365 dni z dzieckiem

Drogie mamy,
czy czytałyście może artykuł w czerwcowym TS na temat korzyści lub ich braku jakie płyną w związku z wydłużonym urlopem macierzyńskim.Jeśli nie to chciałabym poznać Wasze zdanie, czy świadomie zdecydowałyście się na roczny urlop? Czy jednak wybrałyście ten krótszy z obawy o utratę pracy? Co zyskałyście dzięki temu, że spędziłyście czas z dzieckiem w domu, czy pozyskałyście jakieś nowe umiejętności, odkryłyście w sobie pasje?
Czy dla każdej z Was był to czas spełnienia, bezgranicznej miłości…czy zdarzały się chwile zwątpienia, bezsilności…zmęczenia.

Mój wybór był świadomy bo Miśka jest moim pierwszym dzieckiem i chciałam jak najwięcej spędzić czasu z małą zobaczyć jak się rozwija i to mnie na prawdę cieszy :slight_smile: każdego dnia maleństwo robi postępy z których jestem dumna i na samą myśl że za ok 6 miesięcy będę musiała wrócić do pracy aż mnie skręca bo nie chcę nic przegapić :frowning: Wiadomo są gorsze dni gdy tęskni się za ludźmi za praca i za luźniejszym życiem bezinteresownym bo w końcu dziecko wywraca nam cały nasz świat ale… więcej jak na razie u mnie pozytywów bo mała to na aniołek, przesypia cała noc, śpi do 11 ( z małymi przerwami na jedzonko ) a teraz Miśce wychodzą ząbki i też jest dzielna i wszystkim życzę takiego skarbeczka :slight_smile:

Ja z moja Oliwia byłam w domu przez dwa lata teraz chodzi do żłobka a ja do pracy i jest fajnie:-) fakt że teraz nie widzę jak na codzień broi i tak dalej ale tez jest z dziećmi a nie ciągle ze mną

Ja nie miałam za bardzo wyjscia, bo mąz pracuje i musiałam zostac z małym w domu. U nas nie ma żłobka więc dopiero mogę dac synka do przedszkola. Przez ten czas było różnie. Były chwile zwątpienia, była radosc, był płacz itd. itd. ale nigdy bym tego czasu nie oddała, nie zamieniła sie z osobą, która nie ma dziecka. Nie wyobrażam sobie żeby nie było mnie przy synku. Czasami jade do miasta i jak wracam po kilku godzinkach to od razu słyszę “ma-ma”. Ja to cieszę sie z każdej nowej rzeczy u synka… jak wyszedł mu pierwszy ząbek to az dzwoniłam do męża do pracy. czasami jest naprawde cieżko, ale od pocieszania mam męża, który naprawdę pomaga jak może.

Agrafka skąd ja to znam tez z takimi drobiazgami dzwoniłam do tatusia mojej Oliwi i mu relacjonowałam każdy ząbek wszystko aż w pewnym momencie zaczełam się zastanawiać kiedy wyłączy tel żebym przestała co chwilę dzwonić:-)

ja zrobię wszystko by nie wrócić do pracy w korporacji - myślę, że założę swoją działalność ale musi mieć 2 lata żeby nie dostawać potem 17 zł

No tak z tą własna działalnością już tak jest ja tez myślałam żeby coś swojego otworzyć już nawet wiem pod jakim kątem chciała bym się zajmować ale jakoś ciężko zaryzykować

Kto nie ryzykuje ten traci :). Z własną działalnością nie jest jednak aż tak kolorowo - przynajmniej na początku.

Cudowne chwile w innych krajach już dawno mają 1 urlopy macierzyńskie ja chwale sobie to rozwiązanie.
W naszej miejscowości niema żłobka to i tak do 3 lat muszę zostać z dzieckiem.Lecz po 2 latach urodziłam 2 córeczkę i tak wychowuje je razem.Bywa różnie lecz człowiek młody to zawsze da sobie radę.
Praca pieniądze są potrzebne lecz czy najważniejsze oddać dziecko obcym ludziom niech niańczą bo mamy w kraju wyścig szczurów praca i praca i dążenie do najnowszych aut telefonów wszystko najnowsze.
Ja do dziś pamiętam swoje dzieciństwo z mamą i dziadkami do przedszkola poszłam od 6lat.

Halina bo kiedyś były inne czasy ją byłam w domu że swoją córeczką przez dwa lata i były one cudowne teraz chodzi do żłobkaale to nie znaczy ze poświęca jej mało czasu
A co do tego że nie masz w swojej miejscowości to coś wiem na ten temat bo do puki się nie przeprowadziła to w mojej miejscowości również żłobka nie było .
A i podejrzewa że jak by ten żłobek był to może i ty byś poszła do pracy

Ja nie chcę gonić za pieniądzem. Ważniejszy jest dla mnie czas spędzony z dzieckiem. Niestety za coś trzeba w tym kraju żyć, więc i do pracy trzeba szybciej powrócić :frowning:

Nie brałam innej opcji pod uwagę jak roczny urlop macierzyński. Zbyt długo starałam się o dziecko i nikt mi nie zagwarantuje, że dam radę mieć kolejne więc mam zamiar delektować się tym sam na sam jak najdłużej się da. Napracować się napracowałam, jakąś tam pozycję zawodową sobie wyrobiłam to i o pracę się nie trwożę gdyby były cięcia. Pękło by mi serce gdyby to opiekunka miała relacjonować mi, jak moje dziecko pierwszy raz samo usiadło, zaczęło raczkować, chodzić czy wypowiadać pierwsze słowa. Taką mam potrzebę na tę chwilę i cieszę się, że urodziłam córkę w czasie kiedy mamy taki długi urlop macierzyński.
A co do pasji, eee raczej nie mam siły na ich rozwijanie, bo potrafię być w tygodniu sama z małą, która jest bardzo absorbującym dzieckiem. Czasami ponarzekam, ale to tak z uśmiechem na ustach, że mam przy sobie ten mój pretekst :-). Za to na pewno moja wiedza na temat opieki nad maluchem rozrosła się baaardzo.

Czasy się zmieniają i tym samym urlopy wydłużają…ja np. nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego jak nasze mamy zostawały z nami jedynie przez 3ms…potem koleżanki przez pół roku, a my mamy ten przywilej by być z dzieckiem do roku. Wg mnie trzeba ten czas celebrować jak najlepiej się da, bo są to jedyne i niepowtarzalne chwile. Ja po urodzeniu spędziłam z córką ponad 2ms w szpitalu, gdy miała pół roku, rozwojowo byłą ukształtowana na 4ms…nie wyobrażałam sobie jak mogłabym ją zostawić.
Choć…mam koleżankę, która zajmowała się sama opieką nad dzieckiem mi w pewnym momencie powiedziała mi, że bardzo by chciała iść do pracy oddając część wypłaty na opiekunkę, gdyż przebywając z dzieckiem tak sam na sam…czuła się w pewien sposób ograniczona bez kontaktu z ludźmi.

Chętnie bym celebrowała ten czas, jak tylko się da, jednak jak trzeba, to trzeba się rozstawać… Oj, jak łatwo się to pisze, póki maluszek w brzuszku.

Wiele spraw jak i wyobrażeń ma się gdy dziecko jest w brzuszku, a rzeczywistość zupełnie inaczej generuje nasze wyobrażenia o macierzyństwie :slight_smile: Aczkolwiek znalazłam jeden wspólny mianownik pomiędzy ciążą a byciem rodzicem…a jest to huśtawka nastrojów :slight_smile: W ciąży to wiadomo można sobie na nią pozwolić od czasu do czasu, ale już przy wychowywaniu dziecka nie zawsze…

Ja jak byłam w ciąży to myślałam że jak mała będzie miała kilka miesięcy to oddam ją pod opiekę dziadków i pojadę na dwutygodniowe wczasy (ha ha ha) a teraz zabrałam ją nawet na wesele. Oto jak dziecko weryfikuje nasze plany i wyobrażenia …

Dlatego ja się nie zapieram, że po porodzie wrócę do pracy, bo mogę zmienić zdanie w mgnieniu oka i mam jakieś nieodparte wrażenie, że tak właśnie będzie.

Ja nie chcę wrócić do pracy ale chyba będę musiała … :frowning: takie głupie czasy są że oboje rodziców musi pracować bo z jednej wypłaty nie wyżyjemy :frowning: Bardzo chciałabym spędzić ten czas z dzieckiem tym bardziej że to pierwsze dziecko i nie chce się niczego przegapić

Sabina też w początkowym okresie po urodzeniu córki zastanawiałam się nad tym co zrobić by nie wracać…poza tym moja córka wcześniak wymagała większej uwagi. Po pół roku jednak jej postępy rozwojowe sprawiły, że zaczęłam myśleć o tym, że powrót do pracy jest nieunikniony…to wszystko jest uwarunkowane w naszej psychice…moim rozwiązaniem jest częste powtarzanie sobie, że taka jest kolej rzeczy.

Sabina- a ile maluszek już/dopiero ma? Ja zastanawiam się nad powrotem do pracy dokładnie z tych samych pobudek.