Depresja ,myśli samobójcze u dzieci

Wzięła mnie refleksja nad tym tematem... koniec roku, dzieci otrzymują świadectwa... 

Jak szkoła radzi sobie z taki dziećmi i w jaki sposób pomaga jak rodzice reagują na wieść o depresji swojego  dziecka, gdy już np szkolny psycholog ich o tym poinformuje...

Czy są prowadzone zajęcia jak takiemu koledze z klasy pomóc...

Bardzo ciężki temat  ,jednak warty  ciągłego poruszenia przez nas dorosłych. 

Temat jest przerażający i moim zdaniem przez wielu dalej ucinany. Szkoła nie zawsze chce coś robić a pogadanki z psychologiem często nie dają rezultatów bo sama wiem że nie pomoże gadanie: weź się w garść będzie dobrze". 

Niestety dalej depresja jest przez wielu wypierana, że to wymysły, że dzieci nie mogą mieć takich problemów itp.

Narazie moje dziecko jest przedszkolne ale już wpajam mu że jest mądry, dobry i wartościowy i zawsze ma tak o sobie myśleć. Co jakiś czas też pytam jak się czuje z jakas sytuacja itp. Niech wie że jego zdrowie psychiczne jest dla mnie bardzo ważne. I że zawsze o wszystkim może mi powiedzieć a ja postaram się mu pomóc, nawet jeśli na pierwszy rzut oka nie będzie wyjścia z sytuacji.

Pracuje w szkole podstawowej ( zewnętrzna firma ) I widzę często gnębienie i poniżanie i.... nauczyciele udają że tego nie widzą..... Mega mnie to wkurza bo ja pracuje w cateringu i nic nie mogę zrobić prawnie( co nie znaczy że nie zwracam uwagi itp) 

O jeny , sama jestem ciekawa 

Niestety ale temat często pomijany. Niestety bardzo często zdarza się odwrotnie. To nie psycholog informuje rodziców a rodzice psychologa szkolnego ;( często ten psycholog jest wstydem dla dziecka gdy ktoś z kolegów go zobaczyć więc warto pomyśleć nad takim z poza szkoły. Temat mega ważny a tak często omijany. Dzisiejsze czasy mody, wyglądu, pieniędzy.. eh przykre to

Ciezkie czasy teraz.. Moja starsza córka powoli będzie wchodzić w taki wiek, że boję się tego wszystkiego. Żeby nic nie przeoczyć.. 

Temat ciężki.  Ale w szkołach poruszany.  Wiadomo- wszystko zależy od szkoły.  Dla Nas dorosłych jest to temat trudny bardzo. Także ciężko sobie nawet wyobrażać jak trudny dla dzieciaków.

Ale.. 

Psycholog w szkole - albo jego brak to kolejna kwestia. Niby jest obowiązek ale niewielu psychologów w szkole chce pracować. I tu nie chodzi o dzieciaki a pewnie kwestie finansowe.  Także w wielu szkołach dalej nie ma psychologów.  Owszem jest pedagog szkolny - ale jeśli nie ma na codzień zajęć z dzieckiem nie jest w stanie sam nic wyłapać.

Nauczyciel który ma z uczniem 1 czy 2h tygodniowo też może nie zauważyć wielu rzeczy.  Myślę że prędzej w domu i to rodzice informują.   Ale sama uważam że czasem łatwiej znaleźć specjalistę spoza placówki.  Właśnie dlatego żeby dziecko nie czylo sie skrępowane że chodzi do psychologa w szkole czesto a koledzy czy koleżanki nie.

 

Ciężko czasami zauważyc że coś jest nie tak bo nastolatkowie genialnie umieją się maskować. W domu powie że głowa boli, że zmęczona po szkole albo coś innego a beda się dziać straszne rzeczy. Koleżanki córka się cięła bo chłopak prawie ją zgwałcił i słowa matce nie powiedziała mimo że kontakt miały bardzo dobry i rozmawiały często o wszystkim. Jak koleżanka zapytała co to jest to powiedziała że pies ja podrapał bo akurat miały głupkowatego szczeniaka który faktycznie skakał i drapał pazurami. Nic nie wskazywało na to że coś się dzieje dziecko zachowywało się normalnie powiedzmy. Siedziała więcej w pokoju bo zmęczona, bo brzuch boli bo okres, bo nauki dużo. Dopiero wyszło na jaw jak miała próbę samobójcza która tak naprawdę była chyba tylko wołaniem o pomoc. Także ciężko czasami oceniać rodziców że jak mogli nie zauważyć no mogli 

Warto być uważnym, bo nie zawsze psycholog dziecięcy czy nauczyciel wyłapią, że coś jest nie tak. Dzieci potrafią się dobrze maskować. Nawet rodzice mogą miesiącami nie zauważać problemu. Dlatego ważne, żeby rozmawiać z dzieckiem jak najczęściej. Chociaż wiadomo, że w okresie buntu często ciężko o szczerą rozmowę z dzieckiem. 

Tak - rozmowa I jeszcze raz rozmowa.  I zrozumienie. I po prostu być dla dzieci. 

Tak czasem nawet rodzice mają problem żeby coś wylapac bo dzieciaki /młodzież faktycznie potrafią świetnie się maskować. I też czasem jest tak że łatwiej obcymw sensie w szkole np) wylapac że coś jest nie tak. Nie ma reguły. I nigdy nie będzie. 

Niestety bardzo czesto jest pomijany temat depresji u dzieci a tak nie powinno byc, powinny byc diagnozowane i leczone

Damtej masz rację ale żeby zdiagnozować i leczyć trzeba najpierw wiedzieć że coś jest nie tak. W okresie nastoletnim trudno się porozumieć z nastolatkami wiadomo nie wszyscy tacy są ale nastolatkowie w dzisiejszych czasach mają naprawdę dziwne myslenie i mimo rozmów i tłumaczenia i tak robią po swojemu. Dzień przed zakończeniem roku szkolnego niedaleko nas dwie 16 latki pojechały na rower z kolegami chłopaki 17 i 18 lat i oczywiście alkohol był dziewczyny nie sprawiały wcześniej żadnych problemów, grzeczne dziewczyny. Było to nad takim zbiornikiem retencyjnym, pijane oczywiście odważne jak nigdy poszły pomoczyć nogi bo gorąco, wpadły do wody i obie się utopiły. Ci chłopcy próbowali ich wyciągać nawet jedną już mieli ale zaczeła ich wciągać pod wodę więc się wycofali bo woda tam ma nawet 5 m głębokości. Oczywiście chłopaki szybko na 112 strażacy jedna z nich wyciągnęli po pół godziny a druga po godzinie obie były reanimowane prawie 1.5 godziny ale nic nie dało się zrobić. I powiedzcie mi teraz czy to wina rodziców? Obie pochodzą z bardzo normalnych rodzin i na pewno rozmowy z rodzicami były w szkole przecież non stop są wałkowane tematy alkoholu, używek i nic to nie dało więc kogo za to obwiniać? Dziewczyn już nie ma wczoraj był pogrzeb jednej z nich dzisiaj drugiej. 

Ja myślę, że niektórych sytuacji nie da się przewidzieć  i uniknąć.. Chociaż jako rodzic, każdy chciałby chronić swoje dzieci najmocniej jak potrafi. Oczywiście, rozmowa, wsparcie, wspólne spędzanie czasu, to wszystko może pomóc. Ale nie jesteśmy z nastolatkami 24h na dobę..

Nigdy, przenigdy nie chciałabym się znaleźć w takiej sytuacji. Ale pamiętam, ze sama jako nastolatka, też miałam głupie pomysły, o wielu rzeczach moja mama nie wie do tej pory, a czasem jak się zastanowię to było o krok od tragedii..

Inka każdy miał głupie pomysły w mniejszym lub większym stopniu niebezpieczne. Ale wkurza mnie gadanie innych matek że ja to z dzieckiem rozmawiam, tłumacze moje to nigdy by tak nie zrobiło. Oczywiście nikomu źle nie życzę ale nie wiemy czy np nasze dziecko się nie zakocha i nie będzie się chciało popisać przed chłopakiem, dziewczyną. Oczywiście rozmawiamy jak najwięcej ale moim zdaniem przy nastolatkach trzeba stosować zasadę ograniczonego zaufania 

Każdy wiek ma swoje prawa. Też była z pozoru grzeczną dziewczynką, dobrze się uczyłam, ale poza murami szkoły różne akcje się odwalało. Trzeba przestrzegać dzieci, ale wiadomo, że przy rowiesnikach będą się popisywać. Niektórym sytuacjom nie da się zapobiec, po prostu zdarza się, że dziecko znajdzie się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze.

Ojej ile mam nadrabiania w czytaniu

Kargaw  ciarki  na plecach miałam, gdy czytałam o utopieniu  ;(

Dorośli macie rację, pytają co u swoich pociech a taki nastolatek nie zawsze chce się uzewnętrznić:(

Woli sam w sobie gryźć temat.

Myślę też ,że od małego z dzieckiem trzeba rozmawiać, pokazywać mu różne wyjścia z sytuacji ,podchodzić do niego z uśmiechem,  nie oczerniać przy wszystkich - jest bardzo dużo pięknych słów,  ale życie pokazuje i weryfikuje 

Też może dzieci nie chcą rodziców obarczać swoimi problemami bo widzą je w domu i nie chcą dokładać kolejnego, swojego...

Często się słyszy  o coraz młodszych dzieciach  z poważnymi psychicznymi problemami .