Dziewczyny, założyłam ten wątek bo dziś przeraziło mnie znalezisko w kupce mojego synka. Pod koniec września kończy 3 latka, a nadal zdarza Mu się połknąć jakiś przedmiot. Bardzo lubi bawić się w piasku i zbierać kamienie. Jeden z nich znalazłam dziś w kupce i bardzo się przeraziłam. Staram się nie dopuszczać do takich sytuacji. Musiał to zrobić w chwili, kiedy obserwowałam młodszego synka. Czasem zdarza się, że żuje papier lub gryzie słomkę. Czy to normalne, że 3-latek bierze do buzi piasek i kamienie?
Z góry dziękuję za odpowiedzi
Bławatkowa, słyszałam że starsze dzieci, które jedzą piasek (a smak jest już im dobrze znany) mają niedobory wapnia lub innych składników mineralnych. Może warto się skonsultować z pediatrą.
Pozdrawiam:)
Moje mają 10 miesięcy i jeden z bliźniaków łyka jak odkurzacz wszystko co widzi na dywanie:) Muszę bardzo ich pilnować. Nieraz wyciągam im z buzi papier. Ostatnio w kupce był kawałek słomki, nawet nie wiem kiedy i gdzie ją dorwał.
Bardzo często dzieci biorą do buzi to co im wpadnie w ręce np.pieniążki,guziki,koraliki…
Dlatego trzeba uważać, uważać i jeszcze raz uważać.Należy zabierać z pola widzenia dziecka niebezpieczne przedmioty.
Angel, myślę, że każdy rodzic stara się usunąć z otoczenia przedmioty zagrażające zdrowiu dziecka. Ale dzieci to spryciarze, często wynajdą coś nie wiadomo skąd, kiedy na chwilę odwrócimy wzrok. Mimo, że ja mam pochowane wszystko poza zasięgiem rocznej córki, to zdarza się, że bierze do buzi coś, co nie powinna. Wynika to stąd, że potrafi otwierać szafki, szuflady, odsuwać zamki w torebkach i wyciąga z nich różne rzeczy. Wszelkie zabezpieczenia są fajne, ale niestety wszystkiego nie zabezpieczymy., tak jest na podwórku, mimo, że staramy się nie spuszczać dziecka z oka.
Adamos, moja mała też jest jak odkurzacz, a papier wręcz uwielbia. Teraz jest trochę lepiej, bo od jakiegoś czasu jak widzę, że bierze coś z podłogi do buzi (jakiegoś śmiecia) to mówię stanowczo: to nie jest am, tego się nie je. śmieci je śmieciarka. Pokazuję małej, że wrzucam papierek do kosza i mówię, że przyjedzie śmieciarka i to zje. Podczas spaceru robimy obchód osiedla w poszukiwaniu śmieciarki. Mała uwielbia wszelkie pojazdy, a w śmieciarce jest po prostu zakochana. Tak więc obserwacja śmieciarki to obowiązkowy punkt porannego spaceru. Wszyscy panowie sprzątający już Ją znają i codziennie pytają, czy już Jej kupiłam zabawkowe auto śmieciarkę.
Ale Twój maluszek jest trochę za mały na takie tłumaczenia.
Bławatkowa, zastanawiam się, czy Twój synuś “świadomie” zjada rzeczy, które wymieniłaś, czy robi to bezwiednie, np. jak jest zaabsorbowany jakąś zabawą? Często obserwowałam dzieci, które pochłonięte zabawą wkładają różne rzeczy do buzi i nie jest to związane z jakimiś zaburzeniami.
Być może Twój synuś ma silną potrzebę żucia, gryzienia. Czy używał smoczka jak był mały? A teraz?
Nasuwa mi się jeszcze jedna myśl. Kiedyś miałam na jakimś szkoleniu o zaburzeniach integracji sensorycznej. Jednym z objawów jest własnie wkładanie wszystkiego do buzi, do tego nadwrażliwość słuchowa, niechęć do przytulania (ale to chyba młodszy nie przepada za przytulaniem,?), i wiele innych. Myślę jednak, że to nie to, ale dla spokoju możesz poczytać na ten temat.
Zdarza się też, że przyczyną takich zachowań bywają emocje, dziecko po prostu tak reaguje na różne sytuacje.
Agnieszka, synuś od początku miał bardzo dużą potrzebę ssania, ale nigdy nie podałam Mu smoczka-uspokajacza. Chciałam być za wszelką cenę idealną mamą. Naczytałam się, że smoczek jest zły i przez niego dziecko nie może w prawidłowy sposób wyrazić swoich prawdziwych potrzeb. Kiedy chciał possać, po prostu podawałam Mu pierś. Zdarzało się, że ssał prawie całą noc, w dzień też nie było wcale lepiej. Nie sądzę by synek miał nadwrażliwość słuchową. Lubi słuchać głośnej muzyki, nie przeszkadza Mu dźwięk odkurzacza, czy blendera. Synek lubi wkładać wszystko do buzi, robi to najczęściej wtedy, gdy jest zamyślony. A jeśli chodzi o przytulanie to On wprost to uwielbia. Co chwila do mnie przybiega, łapie mnie za szyję i przytula. To prawdziwy przytulasek! Niepokoi mnie to, że synek jeszcze nie mówi. Zdarza Mu się powiedzieć “tata”, “daj”, “takie”, “baba”, “nie” no i chyba nic poza tym. W pewnym momencie już nawet podejrzewałam autyzm. Jednakże synek zachowuje kontakt wzrokowy, uwielbia się przytulać, nie ma nadwrażliwości słuchowej, gdy chce pić to przynosi mi swój kubek, potrafi odkręcić kran i myje rączki, gdy chce wyjść na dwór to przynosi mi swoje buty, uwielbia układać klocki, jest bardzo pogodny i często się śmieje. Dość często miewa takie momenty “zawieszenia się”. Zauważyłam też, że jak zobaczy kawałek czekolady, której zresztą nie lubi to zaraz ma odruch wymiotny albo wymiotuje. Kiedyś wysmarował się swoją kupą i może stąd to obrzydzenie… Synuś ma problemy ze skupieniem uwagi, trudno czymś Go zainteresować. Agnieszko, czy znasz jakieś ćwiczenia, dzięki którym synuś nauczy się skupiać swoją uwagę i zacznie mówić? Wiem, że winę za to wszystko w dużej mierze ponosi telewizor. Mamy praktycznie jeden pokój, a ja często robiąc coś w kuchni ustawiałam stację muzyczną, synuś bardzo lubił oglądać teledyski. Mąż po pracy lubi obejrzeć wiadomości i od czasu do czasu jakiś film. Niestety siłą rzeczy telewizję oglądają też dzieci. Chciałabym by synuś zaczął już mówić…
Agnieszka a ile ma już Twoja córeczka? U mnie synek jak weźmie coś do buzi na moich oczach to wie, że nie wolno bo zaraz śmieje się i ucieka. A ja go gonie i wyjmuje mu to z buzi:) Taki maluch, ale swoje rozumie. Dużo z nimi rozmawiam, pokazuję palce, że nie wolno.
U mnie maluchy też lubią słuchać disco polo:), bo tam jest skoczna i szybka muzyczka i lubią reklamy oglądać. Ale tak ogólnie telewizor może grać, a one długo nie skupiają na nim uwagi, interesują się zabawkami i coraz bardziej sobą:)
Agnieszka, dziękuję za Twoją obszerną wypowiedź. Trochę podniosłaś mnie na duchu. Nie jestem z tych osób, które lubią narzekać albo użalać się nad sobą. Jednakże muszę powiedzieć, że były takie momenty, w których siedziałam, płakałam i obwiniałam się o to, że jestem złą Matką. Na szczęście mój Mąż jest bardzo silny i nigdy nie daje mi odczuć, że czymś się martwi. Cały czas mnie pociesza i mówi, że jestem wspaniałą Mamą i, że powinnam być z tego dumna. Jednakże ciągłe pytania typu: “Dlaczego On jeszcze nie mówi?” doprowadzały mnie do łez. Synek miał też takie momenty, kiedy bał się obcych miejsc. Bardzo źle wspominam chrzciny u mojej Siostry. Synek krzyczał, w dodatku dostał biegunki na tle stresowym, nie potrafiłam nad Nim zapanować. Staram się w takich sytuacjach zachować spokój, ale w środku aż cała drżałam. Te spojrzenia i pytania typu “Co Mu jest?” Miałam ochotę zebrać się i pojechać do domu. Później gdzieś wyczytałam, że dzieci w tym wieku zdają sobie sprawę, że świat jest wielki i nieznany i odczuwają lęk. Potem sytuacja na Komunii Chrześniaka, synek krzyczał i nie chciał wejść do kościoła. Wszyscy wypytywali mnie gdzie mam syna, dlaczego tak płacze i w ogóle. Jedna z cioć okazała mi wyrozumiałość. Powiedziała, że widzi jak się staram i podziwia moją cierpliwość. Dodała, że mój brat cioteczny zaczął mówić jak miał ponad 4 lata, a wujek (brat mojej Mamy) w wieku 5 lat i, że to najwyraźniej rodzinne. Mówiła żebym się nie przejmowała, jako nieliczna nie zadawała żadnych pytań. Druga też mnie pocieszała, że to taki wiek i synkowi niedługo to minie. Był taki moment, kiedy urodziłam drugiego syna, była zima, nie miałam podwójnego wózka. Mało z Nimi wychodziłam gdzieś do ludzi, raczej chodziliśmy po podwórku. Może to przez to? Jednakże w poniedziałek popłynęły mi łzy szczęścia. Byłam pełna obaw przed wizytą u dentystki. Bałam się, że po wyjściu z samochodu będzie robił mi sceny, będzie krzyczał wniebogłosy, uciekał. Wychodzimy z samochodu a Franek co? Franuś grzecznie za rączkę idzie ze mną w stronę gabinetu, następnie siedzi grzecznie w poczekalni. Pani wychodzi z gabinetu, a Franek się uśmiecha. Podczas lakierowania trochę się wiercił i krzyczał, ale już nie płakał histerycznie jak to robił kiedyś. Byłam z Niego taka dumna! Pojechaliśmy razem do Biedronki (tej samej, w której kiedyś wystraszyła Go pewna kobieta) i był grzeczny! To niby błahostka, a tak cieszy!!!
A jeśli chodzi o ćwiczenia z synkiem to wiem, że czeka mnie ciężka praca. Synek jest typem indywidualisty (podobnie jak ja) i będzie wykonywał ćwiczenia tylko wtedy, gdy będzie tego chciał. Jeżeli nie ma na to ochoty to żadna siła Go do tego nie zmusi. Często jest tak, że chcę z Nim, np. porysować. Synuś szybko wyrywa mi kredkę i zaczyna się Nią bawić. On ma własne zainteresowania i tego się trzyma. Nie za bardzo chce wykonywać moje polecenia. Podobno ja też byłam kręcona. Mam nadzieję, że z każdym dniem będzie coraz lepiej
Adamos, moi synowie w tym wieku też nie interesowali się zbytnio telewizorem. Zaczęli się na nim bardziej skupiać, gdy ukończyli rok. Pomimo, że wychowuje synów tak samo, to widzę, że młodszy szybciej się uczy. Każde dziecko jest inne Starszy synek bardzo lubił oglądać teledyski disco polo, ale już Mu się znudziły. Teraz od czasu do czasu włączam Mu na Youtubie wybrane teledyski dla dzieci
Każde dziecko jest indywidualistą:) Wychowujemy tak samo, a każde jest inne. To kwestia charakteru, genów i innych czynników kształtujących zachowanie. Ja mam bliźniaki jednojajowe:)Są wyglądem praktycznie identyczni, ale w zachowaniu widzę różnice. Każdy jest inny.Jeden jest spokojniejszy, choć oba są bardzo żywiołowe.Jeden je szybciej, drugi wolniej. I mogę tak wymieniać bez końca. Obu traktuję tak samo, a jednak każdy jest inny:)
Bławatkowa ćwiczycie razem z Synusiem?
Moj mały akurat nie bierze piasku, czy kamieni do buzi. Ale mam koleżankę, której córcia skończyła 3 latka na początku lutego, to teraz ma prawie 3,5 i ma taki sam problem. Bierze do buzi wszystko - kamienie, piasek, nawet trawę. A ostatnio wzięła do buzi kawałek foli(reklamówki), odgryzła i połknęła. Mnie się wydaje, że po prostu dzieci są ciekawskie i dlatego próbują tego typu rzeczy. Ja bym się Bławatkowa nie martwiła na Twoim miejscu, tylko pochowała wszystko co możliwe do zjedzenia, połknięcia, a co nie nadaje się do jedzenia. Choć wiadomo jak to jest z dziećmi… Potrafią wszystko wynaleźć. U mnie Oskar kiedyś miał 2 grosze w buzi, co prawda nie połknął, tylko trzymał sobie, ale miał. Ale to taka jednorazowa sytuacja była
Dzieci różne pomysły mają. Ja jak byłam mała połknęłam kliszę od rzutnika, dobrze, że rodzice w porę zareagowali, a klisza nie utkwiła daleko, innym razem włożyłam sobie groszek do nosa, też na szczęście nie głęboko.
Myślę że to nie powód do zmartwień. Jedynie dodatkowy oczy trzeba mieć skoro dwójką dzieci trzeba tak dokładnie pilnować. Ja cały czas obserwuje młoda bo pcha do buzi kamyczki ma 1.5 roku. No ale to nie ma wieku mój kuzyn miał chyba z 16 lat i polknal 5 złotówkę bo się przekomarzal z mama