Autor artykułu przedstawia różne losy wcześniaków i ich rodziców.
Zadaje specjalistom niewygodne pytania dotyczące terapii i etyki.
Pierwszy akapit tekstu przedstawia trudność podjętego tematu:
“Paulinka urodziła się w 1 dniu 23 tygodnia ciąży. Ważyła 380g i miała 25 cm.
Przeżyła trudny okres swojego życia. Miała operację jelita cienkiego, wycieli jej aż 30 cm. Niestety, moja córeczka długo nie pożyła. Zmarła, gdy wybiły jej 4 miesiące” – napisała na swoim blogu mama Paulinki.
Ogromny postęp w medycynie perinatalnej i neonatologii w ostatnim dziesięcioleciu sprawił, że lekarze ratują, niekiedy wręcz przywracają do życia, coraz młodsze wcześniaki, skrajnie niedojrzałe noworodki oraz te urodzone o czasie, ale z bardzo poważnym niedotlenieniem, w zamartwicy. Takie, które jeszcze kilka lat temu najczęściej umarłby podczas porodu lub tuż po nim. I coraz częściej medycy zadają sobie dramatyczne pytania. Czy tak trzeba? Czy wolno? (…)”
Cytat pochodzi z tygodnika Polityka artykułu “Za wcześnie urodzone”, autor Agnieszka Sowa.
Chciałam zamieścić na blogu kilka cytatów, ale w artykule brak jest historii z happy endem. Natomiast w życiu zdarzają się sytuacje kiedy dzieci urodzone przedwcześnie rozwijają się prawidłowo i są zdrowe.
Zachęcam do przeczytania w całości artykułu z Polityki.
Mam nadzieję, że niedługo będzie dostępny również online.
Przy tej okazji chciałam jeszcze dodać, że wcześniaki często wymagają długiego leczenia.
To oznacza, że po wypisie ze szpitala rodzice otrzymują listę zalecanych wizyt u różnych specjalistów. Niektóre wcześniaki czeka też rehabilitacja. O zmaganiach rodziców wcześniaków mówił w swoim wystąpieniu w Parlamencie Europejskim dr Tomasz Makaruk – prezes Fundacji Wcześniak: