Mamusie zwracam sie z pytaniem jak przekonać 2-latka do zbadania sie przez lekarza. Bylismy na bilansie 2-latka ale on nie dał sie dotknąć, krzyczał i płakał, nawet serduszka nie zbadalismy a to bylo dla mnie ważne bo bylismy przed roczkiem na wizycie kontrolnej na ktorej wyszły mu szmery. Co robic ? Czy w przyszlosci zawsze tak bedzie ? Czy z przedszkolem tez beda takie cyrki ?
Na bilansie 2 latka mój synus tez płakał nie dał się zwazyc z mierzeniem też był problem. Dzieciaczki się boją nowych nie znanych im sytuacji, trzeba dużo tłumaczyć mówić co lekarz będzie robił i na następnej wizycie może być już lepiej. Ja dodatkowo kupiłam synkowi zabawkę "zestaw małego lekarza" bawiliśmy się razem i u nas pomogło.
Co do przedszkola to właśnie zaczynamy ta przygodę i powiem że jestem dumna z syna. Ma 4 latka. Już od pierwszego dnia nie było jakiegoś histerycznego płaczu. Trochę tylko przy rozstaniu ale Pani mówiła że za parę minut był już spokojny i pięknie się bawił z dziećmi. Dziś był 4 dzień i nie płacze już wcale :)
Także myślę że jak i Twój syn będzie troszkę starszy to inaczej będzie się zachowywał i reagował na nowe sytuację.
Adrianna_mamaMilosza - może spróbujcie iść do innego lekarza/ innej poradni? Może synkowi nie odpowiadał zapach czy lekarz?
Cieżko powiedzieć dlaczego dziecko tak zareagowało. Może lekarz mu nie pod pasował. Wiele z nas spojrzy na człowieka i go nie lubi, a dziecko po prostu coś wyczuło i dlatego nie chciało być przez niego zbadane.
Moje dziecko bada sie bez problemu od zawsze, nigdy nie płakał.
Może zabierzcie ulubioną zabawkę, albo coś co kojarzy mu się z bezpieczeństwem i tak uda sie wykonać bilans.
Dodatkowo kupcie książeczki związane z wizytą lekarską, czytajcie, opowiadajcie jak ona przebiega, niech dziecko się oswaja.
Moje dzieci chodzą do tego samego pediatry i nigdy nie mieliśmy problemu. Szybko badał sprawdzał co trzeba i zagadywał dzieciaki, zawsze dostawały naklejkę która same mogły sobie wybrać. Niektórzy kkupują dla dzieci nagrodę za to że były dzielne jakiś mały drobiazg. Maluszek się przyzwyczai 2latka to taki wiek dzieci mają różne lęki, nie jest przyzwyczajaony do obcych i tyle. To minie jak pójdzie do przedszkola nabierze odwagi i pewności siebie chociaż na początku na pewno będzie wam ciężko.
Ciężko powiedzieć, jak można by przekonać Twojego synka, żeby dał się zbadać. Może jakaś ulubiona przytulanka albo zabawka uratowałaby sytuację? Wiele dzieci tak ma niestety i ciężko coś na to zaradzić. Może jeszcze jakiegoś cukierka i dałabyś synkowi w nagrodę za dobre zachowanie? Może wtedy by się przekonał? Ciężko powiedzieć. Aczkolwiek to, że tak się zachował na wizycie lekarskiej, nie jest powiedziane, że tak będzie zawsze i że będzie zachowywał się tak w przedszkolu. To są dwie różne kwestie. A może akurat tak mu przedszkole podpasuje, że zdziwienie samo będzie się malowało na Twojej twarzy :)
Każde dziecko jest inne, pamiętaj....moje mają swoją ulubioną panią doktor i staramy się do niej, A jak trafimy do innej trochę narusza, płaczą ale tule je do siebie i lekarz bada je u mnie na kolanach, czy mała na rękach....
A pomyślałaś by kupić dziecku zabawkowego lekarza?? I w domu bawić się z nim w lekarza? Najpierw Ty udajesz pacjenta, a potem robisz zamianę ról? Tak by Twoje dziecko zrozumialo że to nic złego, że Pan doktor mu krzywdy nie zrobi....
Czas też robi swoje, wyrośnie;)
Starszy syn tez tak robił. Wyrósł z tego. Dużo mu tłumaczyłam i bawiliśmy się w doktora. Teraz jest ok
Myśle że jeśli maluch reaguje w taki sposób to trzeba dziecko przygotować do kolejnych wizyt. Czytać książeczki o wizytach u lekarza, bawić się z dzieckiem w lekarza dać zapoznać się z narzędziami jakie używa pan lub pani doktor. Po wizycie byłoby super jeśli dziecko otrzyma mała nagrodę w postaci naklejki lub innego drobiazgu za bycie dzielnym. Pomaga tez rozmowa podczas wizyty, uprzedzanie dziecka co w danej chwili będzie robione a na koniec chwalenie jak sobie super poradziło.
Córka miała syndrom białego fartucha;(
jednak po przepisaniu do innej przychodni wraz z przep[rowadzką, spotkaliśmy mega fajnego lekarza, który zaproponował przychodzenie do przychodni z dzieckiem chociażby po receptę, żeby nie kojarzyło lekarza tylko z badaniem;) oczywiscie naklejki zawsze też były, nawet założyłyśmy specjalny album;) w którym były wylepiane nowe zdobycze;)
Potem córka co i raz przynosiła jakieś obrazki dla lekarza, lub cukierki ;) wiec nawiazywał sie jakiś temat miedzy lekarzem a dzieckiem.