Witam. Ile miały Wasze dzieci jak podaliście im pierwsze chrupki i biszkopty? Czytałam w innych wątkach że niektóre już po 4 miesiącu, inne koło 6, 7. ale wkońcu nie wiem jak to jest. Wojtuś ma 5 miesięcy, żadnego ząbka i szwagierka od miesiąca pyta czemu jeszcze nie daje mu biszkoptów, że potem bedzie miał problem i bedzie sie krztusił i ona by mu dała, ale ja sie nie godze. W końcu to moje dziecko. Czy to prawda? Ja sama troche sie jeszcze boje mu dac, mysle że to za wcześnie. Jak to było u Was?
Chrupki kukurydziane jak skończył 6-7miesięcy. Biszkoptmw nie dawałam gdyż zawierają cukier a ja unikam go w diecie dziecka i nie chciałam przyzwyczajać do słodkiego smaku. Później koło roku piekłam sama z małą ilością syropu klonówego zamiast cukru
Czyli z chrupkami poczekamy miesiąc
E.Siwek ja uważam, że im później wprowadza się i chrupki, a tym bardziej biszkopty tym lepiej. Nic wartościowego do diety dziecka nie wnoszą, a uczyć gryźć malucha można w inny sposób. Mój mały dostał pierwszego chrupka jak miał 11 miesięcy i to też nie ode mnie tylko od mojej koleżanki. Biszkopty koło 2 r.ż. i zapewniam, że nauczył się jeść i gryźć
Ulka85 dziękuje za komentarz Czyli nie ma sie co spieszyć i nie słuchać innych tylko robić jak dyktuje serce matki
Mój Syn ma 13 miesięcy i biszkoptów nie jadł do tej pory. Ale jak będę miała mu dać biszkopt to sama mu upiekę. Ale, że syn ma uczulenie na jajko więc nie nastąpi to szybko Biszkopty maja w składzie cukier a ja nie daje cukru Synowi i go do niego nie przyzwyczajam ani nie uczę. Im później będzie jadł słodkie tym lepiej.
A grupki kukurydziane dałam bardzo późno bo Syn miał ponad 9 miesięcy. Jakoś wcześniej się obawiałam i nie dawałam.
Chrupka kukurydzianego dostał gdy miał 13miesięcy i od tamtej pory czasami dostaje, biszkopta kupnego nie dostał nigdy a ma już prawie 17. Dwa razy upiekłam mu biszkopciki, ale nie zapałał do nich miłością, woli muffiny owocowe bez cukru i to właśnie one u nas goszczę najczęściej z “ciastkowych” deserów.
Twój synek jest jeszcze jest na prawdę mały i zbędne są takie zapychacze bezwartościowe z cukrem i emulgatorami w składzie. Gryźć i przeżuwać powinien się uczyć na warzywach i owocach, które będziesz mu podawała rozszerzając dietę albo na pieczywie. Dietę zaleca się rozszerzać po ukończonym 6miesiącu życia dziecka. Do tego momentu wystarcza kp albo mm. Dzieci tak małe a często nawet jeszcze starsze 6/7miesięczne, którym rozszerzamy dietę metodą BLW (czyli podajemy jedzono w kawałkach a nie papkach) krztuszą się zazwyczaj nie z powodów nieumiejętności gryzienia, tylko umieszczonego w innym miejscu na języku ośrodka odkrztuszania. U nas dorosłych ośrodek ten jest bardzo głęboko, u dzieciaczków jest położony na mniej więcej środku języka i w miarę upływu czasu schodzi on niżej, dlatego też krztuszenie się dziecka stałym a tym bardziej jedzeniem w kawałku jest jak najbardziej normalne i naturalne. Z papkami wygląda to ciut inaczej, bo one aż tak nie prowokują tego odruchu. Odruch krztuszenia i odkrztuszania jest bardzo ważnym odruchem przeżycia, dziecko uczy się jak jeść aby pokarm przechodził w odpowiedniej formie (pogryziony i rozmiękczony) do dalszych części układu pokarmowego.
Twój synek ma jeszcze sporo czasu na takie dodatki i “zapychacze” w jego diecie . Na początku proponuję skupić się na tym co faktycznie jest zdrowe i wartościowe, czyli warzywa, owoce, nabiał, zboża. Jeśli już chcemy dać dziecku coś bardziej stałego by tak koniecznie uczyło się gryźć, to na pewno nie chrupek czy biszkopcik tylko ugotowane do miękkości warzywko np różyczka brokuła. Konsystencja będzie podobna do biszkopta a składników odżywczych sporo więcej. W taki sposób kształtujemy też nawyki żywieniowe naszych dzieciaczków. Niekiedy zdarza się, że rodzice narzekają, bo ich dzieci jedzą tylko chrupki i soczki… niestety to nie jest wina dziecka, bo ono zajada to, co zostanie mu zaproponowane. i z tych propozycji sobie wybierze poszczególne produkty.
Dlatego rób tak jak podpowiada Ci intuicja, to Ty będziesz żywiła swoje dziecko przez najbliższe lata i zrób wszystko aby zakorzenić w nim te zdrowe nawyki, nie przyzwyczajaj do soli i cukru, jest multum innych przypraw, które sprawią że dania będą super smaczne i nie jałowe
A szwagierce i reszcie rodziny radzę powiedzieć “głośno i wyraźnie” jakie są Twoje oczekiwania w tym temacie, żeby później nie było nieporozumień, że ciocia przyniosła chrupeczki a Ty wcale nie miałaś ochoty ich teraz podawać.
Trzeba stawiać sprawę jasno, choćby uważali Cię za “matkę wariatkę” jak mnie niektórzy znajomi, bo jak to bez cukru i soli? ojjj biednyy ten Twój syn ale za chwilę stwierdzają, że jednak faktycznie to dobre rozwiązanie uczyć od małego Tak więc rób tak, jak czujesz a kąśliwe uwagi i ponaglenia po prostu zbywaj uśmiechem.
No o tym że nie sole mu zupek i nie slodze wody też juz słyszałam(od tej samej osoby, bo ona ma 2 dzieci i wie co kiedy się daje) że przecież niedobre i jak on ma to jeść, że powinnam posolić.
Mnie też uważają za matkę wariatkę co nie pozwala jeść dziecku “dobrych rzeczy”. I te argumenty: przecież w przedszkolu i tak się zetknie ze słodyczami, będzie się wtedy rzucał na nie bo nigdy nie jadł… Ręce mi wtedy opadają.
Mam świadomość, że tak dostanie i zje kiedyś i czekoladę i ciastko (gorzką już spróbował) ale im później tym lepiej.
Ha ha u nas to samo. Ba nawet tu na forum przeczytałam że to że zabieram dziecku słodycze które dostaje w dużych ilościach i zjadam potem sama to “mega słabe” . A ja uważam że 2latek nie potrzebuje do życia toffifi czekolad itp. Od czasu do czasu dam już Kinderja ale sporadycznie ewentualnie ciastko owsiane albo domowe słodycze jakieś ciasta sernik na zimno ale unikam wtedy cukru i wiem co z nich jest
Chrupka dalam okolo 7miesiaca ale to tak 1 dziennie czasem co 2dni bo zapominalam o nich. Biszkopta jeszcze nie dawalam i nie zamierzam . Unikam cukru
Jak dobrze przeczytać że nie tylko mnie pouczają dlaczego nie daje dziecku tego i tamtego
Justyna naprawdę? ja też zjadam słodycze, które dostaje córa Ostatnio gdzieś wyczytałam, że zabieram córce dzieciństwo, bo nie daje słodyczy…Jakby tylko dzieci mogły jeść słodkie…
Serio serio z tego co pamiętam na początkowych stronach wątku “obawy przyszłych mam”.
Ja tam napisałam sprostowanie bo może ktoś zrozumiał że wyrywan dziecku i zajadam się na jego oczach:-D bo tam był też zarzut że dziecku zabraniam a sama nie daje przykładu:-P
A moje dziecko jak dostało potrójne tofifi to nawet nie wiedziało co to i zrobiło z tego zjeżdżalnie dla samochodów:-D
A jak moje dziecko gdy miało pół roku dostało od mojego bezdzietnego kumpla w prezencie paczkę żelek to co miałam nie zjeść?
Mój mały jeszcze co prawda słodyczy nie dostaje bo każdy zna moje zdanie na ten temat ale jak tylko tak się zdarzy to przepraszam ale ja też będę zabierać Synkowi dzieciństwo. Zjem sama ale jemu nie dam jeszcze dłuo. Dzieci na prawdę maja dużo czasu na słodycze i wcale nie muszą uczyć się ich jeść od małego. A słodycze można zastąpić zdrowszym zamiennikiem owocem.
magros, jeśli zabierasz dzieciństwo bo dbasz o jej zdrowie to zabieraj dalej Nie wiem skąd niektórzy rodzice biorą pomysły na karmienie dzieci słodyczami od niemal samego początku. Przecież to nie pomaga w prawidłowym rozwoju dziecka.
Kinga666 no niektórzy tak mają. Ja znów pewnie w oczach szwagierki zostałam wyrodną matką czy coś w tym stylu bo kolejne odwiedziny u nich a na daje mu pite. Ja odrazu, że nie nie bo akurat przez tel rozmawiałam a ona z wielkimi oczami na mnie i zdziwko wielkie. Mówie jej że na razie Wojtuś nie je nic takiego i chyba sie obraziła Ona jest teraz w ciąży i nie chce jej denerwować ale mówiłam jej już tyle razy że nic mu nie dajemy a ona ciągle swoje. Nie wiem już jak mam do niej mówić. Wiadomo że nie chce się z nią kłócić ale czasami już nie mam do niej siły. Wydaje mi się że ona traktuje Wojtusia tak, jakby to ona była jego matką i mogła decydować o nim. Gdy ma go na rękach to wiecznie go całuje po buzi. Mąż mówił jej żeby tego nie robiła ale do niej nic nie dociera. Mi troche głupio zwracać jej uwagę ale czasami już nie wytrzymuje, powstrzymuje sie tylko dlatego że jest w ciąży. Staram się rzadko ja odwiedzać ale gdy my tam długo nie chodzimy (mieszkamy 400 metrów od siebie) to ona potrafi codziennie do Wojtusia przychodzić. Jak się urodział to przez miesiąc była u nas cordziennie. Już nie miałam siły bo czasami chciałam sie położyć a tu ona zawsze przyszła.
A ja uważam gdzie trzeba podawać dzieciom słodycze ale przy tym również uczyć ich zdrowego i prawidłowego odżywiania. Jeśli dzieciom będziemy wszystkiego zakazywać to i tak i tak prędzej czy później wszystko spróbuję ponieważ zakazane rzeczy smakują najlepiej. Zdecydowanie lepszym wyjściem jest nauczyć dziecko wybierać pomiędzy dobrym zdrowym jedzeniem a jedzeniem mniej zdrowym