Zimny chów - przykra strategia

Dziewczyny. Dziś spotkałam się z następującym, przejmującym tekstem. Pozwolę sobie zacytować.

“Dziecko pozostawiane, żeby się wypłakało, nie tyle uczy się samo sobie radzić, ile uczy się, że nie ma sensu płakać – a to jest duża różnica. Badania nie potwierdzają też tezy, że zimny chów sprzyja samodzielności – wręcz przeciwnie. Zimny chów w praktyce sprowadza się za to do ogromnych ilości kortyzolu, jakie uwalniają się w mózgu noszeniaka z niezaspokojoną potrzebą bliskości. Hormon ten działa niszcząco na połączenia neuronalne. Dziecku, które nie jest przytulane, trudniej jest nawiązać z opiekunem więź prawidłowego typu, a to z kolei rzutuje na wszystkie inne więzi, które nawiąże potem w życiu – na to, jak będzie w przyszłości obchodziło się z ryzykiem, radziło sobie ze stresem. I czy nie będzie koncentrować się na swoim lęku zamiast na zadaniu.”

Evelin Kirkilionis, antropolożka badająca więź.

Dla mnie to nie do pomyślenia. Stosowanie zimnego chowu przekracza moje wyobrażenia, a niestety wsrod znajomych mam az 3 takie mamy, ktore go stosują. Czy Wy rowniez spotkałyscie sie z taką strategią opieki nad maluchem?

Tak spotkałam się z takim przynajmniej w tej kwestii o której piszesz. Mój syn był /jest dzieckiem które bardzo długo nie przesypisk nocy. Ba nadal często budzi się przynajmniej raz mając 3.5roku. Ale pamiętam jak miał ze dwa lata i wiadomo nieorzrspsne noce fajne nue są jest zmęczenie i frustracja zwłaszcza jak tak długo to trwa o koleżanka właśnie radziła mi żeby zwyczajnie do niego nie wstawać w nocy że poplacze i zaśnie żeby pokazać mu ze ma spać a nie ze za każdym razem lecę. Wtedy miała roczna córeczkę i już ją tak “trenowala”. Dla mnie było to nie do pomyślenia jsk można nie wstać do płaczące go dziecka. Dla niej z kolei chore było jak można 5razy w nocy wstawać di 2 latka który chce mnie tylko zobaczyć przytulić itp no cóż dls jednych tylko dla drugich aż. Podobne podejście miała do tego że dziecko nie może wstawać o 5rano. A jak się tak budzi to jego problem i ma zająć się samo sobą w łóżeczku. A no i ma siedzieć w kojcu jeśli rodzice chcą i to tylko kwestia nauczenia (jak mówiłam że mój synek nie chciał i płakał). A najlepsze jest to że to mama która bardzo chciała dziecko która naprawdę je kocha ale poprostu inne przekonania. I choć idealna nue jestem krzyczę czasem na swoje dziecko potrafi wyprowadzić mnie x równowagi i nie rzucam wszystkiegi jeśli akurat chce się ze mną pobawić to nie rozumiem podejście. Zwłaszcza w tym pierwszym okresie kiedy tsk naprawdę nie wiemy czy budzi się w nocy bo mu zimno coś je boli tęskni za mama czy miało zły sen

Ciężki temat generalnie wg mnie. Ja nie toleruję płaczu dziecka w sklepie, wymuszania czegoś płaczem i osobiście jestem zwolenniczką innego reagowania na takie zachowanie dziecka. Widziałam kiedyś super filmik, na którym ojciec świetnie poradził sobie ze swoją córką płaczącą w sklepie. Jak znajdę, to podam link. Co innego w sytuacji gdy chodzi o coś poważniejszego niż nowa zabawka czy słodycze. Na pewno nie reagowanie na płacz dziecka, które boi się samo spać, czy ma inny problem jest wg mnie naganne.

Ogólnie tutaj złoty środek trzeba znaleźć bo i nadmierna reakcja i jej brak mogą zaszkodzić.

Agata ale wymuszenia płaczem zazwyczaj dotyczą dzieci około 3 letnich np w sklepie to trochę co innego jak niemowlę. Poza tym to nie jest strategia niech się wypłacze bi doskonale wieś, że chodzi o to że nie kupisz tego czy tamtego i to nie chodzi żeby uledz bo dziecko krzyczy czy płaczę. Dla mnie sprawia sprawę jasno nie kupię i już. A ostatecznie wychodzę ze sklepu i ucinam to. Jestem aktualnie mama 3.5latks wiem o czym mowa i wiem jak ciezko czadem panować nad sobą. Ale dla mnie reagowanie na potrzeby a spełnianie wszystkich zachcianek czy wręczania dziecka a uczenie samodzielności to dwie różne rzeczy. Jeśli mój syn krzyczy że ma gila i mówię żeby wziął chusteczke i wytark nos to dka mnie uczenie samodzielności i jedli wrzeszczy i rzuca się że nie to nie rzucam się na pomoc tylko zachęcam żeby to zrobił ostatecznie mówię to będziesz miał gila. Ale jeśli weźmie chusteczke przyjdzie i powie mamo pomożesz mi? To już co innego i pomogę.

Wszystko zależy. jest to bardzo trudna sprawa, ponieważ nawet małe dzieci płaczą gdy po prostu chcą zwrócić naszą uwagę. Jeśli zaczynają wiązać płacz z naszą szybką relacją to zaczynają to wykorzystywać. Ja rozumiem jak w nocy dziecko płacze, ponieważ jest zasoane, głośne, w pieluszcze jest pełno albo coś się przyśni. Słyszałam o metodach przyzwyczajenia dziecka do snu w łóżeczku właśnie poprzez niereagowanie na płacz- aczkolwiek w tej metodzie jest tylko krótko etap, ponieważ po 2 lub 3 x dziecko zaczyna zasypiać samodzielnie. Jeśli jednak dziecko bawi się grzecznie i zaczyna mu się nudzić lub chce w każdej chwili mieć przy sobie mamę to zaczyna wszelkimi sposobami zwracać na siebie uwagę. Jeśli nie jest to płacz to prowokowanie wymiotow, wyrzucanie czegoś z łóżeczka itp. Jak trafi na płacz to ciężko nie zareagować, ale też trzeba siedzieć o co chodzi. No i tu jest największa trudność.

Dzieci starsze, które płaczą by wymusić zjedzenie słodkiego albo kupienie czegoś w sklepie absolutnie nie powinny być pocieszane przez rodziców, ponieważ jest to nagroda za ich zachowanie. najlepiej wtedy stanąć obok i dokładnie to samo robić. Wtedy dziecko nie wie co się dzieje i samo automatycznie przestaje. Można prowokować żeby tupalo i krzyczało jeszcze głośniej. Wtedy to również może przynieść korzyści- bo po co się wysilać skoro mama każe dalej to robić a mi się już nie chce. Raczej straszenie, że ktoś zabierze albo porwie jest gorsze niż udawanie obojętności. Dziecko może zacząć się bać innych ludzi. Często w takiej sytuacji znajdzie się jakaś babcia albo starszy Pan, którzy podchodzą i faktycznie mówią dziecku, że jeśli płacze to zabierze mamie. Ale taka trauma jest niezbyt dobra.
Tak więc metoda ma swoje plusy i minusy. Gdy chodzi o maluszka, który na początku boi się wszystkiego i do końca nie wie co się dzieje to jednak nie da się pozostawić go samemu sobie. Jeśli jest większy- 4 miesiące plus, to już jego działania są celowe.

Niestety ale uważam że dziecko powyżej 4muesusca życia nie potrafi jeszcze manipulować rodzicami z prostej przyczyny - jego rozwój mózgu nue jest jeszcze na tym etapie. Szczerze nue cierpię sformułowania “wymusza noszenie” “wymusza zainteresowanue”. No ludzie… Owszem działa instynktownie ale nue wymusza. Poza tym potrzeba utuleniania i noszenia to dka mnie. Potrzeba bliskości czyli psychiczną równie ważna jaj zmiana mokrej pieluszki cxy głód. Więc dla mnie ta potrzeba również powinna być zaspokojone. Trzeba też pamiętać że dziecko w naszym łonie byli cały czas noszone i kołysane i to naturalne potrzeba. I dla mnie osobiście to właśnie rodzic od tego jest żeby reagować na płacz dziecka i ustalać jego przyczynę i uspokajac. Właśnie tak między innymi buduje się więź i zaufanie.
Uwierz ze nie wszystkie dzieci zasypia ja samodzielnie po 2-3razsch znajome mówią i kilku tyg treningu i moim zdaniem dziecko właśnie nue uczy się samodzielnie zasypiac s jedynie ze i tak nikt nie przyjdzie.

Ludzie którzy straszą dzieci w sklepie dla mnie to idioci i zawsze bardzo głośno to komentuje dla mnie to niedopuszczalne. Dodatkowo re ataku histerii to też nie jest zła wola dziecka tylko naturalny etap rozwoju wynikający z nie dojrzałości emocjonalnej i nie umiejętności radzenia sobie z emocjami. Coś bardzo chce a ktoś mi nue chce tego dać jestem zły bardzo zły nienawidzę mamy świata itp będę wrzeszczal głośno jestem zły pokaże ci jak bardzo że nigdzie dalej nie pójdę. Oczywiście w sporym uproszczeniu ale to nie jest niegrzecznisc tyle że trzeba nauczyć dziecko okazywać emocje w sposób akceptowalny społ. Ale żeby tak się stało choć to trudne trzeba okazać zrozumienie. Wiem że jesteś zły bo chcesz tego lizaka ale dziś mama go nie kipi.u nie bo nie bo ha tak mówię tylko bo teraz będzie obiad bo nue mam dziś pieniędzy bo od lizakow psują sue zeby. Dziecku należy się wyjaśnienie. Pomyślny jak my byśmy się czuku gdyby ktoś nam powiedział nue bo ha taj mówię.
Co do przytulanis też się nie do końca zgadzam moim zdaniem to nie nagroda a akceptacja dziecka właśnie dziecka a nie jego zachowanie. Dziecka niezależnie czy zachowuje się pożądanie czy nie. To chyba najtrudniejsze przynajmniej u mnie. Z prostej przyczyny też jestem zła i nie mam ochoty przytulać dziecka. Ale mój syn pod koniec takiej akcji zawsze poprostu na wyciszenie chce się przytulić i jasno to mówi. Powinnam odepchnac bo źle się zachował? Moim zdaniem nie. Staram się przytulić mówię że kocham ale nue podoba mi się jego zachowanie jest mi bardzo przykro jak tak sie zachowuje itp. Dziecko trzeba nauczyć radzi. Sobie z emocjami a nie je za to. Karać

Justyna, dobrze napisane :).

Justyna ma rację. W takiej sytuacji nie chodzi o to, zeby dziecko odpychać i zostawiac samo sobie. Musimy zawsze pokazać dziecku, że tu nie chodzi o to, że jestesmy złe na nie, ale zawszd trzeba podkreslac, ze nie podoba nam się zachowanie dziecka, to jak sie zachowało, a nie to jakie jest.

W ogóle rozpoczynając temat miałam raczej na mysli zimnu chów niemowlaków, kikumiesiecznych dzieci dla ktorych wlasnie jedyna formą komunikacji jest płacz. Nie wydaje mi sie rowniez, zeby kilkumiesieczne dziecko umiało manipulowac rodzicem. To prawda, ze w pewnym momencie rozumie juz zwiazek przyczynowo-skutkowy, ale wątpie aby wykorzystywało to wlasnie w taki sposob. Nie wiem, ale u mnie to jest tak ostatnio, ze wlasnie Coreczka potrafi lezec ładnie na macie bawić się kiedy jestem w pokoju, ale jak tylko widzi ze wychodze to od razu placz. Chcac nie chcac musze siedziec z nią w pokoiku, albo zabierac mate do przedpokoju, aby widziala mnie, ze jestem w kuchni. Albo pottafi sie bawic, bawic i nagle placz, bo chce na rączki. No to ją biore i chodzimy sobie po domu, idziemy do okna itp. Nie wyobrazam sobie zostawic jej wtedy kiedy placze i nie reagowac. Dlatego nie rozumiem ludzi, ktorzy stosują taki zimny chów.

agnieszko, oprócz hasła “zimny chów” usłyszałam teorię, że dziecko od małego powinno nauczyć się samodzielności i zajmowania sobą. Przeraża mnie to bo maluszek nie płacze po to aby zrobić nam na złość czy po to aby nas szantażować. Nie zgodzę się również z tym, że pięciomiesięczne niemowlę płacze bo chce coś na nas wymusić. Moja córka ma pół roku i gdy płacze to zawsze chodzi o coś istotnego, np głód, potrzebę towarzystwa czy przykrycia/odkrycia. Czasem też zawoła gdy nie radzi sobie z dosięgnięciem zabawki/smoczka i straci już cierpliwość :slight_smile:

Spotkałam przedstawicielkę “zimnego chowu” i powiem Wam, że przerażało mnie to. Moja córka miała dwa lub trzy miesiące więc byłam powiedzmy świeżo upieczoną mamą, mało spałam, zwykle byłam przy dziecku. W nocy zrywałam się na każde kwilenie. A tu nagle mama młodszego chłopczyka (miał chyba miesiąc) w nocy psioczyła, że jej dziecko płacze. ZNOWU! przecież nakarmiony to ma spać. Dziecko płakało, a ona leżała obok i złorzeczyła. Dla mnie to była abstrakcja, ale ona tłumaczyła się tym, że to jej czwarte dziecko i gdyby zrywała się do każdego jak ja to by nie była już o zdrowych zmysłach.

Napatrzyłam się, nasłuchałam. Do dzisiaj źle się czuję z tym przypominając tę historię. Czy jej dziecko będzie samodzielniejsze niż moje? Nie wiem. Może nie będzie miało złych wspomnień ani nie poniesie innych konsekwencji takich sytuacji i zachowań swojej mamy. Oby.

słyszałam o tym, nie raz spotkałam i zanim urodziłam tez miałam takie podejscie ale teraz mając swoje dziecko nie wytrzymuje jak mały jęczy a co dopiero płacze, dla mnie płacz est wołaniem mamy, sygnalizowaniem że coś jest nie tak, dziecko jest bezbronne, nie potrafi mowic i swoje dolegliwosci czy to bol czy tesknote tak pokazuje, czasami rozumiem zmecznie itd ale nie mozna sie tym zasłaniac

Znając życie ja również będę miała mojego synka cały czas na rękach. Teraz miałam już tyle zmartwień i tak długo na niego czekam, że nie wyobrażam sobie słuchać obojetnie jego płaczu j nie reagować. Jednak jak koboeta czeka na swoke dziecko, to niezależnie od wszelkich teorii i metod wychowawczych będzie kierować się sercem i instynktem.

Ja myślę że nie tylko wtedy o nie ma reguły. Mój synek wyczeksny nie był. Planowany ale udało się za pierwszym razem. Sami byliśmy w szoku a jednak starań się słuchać potrzeb mojego dziecka. Myślę że tu chodzi o przekonania często te starodswne przekazywane przez rodziców i dziadków. Kiedyś rzeczywiście mówiło się że dziecko wymusza a wychowanie równe było tresurzr. Teraz wiemy więcej mamy mnóstwo badań jak funkcjonuje dziecko i raczej jest przekonanie że to wszystko nie jest z niczego i duża wagę poświęca się emocjom i psychice. Czy nasze babcie odpieluchowuksc swoje dzieci myślały że jsk zrobią to nie umiejętnie to mogą mieć traume? W życiu. Teraz pod tym względem jest trudniej wychowywać dziecko zwłaszcza że społeczeństwo narzuca nam pewne zachowania i bardzo rozlicza. Ake może dzięki temu nasze dzieci będą bardziej świadome o pewne siębie.
Co do zmęczenia nie da się być idealnym. Czasem i zmęczenie bierze górę. U mnie też tsk byli jak wstałam co pół godz i za którymś kolejnym próbowałam nie słyszeć. Ake nue było to rutyna o jednak jeśli po chwili nadal słyszałam płacz to wstałam

Ja daleko przykładu szukać nie muszę. Mam w rodzinie kuzynkę, która na “uspokojenie” płaczącego dziecka zamiast go przytulić, nakrywała mu główkę pieluszką. Twierdziła, że dziecko się zaraz uspakaja i zasypia. A kiedy kładła dzieci spać, czytanie, buziak na dobranoc i wychodziła z pokoju zamykając drzwi. Nieważne, że dzieci płakały. Miały spać, to w końcu zasypiały. Szkoda mi tych jej dzieciaczków. Kiedy parę lat później nas odwiedzili, mój syn z kolegą biegał po ogrodzie. Jak to dzieci, bawili się i wygłupiali. Kuzynki dzieci stały i patrzyły. Grzeczne, ułożone, wycofane… A miały wtedy może 5 i 7 lat. W interneci, poradnikach można znaleźć mnóstwo informacji na tego, jak ważne dla rozwoju dziecka jest przytualnie i okazywanie mu czułości.

JZ to jest straszne co mówisz. Widać, że rodzice w tej sytuacji woleli myśleć o swoim własnym komforcie i wygodzie a nie o dziecku i jego potrzebach. Nie wyobrażam sobie odejść z pokoju po bajce gdy dziecko nadal płacze i nie może zasnąć. Po to w końcu jest matka i ojciec… z tego co słyszałam to też duże znaczenie ma nastawienie rodzica i atmosfera jaką wprowadza. Jeśli rodzic jest obojętny lub zestresowany to dziecku to się udziela i nigdy nie będzie spokojne. maluch potrafi czytać z nas jak z otwartych ksiąg i doskonale wie czy coś jest nie tak.

Ale wiecie cis też miałam taki etap parcis że dziecko ma samo zasypiac. Mo i wszyscy właśnie radzili żeby zostawić i niech płaczę. Albo metoda 3,5,7. Pierwszego dnia zostawiamy płaczące dziecko na 3mib następnie na 5 itd i absolutnie nie można w tym czasie wejść bo metoda nue działa. Wydawało mi się to wręcz okrutnie i nigdy się nie zdecydowałam. I tak glsdkalsn do zaśnięcia choć dużo znajomych mam uważali że jestem naiwna stąd też może to parcie że dziecko powinno zasypiac samo. Dziś kompletnie nie rozumiem czemu tak bardzo tego chciałsm. Mój syn ma 3.5riku i nadal muszę być w jego pokoju dopóki nie zaśnie. Czasem poprosi żeby pogłaskać czasem śpiewać kołysanki. Ale mogę też czytać książke czy siedzieć w tel wystarcza mu moja lub męża obecność. Czasem przytuli sue do mojej ręki. I wiecie co kompletnie nie zależy mi żeby to zmieniać. Będę siedzieć póki będzie potrzebował. Jasne że czasem mam jeszcze dużo rzeczy do zrobienia a on nie chce zasnąć i sue zdenerwuje ake wtedy staramy się żeby mąż przy nim był a ha wykonuje inne obowiązki.
Ja tylko byłam twarda jeśli chodzi o lulanie na rękach przed porodem twierdziła że nie będę tego robić i tego się trzymałem podobnie jak tego żeby nie spać z dzieckiem.
Ale powiem wam że myślę że przy drugim będę chyba bardziej elastyczna i jeszcze bardziej wysłuchana w potrzeby dziecka a nie dążyć do schematów i słuchać czego to dziecko powinno lub nie powinno

Justyna dokaldnie o tej samej metodzie słyszałam tylko nie wiedziałam jak ona się nazywa. Może przy drugim dziecku zdecydowalabym się na eksperymenty. Ale puki co jak widze noworodka to moge na niego patrzec bez końca. Mój synuś raczej będzie tym typowym maminym synkiem

A ja myślę jak napisałam że przy drugim mniejsze parcie będę mieć. Jak patrze z perspektywy czasu to nie rozumiem czemu tak bardzo zależało mi na niektórych rzeczach i czemu rodzice są tak zdeterminowani. Teraz już wiem że nie to jest najważniejsze ale potrzeby dziecka i swoje. O swoich nie warto zapominać w miarę możliwości bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko i jeśli wiem że wkurzals bym się bujajsc na rękach rocznika to nie robiłam tego od początku

często właśnie postępujemy tak jak wymaga tego od nas nasze otoczenie. Słuchamy rad babć, mam i cioć i czasem chyba zapominamy o tym co my byśmy chciały. I potem biedna mama ma wyrzuty sumienia ze nauczyla dziecko noszenia, itp. Warto pobyc samemu z dzieckiem, poprzytulac go i nie sluchac takich wskazowek bo po czasie możemy żałować

Ja myślałam, że przy drugim dziecku nie będę taka, hmm… nadopiekuńcza? rozpieszczająca? Zadziwiłam samą siebie, bo mam wybuch matchynej miłości ze spotęgowaną siłą. I noszę i tulę i usypiam i całuję a w zamian dostaję szczęście wyrysowane uśmiechem na twarzy. Trzeba pamiętać, że wszystko mija. Nie będziemy wiecznie nosić, lulać. Dzieci rosną, usamodzielniają się a to co możemy im dać to to czego teraz potrzebują najbardziej - poczucie bezpieczeństwa. A jak może czuć się pozostawione samo sobie płaczące dziecko? Ja obdarzona byłam przez mamę przeogromną miłością i teraz mam jej mnóstwa dla moich dzieci. Nigdy nie miałam tak naprawdę prawdziwych kompleksów, bo cofniętej bródki czy małych piersi nawet nie biorę pod uwagę jsko kompleks. Od małego czułam się ważna, kochana bezwarunkowo. Mam wysokie poczucie własnej wartości chociaż w domu się nie przelewało. Mylnie często ludzie oceniają innych przez pryzmat posiadania. Mam, to jestem kimś. Ja nie miałam, ale nigdy nie czułam się kimś gorszym. Wszystko co mam zawdzięczam sama sobie. Myślę, że to jeśli nie przede wszystkim to w dużej mierze zasługa tego, że otrzymywałam tyle ciepła, czułości i miłości.

A ja miałam odwrotnie i mnie w domu nie działo się dobrze. Mama bardzo się starała ake pracować musiała i wiecznie byłyśmy u babci na noce również bo szanowny tatuś nie był w stanie zająć się własnymi dziećmi. Babcia była cudowna i ciepła ale to nie mama.
O poczucie własnej wartości nikt nie dbał a że byłam grubym. O wszystkiego bojacym się dzieckiem nikt mnie nie akceptowal w środowisku rówieśnicxym. Pamiętam jak bardzo nie na widziałam siebie i szkoły ale nikt na to nie zwracał uwagi. W domu też często słyszałam że jestem gruba itp. Nie przelewalo się więc nue miasm fajnych ciuchów czy super zabawek. Chciałbym żeby moje dzieci miały inaczej.