Czy wspieracie się z mężem partnerem?

Oczywiście, że wspieramy się z mężem. Mój mąż zawsze w trudnych chwilach jest przy mnie, jest cierpliwy, potrafi słuchać, doradzić. W ciąży często miewam rożne nastroje, raz płacze raz się śmieje, trapi mnie wiele problemów ale wiem ze zawsze moge liczyc na moją drugą połówkę. Wsparcie w małżeństwie to podstawa.

Mój mąż niegdyś miał problemy ze wspieraniem, ale to wyniósł z domu, ale dało sie go “nauczyć” że po to się mamy, aby wpółistnieć, współdziałać, w czym zawiera się też i wspieranie. Teraz jak jestem w ciązy, jeszcze bardziej jest dla mnie podporą i naprawdę wywiązuje się z zadania.

No nie mogę narzekać w tym temacie! mój mąż jest kochany,wyrozumiały i ma wyczucie :smiley: to wspaniały człowiek-dlatego jest moim mężem! byliśmy w życiu w różnych na prawdę ciężkich sytuacjach! a to nas do siebie jeszcze bardziej zbliżyło! mama męża próbowała wpłynąć na nasz związek i nas rozdzielić i jej się to nie udało! Mąż bardzo mnie wtedy wspierał,a ze swoją mamą na dłuższy czas urwał kontakt! dał jej do zrozumienia,że jestem ważniejsza! nigdy mu tego nie zapomnę :slight_smile: dla mnie to cudowne mieć kogoś takiego u swego boku!

Ja również nie wyobrażam sobie związku, w którym nie ma obustronnego wsparcia. Jest to bardzo ważne - daje poczucie bezpieczeństwa i oparcia. Wiadomo wtedy, że można liczyć na drugą osobę w każdej sytuacji. Mój mąż bardzo mnie wspiera w każdej sytuacji i zawsze pomaga, nawet jak sam już jest zmęczony. Ja również staram się go wspierać i pomagać :slight_smile:

Dlatego ja jestem niesamowicie szczęśliwa, że dało radę się zreformować mojego mężulka :slight_smile:

Nie zdecydowałabym się na ciąże gdyby coś było miedzy nami nie tak. Wiadomo każdy związek ma swoje złe momenty, ale to umocniło nasze relacje. Jest moim największym przyjacielem.

Związek opiera się na wzajemnym zaufaniu a i każdy z nas potrzebuje wsparcia, poczynając od choćby buziaka na dzień dobry, po świadomość tego, że cokolwiek by się nie działo, to mam do kogo zwrócić się i przytulić. Czasem usłyszeć można słowa krytyki, ale to zdrowe podejście chociażby mojego męża, który racjonalnie patrzy na świat. A wiadomo kobieta jak kobieta, czasem sobie wszystko wyolbrzymia. Cieszę się, że mój mąż jest dla mnie a ja dla niego wsparciem, a zazwyczaj akumulatorem, który wystarczy podładować i dalej gnać do przodu :slight_smile:

My jesteśmy bardzo zgodnym małżeństwem jednak każde z nas ma własne zdanie ale zawsze się wspieramy i jesteśmy dla siebie najważniejsi zaraz po dzieciach. Zawsze i wszędzie mogę liczyć na pomoc mojego meża

My z mezem mamy zwiazek partnerski, czasem sie klocmy jak kazde malzenstwo ale jednak stoimy za soba murem. Wiemy co poprawia nam nawzajem humor, rozmawiamy, spedzamy razem czas. gdy ktores z nas ma gorszy okres to drugie zawsze stara sie jakos zalagodzic sprawe, wziac na siebie obowiazki tego drugiego, normalnie jest chyba:)

zawsze wspieramy sie z mężem, w każdej sytuacji możemy na siebie liczyć, dzielimy się smutkiem, mnożymy wspólną radość, nic tak nie buduje i wzmacnia jak miłość i pozytywne relacje

Z mężem wspieramy się zawsze i wszędzie,poprawiamy sobie nawzajem humor,rozśmieszamy siebie,kiedy jest nam źle lub smutno i wzajemnie pomagamy sobie przy córce.

Dla mnie mąż jest wielką ostoją i wsparciem, ja dla niego też, choć on jest bardziej zamknięty… Ale tak wspieramy się, jesteśmy dla siebie nawzajem w każdej sytuacji, na dobre i na złe mówiąc infantylnie trochę :slight_smile:

Wsparcie jest bardzo wazne, bez wsparcia nie ma wziązku. My z mężem duuzo rozmawiamy o swoich radościach, złościach, bolach, potrzebach i humorkach. gdy jedno traci cierpliwość to drugie ma jej w zapasie. Mąż wspiera mnie w każdej sytuacji i przy dziecku i w codziennych sprawach a ja jego:)

Odnoszę wrażenie, że po ciąży…i teraz w okresie macierzyństwa (gdy moje humory i stany trudne do sprecyzowania pojawiają się dość często) mój partner jest dla mnie dużym wsparciem i ostoją. Pomimo tego, że niekiedy śmieje się z tych moich stanów…z niczego nie wynikających, wiem że zawsze mogę na niego liczyć. W ostatnim czasie dość mocno do siebie się zbliżyliśmy…czy odnosicie wrażenie, że dziecko zbliża?
Gdy wraca wieczorową porą, pomimo zmęczenia zawsze z uśmiechem wchodzi do sypialni, pyta jak minął dzień (to jedno z wielu zapytań w ciągu dnia, gdyż podczas rozmów tel też pada to pytanie), patrzy na naszego małego pączka z taką czułością i mówi, że nie może doczekać się rana kiedy ja przytuli…rozczula mnie tym.

Najważniejsze w związku to właśnie jest wsparcie ! Nie wyobrażam sobie w związku bez tego.Ja z mężem wspieramy się nawzajem,pomagamy sobie wiem że moge w każdej chwili na niego liczyć,albo on na mnie.Chociaż są i takie związki co niestety druga osoba wogóle nie ma wsparcia,kłótnie i wogóle.Ja również z mężem nieraz się kłocimy i czasami o głupoty ale nie ma związku bez kłótni,czasami troszkę trzeba,he :)))Mąż gdy tylko wróci z pracy to zaraz bierze synka i się z nim bawi,pomaga mi we wszystkim i za to bardzo mu dziękuje.Jesteśmy szczęśliwymi rodzicami 7 miesięcznego synka!

ah…w moim przypadku takim jak np. dziś…gdy jakoś nie zabiera się do wstawania, nie mogę znaleźć nim wsparcia,lecz…na takie drobne przewinienia jestem w stanie przemknąć oko i pomyśleć jak wstanie wyspany będzie miał więcej energii dla córki.

Nie wyobrażam sobie związku bez wsparcia i zrozumienia, nie tylko w ciąży, ale i przed i po. Każda z nas ma inny charakter, inaczej przechodzi przez całą ciążę. Są faceci, którzy od samego początku chcą angażować się, odnajdują się w nowej sytuacji, a są i tacy, co odsuwają się na bok, potrzebują czasu na odnalezienie się w nowej dla nich sytuacji. Dlatego ani kobieta, ani mężczyzna, nie mogą zapominać o wspólnych rozmowach, szacunku i zrozumieniu. Zawsze zdarzają się gorsze i lepsze dni, ważne, żeby jakoś je przetrwać, nie traktować siebie jak wrogów.
U mnie np. była taka sytuacja, że staraliśmy się o dziecko, udało się od razu, obydwoje jak tylko się dowiedzieliśmy byliśmy ogromnie szczęśliwi. Mieliśmy jakiś ułożony wspólnie plan, co dalej. Ja miałam jeszcze pół roku co najmniej pracować, powoli obydwoje mieliśmy odnajdywać się w nowych rolach. I nic nie potoczyło się tak jak chcieliśmy ;/
Zamiast radości i szczęścia był płacz i stres. To był sam początek ciąży, miałam silne bóle brzucha, poszłam do lekarza (wydawałoby się kompetentnej, uczonej osoby), lekarz po badaniu usg stwierdził, że nic nie widzi, to jest ciąża pozamaciczna, dał skierowanie do szpitala na łyżeczkowanie… Wyszłam z płaczem, nie byłam w stanie wydusić słowa. Następnego dnia poszłam do innego lekarza, lekarz stwierdził, że badań dodatkowych nie zrobi nic oprócz skierowania do szpitala nie zrobi, nie da… Czułam się okropnie, przecież nie tak miało to wyglądać. Mąż też nie wiedział co robić, sytuacja go przerastała. Mimo wszystko intuicja cały czas podpowiadała mi, żeby do szpitala nie iść, że muszę znaleźć innego lekarza. Tak się stało, poruszyłam rodzinę, przeszukałam internet, znalazłam Panią Doktor, przyjęła mnie z dnia na dzień. Zrobiła badania, jak usłyszała moją historię to ręce jej opadły. Okazało, się że po prostu implantacja zarodka wyniosła u mnie kilka dni dłużej, to się zdarza, poza tym mam wadę genetyczną i ciążą jest zagrożona, ale nie jest na tyle niebezpiecznie, żeby nie skończyło się wszystko dobrze. Owszem bywały gorsze chwile, strach, wizyty na izbie przyjęć. Teraz powoli kończę 7 miesiąc i wiem, że jak dostosuję się do zaleceń lekarza to wszystko będzie dobrze. Także wiem, że zrozumienie i oparcie drugiej osoby jest bardzo bardzo ważne. Gdyby nie mąż to bym dawno się poddała, zrezygnowała i nie walczyła z determinacją. Jego siła mi bardzo pomogła. Przez całą ciążę znosi moje humory, płacz i pretensje a też nie jest mu łatwo. Staram się rozmawiać z Nim i doceniać go na każdym kroku. Po ciężkiej i trudnej drodze wiemy w końcu co to znaczy cieszyć, się i oczekiwać z niecierpliwością na maluszka, na jego pierwszy krzyk i uśmiech :slight_smile:

Gdybynie maz nie wyobrazam sobie zycia…
Jest moim najwiekszym oparciem a on wie ze ja jestem jego…
Choc czesto jak to w zwiazku bywaja zgrzyty, niedomowienia i klotnie to i tak szybko dochodzimy do porozumienia. Zgadzamysie najbardxiej w tych kwestiach kiedy ja sie na czyms nie bardzo znam powierzam decyzje mezowi jesli jednak moj maz nie jest do konca pewny oddaje decyzje w moje rece i cslkowicie sie do tego dostosowuje. Mimo tego ze trzyma czesto czulosci na wodzy i wzruszenia pod tym twardym charakterem faceta. Wiem ze zrobil by wszystko zebym byla szczesliwa. I ze choc nie mowi przepraszam bo jego duma jest zbyt wielka to zawsze widze jego skruche tak wielka ze gdyby mogl to gory by dla mnie przeniusl.
Bardzo sie kochamy i wspieramy jak tylko mozemy

Powiem Wam, że ja nie tyle w ciąży co podczas macierzyństwa mam dość dużo dylematów, z którymi zapewne dzieliłabym się z koleżankami…bo tak łatwiej lecz z racji tego, że dotyczy to naszej córki często z nim dzielę się swoimi wątpliwościami. Czy to w przypadku rozszerzania diety córki, czy form rehabilitacji, nie wspominając o konsystencji kupy jaką danego dnia zrobiła córka. Z jednej strony są to prozaiczne rzeczy, ale wymagają od nas mnóstwo wsparcia w życiu codziennym, takiej pewności, że możemy na siebie liczyć. Pomimo długotrwałego związku, nie obeszło się bez burzliwych chwil…lecz teraz gdy jest dziecko odnoszę wrażenie, że bardziej do siebie się zbliżyliśmy, bardziej możemy na sobie polegać i to jest niezwykle istotne.
Choć zdarzają się momenty, że jestem zmęczona…i proszę (lub domagam się) wyręczenia mnie w kilku domowych czynnościach…bo wiadomi facetowi trzeba niekiedy dość dosłownie mówić, by zrozumiał, bo jakoś sam nie wpadnie na to.

Lilka bo chocbys dawala facetowi dobietnie do zrozumienia to nie odbierze tego tak jak bys chciala lub zrozumie to w inny sposob. Ja osobiscie wiem ze jesli czegos chce to musze to powiedziec w prost i nie robic zadnych podchodow bo moj maz i tak nie zrozumie :wink: facet to tylko facet i nie ma az tak wyostrzonego zmyslu zrobienia czegos co nie powiedziano mu wprost :wink: to tylko myjestemy takie ze zaraz sobie wyobrazamy knujemy i obyslamy jaka jest ta druga strona i co sie z tym wiarze :wink: w
Facet to tylko facet :wink: