Depresja poporodowa

Złe samopoczucie nawet lekka depresja po porodzie są normalne. Może być to chandra, która może ustąpić po kilku dniach. Taki stan rzeczy może przeinaczyc sie włąsnie w depresję poporodową. Każda kobieta inaczej probóje poradzic sobie z taką sytuacją. Nie każda z nas popadnie w depresje, wszystkie jestesmy inne i organizmy nasze rożnie mogą zaregaować w danym momencie. Dlatego uważam ze należy w takiej sytuacji zaufać najbliższym oni będą zawsze przy nas i będą pomocni. Zawsze wiedzą co mowią, a to że zle wygladasz a to ze nie zajmujesz sie dzieckiem tak jak trzeba, albo wcale nie masz ochoty sie nim zajmoac… Jeśli nadal myślisz o tym co było o trudnym porodzie, jesteś zdenerwowana, ciężko nawiązać ci kontakt z dzieckiem, z partnerem, nie lekceważ tego, idź do lekarza lub psychologa.
Pamiętajmy, że prośba o pomoc to oznaka mądrości i siły, a nie słabości im szybciej sobie poradzimy z naszym stanem tym szybciej przyzwyczaimy sie do nowej roli w jakiej sie znaleźliśmy

Moja dalsza kuzynka miała depresję poporodowa ona się w ogóle nie chciała zajmować dzieckiem było tak źle że bali się zostawić dziecko same z nią . Teraz chłopczyk ma już kilka lat ale ona ma dalej problemy jakis czas temu policja ja zabrała w kajdankach bo szalała . Ogólnie ciężki temat , jeżeli masz jakieś podejrzenia że możesz mieć depresję lepiej porozmawiać z jakimś psychologiem . 

Właśnie ta jedna rzecz nie pasuje do moich objawów ja nie mam niechęci do dziecka wręcz przeciwnie jestem na jej punkcie przewrażliwiona nie pozwalam żeby płakała nie chce zostawiać cały czas mam potrzebę być blisko . Oczywuscie czasem tracę cierpliwość i mam dosc tej opieki zwkaszcza ze jest bardzo absorbująca ale nawet jak odłożę to zaraz mi przechodzi i mi jej żal i raczej ja płacze z bezsilności ale dzieckiem się zajmuje . Natimyst mam bardzo obniżony nastrój nic mnie nie cieszy mam dość obowiązków jedniczesnie wkorza mnie wszędzie syf, czesto najchetniej bym sue gdzieś schowala razem z młodszym dzieckiem . Generalnie z nią bym leżała tuliła itp . Starszy syn często mnie irytuje i mam do niego mało cierpliwości i gigantyczne wyrzuty sumienia . Wszystko mnie drażni naczele z mężem . Byle co jest w stanie wywołać morze łez .  Czuje się zaniedbana okropna i bezsilna . Ciagle przeżywam jakieś historie np chorych dzieci i zadręczam się ze moim może się coś stać :( 

Chwiliwa poprawę nastroju przynosi kupienie czegoś dzieciom albo sobie ale potem tez są wyrzutu sumienia ze kiepsko z kasa i powinnam oszczedzac . 
nie wiem co się ze mną dzieje 

Moja siostra przy pierwszej ciąży miała depresję poporodową. Pamiętam, że nie chciała się zajmować dzieckiem. Leżała i czytała sobie gazetę, dziecko płakało w pokoju obok, a ona nawet nie drgnęła. Cały czas komuś wciskała córkę do opieki. Nie miała do niej wgl cierpliwości, szybko się denerwowała, nie mogła jej uspokoić. 

Może to nie depresja poporodowa, a po prostu zostałaś, ze wszystkim sama i jest Ci ciężko. Natłok obowiązków jest przytłaczający i wykańczający. Też mysle, ze wizyta u specjalisty to nie jest głupi pomysł.

JustaMama, z Twojego opisu jak dla mnie wynika nie depresja poporodowa, a kumulacja wszystkiego. Nagle masz dwójkę maluchów, mnóstwo obowiązków przy opiece, w domu. Mąż pewnie też non stop w pracy. Nie masz czasu na zadbanie o siebie, a pewnie jak każda kobieta lubiłaś zrobić pazurki i wyjść do fryzjera, a teraz nawet jakbyś znalazła czas, to nie ma po co bo tylko w pieluchach siedzisz. Wiele osób jest tym przerażonych. Ja też, że jeszcze to ładnych kilka lat, zanim dzieci będą samodzielne i ja będę mogła być sobą dla siebie.  Mimo to warto się spiąć i zrobić nawet te pazurki, pomalować się na spacer z dziećmi. Ubrać się fajnie, kobieco, a nie ciągle w ubraniach z plamami bo dzieci nas pobrudziły. Tak dla siebie po prostu. Jak masz kogoś do pomocy to wyjdź do znajomych na kawkę (kawiarnie zamknięte), odreaguj od czasu do czasu.

A ja bym się skłaniają.do tego że to depresja ale nie poporodowa lub chandra jesienna.proponowalabym rozmowę z psychologiem.sama ostatnio mam podobne objawy ale to wszystko przez natłok obowiązków.sama rozważam wizytę u psychologa.starszy syn "wykańcza mnie psychicznie" ma jakiś okres buntu wszystko na nie,zlosci się,do tego kłóci zie z siostrą,pyskuje jednym słowem moja cierpliwość wystawiana jest do granic możliwości.do tego szkoła dom moja pierwszoklasistka i moja malutka która ma okres mama.do tego ten covid który wszystko zaburza.meza też w domu nie ma.tak więc wszystko to wpływa na naszą psychikę.czasami tak myślę taka wizyta u kogoś postronnego i takiego który wysłucha nasze problemy dużo pomoże.pokaze nam gdzie tkwi problem i najważniejsze czy dopadła nas depresja czy to po prostu nawal obowiązków.tak więc spróbuj się umówić na wizyte 

Moze pomoglo by jesli ktos pomogl by tobie w obowiazkach. Moze po prostu potrzebujesz jednek chwili dla siebie, odppczynku. Moze poprosc by ktos ns chhwile zajął się dziecmi i poswiec czas tylko dla siebie. Chociaż chwilke. Mnie to pomoga 

Moja przyjaciółka przechodziła przez depresję. Dużo wiem na ten temat. Na szczęście u mnie nic takiego się nie przytrafiło. Jeśli będę mogła to chętnie pomogę :)

Czy depresja moze nie az tak ale zalamke mialam straszna przy 1 dziecku nie mialam ochoty wgl do niej wstawac, blagalam zeby nie plakała bo wiedzialam ze to wiaze sie z przystawieniem jej do cycka a mialysmy straszne poczatki walka o kp byla ogromna ale i zwatpienia rowniez choc przez mysl nawet mi nie przeszlo mm. polog byl tez dramatyczny 5tyg stresu bolu i placzu. nie mialam ochoty na nic, nie jadlam nie pilam, wszyscy mnie do wszystkiego musieli zmuszac. mialam okropna niechec do wszystkeigo nawet do tego zeby nosic wlasne dziecko na rekach. przyznam szczerze ze to bylo tak okropne ze wyrzuty sumienia do tej pory mnie zrzeraja. na szczescie minelo, ogromna pomoc mialam od meza i mojej mamy, wtedy jeszcze z nami mieszkala takze otoczenie mi bardzo pomoglo.

JustaMama nie każda depresja objawia się niechęcią do dzuecka, niestety znajoma miała bardzo zaawansowana depresję i była wręcz przewrażliwiona na punkcie dziecka doszukiwała się chorób u małej cały czas wydawało się, że jest zła matka bo coś na pewno przeocza.. W porę nie zasięgnęła porady i nie dała sobie pomoc. Niestety źle to się skończyło. Oczywiście jest to skrajny przypadek ale jeśli masz obniżony nastrój nie bój się prosić o profesjonalna pomoc - psycholog, psychiatra. Nie musi być to depresja a wzmożone napięcie, dystymia np. Warto to przegadać ze specjalista. 

Dwa lata temu jak urodziłam czułam to samo. Synek ciagle płakał, miał kolki w nocy pobudki co godzinę w dzień też mało spał więc nie miałam kiedy odespać. Ciągle się o wszystko denerwowałam. Wtedy mówiłam, że albo synek się uspokoi albo wpadnę w depresję bo z emocjami sobie nie radziłam. I na szczęście z miesiąca na miesiąc było coraz lepiej. Ja też zmieniłam myślenie i nastawienie. Teraz znowu urodziłam i jest całkiem inaczej. Nie nastawiałam się na grzeczniutkie dziecko. Mam troje dzieci i radzę sobie o wiele lepiej niż dwa lata temu przy dwójce. Ale przy drugim dziecko to miałam pretensje do całego świata, że nie ma mi kto pomóc,mąż w pracy w delegacji tylko w weekend był w domu, wszystko na mojej głowie, dzieci znajomych tylko jadły i spały, a one ładnie ubrane, makijaż, paznokcie a ja czułam się taka zaniedbana i zła. Ale synka bardzo kochalam i cieszyłam się że go mam. Na szczęście wszystko minęło szybko. Tylko u ciebie to już chyba dość długo trwa. Sama nie wiem co ci doradzać. Może u ciebie też jest to że że wszystkim jesteś sama. Gdyby ktoś znajomy miał podobni to czulabys się z tym lepiej że nie tylko u ciebie tak jest. Mi to pomogło. Bo jak widziałam na instagramie czy Facebooku że moje koleżanki tak ładnie wyglądają na zdj. W domu czysto a dzieci ładnie śpią na spacerku to się wkurzalam. Ale jak do nich napisałam to dopiero powiedziały, że często wstają w nocy, a posprzątane tylko e tym miejscu do zdjęcia itp. 

slyszalam ze teraz ciezko sie dostac do psychologa ale moze polozna pomoze albo wideoporada

Patrycja dobrze słyszałaś dzwoniłam wczoraj w wiele miejsc i nie zapisują albo terminy za prawie rok . Niestety prywatnie mnie nie stać :(

ja niestety nie mam w ciągu dnia prosić kogo o pomoc . Dodatkowo córeczka rylko mama i mama No tata ostatecznie ake np do babci nawet ba rece nie pójdzie . To oczywiście sprawia ze wszyscy mówią ze sie nią nie zajmą .
Tez kompletnie nie radzę sibie z emocjami . Kocham córeczkę bardzo cieszę się ze ja msm ale wymiekkam poprostu kiedy nie mogę iść do toalety czy pod prysznic nie słuchając płaczu . Jestem tez przewrażliwiona na jej punkcie i najchetniej nie robiła bym nic tylko zaszyŁa się gdzieś z nią sama . A tak nie można bo mam obowiązki i starsze dziecko nie wspominając o mężu który jak tak dalek pójdzie to mnie zostawi . Nawet jak mała uspie to nie mam spokoju bo budzi się w trakcie drzemki i trzeba ja przytulić pobujać a czesti poprostu leżeć z nią i nigdy nie wiem czy obudzi się za 5 min 10, 15 czy 30 . To sprawia ze boje się iść pod prysznic i robię to byle szybciej i nerwowo nasłuchując .

 

bylam dziś u lekarza w związku z napieciem mięśniowym i córka pokazała jak bardzo boi się obcych i pani doktor zaleciła nam tez konsultacje psychologiczna . Mam nadzieje ze psychilof cos podpowie 

Teraz wiele osób przez izolację potrzebuje pomocy psychologa i dlatego takie terminy.  

Czasami można poszukać jakichś grup wsparcia. Wiele psychologów też na takich działa, może akurat się uda. Tam też osoby co przeszły przez to mogą pomóc.

szczertze jakbym czytala siebie, to wszystko to sa etapy i my musimy temu podolac niestety przebrnac przez to, fajnie by bylo jakby maz sie otrzasnal i zaczal pomagac, ja zawsze mojemu tlumacze ze jak zona szczesliwa to gwarantuje Ci na wszystko ze maz bedzuie jeszcze bardziej szczesliwy i u nas to sie sprawdza choc mielismy kryzys bo przez pol roku odepchenlam meza w otchłan tak tez to ciagnelo sie i sie rozstalismy na jakis czas lecz pozniej on zrozumial ze ja nie mam latwo i ja tez zrozumialam ze powinnam mimo wszystko bardziej zaangazowac meza i docenic to ze jest, najwazniejsze to rozmawiac nie dusic w sobie bo druga strona moze nie zdawac sobie nawet sprawy z powagi sytuacji problemow narastajacych bo jest nieswiadoma .

mam nadzieje ze psycholog pomoze, moje dzieci tez nie chcialy do babci ciagle mama i mama ale ja poprostuu je zostawialam babciom i niech se radzawkoncu sa babciami no i wychowaly swoje dzieci wiec uwazam ze nawet jak placze moje dziecie bo mama idzie to wiem ze za 10min zapomni o mnie bo babcia sie nim zajmie ale wiadomo nie kazda nbabcia ma takie podejscie

Niestety moja nue zapomni i płacze ciagle ona w ogóle dużo płacze . A dziadkiwie przez to nie chcą zostać boja się nawet na rece biorą i zaraz oddają bo płacze . Ja z reszta tez bym nie zostawiła żeby płakała nie msm serca 
meza tez odepchnęłam i zle się dzieje 

ale Ty nie moozesz leciec do dziecka zankazdym razem jak placze no wiem serce sie kroi ale ten stan niszczy Ciebie bo ine dajesz sobie pomoc, zaufaj tez innym oni sobie poradza z dzieckiem, dziecko potrzebuje tez czasu zaangazowania ojca dziadkow poswiecenia w 100proc ale najwazniejsze czasu. jak sie daje dziecko do przedszkola czy zlobka zawsze na poczatku placze tydzien 2 pozniej juz jest pelne radosci a Ty potrzebujesz pomocy lecz jak lecisz z rekami zeby zabrac bo dziekco placze to zamykasz ta pomoc innych to jest cos typu ja zrobie lepiej daj nie rob Ty ja zrobie. kazdy musi miec czas zeby nauczyc sie opiekowac dzieckiem nawet ojciec babcia czy dziadek potrzebuja najlepije chwili samotnie zebys nie patrzyła nie siedziala nad nimi, sama wiem po sobie ze nawet jak opiekuje sie dzieckiem znajomej to wole zeby wyszla wtedy ja dziecku poswiecam sie w 100proc 

dodam ze takie moje zdanie, zeby nie bylo ze narzucam ale prosze pomysl nad tym, bo rodzina to nie tylko matka i dzieci ale tez maz, babcia dziadek..

mam inne zdanie . dziećmi opiekują się rodzice . Dziadkowie u nas w wyjątkowych sytuacjach . Inna sprawa ze pracują i nie maja możliwości ale js tez bym w życiu nie zostawiła dziadkom płaczącego dziecks żeby odpocząć . I tak bym nie odpoczęła tylko wyła z wyrzutów sumienia . Nie oceniam nikogo ale js tak mam . Dzieci da najważniejsze i im podpirzadkiwana jest cała reszta życia . Dziadkowie tez nie zostali by z płaczącym dzieckiem w sensie ze płacze za rodzicami . 

JustaMama oczywiście, że nie o to chodzi żeby obciążać dziadków naszymi dziećmi...ale dziadkowie to też rodzina, przecież oni nie chcą źle dla swoich wnucząt. Mój synek ze względu na to, że przeważnie jest tylko ze mną, jak widzi dziadkow to też ma minę jakby miał zaraz płakać...ale po chwili , jak już się do nich przyzwyczai i widzi, że my z mężem też jesteśmy w pobliżu, to bawi się z nimi i nawet rechocze :) ja ostatnio mialam rozmowę z mężem o tym, żeby mi zaczął więcej pomagać i więcej czasu spędzać z dzieckiem bo co wtedy jak ja będę chciała wrócić do pracy i mnie parę godzin dziennie nie będzie? Zaczęłam sama wychodzić na zakupy, na spacer, a Mały zostawał sam z mężem. Teraz będziemy powoli przyzwyczajać go, że może czasami zostać sam z dziadkami. I nie chodzi tu o to, że masz zostawić płaczące dziecko..tylko zacząć je przyzwyczajać do innych osób.