Troskliwa położna to ja

Temat konkursu wywołał u mnie pewną refleksję, zadumę nad sobą- czy faktycznie mogę powiedzieć o sobie, że jestem troskliwą położną? By sobie odpowiedzieć na to pytanie przywołałam sobie w myślach skrót całego mojego życia zawodowego i nie tylko. Praca z pacjentem wymaga od nas empatii, cierpliwości, opiekuńczości, zrozumienia, umiejętności odnalezienie się w różnych sytuacjach. Myśląc o sobie, jako o troskliwej położnej przywołuję sobie sytuację, kiedy należało zmienić się w dobrą ciocię- prawie mamę dla noworodka, którego matka musiała z bólem serca oddać po porodzie do adopcji z powodu sytuacji życiowej. Kiedy należy użyć wszystkich sił, by zapewnić takiemu maluszkowi prawie “normalny” start w życie. Zbiórka ubranek i zabawek po koleżankach i już jesteśmy o jeden krok do przodu. W takiej sytuacji ważna była też opieka nad matką, wsparcie rozmową lub po prostu krótkie stwierdzenie “z pani maluszkiem jest wszystko dobrze”.
Troskliwa położna to też cierpliwa położna, kiedy po raz 15-nasty powtórzy ze spokojem pacjentce, która krzyczy podczas porodu, że już dłużej nie da rady, że owszem da radę i jest bardzo dzielna.
Każdy dzień pracy w szpitalu stawia nas przed wyzwaniami, z którymi trzeba sobie poradzić, z ludźmi, którzy oczekują od nas fachowej porady i skróconej instrukcji obsługi noworodka. Zawsze trzeba znaleźć czas na rozmowę edukacyjną, w takiej formie, w jakiej oczekuje tego od nas rodzic. Zawsze z uśmiechem na ustach rozpoczynam swój wywód edukacyjnych, uśmiech i żart rozluźniają atmosferę i łatwiej matce przyswoić nowe wiadomości.
Myślę, że mogę powiedzieć o sobie- troskliwa położna, kiedy o godzinie 1 w nocy biegnę na dzwonek i słyszę “Czy może pani zgasić światło,?”:slight_smile: