Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku - gdzie odmówiono aborcji płodu ze stwierdzoną wadą letalną, choć ciężarna miała postawioną diagnozę depresji - pyta o szczegółowe wytyczne dot. przerywania ciąży. Placówka stoi na stanowisku, że obecne przepisy nie są jasne.
Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku poinformował 6 grudnia o wystąpieniu z prośbą do wojewódzkiego konsultanta ws. ginekologii i położnictwa o szczegółowe wytyczne dot. wskazań do legalnego przerwania ciąży. 3 grudnia media - “Gazeta Wyborcza” oraz “Wysokie Obcasy” - informowały, że w placówce odmówiono aborcji płodu obarczonego wadą letalną (płód bezczaszkowy), mimo że z opinii psychiatrów wynikało, że ciężarna ma diagnozę depresji. Dyrektor szpitala miał się powołać "na opinię Ordo Iuris, które twierdzi, że depresja nie jest zagrożeniem dla zdrowia".
USK w Białymstoku wystąpił do wojewódzkiego konsultanta ds. ginekologii i położnictwa o podanie wytycznych, konkretnych przesłanek, które – po ubiegłorocznym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego – pozwalają na usunięcie ciąży.
Wojewódzki konsultant ds. położnictwa i ginekologii prof. Maciej Kinalski wskazał jednak (w poniedziałkowe popołudnie), że dotąd żadnego pisma z USK nie otrzymał. Dodał, że jeśli pismo wpłynie, zajmie się sprawą zgodnie z obowiązującymi go jako konsultanta przepisami i trybem.
"Rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego z dnia 27.01.2021 dotyczące niezgodności art. 4a ust. 1 pkt 2 u.p.r. z art. 38 w związku z art 30 w związku z art. 31 ust 3 Konstytucji znacząco zawęziło możliwość legalnego przerywania ciąży, nie wskazało jednak jednoznacznej interpretacji w sprawie prawnie dozwolonych warunków terminacji ciąży. W związku z powyższym lekarze obawiają się nie tylko utraty prawa wykonywania zawodu, ale również odpowiedzialności karnej" – napisano w oświadczeniu, które podpisał dyrektor USK dr hab. Jan Kochanowicz.
27 stycznia 2021. ukazał się w Dzienniku Ustaw wyrok TK z 22 października 2020 r. TK uznał, że przepis dopuszczający aborcję w razie dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu jest niezgodny z konstytucją. Uniwersytecki Szpital Kliniczny zaznaczył w oświadczeniu, że brakuje określenia konkretnych przesłanek medycznych, które można uznać za stan zagrożenia zdrowia lub życia ciężarnej kobiety, a przez to lekarze każdą decyzję o terminacji ciąży muszą indywidualnie uzasadniać, obawiając się jednocześnie konsekwencji karnych.
Źródło: Puls Medycyny
Lekarze boją się, że odpowiedzialność karna uzależniona będzie od subiektywnej oceny prokuratora, biegłych sądowych i sądów. Niejasne prawo i brak wytycznych to olbrzymi problem dla lekarzy, ale także dla kobiet w ciąży, które i tak stoją przed dramatycznymi wyborami" – podkreśla dyrektor placówki w oświadczeniu.
"Jeszcze rok temu nasze stanowisko byłoby jednoznaczne. Jednak w obecnej rzeczywistości każda decyzja o terminacji ciąży wiąże się ze wspomnianym ryzykiem, co wynika także z niejednoznacznej interpretacji prawa w ww. sprawie przez różnych prawników" – dodano w oświadczeniu.
"Gazeta Wyborcza" informowała 6 grudnia, powołując się na informacje od Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny – że pacjentce usunięto ciążę w innym mieście. Lekarze uznali – na podstawie opinii dwóch psychiatrów – że ciąża zagrażała życiu kobiety.
"Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku wydał dzisiaj oświadczenie, tłumacząc odmowę wykonania legalnej aborcji orzeczeniem Trybunału i strachem lekarzy przed odpowiedzialnością karną i utratą prawa wykonywania zawodu. Oświadczenie to odbieramy jako przyznanie, że 26-letniej pacjentce z bezczaszkowiem płodu odmówiono aborcji z powodu strachu lekarzy o samych siebie. A co ze strachem i zdrowiem pacjentki? Jednocześnie widzimy w tym oświadczeniu jednoznaczną krytykę restrykcji aborcyjnych i kryminalizacji aborcji jako prowadzących wyłącznie do nieszczęść ludzkich i erozji publicznego systemu ochrony zdrowia" – napisała w komunikacie Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.