym okresie ważna dla ciebie i maleństwa
E. Dzieki za uwagę- zastosuje się Ami po wizycie ok, maly rośnie, ale lekarz na razie bardzo powciągliwy w ocenach… w przyszlym tyg ma mi wytłumaczyć wszystko nt badań prenatalnych.
prenatalne powinny Cię trochę uspokoić ale grunt to pozytywne myślenie bo pamiętaj że Twoje emocje przechodzą na bobasa
Prenatalane badanie- najważniejsze jakie może być. Ja miałm robionw dwa i czekałam na nie strasznie. Ta dzidzia na usg 4D wygląda tak super aż nie chce się z gabinetu wychodzić… ja bym tylko oglądała i oglądała
Wieści w sumie masz nie wiele ale zawsze coś, tak badania prenatalne nspewno rozwieja część wątpliwości do tego czasu myśl pozytywnie
Ewa miałaś usg 4d? Zazdroszczę ją zrobiłem tylko 3d bo tamto to drogie Ale i tak warto było bo to samo miałam z tym oglądaniem :-))))
Strach w ciaży?
Od momentu zobaczenia tych dlugo oczekiwanych dwoch kresek kazdego dnia odczuwałam strach. Dmuchałam i chuchałam na siebie a gdy tylko coś mnie zabolało czy zakuło modlilam sie zeby nic zlego i tym razem sie nie wydazylo.
Chodzilam i jak mantre w glowie powtarzalam ‘wszystko bedzie dobrze’.
W 29 tc w nocy dostałam taich skurczy ze az sie z bolu zwijalam, meza obudzialam i zawiozl mnie na SOR.
Polozyli mnie, zbadali i okazalo sie ze mialam skurcze porodowe. Szybko zastrzyki i kroplowki…
A ja? Ja lezalam, maz obok mnie trzymal mnie ze reke i plakalismy. Nagle poczulam sie tak bezsilna i bezradna ze jak o tym mysle to az mi sie plakac chce. Ciezko opisac ten strach jaki w tedy w sobie mialam.
W duchu krzyczałam ze ‘czemu ja?’ - ta która rzucila nałogi, zdrowo sie odzywia nie przemecza, dba o siebie na kazdym kroku. Czemu mi sie to przytrafilo a inne kobiety chleja pala ćpaja, gdzies maja ze sa w ciazy i nic im sie nie dzieje?
Rózne mysli przychodzily do głowy…
Co lekarz to inna diagnoza, jedna lekarka powiedziała, ze oni cudotworcami nie sa i ze urodze te dziecko a ono nie ma szans na przezycie bo oni ie maja specjalistycznego sprzetu dla takich wczesniakow. I ze rano mnie przewiaza do innego szpitala…
Rano przyszedl ordynator i co? I wypisal mnie do domu z lekami. Myslalam ze oszalałam, ze ja jakas głupia w tym wszystkim jestem? Tu mi mowia ze jest zle i nie dam rady donosic ciazy a na drugi dzien dostaje wypis do domu.
Kazdy kolejny dzień aż do 37 tc był dla mnie grą na czas. Kazdy dzień był na wage złota bo wiedzialam ze mały rosnie i kazdy kolejny dzien da mu wiecej szans na przetrwanie. Bałam sie strasznie, nigdy nie dozanałam takiego strachu jak wtedy az do konca ciazy.
A wyszlo tak ze ciaze przenosilam prawie o 2 tygodnie. Ale podobno czesto tak jest jak sie ciaze potrzymuje, te wszystkie leki tak zachamowuja skurcze ze potem trzeba je wywolywac. Tak slyszalam.
A żeby było “smieszniej” to moj porod odbierała własnie TA lekarka która już moja ciąze spisała na straty i powiedziała ze mały tego nie przezyje. Ironia losu?
A mały nie był wcale taki mały bo 55cm i 3450g
Wiec każdej mamie która się boi w ciazy radzę- mimo, że wiem, że to trudne jest - nie martwicie sie na zapas i zawsze myslcie pozytywnie i wierzcie w siebie i swoje mozliwosci. Wszystko bedzie dobrze tylko nie mozna zlych mysli do siebie dopuszczac.
A. aż. ciary przechodzą… Chociaż zakończenie piękne
Martwimy się niemal nieustannie, każda wizyta u lekarza to stres czy aby na pewno wszystko jest ok. Bardzo ważna jest jednak wiara, że wszystko będzie dobrze. I pozytywne myślenie, skupienie się na pozytywnych aspektach ciąży. Zamartwienie się nic nic nie wnosi, a wręcz zjada od środka. Poniekąd rozumiem Cię, całą ciąże bałam się czy moje dziecko urodzi się zdrowe- zaraziłam się toxoplazmozą, córka miała hipotrofię, miałam gestozę i inne historie się do nas przyplątywały. Ale summa sumarum mała urodziła się zdrowa. Matczyna wiara góry przenosi. Psychiczne nastawienie też ma znaczenie.Trzymam kciuki by na badaniach prenatalnych wszystko wyszło ok
Perpetua i tej wiary muszę się trzymać. Najbardziej przeraża bezsilności, w zasadzie można tylko czekać… Tym razem do piątku czyli do badań prenatalnych.
Aggi to już niedługo fajnie pooglądasz dzidzie
takie prenatalne zdjecia to super sprawa. Niektórzy dają sobie nagrać płytke z badania, na pamiątke
daj znać jak bedziesz po
E. już nie mogę się doczekać, a jednoczesnie się boje i to bardzo.
''Pozytywne myśli stwarzają wokół Ciebie atmosferę sprzyjającą powstawaniu pozytywnych skutków… ‘’
Uszy do góry kochana, pamiętaj, że wiara czyni cuda.
Nie martw się na zapas, bo nie będziesz się cieszyć z tej pięknej przygody tylko ciągle się przejmować - a przecież nie ma czym i wierze w to, że nie będzie żadnych powodów do zmartwień:)
Ciesz się każdym pięknym ciążowym dniem:*
Aggi nie ma się co bać pozytywne nastawienie to podstawa… niepotrzebny stres tylko szkodzi dziecku i nic dobrego z tego nie wyniknie… tak wiem nam mamusiom łatwo mówić, w sumie pamiętam też moje początki ciąży… Panikowała niesamowicie…
Ale najbardziej sie bałam tego jak na prenatalnych pobierali mi krew żeby zbadać czy dzidziuś nie ma zespołu downa,po 2 tyg miały być wyniki… te dwa tygodne to mi się ciągneły jak dwa miesiące… byłam bardzo przestraszona i w ogóle…
To faktycznie przełom duży po wszystkim, js też się bałam trochę ale starałam się nie brać tego do siebie i nie myśleć o tym że może wyjść coś negatywnego.
Zająć się czymś trzeba przyjemnym a będzie dobrze.
Ewa no wiadomo takie czekania na wyniki to też swoją drogą przeżycie miałam tak samo ale wierzyłam że wszystko będzie dobrze może to jakaś intuicja.
Aggi a jak ty się czujesz, jak samopoczucie w ciąży, pomijając te wszystkie zdarzenia co Cię czekają
Jesteś silną kobieta mów tak sobie każdego dnia a dni w których rosniesz w sile będą Cię zbliżać do tego najważniejszego momentu powitanie dzidziusia na tym świecie :-))))))
Aga dziekuje rowniez za wsparcie. Za WAS tez trzymamy kciukensy :*
Dziewczyny,i dzisiaj do mnie dotarło, że nie ma sensu się tak dołować bo nawet gdyby miało pójść coś nie tak to chcę, żeby Maluch czuł się kochany Co do samopoczucia oprócz strasznego zmęczenia, na które wpływ też mają upały i bóli brzucha to w zasadzie jest nieźle. Zero zgagi, wymiotów, mdłości, tylko z apetytem mam problem, ale to chyba też przez temperatury.
Aj pewnie tak temperatury na wszystko wpływają… i odżywiaj się tu człowieku zdrowo jak przez gardło nic ne przechodzi:) Fajnie że zmieniłaś podejście:) SUPER tak trzymaj:)