Bezpieczeństwo w foteliku samochodowym

Może to trochę drastyczne porównanie, ale odważę się go użyć.
Lepiej jest przejść przeziębienie? Czy zginąć w wypadku samochodowym, ewentyalnie przy odrobinie szczęścia być do końca życia osobą niepełnosprawną?
Przy wkłądaniu dziecka do fotelika warto sobie odpowiedzieć na takie pytanie. Ponad to, lepiej organizm hartować niż przegrzewać, zdecydowanie pozytywnie wpływa to na zdrowie.
Na prawdę nie ma w tym trudności zapiąć dziecko w fotelik i przykryć kocykiem, ewentualnie użyć otulacza. Dodatkowo, jeśli ktoś ma malucha, którego przewozi się w łupinie (tutaj dodam, że nie przekładamy dziecko do większego fotela tylko dlatego, że już siedzi. Ostatnio widziałam 5 miesięczne dziecko siedzące w fotelu 9-18 przodem do kierunku jazdy. Szczęka mi opadła tak, ze nie wyzbierałam jeszcze wszystkich zębów…) można go wpiąć do fotelika w domu, następnie szczelnie okryć kurtką i kocem, bądź dwoma kocami, założyć czapkę i zanieść do auta. Myślę, że tutaj nie ma żadnych udziwnień.

U mnie znajoma się ogarnęła i kupiła dziecku fotelik.

Dziewczyny a powiedzcie teraz szczerze. Zdejmujecie swoje zimowe kurtki podczas jazdy samochodem?
Ja niestety nie i nie wyobrażam sobie. W moim samochodem diesel jest to wręcz dla mnie nierealne bo po prostu jest okropnie zimno zanim się nagrzeje. Nagrzewa sie gdzies 15 min. Dodatkowo jeżdżę w rękawiczkach i czapce… nie wiem jak to będzie jak przyjdzie mi za rok jeździć zimą z półrocznym dzieckiem

Evelin jak bylo tak ok. 10Na plusie to czasem sciagalam ale teraz w zyciu…bez przesady.puki soe w aucie nagrzeje to my juz wysiadamy także nie sciagam, poprostu poluzuje pasy jak synka zapimanam a na koniec troszke podciągam mocniej i tyle…ale nigdy nie jedziemy.dalej jak 15km…penwie w dlzusza podróż jakby sie nagrzalo w samochodzie to pewnie bym ściagla, ale tez nie jest zdrowe zeby grzac bardzo w aucie , zeby dziecko weszlo z takiego zimna do goraca to tez nie jest zdrowe dla dziecka…nawet czytalam ze jak sie wchodzi z dzieckiem do nagrzanego auta to zeby na poczatek uchylic troszke szybe zeby odrazu nie bylo gwaltownej temperatury co mnie zdziwlo bo w domu tez wchodzimy do ciepla ale moze tez sciagamy kurtki, sama nie wiem ale ja nie mam nigdy nagrzanego auta wiec nie musze uchylać szyby…

a ja tak szczerze mówiąc ściągam kurtkę zawsze w aucie, mąż tak samo. Tak samo zawsze patrzymy, jak mamy zapiete pasy. Szanujemy swoje zdrowie, ale życie przede wszystkim, bo my możliwe, że jesteśmy dobrymi kierowcami, ale nie wiemy, kogo nam przyjdziespotkać na drodze.
Mam do biedronk 3 minuty autem, ale nawet jak podjeżdżam, to ściągam kurtkę w aucie.

S.Tomczyk ja sobie tego po prostu fizycznie nie potrafię wyobrazić. Żałuję że nie mam jakiegoś ogrzewanego garażu…

Dziewczyny, w takich sytuacjach można po prostu rozpiąć kurtkę i zapiąć pas pod kurtką.

Nie chcę straszyć, ale sama rozważam ten sam problem. -czy będę rozbierać dziecko z kombinezonu wkładając go do fotelika.
Słyszałam o wypadku gdzie dziecko wyślizgnęło się z fotelika (skorupy) i wpadło pod fotel. Gdyby nie to, być może byłyby szanse na jego uratowanie, może dziecku nic by się nie stało, ale dziecko było w śliskim kombinezonie i wyleciało.
Choć z drugiej strony zastanawiam się nad taką temperaturą jak teraz jest.
alicja, musiałybyśmy zdjąć kurteczkę żeby dzieciątko zapiąć pod.

Nie zdejmuję kurtki, ale różnica polega na tym, że nie noszę puchowej odzieży. Mam wełniany płaszcz, raczej obcisły, który nie tworzy tej warstwy powietrza jaka jest w puchowym kombinezonie. Dziecka też nie będę przecież w samym body przewozić tylko w czymś grubszym, ale właśnie nie robiącym z niego bałwanka. Mamy na wyjście ze szpitala naszykowane rzeczy z polaru i właśnie koc do fotelika. Puchowego kombinezonu nawet nie posiadamy

Mama gratki, moja odpowiedź dotyczyła pytania, czy my sobie ściągamy kurtki, ale jeśli dziecko ma kurtkę, a nie kombinezon to tez jak najbardziej mozna rozpiąć kurtkę i pasy poprowadzić po ciele tzn po bluzce, a pod kurtką.

Mama gratki.byc moze tez to dziecko mialo poluzowane pasy, zeby go nie gniotly, bo mimo ze sie ma kurtke czy kombinezon wydaje mi sie ze jakby pasy byly by scisniete w miare możliwości to dziecko by nie wypadło, takie moje zdanie. S.Tomczyk to podziwial ale pewnie samochod masz w garazu to troszke inna sytuacja, bo wątpię zebys miala auto na mrozie na -15czy -20stopni i sciagnelabys dziceku kosteczkę moze ty tak co tez podziwiam no ale kazdy robi jak uwaza o jak chce;-) ja bym zamarzla;-)

My na 3min droge nie bede scirmniac ze dziecku kurtke zdejmujemy, bo nie robimy tego. Zapinam pas pod nią. Tak samo ja u siebie rozpinam kurtkę i prowadze pad po koszulce i otulam sie kurtą w takie temperatury jak dzisiaj,
Jesli chodzi o kombinezony wiecie teraz na grupach rwf widze duzo mam decyduje sie zrobic dziury po.prostu samej w kombinezonie ktory mają i zaszywaja ladnie by sie nie strzepily i dzieki temu przeprowadzają przez te dziurki pas dzieki czemu jest molziwe zapiecie nawet pod nim fajny patent jesli komus nie szkoda ubranka :wink:
Albo można kupic jeden tańszy chocby w ciuszku czy uzywke i miec do fotelika zeby zrobic dziurki na pasy.
Ogolnie w lupinach sytuacja jest duzo latwiejsza niz w kolejnych fotelach.

Ewcia, tez uważam, z e najważniejsze to porządnie zapiąć pasy. Nawet na kurtce można przecież tak zapiąć pasy, że się dosłownie wrzynają w ramię i żadnych luzów tam nie ma, bo materiał kurtki jest mega ściśnięty i nawet palca nie można pod pas wsunąć. Niestety wszystkie testu zderzeniowe z dziećmi w kurtkach są przeprowadzone na manekinach z tragicznie zapietymi pasami. Chętnie obejrzałabym test z poprawnie zapietymi pasami na kurtce, ale swego czasu nie mogłam takiego znaleźć.
Agn-kaw, dobry pomysł z tymi dziurami, tez to ostatnio gdzieś widziałam w necie.

W sumie ja też mam wełniany płaszczyk i nie ma niby luzu jak zapne pasy. Zobaczymy jak to będzie z dzieckiem. Za rok będzie mnie ten problem dotyczyć

Evelin ja też nie mam garażu, tym bardziej ocieplanego:) wiem ze moze się to wydawać kontrowersyjne, ale zimno wpływa dobrze na krwioobieg, co za tym idzie przepływ tlenu, ale i dla całego organoznu:) także uważam, że te 10 minut nikogo by nie zabiło, a źle zapiete pasy owszem.

Być może w przypadku, który opisałam pasy nie były dociągnięte, nie wiem. Ale podzieliłam się z Wami historią, która dała mi dużo do myślenia. Jak mamy starsze dziecko to też łatwiej jest go rozebrać, sprawniej. Nie wyobrażam sobie rozbierać miesięcznego dziecka z kombinezonu. Sama przetestuję w praktyce.
S. Tomczyk, morsujesz może? :slight_smile: Chorujecie? Wnioskuję, że nie straszne Wam są różnice temperatur, z jednej strony dobrze się zahartować też.

Ale tu nie chodzi o to, żeby miesięczne dziecko w samochodzie rozbierać z kombinezonu. Tylko raczej o to, żeby wychodząc z domu i wiedząc, że czeka nas podróż samochodem, ubrać jest tak, żeby było bezpieczne a jednocześnie nie zamarzlo. Szczególnie, że takich naprawdę zimnych dni ile mamy? 10 w sezonie? W ile z nich jest konieczność wyjścia? Bo przy temperaturze kolo 0 to raczej nikt bez kombinezonu nie zamarznie

Ja dziecka nie przegrzewam. Ale w taką pogodę nie wyobrażam sobie rozbierać dziecka z kombinezonu w samochodzie. Teraz wyjazdów mam dużo. Często jeździmy z córką od lekarza do lekarza na konsultację. Dali nam tyle skierowań ze szpitala to teraz po długim czasie czekania nikt nie będzie wizyt przekładać.

Mama_Gratki, nie morsujemy, ale się hartujemy. Kiedyś mama mnie przegrzewała jak byłam mała i chorowałam przynajmniej raz w miesiącu, jak juz stałam się nastolatką przestałam przywiązywać wagę do tego, aby było ciepło. Dzięki temu sama przestałam chorować i poczułam się lepiej. No i fak, nie chorujemy w ogóle, ostatnio byłam podziębiona kilka lat temu, poza trzydniówką, którą miałam zaraz po synku. Syn też nie był chory do tej pory…
tallan popieram Twoje słowa :slight_smile: Nie mieszkamy na biegunie, żeby bać się zimna.

S.Tomczyk akurat teraz mamy temperatury jak na biegunie przynajmniej w moim mieście :stuck_out_tongue: